Jak zachęcić do rozmowy o seksie?

napisał/a: malutka6661 2013-05-18 12:47
Witam. Borykam się od jakiegoś czasu z narastającym problemem. Małżeństwem jesteśmy 5 lat. W sypialni zawsze było cudownie, nigdy się siebie nie krępowaliśmy, zawsze rozmawialiśmy po stosunku (o tym co się nam podobało, co nie, co możemy zmienić, itp). Podobno z kochankiem lepiej i śmielej się rozmawia o takich rzeczach, a my właśnie od tego etapu zaczęliśmy - dopiero po roku staliśmy się parą, stwierdzając że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Nie wiem od kiedy polowi zaczęło się psuć. Był pewien kryzys, bo ja chciałam więcej - było to podczas ciąż, później również po porodach - miałam zwiększone potrzeby seksualne, strasznie podniecała mnie stymulacja piersi, ale jego brzydziło mleko z nich wypływające i robił to bardzo ostrożnie, co mnie z kolei "odpychało" i wprawiało w kompleksy. To był początek sytuacji, kiedy ja zaczęłam się krępować, ze moje fantazje i oczekiwania są dla niego odpychające. Utwierdzam się w przekonaniu, ze moje fantazje są dla niego abstrakcyjne...(do klapsów się przyzwyczaił - tzn że ja lubię czasem dostać w pupę, ale wie o innych rzeczach i nie przejawia inicjatywy, a w mojej głowie narastają marzenia, o których on nie chce słuchać)Zaczęłam się zamykać w sobie i tłumić potrzeby i marzenia. Z nim stało się tak samo, choć powiedziała bym, ze u niego bardziej. Często starałam się z nim rozmawiać, czasami się to w pewnym stopniu udawało. Otwieraliśmy się bardziej przed sobą przy okazji oglądania programów w telewizji, poświęconych tematyce seksu (nie mówię o filmach erotycznych, tylko o programach). Jednak czuję dystans między nami. Ja odczuwam ogromną potrzebę rozmowy, ale mąż nie ma takowej - zarzuca mi, ze znowu robię "z igły widły". Jego dystans do otwierania się i nieskrępowania sprawił, że i ja co raz to bardziej czuję się nieswojo i dla mnie to JEST PROBLEM!
O ile z początku się dogadywaliśmy w "tych" kwestiach, tak teraz zaczęliśmy się oddalać, bo każdy marzył o czymś innym, nie dzielił się przemyśleniami z drugą osobą - marzenia się pogłębiały i teraz jesteśmy od siebie zupełnie różni. W łóżku nadal jest dobrze(ale to kwestia tylko rutyny i miłości), ale niesmak pozostaje. Często podczas stosunku marzę sobie o czymś innym (bez tego w większości przypadków nie osiągam orgazmu), ale potem mam wyrzuty sumienia, że on się stara, a ja podniecam się bardziej własnymi myślami, niż tym, co on robi, ale jak o tym porozmawiać - też nie wiem. Ostatnio delikatnie zasugerowałam mu swoją fantazję, kiedy zobaczył obrożę (po seksie, leżała na szafce nocnej). Zapytał, czy chciałam to założyć, więc odparłam, że nie tylko to. Nie ukrywam, ze długo przed jego przyjściem z pracy szykowałam pewien "strój", ale bojąc się wyśmiania lub innej onieśmielającej reakcji z jego strony zrezygnowałam, ale sam fakt przymiarek bardzo mnie podniecił. Zapytałam więc, czy nie podnieca go przebieranie. Odparł wprost i bardzo szybko, ze nie - jego bardziej kręcą inne pozycje. Potem dodał, ze jak bym miała ochotę kiedyś się przebrać, to nie ma sprawy. Ale mnie jego szybka odpowiedź wmurowała pod ziemię i utwierdziła w przekonaniu, że dobrze iż tego nie zrobiłam, bo z pewnością by się śmiał, gdyby mnie zobaczył (nie mówię WYŚMIAŁ, ale po prostu śmiał - były już podobne sytuacje, kiedy próbowałam wprowadzić delikatnie coś, co mnie kręci -jego to śmieszyło, a w następstwie mnie peszyło i zniechęcało). Wczoraj strasznie bolała mnie głowa, więc poszłam spać razem z dziećmi, zanim mąż z pracy wrócił. Kiedy przyszedł, przebudziłam się, ale nie dałam tego po sobie poznać, bojąc się, że ból znowu powróci. Sprawdził starannie, czy śpię, zamknął drzwi do sypialni (zawsze zostawiamy otwarte, żeby słyszeć dzieci) i wyszedł. Podejrzewałam, co ma zamiar zrobić, ale dla mnie to jest naturalne. Później się przebudziłam znowu, jak chodził po domu. Zagadałam go, czemu tak się skradał i zamykał - unikał odpowiedzi, ale kiedy zapytałam o seks, a on się zaczął wykręcać, to było to dla mnie jasne. W końcu przyznał się do masturbacji. Nie widzę w tym problemu, sama to robię i się nie wstydzę, ani nie krępuję. Problemem jest dla mnie jego dystans do mnie - czemu się wstydził przyznać? Przecież ja swojej przed nim wcale nie ukrywam, nigdy się nie krępowałam, on nigdy nie robił mi żadnych wyrzutów, itp. Nie zawsze ona ma ochotę wtedy, kiedy ja mam i chyba normalne jest że wtedy dążę do samozaspokojenia. To działa w obie strony. Powtarzam - to dla mnie nie jest problem. problem to jego zamknięcie przede mną i wmawianie mi, ze nie ma problemu, ze tylko ja go stwarzam. Ale a chcę rozmawiać o fantazjach, oczekiwaniach - chcę znać jego marzenia, spieniać je w miarę potrzeb, ale chcę również żeby poznał, co mnie kręci i wyraził swoje zdanie na ten temat. Jak zachęcić go do rozmowy, jak powrócić do czasów, kiedy rozmowa o seksie była czymś naturalnym i poprawiającym relacje w łóżku? Jak rozmawiać, żeby nie zareagował wybuchem, nerwami, śmiechem, obrażeniem się? Aby wysłuchał i sam się otworzył.
Proszę o pomoc, bo ja już nie wiem, co robić - wykorzystałam pokłady własnych pomysłów...:(