leki, stres, mysli samobojcze. Jaka diagnoza?

napisał/a: mar173 2010-12-05 20:44
Mam juz prawie 19 lat, jestem chlopakiem. Od dziecka byłem nieśmiały. Mam czterech braci i z powodu niewystarczajacej ilosci pieniedzy w wieku około 9 lat wyjechalismy do niemiec do hamburga. Tam chodzilem do takiej szkoly ja bym powiedzial patologicznej do ktorej uczeszczaly dzieci z innych krajow(turcja, iran, afganistan, polska, cyganie). Byłem tam narażony na ciągły stres, gnębiono mnie psychicznie, niektore dzieci z takich krajow jak turcja, afganistan znecaly sie nad innymi fizycznie poprzez bicie, rzucanie kamieniami, musialem bronic przed nimi mojego mlodszego brata, nie miałem kolegów. Cały dzień siedziałem w domu, no a w wieku 9-13 lat potrzebowałem przecież kolegów. Wcześniej gdy byłem w Polsce miałem ich wielu, a nawet koleżanki z ktorymi nawet randkowalem tak dla zabawy jak to dzieci. Czuje duży zal do rodzicow, o to ze wyjechalismy, moze teraz byloby wszystko dobrze.
Do Polski wróciłem w wieku około 13 lat. Byłem zupelnie odmieniony. Chodzilem do tej samej szkoly co przed wyjazdem. po powrocie do polski praktycznie nie wychodzilem z domu poza szkola. niemialem przyjaciol jedynie koledzy z ktorymi spotykalem sie jedynie w szkole. Od tego czasu przezywam stres prawie w kazdej sytuacji mojego zycia. odrazu zaczely sie problemy z nauka. przez wszystkie lata do 3 gimnazjum mialem na koniec zagrozenie z j. polskiego. Na szczescie z niego zawsze wychodzilem. Jeszcze przed wyjazdem do niemiec uczylem sie swietnie bylem w czolowce klasy.
Z testow gimnazjalnych mialem lacznie jedynie 50pkt. z ocen 30 co dawalo 80. Moja pierwsza szkola ponadgimnazjalna to technikum lacznosci. pochodzilem kilka dni i niewytrzymalem psychicznie i przenioslem sie do szkoly ktora tata mi zalatwil. Bylo to liceum.
Okazalo sie ze bylo jeszcze gorzej. Niestety brak mi bylo wtedy odwagi aby powiedziec rodzicom ze chce sie przeniesc. pierwsze dni w szkole to byly zajecia integracyjne. jakos przebrnalem przez te wszystkie stresujace zabawy, rozmowy z osobami z klasy.
Gdy zaczely sie normalne zajecia w szkole to czulem ze nie jestem tam soba, zaczalem sie zachowywac inaczej niz w domu i najgorsze ze niemoglem tego kontrolowac. nie potrafilem normalnie myslec a przez to wyrazac swoich mysli slowami przez co prawie wogole nie rozmawialem.
takich kilka dziewczyn mialem glupich ktore zobaczyly ze jestem osoba slaba i ze beda mogly sie nademna znecac. wysmiewaly sie ze mnie, mowily mi ze jestem brzydki, nawet taki jeden chlopak mial odwage mowic mi to prosto w twarz: "jestes brzydki!".
(((((Mialem taka sytuacje ze siedzialem sobie na lawce w szkole caly zielony bo zestresowany, samotny, wszyscy rozmawiaja a ja siedze sam. podchodzi do mnie ta glupia dziewczyna i mi ciagnie plecak i chce go rzucic na schody, wtedy chyba serce mi prawie wyskoczylo, ona mnie sie cos pyta i ktos inny tez a ja poprostu mowilem tak ze mnie nikt niemogl zrozumiec, normalnie wtedy niewytrzymalem i musialem ja odepchnac na sciane i powiedzialem ze jesli jeszcze raz tak zrobi to bedzie miala problemy pytalem ja czy chce zostac w tej szkole(niewiem co mnie napadlo zawsze jestem spokojny i nieuzywam przemocy, ale juz niewytrzymalem psychicznie), po chwili podchodzi do mnie inna dziewczyna nieglupia, najladniejsza w calej klasie i mowi mi prosto w twarz ze jesli tamtą glupią jeszcze raz tkne to mi strzeli(ta ladna) w twarz i mnie zamurowalo))))))) - dalem to w nawias bo ta sytuacja najbardziej zostala mi w pamieci, od tej pory panicznie boje sie dziewczyn.
Od tej pory bardzo czesto uciekalem ze szkoly. nigdy wczesniej mi sie to niezdazalo. rano mowilem mamie ze jade do szkoly a tak naprawde chodzilem po lasach, spalem w krzakach. tak moglem uciec od tego calego stresu ktory mnie w szkole zalewal.
Codziennie przebywajac w tej szkole serce walilo mi 120/min, a w ekstremalnych sytuacjach nawet wiecej. Ekstremalne sytuacje dzialy/dzieja sie zawsze w autobusach gdy jest duzo ludzi a ja niemam miejsca albo gdy siedze naprzeciwko jakichs ladnych dziewczyn to wtedy przez cale 30-40 minut jazdy serce mi mocno wali, zaczynam sie inaczej zachowywac, niemoge tego kontrolowac, tych nieprzewidzianych ruchow rekami, pocenia sie, drapania. ludzie sie wtedy na mnie patrza a ja chce sie zapasc pod ziemie, uciec.
w liceum nie zdalem chyba w glownej mierze przez te ucieczki z j. polskiego. to chyba naszczescie tak sie stalo. na sama mysl nawet dzien przed, przed pojsciem do tamtej szkoly serce zaczelo mi grzmocic.
Po tym liceum zostal mi taki uraz ze boje sie wychodzic wszedzie! czy to do najblizszego sklepu, do rodziny w odwiedziny, do kosciola, jazda autobusem itp. Mam teraz lek przed dziewczynami!
Aktualnie ucze sie w technikum. niewiem jak mnie tam przyjeli. wszyscy mieli punktow od 110-140 pkt, a ja jedyny 80. Pierwsza klase przebrnalem z ocena z polskiego 4 na koniec. w tej szkole zaczelem sie dopiero uczyc. W tej szkole poziom jest o wiele wyzszy niz w tamtym liceum.
W szkole rozmawiam juz z kolegami, lecz nadal jestem gdzies z boku. W klasie niemam zadnych dziewczyn. w szkole jestem innym czlowiekiem, nie potrafie prowadzic rozmowy takiej luznej umiem tylko sie pytac co teraz mamy jakie masz oceny itp. jestem postrzegany tam jako osoba glupia.
Teraz jestem w II klasie. Pod koniec I klasy technikum zaczely pojawiac sie u mnie mysli samobojcze. Czesto popadam w depresje. wstawajac rano niechce mi sie zyc bo zaczyna sie ta mysl o szkole o jezdzie autobusem o tych wszystkich ludziach ktorych spotkam. W tym roku od czasu do czasu uciekam ze szkoly tak jak to bylo w przypadku liceum. Nieumiem sobie juz radzic z tym calym stresem z tym glupim zyciem. niechce chodzic do szkoly, mysle ze tak jeszcze troche i moze mnie nie byc na tym swiecie. dodam ze na dojazdy trace dziennie ponad 2h. po powrocie ze szkoly niechce mi sie uczyc i czesto klade sie spac i spie do wieczora.
Moze jest jakas nadzieja w postaci lekow bez recepty na pozbycie sie lekow, stresow bo nie mam takiej odwagi zeby pojsc do lekarza. wiem ze najlepszym sposobem sa cwiczenia ciezarami, jedynie w domu, na silownie nigdy bym nie poszedl(stressss, lekiiii). I tak nic z tego bo jak chodze do szkoly to niemam zadnej motywacji do dzialania do treningow, codziennie zalewa mnie litrami hormon stresu.
Jedynie pozostanie chyba zmiana szkoly na zaoczna 2x na dwa tyg. za darmo. liceum 3 letnie. zak edu
napisał/a: Agusia1982 2010-12-06 11:00
Masz w głowie zakodowanych mase złych wspomnień i poki się ich nie pozbędziesz spirala będzie sie nakęcała.
Przeczytałam dokładnie co napisałeś i jest mi strasznie przykro,że Cię to wszystko spotkało,że dzięki bezwzględności ludzi musisz teraz tak cierpieć.
Nie jestes głupi bo to widac po poście ,ktory napisałeś tot ylko Twoje myśli,coś co Ci wpojono a co nie jest prawdą.
Niestety musze Cię zmartwić bo nie ma magicznych tabletek bez recepty ,które weźmiesz i będziesz jak nowo narodzony.
Owszem są środki ziołowe...Persen,Melisa do picia co pomaga się wyciszyć ale dla Ciebie to będzie za mało.
Sądze,że wizyta u pychiatry będzie konieczna...dlaczego nie porozmawiasz z rodzicami,nie powiesz co się dzieje może będa mogli Ci jakoś pomóc?Pedagog w szkole też może być dobrym wyjście...odpowiednio pokieruje i fachowo poinformuje rodziców jeśli sam nie potrafisz tego zrobić.
Trzeba wygonić duchy przeszłości,pracować nad sobą różnymi metodami...samo nic się nie stanie musisz działać bo szkoda życia i Ciebie.
napisał/a: mar173 2010-12-06 20:49
Rodzicom mowilem juz o swoich problemach ale powiedzieli ze tak jest dlatego ze dojrzewam. Chce normalnie zyc, nawet siegalem po takie narkotyki jak galka muszkatolowa, myslalem ze bedzie fajnie ale bylo tragicznie i trafilem do szpitala na cala noc i dwa dni czulem tak jak by mnie nie bylo na tym swiecie. calkowite odrealnienie. do dzisiaj zostalo cos od tamtego momentu ze czasami zapominam co sie przed chwila dzialo ale naszczescie jest to tak lagodne ze prawie nie zauwazalne.
Niemam takiej odwagi zeby pojsc do pedagoga lub lekarza. Jestem osoba unikajaca i dodatkowo mam zaburzenia psychiczne.

Jakie są sposoby na zredukowanie stresu? wiem ze mi i tak to niewiele da ale zawsze. jak mam napad leku to jestem caly w stresie, lecz jesli np. zaczne uprawiac sport np. na silowni to tego stresu bedzie mniej, nawet w sytuacjach lekowych.

Czy alkohol i marihuana w moim przypadku moze mi pomoc ? Jestem meszczyzna i niechce byc pi..ką w swiecie. moze alkohol spowoduje po jakims czasie ze bede odwazniejszy ? Chce chodzic na imprezy, poznawac dziewczyny ale mam te cholerna blokade.
napisał/a: Agusia1982 2010-12-07 10:11
Mar ja Cię prosze o jedno nie działaj środkami typu alkohol i marichuana bo to doprowadzi do pogłębienia problemu.
Marycha potrafi podkręcić lęk straszliwie więc odpada w Twojej sytuacji a Alkohol daje uczucie chwilowej ulgi i wyluzowania...na drugi dzień po alko lęki będą dwa razy większe...to nie ma sensu.

Sport redukuje napięcia,o środkach ziołowych Ci pisałam(3 razy dziennie szklanka melisy)plus Persen..relaksacja.
Nie chcesz fachowej pomocy a to nie dobrze bo by się przydała.
A co do rodziców...skoro twierdzą,że to o czym piszesz jest efektem dorastania to dlaczego większość ludzi tak nie ma w tym okresie,dlaczego Twoi koledzy,koleżanki tak nie mają?może nie umiesz powiedzieć im tego tak jak o tym napisałeś...co ty na to by dac im to przeczytać?