Dziwna terapia, dziwny lekarz

napisał/a: Ventussi 2012-10-02 20:27
Od czego by tu zacząć. Mam w rodzinie osobę, która choruje na depresję i różnego rodzaju zaburzenia lękowe. Nie wiem dokładnie co jeszcze, w każdym razie ta osoba ma już prawie 60 lat, a w niektórych aspektach życia zachowuje się jak dziecko, tzn. generalnie jest strasznie nieporadna i ciężko jej podejmować jakieś decyzje, na wszystko się zgadza, ulega wszystkim i wszystkiemu.

Ta osoba uczęszcza na "terapię" do przychodni rejonowej. Jest to terapia zbiorowa, tzn. jest tam jeszcze kilka podobnych osób, ale chyba lepiej sobie trochę radzą ze swoim życiem. Na tej terapii robią różne rzeczy, a to jakieś wycieczki wspólne za miasto, a to spacerki po lesie, tudzież wspólne gotowanie, prowadzenie dziennika, takie różne. No i w zasadzie wszystko by było ok, gdyby nie fakt, że owa pani doktor, która te zajęcia prowadzi, traktuje ludzi trochę jak ostatnie ścierwo. Ta osoba (powiedzmy, że to będzie X) bardzo często wraca z tych zajęć z jeszcze bardziej obniżonym nastrojem. Owa doktorka często się czepia w różnych aspektach, że X nie umie tego, że niezdara, że ofiara losu, że potrzebuje stałej opiekunki i że nic już z niej nie będzie. I inne podobne tego typu. Oczywiście robi to przy wszystkich uczestnikach terapii... chyba tylko po to, żeby jeszcze bardziej dobić X. X często płacze z tego powodu i ma już dość, a z pewnych powodów nie powinna jeszcze przez jakiś czas rezygnować z tej terapii. Boję się, że pewnego dnia zrobi sobie jakąś krzywdę przez tą, sorry za wyrażenie, jędzę. Sam bym z chęcią poszedł do tej przychodni i jej powiedział, co o niej myślę.

I tutaj pytanie. Czy tak powinien się zachowywać lekarz psychiatra w stosunku do osoby chorej na depresję i zaburzenia lękowe, która przecież może w każdej chwili coś sobie zrobić z tego powodu?