Nerwica - stan bardzo poważny.

napisał/a: pickendicken9 2012-06-24 20:12
Witam. Mam 17 lat. Moje objawy nerwicy były takie, że napiłem się wody z kranu i poszedłem do ubikacji. Nie mogłem dobrze oddychać. Byłem wtedy mały, poszedłem z babcią do pobliskiego pogotowia i dano mi zastrzyk i poszedłem spać. Później to się nie powtarzało. Przypadek, który pamiętam po tym zajściu to taki, że była już prawie noc i nie mogłem za nic w świecie złapać oddechu. Prawie z tego powodu płakałem bo myślałem, że to koniec. Mama zadzwoniła po karetkę. Miałem drgawki, mrowienie i duszności. Po tym zajściu byłem tydzień w szpitalu i bałem się przez jakiś czas zostawać sam w domu, bo myślałem, że znowu mogę mieć problemy z oddychaniem. No, ale miałem taki okres i później znowu funkcjonowałem normalnie. Wychowywałem się praktycznie bez rodziców, bo cały czas pracowali zagranicą, a jak już matka przyjechała to problem z alkoholem, ojciec nie wytrzymał tego, że pieniądze idą na alkohol i odszedł.. Ja miałem cały czas duszności, ale jakoś żyłem, byłem w stanie jechać nawet zagranicę, ale codzienny widok matki pijanej to mnie dobijało.. Idąc do szkoły (a właściwie biegnąć, bo byłem oddać mocz i nie chciałem spóźnić się do szkoły) zacząłem mieć duszności - myślałem, że przez wysiłek. Dobiegłem do szkoły i na lekcji się źle czułem. Miałem akurat z wychowawcą i wiedział o moim problemie. Poszedłem do pielęgniarki, a jej nie było to musiałem iść do sekretariatu by zadzwonili po pogotowie. Wzieli mnie, byłem kilka dni i miałem wszystkie możliwe badania sprawdzające czy mam problemy ze sercem i inne, które mogły powodować duszności. Nic, więc wniosek prosty - przez nerwy. W szpitalu kazano mi iść do psychiatry. Jakby tego było mało mój dom był jakąś godzinę drogi (komunikacją miejską) od szpitala. Wyszedłem niby normalnie, matka na mieście..pijana... Jako, że jestem nerwowy to wiadomo, zacząłem się źle czuć. Jechałem samochodem, a w samochodzie problemy z oddychaniem.
Miałem jechać na zakupy (ubrania, większe zakupy) i bałem się jechać, bo wystarczy, że jestem 10 km od domu, zaczynam mieć duszności. Wziąłem tabletkę do połknięcia by się uspokoić przed wyjazdem, ale nie przeszło, miałem takie do ssania wziąłem chyba z 2 i jakoś tam szło..

Denerwuję się jak mam gdzieś jechać nawet z 15 km od domu, a nawet na mniejsze odległości. Nie jeżdżę na wycieczki do kina bo boję się, że dostanę duszności. Nie mówiąc o tym, że koledzy mnie wyrywają bym jechał z nimi na imprezę o 21 do 4 nad ranem..
Chciałbym normalnie móc funkcjonować, ale nie mogę, często muszę ich ściemniać, że nie mogę lub nie chce mi się, a prawda jest inna, a oni jej nie znają i nie chcę im o tym mówić.

Byłem też u psychiatry. 70 złoty za 30 min.. Byłem 3 razy. Raz spisał dane, co mi dolega, jaka jest prawdopodobna przyczyna zdenerwowania. Przypisał leki, brałem nic nie pomagały, poszedłem drugi raz spytał się jak się czuje, nic, przypisał inne, poszedłem 3 i to samo się pytał. Na takie porady szkoda czasu a głównie pieniędzy..
Nie chodzę do lekarza, mam duszności, boję się wyjść gdziekolwiek (oczywiście tam jeszcze blisko wychodzę, ale jak już jest nawet 5 km to już mam duszności)..

Nie wiem co robić. Babcia myśli, że przy 3 wizytach mi się poprawiło, a jest jeszcze gorzej. Nie mam siły!!
napisał/a: EMI 1402 2012-06-24 22:11
moim problemem jest to ze boje sie wychodzic z domu ze sie czyms ubrudze adokłaniej wszystko kojarzy mi sie z gownami ze ptak bedzie leciasł i mnie obsra a druga rzecza jest ciagłe mycie rak wszystykiego sie brzydze i myje i myje rece tez byłam 2 razy u psychiatry panstwowo i nic mi niedaje a nawet mysle ze czuje sie jeszcze gorzej pisz z nami i razem sie wspierajmy poczytaj na forum metode 1000 krokow mi radza ja