Niepełnosprawni

napisał/a: ~Kizia 2010-11-24 11:25
Nie wiem, czy to dobre miejscem na ten wątek, ale wkurza mnie ostatnio to, na co narażeni są niepełnosprawni w metrze: brak oznaczeń dla niewidomych na peronach, metro wyższe niż peron i zatrzymujące się w dużej odległości od niego - jak ludzie na wózkach mają pokonać taką przeszkodę? Kiedy to się zmieni? Mam już tego dość, serce mi się kraje, jak widzę niepełnosprawnych, którzy z powodu opieszałości urzędników skazani są na innych ludzi a nawet na niebezpieczeństwo utraty życia...
napisał/a: pianka1 2010-11-24 12:59
Też jestem przewrażliwiona na punkcie udogodnień (a konkretnie ich braku) dla niepełnosprawnych. Nie tylko nie da się po mieście poruszać wózkiem inwalidzkim, ale nawet zwykłym wózkiem dziecięcym jest ciężko manewrować - chodniki kończą się kosmicznie wielkimi krawężnikami i są nierówne, nie mówiąc o wystających korzeniach drzew, które je rozsadzają. Dziwne, że dzieci po spacerach na takich nawierzchniach nie mają poprzetrącanych kręgosłupów, ale moje dziecko na spacerze nie jest wstanie spać, tak je wytrzęsie na wertepach (potem syndrom dziecka potrząsanego murowany). W pobliżu jest szkoła integracyjna, do której chodzą dzieci z różnym stopniem niepełnosprawności i nie wiem, jak udaje im się dotrzeć do tej szkoły, bo żeby przejechać przez przejście dla pieszych, trzeba ryzykować potrącenie przez rower, bo zjazdy z chodnika na ulicę są tylko na przedłużeniu ścieżek rowerowych (a i tu nie zawsze). Podjazdy dla wózków w centrum Warszawy są często bardzo strome albo bardzo wąskie i śliskie (ok, wózek zjedzie, ale ja za nim, z duszą na ramieniu, że nie uda mi się utrzymać równowagi i się wywrócę). Warszawę projektował jakiś pijany zając. Na pewno nie była to osoba wrażliwa na potrzeby osób niepełnosprawnych lub rodziców małych dzieci.
pomaranczowa1
napisał/a: pomaranczowa1 2010-11-24 14:08
z przykrością muszę stwierdzić, że w takim razie Poznań nie jest pod tym względem lepszy :(... Na moim osiedlu mieszkało kilka osób z wózkami, jeden nawet na 2gim pętrze bez windy i chcieli wyciągnąć od wspólnoty miezzkaniowej wybudowanie takiej nakładki na schody, żeby mogli wjeżdżać a nie ciągle na łasce rodziny, która ich znosiła. Jak usłyszeli cenę (kilkanaście tysięcy na każdego) to musieli zrezygnować. Tak mi ich szkoda...