NERWICA LĘKOWA

napisał/a: Aga161 2010-07-23 20:57
hej wszystkim mam do was bardzo ważne jak dla mnie pytanie czy ja mogę mieć nerwice?
moje objawy to;
ciepło odczuwalne w głowie
skurcze czasami w głowie
drgawki głównie na nogach
leciutkie bóle głowy
duszności
mocne bicie serca
problemy z zaśnięciem
czeste objawy przed smiercia
myslę ze mam guza raka czy cos
i teraz to czyms ię martwię
od ponad 5 lat jak chodzę lub skaczę tak mam tak jak by mi coś pukało leciutenko w głowie


dodam że mam bardzo okrągle plecy skolioze
teraz od miesiąca dzwoni mi w uszach nom stop ;/
gdy połykam ślinę czasami mi się odbija
ale lekarz mowił że to może być przyczną coś z trobą

dodam że miałam jako 10 latka bardzo dużo stresu związane ze smiercią siostry gdyż 2 też jest chora i inne powody powiedzcie mi czy mogę miec nerwice?
jestem w sierniu umowiona na ekg rezonans miałam badana krew i mocz
nie mowcie ze mam isc do lekarza bo pjdę tyle ze ja juz chce wiedziec
napisał/a: ced 2010-07-24 17:20
a czy wchodzi w nerwice uczucie gorąca na klatce piersiowej ?
napisał/a: ziabcia320 2010-08-12 20:47
Witam serdecznie.
Postanowiłam podzielić się z wami moim problemem, jakże podobnym do wszystkich pozostałych. Nie jestem pewna co mi dolega, ale z tego co przeczytałam, jest to nerwica lękowa. Mam 20 lat i moje problemy zaczęły się około 5 lat temu kiedy zmarł mój tato. Miałam lęki nocne, miałam wrażenie że coś mnie męczy a nie mogłam po nikogo zawołać, bo głos grzązł mi w gardle. Doszło do tego że bałam się iść spać, a jeśli już szłam to z zapalonym światłem. Przeszło po jakimś czasie. Myślę, że kiedy pogodziłam się ze stratą bliskiej osoby. Jakoś nie wiązałam tego z ostatnimi zdarzeniami. Około miesiąc temu zaczęłam słabnąć, mieć zawroty głowy, bóle brzucha i głowy. Ciągle było mi słabo i miałam nudności. Wylądowałam na pogotowiu, tam zrobili mi różne badania. Stwierdzili że nic mi nie dolega, jeśli chodzi o serce czy też brzuch, Wysłali mnie do ginekologa, tam też okazało się że jest wszytko ok, a lekarz powiedział że mam jechać do domu. Czułam się tak źle, nie wiedziałam co mi jest. Lekarze twierdzą, że jestem zdrowa a ja tak okropnie się źle czuję. Poszłam do lekarza rodzinnego i on skierował mnie do neurologa. Neurolog zbadał mnie i też nic nie wykrył. Powiedział tylko, że czasem nerwy dają takie same oznaki jak choroby somatyczne i poradził żebym udała się do psychologa lub do psychiatry. Wcześniej, lekarz rodzinny przepisał mi tabletki na uspokojenie "Rudotel" które brałam przez dwa tygodnie. Wtedy było ok. Nic mnie nie bolało, nie bałam się tego, że coś mi dolega. Kiedy przestałam je brać jest znów gorzej. Czuję ucisk w klatce piersiowej, jest mi słabo. Kiedy czymś się zajmuję jest lepiej, ale są wakacje. A ja mieszkam na wsi i wierzcie mi nie ma tu zbyt wiele do robienia. Jedynym zajęciem jest spotykanie się z moim Narzeczonym, który mnie bardzo wspiera. Ale niestety nie jest ze mną cały czas bo pracuje. Mam też duże wsparcie od mamy, które jest dla mnie bardzo wyrozumiała. Wczoraj byłam u psychologa. Pani psycholog stwierdziła, że wydaje jej się, że moje problemy wiążą się z tym, że obawiam się samotności. Teraz jestem w domu, a w październiku znów na studia. Tym razem jednak nie będę mieszkać z narzeczonym, bo on musi zostać w swoim domu, a ja wyjeżdżam do innego miasta. Wiem, że to prawda, tylko nie wiem czy to akurat od tego tak źle się czuję. A sobotę mam umówioną wizytę u psychiatry, tylko zastanawiam się czy iść. Czy on mi pomoże... Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
napisał/a: nelusia62 2010-08-15 09:20
droga ziabciu, z tego co piszesz to nerwica, chociaz to musi stwierdzic twoj lekarz, to okropna choroba i kazdy z nas przezywa ja w inny sposob, to forum pomaga mi bo mam swiadomosc ze inni tez sa w podobnej sytuacji, idz do psychologai opracuj jakas strategie radzenia sobie z nerwica. Ja tez sie balam objawow towarzyszacych nerwicy: zawrotow, kolatan serca, przerabialam pogotowia, zaslabniecia ale glowa do gory!nie jestes sama
napisał/a: ced 2010-08-15 23:30
ja tak chce szybko zapytać : czy z nerwicy da sie wyleczyc ??????????
napisał/a: ziabcia320 2010-08-16 09:40
Nelusia: Dzięki wielkie za odpowiedź :* U psychologa byłam, ale ta wizyta nic mi nie pomogła, a w dodatku pani psycholog powiedziała,że nie muszę więcej przychodzić, bo mogę sobie sama poradzić... ;/ Ale na szczęście byłam umówiona do psychiatry, bo już miałam dość tego złego czucia ciągłego. Trafiłam na bardzo miłą panią doktor, najpierw pytała mnie o całe moje życie, o sytuację rodzinną a dopiero potem co mi dolega. Powiedziała, że narazie przepisze mi tabletki "Afobam", które mogę brać jedynie 2 tygodnie bo strasznie uzależniają, a potem jak już trochę poczuję sie lepiej, po tych dwóch tygodniach mam do niej przyjść i zmieni mi tabletki na takie wolniej działające, ale bardziej bezpieczne. Pani doktor stwierdziła u mnie zaburzenia lękowe uogólnione. Czy to jest właśnie ta nerwica lękowa? Bo nie wiem, a jakoś nie pomyślałam wtedy żeby spytać czy to jest to samo. Może ktoś wie? A jeśli chodzi o te leki Afobam, czy brał ktoś może takie? Bo chciałabym porównać samopoczucie po nich. Ja biorę dwie tabletki na dobę, jedną rano jedną na wieczór, (tabletka 0.25 mg). I czuję się po nich jak po jakiejś większej dawce alkoholu. Tzn, trochę mam problemy z poruszaniem się, w sensie z utrzymaniem równowagi. Ale to na szczęście nie przeszkadza mi aż tak bardzo w poruszaniu się. Najgorsze jest to, że niedługo październik, i trzeba iść dalej na studia. A w moim przypadku wiąże się to z opuszczeniem domu, i wyjechaniu do innego miasta. Boję się, że sobie nie poradzę tam sama z tą pieprzoną chorobą...;/
Przesyłam busiaki:*
napisał/a: nelusia62 2010-08-16 11:19
wydaje mi sie ze zaburzenia lekowe po prostu sa komponentem i towarzysza nerwicy. jak ja byla u znajomej psychiatry to tak mi to wytlumaczyla. Nie martw sie ja wlasnie teraz z nerwica ukonczylam pisac magisterke, ty tez dasz rady troche mi sie to przeciagnelo ale juz koniec.
Ja pamietam jak jeszcze 2 lata temu balam sie zostawac w domu sama bo sie balam ze umre i dzwonilam roztrzesiona do meza zeby wracal z pracy. Bralam wtedy zomiren, czasem relanium, Atarax bardzo mi pomagal i ponoc jest bezbieczny, na noc bralam Setaloft. Taka mialam postac ciezka nerwicy....lezala w lozku i sie balam ze zwariuje, plakalam zeby maz mi pomogl, ten czas wspominam jak koszmar!!! pamietam ze wtedy chcialam zeby ktos mnie zamknal w szpitalu i nafaszerowal lekami zebym nie czula nic.
napisał/a: ziabcia320 2010-08-16 12:40
Podobnie mam teraz ja. Ale to dopiero początek mojego leczenia, więc mam nadzieję, że tabletki w końcu zaczną działać. Bo póki co, to tylko się zadręczam myślami, że po nich dalej się źle czuję. Ale staram się myśleć pozytywnie;) Tylko czasem mi to nie wychodzi... Teraz jestem na etapie całodniowego leżenia, wstaję tylko coś zjeść, porozmawiać z domownikami i to tyle. Fajnie, że znalazłam to forum i postanowiłam napisać, bo tu jestem pewna, że znajdę ludzi, którzy naprawdę mnie rozumieją:)
napisał/a: Tasia123 2010-10-26 19:57
Hej.Mam 22 lata.Miałam dość ciężkie dzieciństwo,same problemy.Od roku czasu zauwazyłam u siebie identyczne objawy jak i u kolegi wcześniej.W autobusie nie mogłam dojechać do pracy.. szkoły.Nagłe napady gorąca,strach przed omdleniem,śmiercią..wrażenie jakby wszystko co mnie otacza to sen. Zero koncentracji,ciągle mało snu.Drętwienie rąk.Ból w klatce piersiowej. Również moja historia skonczyła się w szpitalu na ostrym dyżurze. Powiedziano mi że serce jest zdrowe wszystko dobrze a to co mi się przydarzyło to nerwica lękowa. Walczyłam z Tym długi czas, nauczyłam się przeciągać ból z klatki piersiowej do mostka,później kończył się na kręgosłupie i przechodziło. wszystkim się zawsze przejmowałam,brałam każda rzecz na siebie i stąd to wszystko. Dopiero gdy się zaręczyłam wyprowadziłam z domu i poczułam się "bezpieczna" skupiłam się na szczęściu zaczęło to wszystko mijać. Od 3 miesięcy poruszam się normalnie po warszawie w środkach lokomocji. Bywają dni że mam takie wstępne ataki ale nauczyłam się z nimi walczyć :)
Rada dla wszystkich Naprawdę wiem jakie to uczucie,zmawia się wszystkie paciorki,obiecuje w myślach koniec z papierosami alkoholem... wrażenie umierania...a to wszystko nakręca atak!! kumuluje go i wtedy jest jeszcze gorzej, jeśli badania są ok serce nie zepsuje sie w 2 dni.Nie umrzecie to nie jest takie proste. Gdy zaczyna was brać myślcie o wszystkim co lubicie. Rozwiązujcie zadania matematyczne np :) myślcie o seksie o kazdej drobnej rzeczy która sprawia wam przyjemność i radość. i Wybijcie myśli z głowy o śmierci,naprawdę nie jest tak prosto umrzeć :) trzeba trochę się nad tym napracować :) przestancie przejmować i denerwować się wszystkim.bo po co? skoro to się odbije na waszym zdrowiu. Nerwica ma do siebie to że najmniej atakuje jak mózg jest czymś zajęty.Zadbajcie o siebie o swoje życie szczęscie to pomaga naprawdę :)
życze powodzenia naprawdę da się z tego wyjść na pewno nie w 100% bo podobno kiedyś raz na jakiś czas wraca ale warto z tym walczyć :)
pozdrawiam Taś
napisał/a: maśka 2011-10-05 00:52
Hej,
Czytałam już wiele for internetowych na temat nerwic ale to mój pierwszy wpis..

Mam 18 lat, w wieku 15 lat mialam duze problemy w szkole tzn osoby ze szkoly zastraszyly mnie do tego stopnia, że zaczelam bac sie wychodzic na ulice, bylo mi ciagle niedobrze, slabo .. wszystko co Wam. Poszlam do psychiatry i psychologa, bralam lek przeciw depresyjny i chodzilam na terapie. Pai psycholog zachowywala sie bardzo zle i wlasciciwie spotkania wygladaly tak ze nic nie mowilysmy bo nie moglam sie z nia dogadac a byc na nich MUSIALAM bo nie bylam pelnoletnia, a to mama mnie zapisala..
Mialam wtedy mysli samobojcze ktore minely same.
Podczas brania lekow i terapii czulam sie troche lepiej ale nie jakos cud miód.
Po roku na szczescie doktór zalozyla wlasna przychodnie gdzie nie bylam zmuszona chodzic. zrazilam sie bardzo do tego typu terapii, niestety po 2 latach znowu te ataki byly tak silne ze udalam sie do szkolnego psychologa ( dodam ze w lo w ktorym bylam do klasy trafila dziewczyna ktora w gim mnie zastraszala.. ), chodzilam do niego ponad pol roku jednak psycholog ten, zachowywal sie dwuznacznie.. szczerze mowiac denerwowalo mnie to i zrezygnowalam, drugim powodem mojej rezygnacji z wizyt u niego bylo poczucie ' uwiązania ' caly czas mam takie poczucie ze psycholog to taki ktos kto ma nad nami wladze, trzeba do niego chodzic bo sobie sam czlowiek nie poradzi, co jest zalosne w zasadzie wg mnie i to mnie we mnie mega irytuje.

w tej chwili mija rok odkąd nie chodze do niego, niestety nie udalo mi sie dostac promocji dopuszczajacej do matury i moj swiat calkowicie sie zalamal. stalo sie to m.in z powodu ze nie chodzilam czesto do szkoly bo sie zle czulam.
teraz do szkoly chodze zaocznie, a w tygodniu pracuje. prace mam lajtową, mało stresu ale caly czas cos mi jest.

moim najwiekszym schorzeniem jest to ze boje sie ze cos mi bedzie, albo bardziej co mi bedzie np rano..

wkurza mnie to wszystko bardzo bardzo bardzo, ponieważ wiem że nawet jesli minie to kiedys wroci i na nowo popsuje mi zycie. wstydze sie komus mowic dlaczego nie pojde na impreze czy na kawe , bo co mam powiedziec kolejny raz to samo? ' sluchaj zle sie czuje'
co chwile zwalniam sie z pracy .. dzis znowu czulam sie mega fatalnie i sie zwolnilam do domu, boje sie ze pomimo iz prace mam serio fajną i fajnych przelozonych to w koncu mi podziekuja a musze pracowac, bo w domu sie nie przelewa...

Moje objawy to: bol glowy, mocny bol brzucha i samego zoladka, dreszcze, uczucie dusznosci, nogi z waty, oslabienie, mdlosci caly czas, mrowienie w glowie, takie wewnetrzne trzesienie sie...

szczegolnie ostatnio nasila mi sie to nocą i przed snem poniewaz jakis mieiac temu w nocy nagle tak mnie zaczal bolec zoladek ze az nie moglam oddychac, w szpitalu zamiast przyjac mnie ze skierowania i polozyc to odeslli mnie do domu z kolejna porcja lekow na brzuch, ktore nic nie dają. od tamtego momentu boje sie ze wlasnie w nocy bede sie najgorzej czuc.
jak tak czytam co tu pisze to ewidentnie widze od czego sie to wszystko bierze, ze to nerwy .. ale nie umiem sobie z tym poradzic.

moja mama ma juz serdecznie dosc mojego stekania, od kilku lat codziennie to samo. nie mam jakiegos super przyjaciela ani faceta ktoremu moglabym to wszystko mowic.. mialam rok temu ale i tak czulam sie glupio ciagle owiac mu to samo, boco on niby biedny mial zrobic.. nic nie mogl na to poradzic.

dlatego pisze tutaj - moze Wam sie to chociaz nie znudzi, w koncu wiecie o czym mowie.. :)
napisał/a: lucyna21 2011-10-05 09:06
Hej Maśka, trudno zrozumieć osobę z nerwicą lękową osobie zdrowej. Też kiedyś nie umiałabym zrozumieć. Dzisiaj wiem, że istnieją rzeczy na tym świecie których my nie rozumiemy a istnieją. Też leczyłam się na nerwicę lękową, powiem jest o wiele lepiej. Może nie trafiłaś na odpowiedniego terapeutę dla siebie. Bo psycholog to osoba która chce nam pomóc.
Musisz zrozumieć, że sama się nakręcasz, myśląc jak się będę w nocy czuć, to powoduję, że tak właśnie jest.

Jeśli masz fajna pracę, to nie zwalniaj się z niej, nawet jaak się gorzej czujesz, to w domu nie będzie inaczej, przetrwaj to, już wiesz że to po chwili minie.
Pozdrawiam i pisz co u Ciebie. Lucyna
napisał/a: maśka 2011-10-05 12:51
Cześć Lucyna :)
Fajnie, że ktoś tak szybko odpisał na ten mój żal do świata :)

Do psychologa zapisałam się ponownie przedwczoraj i wizyte mam na 20 pażdziernika,więc odliczam dni. W tej poradni gdzie poszłam najpierw idzie się do psychiatry, więc byłam ale Pan totalnie olał co mówiłam i dał mi lek ' asertin', ale że raz - nie wysłuchał czemu do niego przyszłam i pewnie dał mi standarcik, a dwa - po przeczytaniu opinii w necie i znalezieniu samych negatywnych - nie wykupiłam go w końcu. Być może nawet i by zadziałał ale jak widzę opinii ludzi i czytam co im było po ty leku .. to nie umiem się przełamać, nie mam czasu na jeszcze gorsze samopoczucie.

Wczoraj przed snem zaczęłam sobie tłumaczyć, że to że kręci mi się w głowie jak już leże i że boli mnie ten brzuch to jest w głowie, a nie w ciele.. że to takie błędne koło -myśl co by mogło być i jak juz jest nagle ' czemu tak jest?!' - tak jak właśnie napisałaś.
I .. jakoś pomogło, tzn zasnełam w miarę szybko, obudziłam sie z dwa razy ale spałam już potem do 11 sobie.
No niestety, jak wstalam to byla awantura że jestem nieodpowiedzialna bo spie do południa, no i teraz znowu się czuje fatalnie, mam nogi jak z waty .. Idę dzis na 17 do pracy i w zasadzie boje sie ze bedę sie czuc jak wczoraj, że nie będę nic ogarniać. Ehh.

Rozumiem mame, że już jej sie to znudzilo, o to dzis m.in byla ta awantura.. bo od kilku dni wstaje o 6 rano i raz chyba moge pospac, prawda? No ale przeciez sie ' obijam'.. bo z pracy sie zwalniam to pensje nie mam za dużą, więc po co mi w ogole praca, najlepiej zamknac sie w trumnie i czekac do konca- takie slowa wcale nie motywują. Ale ona tego nie rozumie, jak napisałaś. Uważa, że czemu ona ma sie mna w kolko przejmowac skoro ona tez jest tam chora na swoje jakies choroby .. ookej, jest chora ale jak pytam jak sie czuje to mi nie odpowiada, albo zbywa, jakby sama nie chciala pomocy .. no to skoro tak jest no co ja jej poradze. To mega złe uczucie wiedzieć, że w najblizszej osobie na swiecie nie ma sie juz oparcia.

Ona kiedys tez miala nerwice albo nawet depresje - nie pamietam dokladnie tego iii troche sie wyleczyla tzn nie ma takich stanow jak ja i wydaje mi sie, że jak juz sie wyleczyla to uwaza ze da sie to zrobic, a ja nie chce bo sie uzalam tylko nad sobą.. Takie glupie myslenie.

Jest pazdziernik a ja od 1,5roku nie bylam nigdzie poza moim miastem. Mialam jechac w tym roku za granicę ale w koncu powiedzialam zeby ekipa jechala bezemnie bo nie dam rady i teraz jestem nie dosc ze zmeczona tym miastem, tym tłokiem tu to jeszcze chorobą. Chetnie bym gdzies pojechala,ale wiem ze nie pojade bo sie bede zle czuc, bo to z dnia na dzien nie minie.

To juz chyba wszystko wypisalam, co chcialam dopisac, wczoraj juz bylo troche pozno i nie mialam juz sily klikać w te klawisze. :)

Pozdrawiam, Maśka.