Kaszel utrzymujacy się ponad rok

napisał/a: jutynka1 2007-12-27 22:42
Witam,
Mam na imię Justyna i mam 21 lat. Mój problem to uciążliwy kaszel. Odkąd pamiętam zawsze przechodził sam więc zazwyczaj leczenie ograniczało się tylko do syropków. Pierwsze objawy tego kaszlu były w 2006 roku przełomem wiosny/lata. Miałam wrażenie że się po prostu przeziębiłam, jednak ten kaszel dokuczał mi przez większą część wakacji, a następnie w pochmurne dni jesieni i zimy. Zaniepokojona zaczęłam wtedy leczenie, jednak z mizernym skutkiem. Dodam, że kaszel pojawia się wieczorem około godziny 20, 21, 22, rzadko rano. Bardzo często zaczynało sie od "delikatnego kaszlu", a kończyło, aż na nieprzyjemnym wrażeniu "wypluwania sobie płuc". Po takiej serii kaszlu miałam oczy pełne łez, byłam cała czerwona, często towarzyszyło uczucie "wymiotów", miałam wrażenie gorączki (jednak termometr nigdy nie wskazywał temperatury wyższej niż 37 stopni Celsjusza), często twarz rozpalona. Mocniejsze ataki kaszlu były wręcz gwarantowane, gdy dzień był zimny, deszczowy, szaruga.
Koło grudnia 2006 roku poszłam do lekarza, przez około 1,5 miesiąca robiłam badania (krew, zdjęcie płuc, testy alergiczne, spirometria) i zażywałam różnego rodzaju antybiotyki, które działały tylko przez okres bycia w domu. Zdjęcie wyszło dobrze, testy alergiczne - zero uczuleń, spirometria - dobrze. Krew także mieściłam się w normach. Następne mięsiące to próba dostanai się do laryngologa, znowu antybiotyk przepisany na "oko" - tylko zaświeciła światełkiem zero rozmowy nic (miałam mieć robiony wymaz - jednak pani stwierdziła, że nie ma sprzętu odkażonego), kolejna wizyta - pani stwierdziła, że wymaz robi sie w inne dni i w innym gabinecie - kolejny antybiotyk na oko, następna wizyta - kolejny antybiotyk zero rozmowy - wyszłam i nie wróciłam już (te trzy wizyty zajęły mi około 1,5 - 2 miesięcy). Zrobiłam sobie przerwę z wizytami u lekarza - nie miałam ani czasu, ani pieniędzy na antybiotyki które nie działają. Po wakacjach wznowienie leczenia u innej już lekarki i innej pani laryngolog. Badanie wymazu pozytywnie, niskie ciśnienie (nie pamiętam już ile wynosiło) i znowu leczenie tym razem antybiotyk, a potem odpornościowa kuracja - w trakcie złapana jakaś infekcja od brata, znowu antybiotyk. Przed tą walką z kaszlem byłam osobą bardzo ruchliwą, aktywną, wszędzie było mnie pełno, a teraz jestem ospała, wejście na drugie piętro sprawia, że mam zadyszkę, zwiększyła mi się masa ciała, czuję się non stop zmęczona.

Bardzo proszę o pomoc, o wytyczne jakie badania zrobić. Dodam jeszcze że zawsze mam lodowate dłonie, od dzieciństwa czyli przez 21 lat jestem biernym palaczem, i w ostatnich latach zwiększyła się ilość dymu tytoniowego w moim mieszkaniu. Podobno w rodzinie były problemy z płucami i gardłem.

Pozdrawiam i czekam na porady
napisał/a: Peter 2007-12-28 08:19
Obecnośc palaczy obok Ciebie to katastrofa. Bez wyeliminowania tego problemu to nie będzie poprawy.
Moim zdaniem rozwija się astma wysiłkowa. Powinien się tym zająć dobry pulmonolog alergolog. Konieczny wymaz lub nawet posiew plwociny. Dodatkowo badanie krwi pod kątem obecności przeciwciał w kierunku chlamydia i mycoplasma.
napisał/a: jutynka1 2007-12-28 22:10
Peter napisal(a):Obecnośc palaczy obok Ciebie to katastrofa. Bez wyeliminowania tego problemu to nie będzie poprawy.
Moim zdaniem rozwija się astma wysiłkowa. Powinien się tym zająć dobry pulmonolog alergolog. Konieczny wymaz lub nawet posiew plwociny. Dodatkowo badanie krwi pod kątem obecności przeciwciał w kierunku chlamydia i mycoplasma.


Bardzo dziękuję za odpowiedź. Jeśli chodzi o palaczy obok mnie to raczej trudno będzie to wyeliminować, choć muszę przyznać że mama stara się sama truć papierosem i dymem tytoniowym.

A więc nowy rok zacznę od badań. Jeszcze raz dziękuję za rady.
napisał/a: kaszlaczek 2010-03-25 18:35
Jestem zdesperowana. Mam podobną dolegliwość co Justynka. Tez juz siły na nic nie mam i zrobiłam sie ospała. Ja nie przytyłam, raczej schudłam. Zauważyłam jednak ze nie kasze podczas zajec na siłowni. Fizyczny wysiłek przynosi mi raczej ulge. Ale zaraz po siłowni, zaczyna dopadac mnie znów kaszel, uporczywy, do łez! Każda próba wdechu podczas "ataku" pogarsza sprawę, duszę sie jeszcze bardziej. Miewam świszczący oddech wieczorem i rano. I boli mnie gardło co wieczór, tak jakby się zwężało. Lekarz rodzinny pobrał próbkę z gardła i powiedział, ze nie ma tam patologicznej bakterii: cokolwiek to oznacza. Krew w normie,osłuchowo czysto. Wstepne testy alergiczne tez ok. Najbardziej upokarzające jest kiedy siedzę wśród innych osób, dostaje ataku kaszlu, łzy mi lecą bo nie potrafie wziąśc oddechu i zwyczajnie sie dusze. Błagam, jesli ktos wie, do kogo moge sie z tym udać, lub miał podobna sytuacje i wie jak sobie z tym poradzić, prosze pomóżcie.