Objawy niestabilności emocjonalnej

napisał/a: Paulinovva 2012-11-28 17:52
Witam.
Założyłam już wątek w dziale "lekarz rodzinny" o moim ciągłym zmęczeniu i senności mimo długiego snu. Może ten temat jest z tym powiązany, jednak jeśli chodzi o samo zasypianie to nie mam z tym problemu.
Zacznę od tego, że nie jestem hipochondrykiem i nie chcę sobie wmawiać żadnej choroby. Informacje o BPD znalazłam na tym forum (ktoś podał link) przy temacie chwiejnych nastrojów i wybuchowości. Jak już pisałam wcześniej, mam 16 lat. Mojego stanu nie zamierzam usprawiedliwiać dojrzewaniem ani szaleństwem hormonów. Może one mają na mnie wpływ, ale na pewno nie są powodem. Byłam u psychologa szkolnego dwa czy nawet trzy razy. Ona tłumaczyła hormonami każdy mój krok. Zamiast skupić się na mnie, skupiała się na moich relacjach z ojcem (niezbyt dobrych).
Ale do rzeczy. Często marudzę i przesadzam. Potrafię dramatyzować, chociaż nie chcę się wcale do tego przyznawać. Lubię dużo gadać i nie mam cierpliwości do słuchania. Jestem egoistką, często przeglądam się w lustrze, bo uważam, że jestem ładna, ale myślę, że wiele we mnie kompleksów, które właśnie za tym egoizmem się kryją. Mam wahania nastrojów - kiedy jest dobrze to głupieję, śmieję się, tańczę, wygłupiam i zachowuję jak małe dziecko - kiedy jestem smutna płaczę, a potem wpadam w histerię i nie mogę opanować łez - kiedy jestem wściekła nie panuję nad sobą. Krzyczę, przeklinam, wyzywam, często też płaczę i biję. Biję w ścianę, uderzam siebie lub chłopaka (ma 21 lat). Gdy to on mnie zdenerwuje jest jeszcze gorzej - rzucam się na niego z pięściami. Sama nie wiem jak on to znosi, ale wiem, że bardzo przeze mnie cierpi. Czasem myślę, że mam jakieś zapędy sadystyczne i to mi sprawia przyjemność. To jest jakieś chore, bo czuję się jakbym to nie ja kierowała swoim życiem, tylko jakaś moja część, "gorsza połówka". Poza tym gdy zdarzy się odwrotnie - gdy ktoś zwróci mi uwagę, wyzwie, rzuci niemiły komentarz lub po prostu powie coś nie po mojej myśli jestem od razu smutna i mam ochotę płakać. Jestem także nietolerancyjna, przy pierwszym spotkaniu od razu mam o kimś opinię i z wielkim trudem idzie mi zmiana jej. Mój stosunek do innych ludzi jest taki dosyć nieciekawy. Z jednej strony ich nienawidzę, a z drugiej bez nich czułabym się samotna. Poza tym próbuję ingerować w ich życie, zmieniać ich podejście, nawyki. Szczególnie dotyczące papierosów, alkoholu, kawy. Nie zażywam żadnego z nich. Stwierdziłam, że będę abstynentką do końca życia. Chciałabym, żeby wszystko było tak, jak chcę. Zachowuję się jak rozkapryszona księżniczka, choć w ciele prawie dorosłej kobiety. Dlaczego? Może dlatego, że jest mi tak wygodnie? Że nigdy nie będę z niczego zadowolona? Że ciągle będzie mi czegoś brakować? Że zawsze będę czuła jakąś pustkę?
Ogólnie kiepsko dogaduję się z rodziną (szczególe z wcześniej wspomnianym wybuchowym i krzykliwym, przesadnym wręcz, ojcem, z którym niestety widzę wiele podobieństw). Mogę też powiedzieć, że nie mam przyjaciół. Miałam zazwyczaj swoją psiapsiółkę, z którą chętnie spędzałam czas, zwierzałam się, ale każda przyjaźń się psuła. Ostatnia też, ale to już przeze mnie. Stwierdziłam, że do niej nie pasuję. Jest zbyt żywa, zbyt energiczna, ciągle ma ochotę się śmiać, nie przejmuje się. Gdy jej mówiłam o różnych problemach zawsze słyszałam "nie przesadzaj" lub "ojjj dobra, będzie dobrze". Chłopak jest inny, jest cichy, czuły, zawsze mnie wspiera. A i tak jak się zdenerwuję to go ranię, a gdy coś zrobię nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego. "Może to jest mój charakter?"
Poza tym mam od dzieciństwa stany lękowe. Często "schizuję". Boję się ciemności, duchów, śmierci. Mam jakieś wyobrażenia, przywidzenia. A mimo tego siedzę do późnych godzin przy komputerze. Najbardziej boję się luster, gdy idę do innego pomieszczenia w nocy zawsze biorę telefon, zasypiam przy włączonym radiu, a gdy tak jak dziś odczuwam lęk bardziej - nawet przy świetle lampki. Boję się patrzeć za okno, mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, że ktoś chce mnie skrzywdzić, przestraszyć. Do 10 r.ż. wołałam do łóżka mamę, z którą zasypiałam. Bałam się pewnego dziwnego zjawiska. Gdy zamykałam oczy i próbowałam zasnąć słyszałam śmiech. On mnie paraliżował, nie mogłam wytrzymać. Dziś już nie pamiętam tego głosu, bo od paru lat przestałam go słyszeć, jednak myślę, że to miało na mnie duży wpływ.
Ostatnio zauważyłam u siebie poczucie bezsensu. Często zastanawiam się nad życiem. Coraz mniej jest we mnie wiary, chociaż co do religii jestem hipokrytką. Gdy się boję lub cierpię - zwracam się do Boga. Jeśli nic się nie dzieje - nie wierzę w jego istnienie, choć obawiam się, że zostanie to kiedyś potępione. Ech, moje życie to jakiś paradoks. Jak mogę bać się, że coś, co nie istnieje mnie ukaże? Poza tym czytałam książkę Louse L. Hay o podświadomości, w którą uwierzyłam, chociaż nie potrafię zastosować się do rad zawartych w książce. Przytłacza mnie tyle problemów, że jedna strona na temat gniewu, a trzy na temat strachu mi nie pomogą, aczkolwiek jestem wdzięczna treściom, bo podbudowało to moją pewność siebie.

Jeśli komukolwiek chciało się to przeczytać - byłabym wdzięczna za rady i opinie. Proszę nie odsyłać mnie do specjalisty ani po antydepresanty.

Chciałabym również, żeby ludzie, którzy czują się podobnie jak ja, również ośmielili się napisać. Chciałabym mieć kogoś, z kim mogłabym porozmawiać.
Pozdrawiam.
napisał/a: Wasztyl 2012-12-02 23:13
Witam,
Moja rada tym razem nie może być medyczna, także proszę mi to wybaczyć. Nawet nie wiesz ile osób ma problemy BARDZO podobne do Ciebie a głównie chodzi o to, że pomimo osiągania kolejnych celów, spełniania się na płaszczyźnie zawodowej, społecznej, rodzinnej czują ciągle niedosyt i pustkę. Pustkę, której niczym nie mogą wypełnić. Powiem tak - tylko i wyłącznie wiara może dać nam spokój ducha, pozwala cieszyć się najmniejszymi rzeczami oraz tolerować wszystkie niedoskonałości u bliskich. Ale uwierzyć nie jest łatwo, o to polecam modlić się do Ducha Świętego Nawet taki ścisłowiec jak ja się dzięki Niemu przekonał, że jest coś więcej.. we wszystkim.
Pozdrawiam i życzę powodzenia:)!

PS.
A od strony medycznej: niczego nienormalnego nie stwierdzam, sama w Twoim wieku miałam podobne problemy. Także żadnych leków!