Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl
Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl
Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.
Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:
- zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
- zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
- zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
- zmiany porządkowe i redakcyjne.
Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.
Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl
Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).
MOJE PRZYGODY Z MIGDAŁKAMI
Cóż przed zabiegiem? Przede wszystkim nastawić się psychicznie, że "wyrwać chwasta", a nie zastanawiać do ostatniej chwili (różnie ludzie reagują na nasze decyzje - jedni są za, ale większość odradza). Jeśli nie byliśmy szczepieni przeciw żółtaczce, to jak najbardziej należy się zaszczepić. Można popytać wśród znajomych o opinie, który szpital wybrać (jeśli ktoś z naszych bliskich lub znajomych miał już ten zabieg). Gdy już wybraliśmy odpowiednią klinikę, musimy zapisać się na termin - wiadomo, z marszu to nas na NFZ nie przyjmą ;) W ustalonym dniu do szpitala przyjeżdżamy na czczo i z siuśkami i idziemy najpierw do laba - pobiorą krew, wezmą sik. Następnie idziemy na prześwietlenie klatki piersiowej i EKG serca. Po tych czynnościach udajemy się ze skierowaniem do rejestracji i czekamy aż nas zawołają, obejrzą i przyjmą na oddział.
Sam zabieg jest najczęściej następnego dnia, więc w pierwszym dniu najedzmy się ile wlezie, bo w kolejnym dniu (już PO) wypijemy tylko rumianek :)
No cóż, jesteśmy już po :) W myślach mamy jeszcze ten obraz fotela dentystycznego i rzeźnickich narzędzi (w moim przypadku tak było). Ciągle widzimy panią (znów mój przypadek, wam może wycinać PAN), która najpierw popsikała gardełko jakimś powierzchniowo znieczulającym płynem, później wzięła strzykawę z konkretnym znieczulaczem i wbiła kilka razy w lewego migdała (albo i gdzieś obok) i tak samo z prawej strony. Następnie wzięła sprzęt obcęgo-szczypco podobny ;) i zabrała się kolejno za jednego i drugiego migdałka, niemiło mówiąc do mnie "nie zamykać buzi, nie kaszleć, nie patrzeć na odpluwaną krew" itp. Nie trzeba martwić się spływającą śliną z krwią do tchawicy - konsystencja tych nie powoduje duszenia się, ale lekkie odruchy kaszlu oczywiście są. Trzeba się przemóc i równo oddychać, nie zwracając uwagi na to, że "charczymy" ;) Jeszcze wchłanialne pętełki na jedną i drugą stronę, jazda z powrotem na salę i patrzymy na kroplówkę z środkiem przeciwbólowym. Mamy obok miseczki z ligniną i odpluwamy powoli jeszcze czerwoną ślinę, nie chrząkając i nie kaszląc przy tym. Najlepiej usnąć (ja nie dałem rady). Gdy miną dwie godziny zaczyna się SURVIVAL :D Puści znieczulenie (wycinanie oczywiście nie boli) i należy wypić zaparzony tuż przed zabiegiem kubek rumianku. Mnie strasznie kłuło jakby w tylne, boczne części języka. W rzeczywistości to gojące się, świeże rany powodują ból. Zrobiłem ze trzy łyczki i mówię - NIE, nie dam rady. Jednak po kolejnej godzinie przemogłem się i małymi łyczkami, z wielkim trudem dopiłem wszystko, odpluwająć tyle samo tworzącej się śliny o żółtawo-brązowym zabarwieniu, ze sporadycznymi smużkami krwi. Wieczorem przyszła miła pani, wstrzyknęła środek przeciwbólowy (bo przecież nie wyobrażałem sobie połknięcia tabletki) i po długim kręceniu się zasnąłem. Trzeci dzień, pobudka. Niby niewiele boli, ale wystarczy przełknąć ślinę, by przekonać się o powadze sytuacji ;) Nic, trzeba wypić rumianek. Wokół jeszcze śpią, więc idziemy do jadalni by w samotności przeżyć rumiankową męczarnię. Po drodze zahaczam o pielęgniarki i proszę o zastrzyk przeciwbólowy. "Ale dlaczego zastrzyk" pyta miła pani - "no bo ja nie przełknę tabletki" mówię. "Spokojnie, przełknie pan, a poza tym tabletka dłużej działa". No więc daje mi pani małą, niebieską tabletkę (hehe, nie viagrę) - KETONAL - mój, nasz, wasz wybawca od cierpienia :D Połykam tabletkę szybciutko, piję rumianek (z trudem oczywiście, bo każde przełknięcie to jak przy najostrzejszej anginie) i po kilkunastu minutach przychodzi ulga - ketonal zaczyna działać. Rezygnuję ze śniadania - niech się tam lepiej spokojnie goi. "Posiłkiem" jest dopiero "obiadek" w południe - duży kubek zmiksowanej, letniej zupki. W międzyczasie pani ogląda gardło i mówi, że ładnie się goi. No to ja cały hepi piję kolejny rumianek i tak dobijam kolejny dzień w szpitalu. Jeszcze zupka mleczna na kolację, jakiś film ze Seagalem i śpimy. No i mamy czwarty dzień. Wiedząc, że ketonal zjada połowę bólu szybko zapierniczam do pielęgniarek (najlepiej 3 x dziennie co 6-7h brać) i zaczynamy dzień od rumianku jak zwykle :D Dostaję lekkie śniadanko - trzy skibki chleba, ciut masła i papkę serową do posmarowania. Oczywiście boli jak przełykam, ale spoko - do zniesienia (dzięki ketonalowi rzecz jasna). Po dwóch godzinach pani wzywa na oglądanie i decyzja - IDĘ DO DOMU :D Proszę się tylko oszczędzać, żadnych wysiłków przyjemnych :D czy nieprzyjemnych, bo czasem może pojawić się krwawienie i nie jeść nic ostrego, ciepłego, żadnych jabłek, cytrusów itp. -"A banany mogę?" - "Oczywiście" :D No to z bananem na gębie lecę do pokoju, przebieram się, pakuję.. Jeszcze tylko wypis ze szpitala, zapis na wizytę kontrolną po 2tyg. i... JESTEM W DOMCIU! :D