Nerwica, depresja?

napisał/a: cocaine94 2013-08-09 09:22
Witam. Mam 19 lat. Moje problemy zaczęły się chyba w podstawówce, nie licząc nocnych koszmarów od 6 roku życia, które trwały kilka lat(były to głównie sny, w których ktoś mordował moją rodzinę, budziłam się z płaczem i nie mogłam spać resztę nocy). Od czasów podstawówki miałam straszne bóle głowy, a później pojawiło się coś dziwnego. Czasami moje myśli tak jakby przeradzały się w straszny krzyk w mojej głowie czemu towarzyszyło nasilenie bólu głowy i nadwrażliwość na dźwięki-nagle wszystko stawało się bardzo głośne, nawet szum wody. Rodzice zaprowadzili mnie wtedy do psychologa za radą lekarza rodzinnego jednak on stwierdził, że wszystko ze mną w porządku. Później byłam leczona na padaczkę. Wyciszyło to trochę objawy chociaż bóle głowy pozostały. W gimnazjum zaczęły mi się pojawiać stany przygnębienia, płakanie po nocach, czasami bezsenność. Pojawiła się też tendencja do samoistnego nakręcania przygnębiających myśli, zwłaszcza na swój temat(nigdy nie akceptowałam siebie, zwłaszcza swojego wyglądu). W późniejszym czasie zaczęłam się okaleczać i łykać duże ilości leków przeciwbólowych, dawki znacznie przekraczające te zalecane. W gimnazjum też powróciły moje "krzyki" w głowie. Rodzice zabrali mnie do neurologa kiedy byłam już w liceum. Wszystko było w porządku, wyszła mi jednak borelioza. Chociaż na 3 badania, dwa były ujemne i tak zastosowano u mnie terapie antybiotykową. Neurolog chciał jeszcze konsultacji psychiatrycznej więc byłam również u psychiatry i ponownie u psychologa. Brałam divascan i propranolon, nie czułam po tym jakiejś poprawy. Psychiatra stwierdził upośledzenie emocjonalne czy coś takiego. W międzyczasie zaczęłam wymuszać u siebie wymioty, najczęściej po chwilach słabości względem jedzenia, ponieważ od gimnazjum bardzo pilnowałam tego co jem i ile jem(w podstawówce byłam dość pulchna). W 2 klasie liceum zaczęłam mieć kołatania serca, nie były one zbyt dokuczliwe więc uznawałam, że to nieistotne. Końcem 2 klasy zaszłam w ciążę. Przestałam więc jeździć do psychologa ponieważ znajdował się 80 km ode mnie. Kiedy zaszłam w ciążę przestałam wymiotować, nasiliły się jednak problemy z sercem. Miałam straszne kołatania serca, czasami strasznie zwalniało i jego bicie było aż bolesne. Zrobiono mi badania, stwierdzono tachykardię i leczono mnie na nią. Po ciąży czułam się jeszcze gorzej. Codziennie płakałam po kilka godzin, byłam przygnębiona, i ogólnie czułam się źle. Zrobiłam się nerwowa i wszystkim przejmowałam się bardziej niż zwykle. Skonsultowałam problemy z sercem u kardiologa, który stwierdził, że nie ma podstaw do leczenia mnie kardiologicznego i zasugerował problemy psychiczne jako, że badania wyszły dobre. Poszłam więc do psychologa, który po badaniach stwierdził u mnie duże cienie depresyjne. Chodziłam więc na terapię co pomogło mi zaakceptować swoje macierzyństwo. Jednak mój stan nie poprawił się jakoś znacznie, dalej miewam stany przygnębienia. Czasami puszczają mi nerwy i nakrzyczę na moją córeczkę, a później płaczę z tego powodu, bo tego nie chciałam. Psycholog zaproponował wizytę u psychiatry. Nie byłam do tego przekonana, a po spotkaniu z Panią doktor już w ogóle. Kompletnie nie przekonała mnie do siebie i swoich kompetencji. Zapisała mi Mirtagen. Nie wiem czy wziąć ten lek, boje się, że będę się czuła jeszcze gorzej i że przytyje, ponieważ czytałam różne opinie w internecie. Nawet nie wiem co mi tak właściwie jest i czy w ogóle coś mi jest. Czy po prostu tak mam i mam to zaakceptować.
napisał/a: twitii27 2013-08-12 20:08
wg mnie powinnas zmienic lekarza,jeden nie oznacza ze kazdy taki jest,po co sie zamęczac,wiem sama po sobie.....i dobry psycholog napewno wspomoze:)