Normalnie żyć i przestać bać się istnieć.

napisał/a: kasiorek43 2007-12-05 14:53
Mam problem z ktorym od kilku lat nie moge sobie poradzic. Ciagle boje sie wszystkiego-najbardziej smierci. Ciagle boje sie, że jestem na cos chora, że za chwile cos mi sie stanie. Dzis w nocy nie mogłam zasnąć, bo gdy tylko przysypiałam czułam, że przestaję oddychać i budziłam się. Ciężko było mi chwycić oddech. Do tego nie dałam rady isc dzis do szkoły, bo się bałam, nie wiem czego. Czułam się taka niespokojna. Chciałabym normalnie żyć a czuję, że życie mnie omija.
Ostatnio czuję, że wolałabym być sama, nigdzie nie wychodzić i zamknąć się w sobie. Nie chcę tak żyć. Ostatnio starałam się nad tym pracować i tamto życie bardziej mi się podobało. Problem w tym, że ostatnio nie mam na to sił i paraliżuje mnie strach.
Nie chce marnować życia w ten sposób .
napisał/a: jutrzenka1 2007-12-07 14:07
Witaj! Jestem Jutrzenka, po raz pierwszy piszę tu na Forum i od razu trafiłam na osobę z podobnymi problemami. Mam 29 lat i doskonale wiem, jak czujesz się usidlona i zdławiona! Ponad 15 lat żyłam w strachu i niepewności jutra (alkoholizm rodziców, dyskryminacja społeczna z wielu powodów, paraliżująca samotność itd...). Potem zaczęły mi się bezdechy nocne (podobnie jak u Ciebie), potem tchu brakowało mi i za dnia, podejrzewano astmę. Doszły lęki, drżenia (uczucia "nóg jak z waty"), zawroty głowy, potem huśtawka nastrojów - od dzikiej euforii do deprechy i myśli samobójczych, a zmiany te następowały już z częstotliwością co do kilkunastu minut. Stojąc niemal na krawędzi (omal się nie zabiłam), sama zgłosiłam się do psychiatry. Najpierw dostałam leki, potem chodziłam na terapię grupową, następnie na indywidualną. Przerwałam ją ze względu na duże (jak dla mnie) koszty, ale trafiłam na dobrych specjalistów, którym dziś zawdzięczam życie! Ba,nauczyli mnie jak sobie radzić w razie kryzysu, już bez leków, o własnych siłach. Łatwo mi nie jest, czasem coś powraca (od roku, odkąd mam córcię, też mam lęk przed śmiercią i myśli te stają się natarczywe i nieznośne!-myślę, że teraz bardziej mi zależy na życiu po prostu, bo już mam dla kogo żyć i tym stąd myśli te się biorą), ale dzięki tym ludziom, umiem sobie z tym radzić sama. Zgłoś się do lekarza- zbyt wielu ludzi boi się psychiatry, ale zupełnie niepotrzebnie. Ja trafiłam w dodatku na miłych, ciepłych i serdecznych ludzi. Nie czekaj aż będzie gorzej, jeśli potrzebujesz pomocy (niech lekarz to oceni), nie zostaniesz z tym sama, trzeba tylko wziąć się w garść, pragnąć żyć i udać się do specjalisty. Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymaj się dzielnie! Jutrzenka
napisał/a: kasiorek43 2007-12-07 14:59
Witaj!!! Właśnie tej odwagi, żeby gdzieś się udać mi brak, wstyd mi... Może to głupie ale tak czuję. Wiem, że te problemy są spowodowane ciężkim dzieciństwem. Tak jak u ciebie w moim domu był alkochol i te uczucia bezradności, strachu, braku poczucia bezpieczeństwa mnie przerażaja. Teraz na razie czuję się ok. Kolejnyn kryzys się zakończył, ale problemy napewno nie zniknęły.
Mogłabyś napisac mi jak wygląda terapia grupowa? Czy trzeba ją zaczynać od początku, czy można dojść w trakcie? Jak oceniasz indywidualną a jak grupową? Która bardziej Ci odpowiadała?
Z góry dziękuję za odpowiedź Pozdrawiam
napisał/a: jutrzenka1 2007-12-07 16:20
Witaj serduszko:)) To żaden wstyd się leczyć. To po pierwsze. Po następne: Nie wiem, czy tak jest wszędzie, ale u mnie tak było. Terapia grupowa to pokoik (przytulny, bez skojarzeń szpitalnych)+krzesełka ustawione w krąg+ludzie (wiek mieszany, od 18 do 60lat), ludzie z problemami częstokroć wspólnymi lub po podobnych przejściach (to pomaga się otworzyć i dzielić z innymi swoimi doświadczeniami)+lekarze ("po cywilu", nie w fartuchu). Prowadzona jest dyskusja, mówi się o swoich przeżyciach, problemach... Na początku było mi trudno cokolwiek się odezwać (nie ma przymusu), ale potem jakoś tak w naturalny sposób rodzi się w człowieku potrzeba wygadania się. No i prałam brudy zalegające we mnie od kilkunastu lat! Spotkałam się z życzliwością, zrozumieniem, czasem bywało też zabawnie:)) Wszystko na luzie. Potem nie chciało mi się odchodzić stamtąd bo byłam akceptowana i rozumiana po raz pierwszy w życiu, ludzie cudowni. Każdy miał takie odczucia:))Rodziłam się nowa "JA"! Budowałam konstruktywne wnioski, poznałam wpływ zdarzeń na psychikę (proces leczenia jest często długotrwały, ocenia to lekarz) i potem mętlik w głowie, ten chaos i bezradność zaczęły zamierać, a ja stawałam się silniejsza i zdrowsza.Terapia była codziennie od 16-tej do 20-tej. Grupowa była bezpłatna (na kasę chorych chyba). Indywidualna to tylko Ty i lekarz, no i była płatna (60zł) za wizytę, a siedziałam u lekarza jak u internisty, przy biureczku, ja mówiłam, on notował. Osobiście lepiej czułam się w grupie (więcej ludzi, uwaga rozkłada się na wszystkich pacjentów i wydaje mi się, że więcej zyskuje się dla siebie, gdy słucha się przeżyć innych, wtedy jakby swoje problemy widzisz od zewnątrz i widzisz, jak oddziaływują na psychikę pewne przeżycia), chociaż obojętne mi było jakim sposobem, ale chciałam być zdrowa i żyć. A mogło mnie już nie być...Mam nadzieję, że choć troszkę "oswoiłam Ci diabełka":) Głowa do góry, nie szkodzi spróbować. Acha, tam,gdzie byłam, dochodziło się do grupy w trakcie. Widzę w tym sens-gdyby "startowali" sami nowi, byłoby trudniej się otworzyć, a tak - "starsi stażem" łamali pierwsze lody. Pozdrawiam Cię serdecznie.

[ Dodano: 2007-12-07, 16:33 ]
Acha. Jeszcze jedno ważne-to lekarz decyduje o tym, czy terapia będzie Ci potrzebna. Jeśli stwierdzi, że tak, sam dopasuje Cię do odpowiedniej grupy. To też ma duży sens, bo jeśli stwierdzi u Ciebie nerwicę, nie zapisze Cię na terapię dla uzależnionych:)). Zaufaj lekarzowi, on lepiej wie jak Ci pomóc. Ja cieszę się, że dałam sobie tą szansę, bo narodziłam się na nowo. Nie namawiam Cię, sama zdecydujesz, ja powiem tylko, że warto. Pozdrawiam
napisał/a: kasiorek43 2007-12-07 16:57
Naprawdę ta terapia musiała Ci pomóc. Tak optymistycznie piszezsz . Bardzo mi pomogłaś opisując to. Dziękuję. A jeżeli chodzi o koszty, to jak na razie ceny są ,,imponujące". Ale myślę, ze skorzystam z terapii prędzej czy późmiej. Życzę Ci, żebyś trzymała się tak dalej. Pozdrawiam !
napisał/a: jutrzenka1 2007-12-07 18:18
Dzienks Nie ma sprawy . Jak będziesz miała jeszcze jakieś pytania czy problemy to wal śmiało. Nie wszystko wiem, ale zawsze postaram się odpowiedzieć szczerze. Pozdrawiam