Cofnięte oko ?

napisał/a: edek1861 2010-12-02 21:50
Witam . Na skutek mocnego uderzenia , doznałem złamania oczodołu były wizyty u okulisty , operacja . Już jest po wzrok mam dobry (byłem na badaniu przed operacją ) ale była taka sytuacja że poprostu mam cofnięte toszkę oko to uderzone . Myślałem że po operacji kości oczodołu to się poprawi ale niestety dalej (takie mniejsze się wydaje troche ). I mam pytanie czy możliwe że samo to się wyrówna i wróci do poprzedniego stanu ??
napisał/a: Przemo_91 2010-12-06 09:50
Witam, słuchaj dosłownie mam ten sam problem, paskudna sprawa złamanie oczodołu.

Też się uderzyłem a raczej ktoś mnie uderzył, i nastąpiło złamanie oczodołu.
Co ja się z tym miałem to nie masz pojęcia. Oko miałem zapadnięte cofnięte itd, psychicznie z tego powodu czułem się fatalnie oczy były asymetryczne strasznie mnie to martwiło i wręcz wku****ło ! ;/

Z początku nie wiedziałem co to jest, dopiero po miesiącu byłem u chirurga szczękowego (w Olsztynie) i krzyczał dlaczego tak późno się zgłosiłem i od razu na pierwszy wolny termin mnie wcisnął czyli 3dni od wizyty od razu miałem operacje. Operacja ta polegała na przeszczepie kości oczodołowej, miałem miec albo pobieraną kośc z biodra albo za pomoca sylikonowej płytki, wybrali płytkę, bo kosc z biodra była wyjsciem awaryjnym. Ze szpitala wyszedłem po 5dniach w stanie ogólnym dobrym, lekarze twierdzili że operacja się udała. Ale w mojej opini oko było ciągle zpadnięte tak samo albo i jeszcze gorzej.. Operacja ta była w maju. To tego wszystkiego ból był taki sam przed jak i po operacji. Z biegiem czasu może troche te oko i się naprostowywało ale do idealnosci było daleko.

W Wakacje tego roku zastanawiałem się co robic dalej z tym bo nie mogłem się pogodzic że oko jest trochę wgłebione.
Szukałem i znalazłem szpital w Łodzi Uniwersytecki Szpital Kliniczny
im. Wojskowej Akademii Medycznej - Centralny Szpital Weteranów
napisał/a: edek1861 2010-12-06 14:50
Poszła wiadomość prywatna :)
napisał/a: Dormane 2011-01-05 21:46
Przemo z Olsztyna? Chirurgia szczękowa w miejskim u Małyszko? Witaj w klubie..

Ja miałam wypadek w Niemczech, dokładnie 22 listopada. Ogólnie nie w temacie ale miałam pełną, 16 godzinną rekonstrukcję twarzy (8 grudnia) bo niestety wszystkie kości twarzoczaszki poszły w pył... przy okazji poszły oba oczodoły, jeden lekko, oko nienaruszone, drugie totalnie wpadło i co gorsza poharatało się na gruzach... cudem wnętrze oka uszło całe, nie wspominając o tym, że prawie oberwałam w nerw wzrokowy.. no ale nie o tym.
Operowana byłam w Medizinishe Hochschule Hannover, jest to jeden z najlepszych szpitali w Europie, miałam ogrom szczęścia, że tam trafiłam.. a że początkowo mój stan był krytyczny (podejrzenie wycieku płynu mózgowego, śpiączka etc) ubezpieczenie zgodziło się na pozostawienie mnie za granicą na leczenie.
Oczodoły miałam robione metodą tytanowych siatek. Jednak z tym strzelonym okiem był problem, bo gałka się splastyczniła, do tego ekstremalna opuchlizna. Źrenica wywalona do góry, jakby zez w pionie.
2 tygodnie później lekarze zdecydowali się nagiąć siatkę pod tym okiem, aby poprawić ułożenie gałki.
Po 5 godzinach operacji skończyli, podobno chirurdzy są zadowoleni. Po dojściu do siebie po narkozie przyszedł mój lekarz i powiedział, że wdg skanu oko jest w perfekcyjnej pozycji, to, że dalej wygląda na ustawione zbyt wysoko jest kwestią opuchlizny hodowanej od dobrych 5 tygodni (wypadek, jedna operacja, druga, trzecia, a oko ciupane za każdym razem). Oczywiste jest, że widzę podwójnie. Od operacji naginania siatki minęło 15 dni. Z widzeniem nic się nie zmienia, opuchlizna nie schodzi. O tyle, że gałka się zregenerowała i jest znowu normalna, okrągła i biała. Niemieccy lekarze powiedzieli, że oko może odpuchać nawet 8 tygodni, chociaż w moim przypadku, 20letniego silnego organizmu, jest to nie więcej niż 6 tygodni.
Jednak widzę, że mam ten sam problem... opuchlizna opuchlizną ale oko jest cofnięte. Mój chirurg widział ten problem już wcześniej i podczas operacji starał się je wyciągnąć, co udało mi się, ale nie w pełnym stopniu. Sama źrenica nie wydaje się być chyba mniejsza, ale widać po rysach powieki, że oko jest wpadnięte w tył..
I tak czytam i boję się, że znowu będę musiała się oddać do krojenia, że to oko nie zaskoczy jak powinno.. bo obecnie ruch gałki góra-dół mam bardzo ograniczony, do tego podwójne widzenie... i ciężko uwierzyć, że to tylko kwestia opuchlizny..
Zapytałam wprost jeszcze w Niemczech, czy uważają, że będzie potrzebna kolejna operacja. Odpowiedzieli, że myślą, że nie. No ale...
Do Polski wróciłam w nocy 29.12. Zrobili tam wszystko co mogli. Obecnie 2 miesiące czekania z okiem i 3 miesiące z twarzą (którą swoją drogą zrobili naprawdę perfekt i o to się nie boję). Trafiłam niestety również w ręce Małyszko z chirurgii szczękowej. Szczerze, przez ten cały czas poznałam się na własnym przypadku bo był naprawdę ciężki, lekarzom w Hannoverze ufałam w 100%. Bardziej niż sobie. Mimo tylu ciężkich operacji i stanu krytycznego nie miałam żadnych powikłań. Co graniczy chyba z cudem.
A p. Małyszko wykazała się totalnym brakiem profesjonalizmu. Czekamy wciąż na pełną dokumentację z Niemiec. Kobieta nie mając żadnych informacji poza tym, że miałam złamane kości twarzoczaszki i nastawiane oko, zaczęła z całym impetem na te tytanowe konstrukcje naciskać. Nie powiem jaki to był ból, podobnie z czyszczeniem nosa (swoją drogą stwierdziła ona, że "wystaje mi kość w nosie"... ciekawe, że żadnych kości nosa nie posiadam). Spojrzała na oko i zaczęła gadać totalne bzdury. Uczepiła się, że mam pootwierane zatoki na wylot. Dziwne, że nikt w Niemczech nie uznał tego za problem, gdzie do buzi zaglądano mi codziennie z każdej strony i to w sumie ok 30-40 lekarzy (nie żartuję). I gdyby to było coś naprawdę ważnego, na co trzeba zwrócić szczególną uwagę w Polsce, na pewno by mi powiedzieli. Po powrocie do Polski nie krwawiłam z nikąd, a po wizycie u niej farba z nosa lała mi się 2 dni, pod pretekstem pobrania próbki z zatoki po prostu zrobiła mi bezczelnie dziurę. Jak otworzyłam usta lało się ze mnie jakbym miała świeże cięcie chirurgiczne. Nie mówiąc o tym, że odstawiła mi antybiotyk wcześniej, niż prosili o to lekarze z Hannoveru. Dzisiaj wymyśliła sobie, że do wyjęcia są wystające płytki (które o zgrozo, są rusztowaniem całej mojej twarzy!!) i że zatokę trzeba zaszyć. Cholera mnie strzela bo wszystko było dobrze a ta kobieta wymyśla jakieś problemy i naraża mnie na infekcje przy odstawionym antybiotyku...

Wracając do oka, Przemo, jeśli masz chwilę, odezwij mi się na maila desant11(malpa)interia. pl bądź gg 12016742, nie mogę wysłać pw bo zarejestrowałam się przed chwilą.
Pzdr.
napisał/a: Przemo_91 2011-01-08 19:32
Jakby ktoś miał jeszcze jakies pytania na temat złamania oczodołu to w tym temacie mozna smiało pisac :)
Albo na PW.
napisał/a: avalonne 2011-01-10 20:59
Mój trzyletni synek ma złamanie oczodołu po upadku z łóżka piętrowego, z wysokości ok 2 m. Oczy w porządku i nie ma żadnych przemieszczeń kości. Żadna operacja nie jest konieczna. Jesteśmy w szpitalu już czwarty dzień, teraz już jest na normalnym żywieniu (po samej herbatce najpierw, potem po diecie płynnej). Lekarze mówią, że poza pęknięciem kości oczodołu nie ma żadnych zmian, ale dodają, że w szpitalu dziecko będzie jeszcze pięć dni... nie pozwalają mu wstawać z łóżka, kąpać go, nawet sikać na nocnik. Pytani o szczegóły odpowiadają mętnie i niejasno, przynajmniej dla mnie. Dlaczego nie wolno mu choćby siadać, czy usiąść na nocnik - nie mówiąc o spacerze czy przejażdżce wózkiem po oddziale? Czy ktoś może mi to wyjaśnić. Będę wdzięczna za odpowiedzi...
Pozdrawiam.