Leydigioma - rzadki rak jądra

napisał/a: abysal 2010-10-13 21:36
Witam wszystkich,

postanowiłem opisać tutaj swoją historię, gdyż sam miałem poważne problemy z uzyskaniem szczegółowych informacji na temat tego guza. Trochę więcej danych znajduje się na stronach hiszpańskich, włoskich i amerykańskich ale po kolei...

13.02.2010 - obudziłem się rano i poczułem, że w prawym sutku znajduje się jakiś lekko bolący guz. Wcześniej go nie czułem także miałem wrażenie jakby pojawił się nagle była sobota. W poniedziałek zadzwoniłem do przychodni i zapisałem się za jakiś tydzień na wizytę u chirurga. Chirurg podotykał sobie zmianę i stwierdził, że nie powinno być to nic niepokojącego i najprawdopodobniej zniknie samo, niemniej jednak wysłał mnie na USG. Badanie to zrobiłem w przeciągu tygodnia. Lekarz badający stwierdził, iż jest wyczuwalna zmiana ale bez nacieków i nie powinno być to nic niepokojącego. Zalecił konsultację endokrynologiczną.

5.03.2010 - wizyta u endokrynologa (cudowna Pani doktor) zleciła biopsję sutka, badanie testosteronu, LH, FSH, Testosteron T i TSH gdyż powiedziałem, że czuje się przewlekle zmęczony. Dodatkowo pytania Pani Doktor czy nie mam problemów z potencją, co przyjąłem szerokim uśmiechem gdyż takich nie miałem

16.03.2010 - biopsja sutka

17.04.2010 - kolejna wizyta u endokrynologa. Bez przytaczania szczegółowo wyników okazało się, że jeśli chodzi o biopsję sutka to wszystko OK, ale Testosteron niższy od dolnej granicy normy aż o połowę. Ponownie pytanie Pani Doktor czy nie mam problemów z potencją, i znowu moje rozbawienie. Pani Doktor powiedziała, że powtórzymy zatem Testosteron za jakiś czas bo być może błąd popełniło laboratorium ale gdybym problemy miał to wysłałaby mnie jeszcze do urologa. Dalej wydarzenia nabrały rozpędu. Nie wiem czy to siła sugestii czy też rzeczywiście ten testosteron ale poczułem, że moje "możliwości" osłabły. Zacząłem analizować przeszukiwać internet, zastanawiać się o co chodziło Pani Doktor. Informacje w internecie wskazywały, że przyczyną ginekomastii (przerost gruczołu sutkowego u mężczyzn) może być m.in. guz jądra. Takiej możliwości nie brałem wogóle pod uwagę - odrzuciłem ją. Jak to, niby ja, który nigdy nie mogę nic wygrać na loterii miałbym trafić jakieś świństwo, którego prawdopodobieństwo wystąpienia wynosi 6:100000.

3.05.2010 - dalej drążę internet i w końcu odważyłem się zbadać moje jądra. I o dziwo zrozumiałem, że nowotwór może dotyczyć również mnie. Jedno jądro było większe od drugiego i zdecydowanie twardsze. Ostro się wystraszyłem i pomimo święta postanowiłem, że podjadę na oddział do szpitala i spróbuję poprosić o USG. Lekarz początkowo nie bardzo był chętny do przeprowadzenia badania ale chyba dostał "impuls z nieba" i zrobił badanie. W prawym jądrze oczywiście zmiana o wymiarach 22x18mm, obszary martwicy. Na drugi dzień trafiłem więc na oddział urologii.
Na oddziale zrobiono oczywiście wszystkie markery, rtg płuc oraz TK miednicy mniejszej. Wszystkie wyniki w normie. Ordynator oddziału mając to na względzie zasugerował, że najlepiej byłoby zrobić śródoperacyjne badanie histopatologiczne i wtedy podjąć decyzję o orchidektomii bądź usunięciu samej zmiany.
W związku z powyższym trafiłem do COI w Warszawie. Decyzja bezwzględna – orchidektomia jądra prawego. Później miesięczne czekanie na wynik i rozpoznanie Leydigioma testis – morfologicznych cech utkania złośliwego nie stwierdzono. TK klatki i miednicy zrobione w sierpniu nic nie wykazały. Testosteron w dolnej granicy normy z tendencją wzrostową.
Albo więc będę wielkim szczęściarzem i przejdę przez wszystko suchą stopą albo będę miał problem bo ten typ guza jest chemiooporny i jedyna możliwość to operacyjne usuwanie zmian. Trzymajcie kciuki. Ja trzymam za każdego, którego historię tu poznałem. Pozdrawiam
napisał/a: Vieri 2010-10-14 00:21
Witam,

Guz z komórek Leydiga (Leydigoma) generalnie nie jest złośliwy, więc wszystko zakończy się z pewnością na orchidectomii.

Pozdrawiam
napisał/a: abysal 2010-10-14 09:04
No właśnie, co prawda w większości przypadków nie jest ale niestety gwarancji nikt nie daje. Nie jestem w grupie podwyższonego ryzyka złośliwości tego guza (wiek powyżej 60 lat - ja mam 29) i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze ale niestety ta choroba pozostawia piętno w człowieku. Każde powiększenie węzła powoduje niepokój i powrót wspomnień i przeżyć z przed rozpoznania rodzaju guza.
napisał/a: Vieri 2010-10-14 22:50
Witam,

Nie ma powodu do niepokoju, wszystko będzie w porządku.

Pozdrawiam
napisał/a: arek138 2010-10-16 01:20
Trzymamy kciuki! Jedno_ja_jo_wi górą hehehe!