nie mam ochoty żyć

napisał/a: zuzuzanka1 2012-08-09 00:49
Mam 17 lat i wydaje mi sie ze cierpie na nerwice. Zawsze bylam osoba wrazliwa, nie radzaca sobie ze stresem i przejmujaca sie najmniejszymi drobnostkam jednak ostatnio wszystkie objawy poglebily sie jeszcze bardziej i co gorsza, doszly do nich tez nowe. Chcialabym dowiedziec sie, czy ktos ma podobne objawy do mnie, w jaki sposob sobie z nimi radzi i czy jest to nerwica, czy moze cos powazniejszego. Zdaje sobie sprawe, ze najlpiej byloby uzyskac pomoc od psychologa czy innego specjalisty ale nie wiem jak do takiej pomocy dotrzec. Pomocy ze strony mojej mamy nie posiadam zadnej- probowalam, jednak wszystko co mowilam obracala w taki sposob ze robila ze mnie jeszcze wieksza wariatke. Moj tata cierpi na schizofrenie i od tego czasu nie mam z nim kontaktu, dlatego tez moja mama odnosi sie w taki a nie inny sposob do moich problemow- zawsze wypomina mi ze mam to w genach, ze jestem bardzo podobna do mojego ojca przed choroba, ze zachowuje sie podobnie do niego. Moje objawy na poczatku byly przede wszystkim objawami somatycznymi tj. bol podbrzusza, pieczenie pod skora, bol kosci i stawow, glowy, szyi (byla taka sztywna ze nie moglam nia ruszac). Chodzilam po lekarzach jednak badania nic nie wykazaly. Wtedy oszalam juz naprawde, bylo juz tylko gorzej. Doszlo straszne wyczulenie sluchu- w najzwyklejszych szmerach slyszalam jakies slowa, ze ktos mnie wola, albo obgaduje etc. Czulam sie coraz bardziej oddalona od rzeczywistosci, siedzac ze znajomymi zapominalam ze z nimi jestem, przestawalam ich sluchac, zamyslalam sie. Zauwazylam tez znaczne pogorszenie pamieci- nie pamietalam co ktos przed chwila do mnie powiedzial, albo nawet co ja powiedzialam czy zrobilam. Przestalam odrozniac rzeczywistosc od tego co mi sie snilo, albo co tez sobie wymyslilam. Siedzac w domu, nawet z kolezanka ,balam sie przejsc do kuchni czy lazienki bo mialam wrazenie ze ktos mnie obserwuje, jest u mnie w domu i planuje mi cos zrobic. Wszedzie zauwazalam jakies spiski, bylo dla mnie niemozliwe zeby ktos powiedzial o mnie cos milego, przeciez musi to miec jakies drugie dno. Zawsze czulam jakies poczucie odmiennosci, ale teraz siedzac gdzies z kim coraz czesciej doswiadczalam derealizacji czy depresonalizacji. Nie moge tez przestac myslec o smierci, bardzo sie jej boje, boje sie ze niedlugo umre albo zachoruje. Jadac metrem mam wrazenie, ze zaraz wybuchnie bomba, boje sie wszystkiego. Nie moge normalnie spac, bo jak juz zasne to budze sie co kilka minut, mam straszne koszmary, paraliz senny. Jesli komus chcialo sie to czytac i odczuwa podobne objawy, bardzo prosze o jakikolwiek kontakt. Zalezy mi bardzo, zeby z kims o tym porozmawiac a naprawde nie mam z kim.
napisał/a: lucyna21 2012-08-09 12:22
Zuzanko, jesteś bardzo młoda, szkoda byłoby, żebyś tak bardzo cierpiała. Twój ojciec cierpiał na schizofrenie, nie znaczy to wcale, żę ty też będziesz, ja miałam też w rodzinie osobę chorą na schizofrenię i do tej pory nie zauważono w rodzinie podobnego przypadku. Ty jesteś bardzo wrażliwa i dlatego te wszystkie problemy tak Cię dołują. Wszystko przeżywasz silniej niż inni, wiem jak to jest bo ja też jestem takim wrażliwcem. Kotku ja doświadczyłam silnej nerwicy, miałam podobne objawy jak Ty masz. Ważne żebyś uwierzyła, że z tego można wyjść i żyć całkiem normalnie, ale potrzebna jest zmiana swojego myślenia. Ważne żebyś zaufała psychologowi i podjęła terapię. Chodzisz pewno do szkoły, może w szkole jest psycholog. A jeśli nie to poszukaj gdzieś w okolicy. Zawsze znajdzie się jakaś pomocna dłoń. Jeśli chciałabyś możesz napisać mi na prywatną wiadomość gdzie mieszkasz i jakie masz możliwości w załatwieniu terapii. Chętnie Ci pomogę w miarę swoich możliwości ale ja nie jestem terapeutą, ja to przeszłam więc mogę doradzić co mi pomogło. Pozdrawiam
napisał/a: tomakeo 2012-08-09 14:48
Kochana ! Myślałem, że nie ma świecie drugiej osoby takiej jak ja. Prawie wszytko co napisałaś zgadza się co do mojej osoby. Mianowicie:

-brak pomocy ze strony rodziny, brak wsparcia
-objawy somatyczne: kołatania serca, tachykardia napadowa, skoki ciśnienia, zarwoty głowy, bóle w okolicy klatki piersiowej, duszności itd.
-nadwrażliwość na bodźce wzrokowe i słuchowe. Każdy dźwięk jest wzmocniony stukrotnie.
-depersonalizacja i derealizacja. Widzę jakby przez jakieś "magiczne okulary". To co widzę jest dla mnie w jakiś sposób zmienione (nie mylić z pojawianiem się nowych rzeczy tak jak np. przy schizofrenii). To co słyszę jest też zmienione, tak jakby dobiegało do mnie zza jakiejś bariery. Szczególnie doskiera mi "natłok" wiadomości docierających do mojego ucha. np. rozmowa kilku osób na raz. Słyszę wtedy każdą z nich, nie mogę się skupić na jednej rozmowie, co powoduje u mnie zazwyczaj wystąpienie ataku paniki.
-koszmary i paraliż przysenny ! kolejny objaw towarzyszący mi prawie na codzień. Nie sypiam regularnie. Czasami mogę iść spać o 23, a czasami męczę się do 5.00. Wtedy najczęściej dostaję paraliżu przysennego. Ostatnio miałem 7 paraliżów jeden po drugim i nie spałem tamtej nocy wcale.
-strach przed śmiercią ! cały czas myślę o tym, że za chwilę mogę zejść na zawał, wylew czy inne ustrojstwo. Przestałem wychodzić na zewnątrz (agorafobia), bo wtedy myślę, że zemdleję/umrę i nikt mi nie pomoże. WYCHÓDŹ Z DOMU JAK NAJCZĘŚCIEJ ! AGORAFOBIA TO CHYBA NAJGORSZA FOBIA JAKA MOŻE BYĆ. Przez nią już pół roku nie funkcjonuję normalnie w społeczeństwie.

Czytając to pewnie myślisz ... cholera ale ten dziad ma podobne objawy do moich ... Nie, nie .. żaden dziad ! Ja mam dopiero 20 lat ! Jeszcze rok temu byłem u szczytu swojej formy zarówno psychicznej jak i fizycznej. Bieganie, siłownia, miłość, imprezy, beztroskie życie... wszystko diametralnie się zmieniło, wszystko.

Ja już jestem o jeden maleńki kroczek bliżej wyzdrowienia. Byłem już na wizycie u psychologa. Pani psycholog po tym co usłyszała bez wachania skierowała mnie do psychiatry (załatwiła mi wizytę w ciągu 2 tygodni, gdzie normalnie trzeba czekać do 2 miesięcy). Idę 13 sierpnia do psychiatry i pewnie otrzymam leki i dołącze na jakąś terapię.

Jeśli chcesz porozmawiać z "bratnią" duszą, pisz do mnie na gg, albo wyślij mi na PW swoje dane na facebooku (tam częściej uczęszczam) :) Wyjdziemy z tego kochana ! Ja obrałem już sobie cele i marzenia, Ty też musisz.
"Jeśli człowiek przestaje marzyć, umiera" Rysiek Ridel (Skazany na blueasa)

Podaj gg: 7554870 :) Śmiało pisz.
napisał/a: tomakeo 2012-08-09 14:52
Aha, i jeszcze takie info. Cały czas jestem na niewidocznym, więc nie zrażaj się tym :)
napisał/a: wikam2 2012-08-09 16:50
Z tego co wiem to każda terapia jest płatna. Jesteś na niej ok.(co najmniej?) 4 razy w miesiącu czyli to koszt 400zł. I właśnie na Twoim miejscu poszłabym od razu do psychoterapeuty. Niech zrobi konsultacje, potem dobierze terapię. Ja uważam, że płacenie psychiatrze trochę jest niepotrzebne bo jakoś nie wierzę aby potrafił dobrać terapię. Co najwyżej da Ci lek. Jesli się mylę - to sory.
Ja osobiście wybrałam się do psychiatry - prywatnie bo myślałam, że pogadamy sobie, on mnie nakieruje i pomoże z problemem z którym do niego przyszłam. Rozchodziło się głównie o to, że jestem hm...rozbita? Chciałabym iśc do pracy, do szkoły ale nie wiem do jakiej, nie umiem się do końca określić, wybrać i bla bla bla. Pierdoły. Efekt - przegadałam kilkaset złotych - TYLKO ja....+ wyszłam z receptą na pramolan.....bez sens kompletny. Mnie p, doktor nie zadowoliła, za to odnosi ogromne sukcesy w leczeniu schizofrenii. Nie chce zabrzmieć głupio ale myslę, że psychiatra jest od innych chorób nie od np. nerwic (no bo ile oni mają na studiach o terapi?) Jakoś od razu stawiałabym na terapeutę.
A leki...akurat to mnie trochę ciekawi bo usłyszałam, że leki chętnie przepisywane na nerwicę ( głównie należące do grupy mająych wpływać na depresję) wręcz ją czasem wzmagają. Nie umiem przypomnieć sobie na jakiej medycznej zasadzie to działa.
Kolejno - wychodzenie z domu. Właśnie o to m.in chodzi mi z terapeutą. To on powie jak sobie z tym radzić. I czy w ogóle wychodzenie na siłę pomoże....Nakieruje myślenie. Wiele rzeczy wytłumaczy - objawy somatyczne o, których mówisz nie są niczym dziwnym. Strach atakuje takie mięśnie(?), że to właśnie od pasa w górę wszystko odczuwasz. U zdrowego człowieka jest inaczej! Klatka piersiowa, głowa....Czujesz napięcie w barkach, boli szyja głowa? Normalne....Tam jesteś spięty. Znajdziecie sposbó na rozluźnienie. Masz biegunki, czujesz mdłości? Też norma. Z tego co pamietam to strach ma 3 poziomy. Pierwszy - gula w gardle, uciski, drugi - biegunki, mdłości, trzeci (ostatni) problem ze wzrokiem, słuchem etc. Zyjesz w chronicznym strachu - nie bedziesz się czuł dobrze. Siłą woli też możesz go nie pokonać. Masz z pomocą znaleźć drogę do ozdrowienia siebie. Korzystasz z pomocy psychiatry? No to sprawdź może czy ma jakieś kursy z psychoterapi.
Jestem zwolennikiem pracy nad sobą, pracy z lekarzem. Przeciwnikiem opierania się tylko na gadce do lekarza + recepcie.
Inni Cię nie rozumieją, nie wspierają...A dlaczego mieliby rozumieć? Ty jeszcze 2 lata temu umiałbyś zrozumieć kobiete, która boi się połknąć tabletki? Pewnie nie...Ja też nie rozumiałam. Ale siedzę tu już na tyle długo, że problem poznałam/poczytałam...i już wiem jak takim osobom (teraz jak Tobie) jest ciężko. Na dzień dziejszy widzę to inaczej i żałuję każdego słowa, którym uraziłam chorobę osobę/osoby. Nabrałam chyba wiele pokory ;) Dlaczego to mówię - bo bliscy Twoi mogą nie wiedzieć na czym choroba polega i po prostu myśleć, że nie umiesz się wziąć w garść. Podsuń im może jakąś literaturę? :) Pozwól dotknąć problemu.
Przeczytałam kiedyś takie zdanie - nerwica to błogosławieństwo. Po terapii odkryjesz i poznasz siebie takiego jakim zawsze byłeś i jakim jesteś. Może coś w tym jest?:)
Nie bardzo jestem upoważniona do pisania nt. nerwicy jej leczenia, opieram się tylko na info szczątkowych które gdzieś tam wyłapałam więc jak mówię źle to LUCYNA POPRAW MNIE :)
napisał/a: zuzuzanka1 2012-08-09 17:22
Bardzo dziekuje wszystkim za odpowiedz :)) Mam nadzieje, ze jakos sobie z tym wszystkim poradze (jednak na pewno bez pomocy mamy...). Nic innego bym nie chciała, tylko powrócić do ''poprzedniego'' życia, z ktorego i tak juz niewiele pamietam. To nie jest tak, ze cierpie na fobie spoleczna czy cos tam innego. Kiedys mialam problemy z wychodzeniem, tj kiedy ktos zaproponowal mi spotkanie, po prostu wolalam posiedziec sama w domu, tym samym wymyslalajac najglupsze wymowki. Nie wiem czemu? Czulam wstret do ludzi. Wtedy moj caly problem sie zaczal, bo spedzajac coraz wiecej czasu sama ze soba, zaczelam myslec o rzeczach o ktorych normalnie bym nie pomyslala ani przez sekunde. Teraz jest inaczej, spotykam sie z ludzmi ale wlasnie czuje sie wsrod nich nieobecna.
Jest lepiej jesli chodzi o objawy somatyczne (wmawialam sobie juz tyle chorob, ze chyba w koncu troche przejrzalam na oczy, ale pewnie wystarczyloby teraz zebym przeczytala pierwsza lepsze ulotke od leku i juz, gotowe), natomiast nasilil sie ten cholerny lęk... Probowalam o tym porozmawiac z przyjaciolka, ale patrzyla sie tak na mnie ze po prostu obracalam to wszystko w zart. Boje sie, zeby ludzie ktorych znam wiedzieli o moich problemach, zmieniloby to zupelnie to jak na mnie patrza bo przy nich jestem zupelnie inna osoba. Tzn nie do konca, bo juz kilka razy byli swiadkami moich dziwnych zachowan, ale to cos innego niz porozmawianie z nimi o tym wprost. Ogolem jestem niesmiala i niezbyt pewna siebie, moze stad tez sie bierze ta taka moja glupia potrzeba akceptacji spolecznej...
napisał/a: lucyna21 2012-08-10 11:13
Zuzanka wokół nas jest wiele ludzi, którzy chętnie pomoą na
napisał/a: zuzuzanka1 2012-08-13 03:01
na??