metoda 1000 kroków

napisał/a: anulka1101 2010-02-25 15:01
Mądre słowa Kiriri. Trzymajmy się swego. Czytałam Twoje posty na nerwicy lękowej. Twoje oburzenie jest jak najbardziej słuszne we mnie też na chwilę zasiały zamęt wypowiedzi forumowiczów ale była to tylko chwila. Nadal wykonuję swoje zadania po to by udowodnic sceptykom, że ta metoda jednak pomaga.
napisał/a: monia331 2010-02-25 15:50
Ha ja jeszcze mam 0 punktów jutro zaczynam)))
No niestety tak to juz jest ze zawsze ktos kto nie ma o czyms zielonego pojecia to się enegatywnie wypowiada.Ja chodze na psychoterapie biore leki,czytam książki a w tej metodzie nie znalazłam niczego co byłoby złe.Ja wręcz przeciwnie mysle że jest to takie troche podsumowanie i usystematyzowanie tego wszystkiego co już wiem.
A jak ktos powiedział ze to tylko naciąganie na kase.........
Na terapie chodze ponad rok płace za każdą wizyte 80 zł....zdziałala u mnie cuda...a w materiałach które dostałam , jest dokładnie to czego oczekiwałam.Gdyby mi to nie odpowiadało to tego nie robie i już.Ciekawe czy z każdej psychoterapi każdy wychodzi taki bujajacy w obłokach a moze z jeszcze wiekszym balastem i świadomością ile jeszcze cięzkiej pracy przed nami i tak jest też tutaj.
A ja bede sobie zbierała te punkty i co!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
napisał/a: KIRIRI 2010-02-25 16:37
Racja dziewczyny i tego się trzymajmy.
Ja też zbieram sobie punkciki ,i idzie mi coraz lepiej ,zmianę jaką odczuwam to na razie taka że z dnia na dzieńjestem coraz bardziej spokojniejsza ,już się we mnie tak wszystko nie trzęsie jak do niedawna.
A z moich dzisiejszych sukcesów to...wybrałam się do fryzjera ,nie byłam bardzo długo przez moje napady paniki ,ale dzisiaj postanowiłam że pójdę do chwili obecnej widziałam się jak podczas ataku paniki zrywam się z tego fotela i biegne do domu ze sreberkami we włosach.Ale wiecie co wytrzymałam i nie było wcale źle ,weszłam usiadłam przez chwilę moje mysli zaczeły działać tym schematem co zwykle ,zaczęła po mału pojawiać się panika ,ale powiedziałam jej ok niech będzie ,trudno ja się stąd nie ruszę będę się trzymać tego fotela mocno aż pani skończy i dopiero wyjdę ,a to co się dzieje to tylko moja wyobraźnia ,i wiecie co lęk osłabł ,wdałam się w ciekawą rozmowę z fryzjerką i nawet na chwile zapomniałam o tym że coś mi może być.teraz widzę że faktycznie ,mamy zakodowane schematy myślowe które to wszystko wywołują ,musimy je zmienić i wtedy będzie dobrze.
napisał/a: anulka1101 2010-02-25 17:19
No to sukces Kiriri i to wielki. Ja Kiedyś sobie wkręciłam, że mam uczulenie na farby do włosów i nic nie zmieniam, nawet na przycięcie włosów jeszcze trudno mi się wybrać. Mam nadzieję, że to kiedyś minie bo zaczynają mi siwieć włosy na razie pojedyncze ale za jakiś czas może być kiepsko i będę wyglądała jak babunia. Co do koloryzacji to sobie obiecałam, że chociaż szamponem koloryzującym potraktuję moje włosy i muszę dotrzymać tej obietnicy.
napisał/a: bercia2 2010-02-25 19:52
Witajcie.
Napiszcie mi proszę jak do tej Pani Kasi się pisze cała swa historie czy jak ?I czy te 1000 kroków to sie płaci jednorazowo 50 zł ? Czytałam ze jednorazowe konsultacje kosztuja 20 zł nie wiem czy to jeszcze aktualne.Proszę o odpowiedź .Acha podany był tam link który nie działa możecie mi dac aktualny link do tej Pani.
napisał/a: patusia2 2010-02-25 21:12
bercia płacisz jednorazowo 50 zł a później przysługuję ci 1 wiadomość dziennie pani Kasia ci wyjaśni cieszę się że do nas tu zajrzałaś
napisał/a: ~Anonymous 2010-02-26 01:37
Cześć Dziewczyny :)
Tak czytałam Wasze posty i sama zastanawiam się nad tą metodą. Mam nerwicę, niedawno zaczęłam terapię. Mam trochę wątpliwości... Książki zalecane przez tą panią (oprócz jednej) należą do nurtu tzw. "pozytywnego myślenia", które na dłuższą metę jest szkodliwe. Nie chodzi o to, żeby nie patrzeć optymistycznie na życie, wręcz przeciwnie :) Chodzi mi jednak o filozofię "pozytywnego myślenia". Co mnie niepokoi to to, że negatywnie piszecie o tych "złych" emocjach, myślach, chcecie je odrzucić a to wciąż Wy. Nerwica woła o bezwarunkową akceptację "ciemnej" strony naszej duszy, akceptację negatywnych emocji, zrozumienie ich, wyrozumiałość dla siebie samego. Często pod nerwicą kryje się wewnętrzne dziecko, które tak, jak ta nerwica prosi o poświęcenie mu uwagi, zaspokojenie potrzeb z dzieciństwa. "Pozytywne myślenie" tłumi "złe" emocje i faktycznie daje ukojenie na jakiś czas. Później lęki powracają ze zdwojoną siłą (przekonałam się na własnej skórze).
Nie znam jeszcze tej metody, być może się z nią zapoznam, pewnie część z ćwiczeń będzie wskazówką także i dla mnie. Zarówno ćwiczenia jak i magnez/potas są uniwersalnymi środkami na stres, Ameryki ta pani nie odkryła. Tak samo mierzenie się z lękiem, spojrzenie mu prosto w oczy. Prawdziwe i trwałe zmiany przychodzą latami, w wyniku głębokiego samopoznania a tu pani obiecuje zmiany już po 2 m-cach; część z Was doświadczyła jej już po kilku dniach....
Co mnie jeszcze dziwi to to, że biegacie do Kościoła a godzicie się na czytanie literatury niezgodnej z jego naukami. "Pozytywne myślenie" (tak, czytałam tego de Mello i L.Hay) stawia człowieka na pierwszym miejscu, wręcz mówi, iż to my jesteśmy bogiem. Ja postawiłam mojego Boga na pierwszym miejscu i od tej pory dzieją się takie małe cuda w moim życiu.
Afirmacje mogą także szkodzić, jeżeli nie jesteśmy gotowi na zmiany, sukces.
Nie piszę tego wszystkiego, żeby się tu z kimś sprzeczać czy kłócić, tylko wyrażam swoje zdanie. Kiedyś wpadłam w sidła "pozytywnego myślenia" i było coraz gorzej, mizerniałam w oczach ale pozytywne myślenie mnie nie opuszczało. Nie pozwalałam sobie na smutek, na płacz ("przecież to takie złe emocje..."), a właśnie ten smutek czy płacz jest po to, aby się oczyścić, aby go zrozumieć i zaakceptować.
Pozdrawiam,
Hanka
napisał/a: monia331 2010-02-26 07:56
Wink ja to bym sie z Toba nie zgodziła.Po pierwsze czytajac ksiażki o pozytywnym mysleniu nie mozna brac ich od deski do deski jako wyrocznie.Trzeba wyciagać z nich mądre kilka rad dla samych siebie.
A co do chodzenia do koscioła...ja chodze, stosuje pozytywne myslenie i wcale nie stawiam siebie wyżej niż Boga.My jako ludzie wierzacy jesteśmy stworzeni do radosci,jak to w bibli pisze na podobienstwo Boga i mamy sie cieszyć i być szczęśliwi.No i przede wszystkim my mamy pracować nad soba nad swoimi słabościami,pomnażać talenty!!!!!Przeciez łzy smutek a pozytywne myslenie to razem ze soba idzie w parze.Jedno drugiego nie wyklucza,można uczyć sie dobrze myślec i równoczesnie pozwalać sobie na te gorsze chwile.
My naszych emocji nie możemy upachać, udawać że ich nie ma bo uderza jeszcze mocniej.Pozytywne myślenie ,psychoterapia ma nam pomóc poukładac sobie to wszystko,nie upychać nie wiadomo gdzie ale powyciagaci i na nowo poukladać.
W żadnej dziedzinie życia nie możemy popadać w skrajnoci.
I masz racje my nie możemy tak na oślep myślec pozytywnie bo wpadniemy w jego sidła jak piszesz ,musimu sie tego uczyc no i to chyba tutaj robimy.
POzdrowionka
napisał/a: ~Anonymous 2010-02-26 09:02
Dzięki Monia za odpowiedź, tylko zauważyłam, że autorzy tego typu książek "wymagają" całkowitego przestawienia myślenia, a jak tego nie zrobisz, to Ci się nie poszczęści w życiu... Oczywiście że jesteśmy stworzeni do radości, nawet kiedyś ksiądz powiedział mi taką rzecz, że Bóg się bardzo cieszy, gdy jesteśmy szczęśliwi, że On wcale nie wymaga od nas, żeby się umartwiać.
Ale jeśli już nadejdzie umartwianie... nie wolno go zatrzymywać ale zastanowić obiektywnie, skąd ono pochodzi,przyjąć je, zadbać o siebie. A nie pisać afirmacje, żeby sobie poszło ;) Trzeba z tym uważać.
djfafa
napisał/a: djfafa 2010-02-26 10:00
Posty z adresem komercyjnej strony zostały usunięte. Proszę linki do innych stron wysyłać na PW.
napisał/a: monia331 2010-02-26 12:24
wink napisal(a):Dzięki Monia za odpowiedź, tylko zauważyłam, że autorzy tego typu książek "wymagają" całkowitego przestawienia myślenia, a jak tego nie zrobisz, to Ci się nie poszczęści w życiu... Oczywiście że jesteśmy stworzeni do radości, nawet kiedyś ksiądz powiedział mi taką rzecz, że Bóg się bardzo cieszy, gdy jesteśmy szczęśliwi, że On wcale nie wymaga od nas, żeby się umartwiać.
Ale jeśli już nadejdzie umartwianie... nie wolno go zatrzymywać ale zastanowić obiektywnie, skąd ono pochodzi,przyjąć je, zadbać o siebie. A nie pisać afirmacje, żeby sobie poszło ;) Trzeba z tym uważać.

dokładnie ja myśle że takie ksiażki trzeba czytac bardzo ostrożnie.Jak czytałam je 10 lat temu(np.potege podswiadomości) rzuciłm w kąt.Byłam na poczatku nerwicy zupełnie zdezorientowana i wtedy rzeczywiscie przyniosłyby mi wiecej szkody niż pożytku.Teraz po tylu latach zmagań z franią,pożadnej psychoterapi,przeczytanej góry ksiażke, wiem na czym stoje,wiem co dobre a co nie i moge tylko czerpać z tego dobre rzeczy.
Buziaczki
napisał/a: KIRIRI 2010-02-26 12:30
Witam
Co do tych ksiażek które są polecane ,dostałam inormację żeby nie brać z nich wszystkiego tak dosłownie do siebie ,ale przemyśleć kilka kwestii z nich i wyciągnąć coś dla siebie.W każdej z tych książek jest ziarenko prawdy ,taki mały kroczek ,tak samo jak w każdym zadaniu.Dlatego ta metoda pewnie nazywa się metodą 1000 kroków bo wychodzi się z nerwicy powoli małymi kroczkami.