metoda 1000 kroków

napisał/a: patusia2 2010-02-22 12:17
Juluś ja dopiero stosuję 7 dni ale też czytam książki w których mowa o tym żeby myśleć o pozytywnych rzeczach odganiać te złe szkoda że nie ma tu takiego gg żeby sobie popisać w danej chwili
napisał/a: Juluś 2010-02-22 12:19
to ja nie mam pracy bo mnie przeraża rozmowa kwalifikacyjna, ale myślę, że w końcu dam radę ją znaleźć, ale jeszcze trochę.
napisał/a: Juluś 2010-02-22 12:22
moje gg 3739906 bardzo chętnie sobie porozmawiam z Wami dziewczyny, a teraz uciekam bo mam dwójkę małych rozrabiaków - mych dzieci które za bardzo teraz wojują. Patuś jak będziesz chetna to zapraszam na moje gg A teraz buźka moje drogie i jesteście wspaniałe:)
napisał/a: lucyna21 2010-02-22 13:48
Anulka, byłaś w supermarekecie, to że w drodze powrotnej wylądowałaś u lekarza nie traktuj jak porażki, to super, że się nie poddałaś. Ja dziewczyny rok już ćwiczę chodzenie do Kościoła, tam mam najgorzej, dlatego niedziele są dla mnie koszmarem, a nie wyobrażam sobie by nie iść do Kościoła. Pokonałam jedynie to, że potrafię iść sama, ale i tak cierpię bo kiedy odwożę dzieci z mężem do Kościoła, to wracam z bekiem, że nie idą ze mną. Poza tym, to że idą same, to też obciąża mnie, bo zaraz mam czarne myśli, a jak któreś zemdlej, chociaż nie mam podstaw, ale zaraz takie myśli.
Dla tych co chcą pokonać ten lęk powiem jak ja to robiłam. Szłam w powszechny dzień na poranną Mszę, kiedy było mało ludzi, udało mi się po trochu, bo w zeszłym roku nie chodziłam wcale.
Wiem, że powinnam ćwiczyć, tak to nazywam. Też mam sukces bo w piątek poszłam z dziećmi na drogę krzyżową.
napisał/a: patusia2 2010-02-22 15:16
lucynka jestem pod wrażeniem dałaś mi niezłą radę też tak zrobię najpierw pójdę w tygodniu na msze wieczorną gdzie w kościele jest garstka ludzi, a ja za mój sukces dzisiejszy uznaje spacer SAMA pół godz w lesie
napisał/a: patusia2 2010-02-22 15:24
KIRRI chodzi mi o ćwiczenia relaksacyjne jakie wy robicie przecież można podzielić się takimi sprawami , ja np : gram z córką w piłkę, gimnastykę taniec i nie piszę ile czasu i kiedy o to się chyba pani Kasia nie obrazi
napisał/a: anulka1101 2010-02-22 16:44
Witajcie dziewczyny. Dziś miałam ciężki dzień oczywiście nerwica wytrwale była przy mnie ale w takim trudnym momencie sobie gdzieś poszła i nie ma jej do tej pory. Mam nadzieję, że nie wróci. Kiedyś w pracy nigdy nie miałam ataków a teraz od około roku prawie każdego dnia mam mniejsze lub większe sensacje.
napisał/a: anulka1101 2010-02-22 16:58
Moim dużym sukcesem jest to, że nawet jak ledwo zwlokę się z łóżka to i tak staram się doprowadzić do takiego stanu żeby z podniesioną głową iść do pracy. Czasem jest to olbrzymi wysiłek fizyczny i psychiczny. Nigdy nie byłam na zwolnieniu lekarskim z powodu nerwicy. Przez prawie 15 lat pracy zwolnienia miałam tylko z powodu zagipsowanych nóg i takiej drobnej operacji ręki.
napisał/a: lucyna21 2010-02-22 16:59
Ja też gimnastykuję się z dziećmi, najlepiej mi przy muzyce, wszyscy mamy frajdę, trochę dzieci tylko zdziwione, że mama tak się wygłupia, ale śmiechu mamy beczkę i oto chodzi. Anulka, ona nas będzie jeszcze atakować, tylko musimy nauczyć się nie bać tych ataków. Ja już mniej panikuję niż rok temu. Dlatego te ćwiczenia s.ą dla mnie łatwe, bo w zeszłym roku byłoby to o wiele trudniejsze, nie mogłam się na niczym skupić i ataki paniczne straszne, bałam się wszystkiego. Teraz pozostało jeszcze dużo do wypracowania, ale nie poddam się. Ja nawet jak byłam zmęczona to zaraz atak paniki, że umieram, więc nawet starałam się by się nie zmęczyć, bo zaraz zejdę z tego świata. A przecież zmęczenie jest też wskazane dla naszego organizmu. Dzisiaj byłam na Mszy rannej bo mamy rekolekcje, potem poszłam jeszcze na tą co dzieci, chociaż nie siedziały ze mną bo one poszły ze szkoły. Ale byłam i uważam, że to mój dzisiejszy sukces. Bo mogłam pojechać dopiero wtedy po nich kiedy wychodziły. Tym bardziej jestem dumna, że one też były saME, chociaż są jeszcze małe ale niech uczą się troszeczkę samodzielności, bo mają trochę moją naturę, też są takie lękliwe.
napisał/a: lucyna21 2010-02-22 17:01
Anulka to fantastycznie, tak trzymaj, niekiedy trzeba nawet na siłę, nawet uśmiech na siłe daje troszkę szczęścia.
napisał/a: anulka1101 2010-02-22 17:03
U mnie było podobnie ze zmęczeniem, też bałam się wysiłku fizycznego, że zaraz padnę ze zmęczenia. Gratuluję Ci sukcesu z kościołem. Ja mam dziś wolny dzień od swoich zadań 1000 kroków.
napisał/a: KIRIRI 2010-02-22 17:11
Anulka ,wiesz nie mozna też tak wszystkiego zwalać na nerwicę ,tzn no nie wiem jak to wytłumaczyć .Normalnie ludzie też miewają gorsze dni ,że chodzą zdenerwowani ,serce im wali ,źle się czuję ,itp rzeczy a w szczególności dzieje się tak podczas jakiś stresów.Tyle tylko że Ci ludzie nie zwracają na to uwagi ,nie reagują w sposób nerwicowy na to tak jak my że przeprowadzamy zaraz szczegółową analizę tego że coś nam tam pyknęło ,analizujemy wszystkie możliwe rzeczy które mogą się nam przez to stać ,sami się nakręcamy ciągle o tym myśląc.Trzeba czasami do tego podejść tak ,że no coś mi tam jest ,moze to być z niewyspania ,przemęczenia ,pogody ,dnia cyklu czy czegokolwiek innego,To tak jak z normalnym bólem głowy , przeciez ludzie nie skupiają sięna tym że boli ich głowa traktują to jak coś normalnego ,nawet o tym potem nie pamiętają ,biorą tabletkę czy iją kawę idą na spacer lub spaći im przechodzi ,a my zamiast właśnie tak reagować zaraz się w tym bólu doszukujemy niewiadomo czego i sobie wkręcamy wszystkie plagi egipskie.Spróbuj czasami potraktować to że się źle czujesz jako coś normalnego ,nie nerwicę ,tylko takie coś co ma każdy człowiek ,po prostu gorszy dzień ,pomyśl dzisiaj jest jutro tego nie będzie.To jest trudne ale ja właśnie zaczynam się starać w ten sposób myśleć.Bo wyjście z nerwicy to nie jest taki stan że będziesz się juz codziennie suer czuć ,nigdy Ci już nic nie będzie ,będziesz tryskającą i pełną szczęścia osobą -Nie- wyjść z nerwicy oznacza nie reagować nerwicowo na takie sytuacje.


A ja dzisiaj udałam się na spacer do arku ,czułam się fatalnie Frania zaczęła atakować ,w pewnym momencie dostałam ataku paniki ,już miałam uciekać do domu ,ale pomyślałam kurde w ten sposób nigdy nie wyjdę z tego ,muszę to przetrzymać uspokoić i iśc dalej,miałam przy sobie butelkę wody mineralnej zimniutkiej ,zalecenie pani Kasi ,wypiłam wszystko na raz ,aż prawie mnie zamroziło od środka ,i wiecie co to pomogło ,serce zaczęło się uspokajać ,oddech zaczął wracać do normy ,przeszłam całą trasę wytyczoną ,byłam trochę roztrzesiona i podenerwowana ,ale jak wróciłam byłam dumna z siebie że nie uciekłam.I wiecie co taki atak mozna przeżyć ,nie trzeba uciekac ,on dochodzi do pewnego momentu i maleje .Jednak racja że najgorsze co mozna wtedy zrobić to uciec,jedyne co tzreba zrobić to uspokoić to i iśc dalej ,aż za którymś razem całkowicie się tego pozbędziemy i ataki nie będą nas dopadać.


Wow ale mądra jestem ,hehe dokształciłam się ostatnio i jakoś lepiej mi się z tym żyje i walczy ....