Nie mogę sobię z tym poradzić

napisał/a: Nalia91 2013-07-01 20:50
Witam. Kilka miesięcy temu zdiagnozowani u mojego taty wirusa HCV, który ponoć jest już ok 20 lat. Szereg przeprowadzonych badań krwi, USG, moczu pokazywał, że wszystko jest ok. Lekko podwyższone próby wątrobowe. Tatę wysłano na biopsję, która wykazała poważne przewlekłe zapalenie, które doprowadziło do marskości. W sierpniu tata idzie na wizytę u psychiatry i ma rozpocząć leczenie. Wiem,że leczenie przez marskość jest utrudnione. Niestety, ja widzę najgorsze. Zamiast mieć nadzieję i być pewną, że tacie uda się przezwyciężyć chorobę, to ja widzę najgorsze - posuwającą się marskość, problemy i śmierć. Wiem, że tata zaczął stosować ścisłą dietę, dostaje zioła wspomagające działanie wątroby i hamujące/spowalniające marskość, będzie niedługo leczony w kierunku zahamowania wirusa hcv lub jego całkowitego usunięcia lub uśpienia, leczenie to też będzie miało wpływ na postęp marskości. Wiem, że marskość nie jest bardzo zaawansowana, tzn. jest wyrównana, wątroba pracuje na tyle, że nie ma żadnych problemów z ogólnym działaniem organizmu. Niestety, choroba postępuje, nie wiem jak szybko. Bardzo kocham swoich rodziców i ta choroba mnie dobiła. Wiem, że powinnam być silna. Od 3 dni prawie cały czas płaczę, gdy myślę o tacie. Cały dzień myślę o tej chorobie, rokowaniach itp. Cały czas obawiam się najgorszego. Nie potrafię myśli skupić na czym innym, mało jem. Proszę, powiedzcie, jak próbować się pogodzić z chorobą, oswoić, zaakceptować, przestać traktować tego jako wyrok? Jakie znacie na to sposoby?
napisał/a: aazz7 2013-07-01 21:23
Witaj

Uświadom sobie najpierw, że Twoje uczucia są jak najbardziej na miejscu i zupełnie normalne. Istnieje pewnie schemat oswajania sie z poważną chorobą i Ty go właśnie przechodzisz. Musisz przejść go w swoim tempie. Musisz zrozumieć naturalność tego procesu. Oczywiście możesz skorzystać z pomocy psychologa, często taki jest w szpitalach. Na pewno fachowo Ci pomoże. Psycholog jest też dobry gdyż moze podać Ci leki na sen, jeśli byś miała z nim trudności, środki na uspokojenie.
Ja jednak radziłabym Ci skorzystać z tzw. zaplecza. Utworzyć sobie zaplecze ludzi (jednego, dwóch) z który będą dla Ciebie wsparciem. Porozmawiać z jakąś koleżanką, kolegą, zwierzyć się im z tego, całą tę sytuację obgadać, powiedzieć o swoich problemach. Oni nie pomogą tak fachowo jak psycholog ale będą przy tobie zawsze. Będziesz do nich mogła zadzwonić a także wyjść z nimi na trochę z domu, bo to też Ci pomoże.
Nie możesz się brać tej całej sprawy na swoje barki. Podziel ją trochę. Obowiązki związane z chorobą z rodziną. Własne myśli i obawy z przyjaciółmi.

To tyle mojej rady. Mam nadzieję, że pomoże.

PS. Moja przyjaciółka ma mamę z HCV w bardzo bardzo złym stanie. Jej mama ciągle żyje. Czasem jest w lepszym czasem gorszym stanie. My wierzymy, że będzie jeszcze długo dobrze żyła
napisał/a: Nalia91 2013-07-01 22:02
aazz7 - dziękuję bardzo za odpowiedź

Mój tata o chorobie dowiedział się niedawno, mimo stwierdzonej marskości nie ma żadnych jej objawów i pewnie byśmy o niej nie wiedzieli aż by się tacie nie pogorszyło, gdyby nie fakt, że miał robione rutynowe badania w szpitalu. Mamy nadzieję, że tatę uda się wyleczyć lub jeszcze z nami pożyje. Jednakże widzę, że rodzice się nie boją jakoś bardzo, potrafią się śmiać, cieszyć życiem. Wszyscy mówią, że na pewno będzie dobrze. Tylko ja chodzę załamana...
napisał/a: aazz7 2013-07-02 08:38
Witaj

Śmiech, czy nawet zaprzeczanie chorobie są też sposobem na radzenie sobie z sytuacją trudną jaką jest choroba. Psychologia napisała na ten temat tony książek. Poza tym Twoi rodzice są już starsi od Ciebie, mają też do niektóych rzeczy inne nastawienie.
Ty postaraj się uwierzć, że nie zawsze musi być źle.
Pozdrawiam