Nerwica natręctw na różnych płaszczyznach (?)

napisał/a: ~Anonymous 2013-01-23 10:32
Witam serdecznie, mam na imię Kuba i mam 17 lat. Praktycznie od małego dostrzegam w swoim zachowaniu syndromy nerwicy n. i to nie tylko ja, bo najbliżsi także, ale gdy dochodziło do rozmowy o wizycie u psychiatry to zwykle albo ja albo oni to bagatelizowali. Gdy miałem ok. 8 lat, bezustannie chodziłem do toalety, szczególnie przed snem, choć w gruncie rzeczy nic już w pęcherzu nie miałem, ale wciąż w głowie miałem taką potrzebę. Syndrom, który bardzo często się u mnie powtarza to wszelkiego rodzaju natarczywe myśli podczas modlitwy. Jednak to jeszcze nic przy tym co dzieje się ok. raz na pół roku. Ok. roku temu wkręcił mi się homoseksualizm - kompletnie nie wiem skąd i co było zalążkiem tego natręctwa, ale dochodziło do takich sytuacji, że mijałem mężczyznę i od razu wmawiałem sobie, że jestem gejem. A nigdy w życiu nie interesowało mnie to, a wręcz czułem obrzydzenie i byłem homofobem i chyba dalej nim jestem i to chyba właśnie tutaj jest przyczyna, wmawiam sobie to czego najbardziej się boję. Powiedziałem o tym Mamie, porozmawialiśmy i po ok. 2 tyg trwania minęło, dzięki Bogu - odpukać - bezpowrotnie. Jednak duży problem pojawia się jeśli chodzi o... masturbację... To straszne, jestem młody, odczuwam popęd, więc staram się go zaspokoić. Od pewnego czasu nie robię tego często (co 2 tyg, 1 tyg), ale zawsze po tym kąpię się 40 minut, dokładnie czyszczę całe ciało, czego nie dotknę od razu potem nie chcę mieć z tym kontaktu lub myję to, a jeśli nie umyję tej rzeczy i potem ją dotknę od razu idę umyć ręce. Najgorsze jest to, że przykładowo gdy dojdzie do tego o godz. 14 to muszę się wykąpać dokładnie od razu po, potem ok. 8 godzin później i nad ranem następnego dnia, a nawet czasami jeszcze po południu. To straszne, a onanizm dlatego, że gdy nie robię tego przez dłuższy czas to potem mam mokre sny i to mnie doprowadza do szału, bo nie wiem czy będę miał szansę się wykąpać, bo rano idę do szkoły itd... Taki nasilony stan trwa ok. 2 tyg-miesiąca. Już nie pisze o sprawdzaniu czy lodówka jest domknięta, czy gaz zakręcony, albo drzwi zamknięte - to bezustanne. Nie wiem co robić dręczy mnie to, odwraca od wszystkiego uwagę. Uwielbiam życie, kocham muzykę, kupuję duże ilości płyt kiedy tylko uzbieram pieniądze, jeżdżę na koncerty, nie palę, jak napiję się to może 1/2 razy w roku. A te natręctwa odbierają mi chęci i radość. Zauważyłem także, że nasila się to gdy przestaję się modlić, więc wczoraj zacząłem mówić Różaniec, może pomoże.

Opowiedziałem swoją historię, a teraz pytanie do Was czy jest jakiś sposób poza wizytą u psychiatry - jakaś terapia na zasadzie wyrzeczeń czy pracy nad sobą? Proszę pomóżcie, bo to straszne, a Mamie o tym nie powiem, bo to zbyt wstydliwe.

Z góry dziękuję i pozdrawiam!
napisał/a: ~Anonymous 2013-02-10 21:28
Dobrze, że widzisz problem. Niestety bez pomocy specjalisty się nie obejdzie. Mamie nie musisz mówić na czym dokładnie polega Twój problem, ale powinieneś jej powiedzieć, że potrzebujesz pomocy.
Skąd taka fanatyczna wręcz wiara w moc modlitwy? Czy masz bardzo religijną rodzinę?
Żeby nie było, że jestem przeciwna. Każdy znajduje pociechę na innych płaszczyznach, więc nic mi do tego.
Jak najszybciej idź do lekarza i melduj o postępach.