Obsesja w związku

napisał/a: czekamnawiatr 2010-11-24 14:15
Witam wzystkich empatycznych..
W skrocie moj problem przedstawua sie w na stepujacy sposob:
Ja mam chyba obsesje na punkcie mojego faceta
i wydaje mi sie ze on ma obsesje na punkcie swojej dawnej bylej.
Co za tym idzie mam obsesje na jej punkcie../???

Jestesmy ze soba 3 lata od poczatku znajomosci opowiadal o niej
zostawila go znienacka po meczarniach w toksycznym zwiazku
a jego ego widocznie do dzis nie moze sobbie z tym poradzic.
To byla jego najwieksza milosc i najbardziej wyniszczajacy czas w zyciu...
Ona ponoc byla chora...
Ja zdrowa tez raczej nie jestem...
Z tego co opowiada moj partner dziewczyna ta posiada cechy podobne do mnie, szczegolnie te natury bardziej patologicznej.
Na wstepie naszego zwiazku sam z siebie zastrzegal sie ze nie szuka nikogo na jej zastepstwo i ze nikt nie bedzie drugą "..." w jego glowie.
uznalam to za bzdet sentymentalny i bylam pewna ze o niej zapomni przy mnie.
Z czasem okazalo sie jednak ze ja nie moge o tym zapomniec.
Wszystko co wskazywaloby na to ze nie kocha mnie w pelni bo ona gdzies zyje w jego glowie doprowadzalo mnie do obsesji.
Ona nie chciala z nim kontaktu a on raczej nie walczyl o to odkad sie ze mna zwiazal.
Pod koniec wakacji przeszlismy powazny kryzys.
On wywalczyl swoje i wrocilam do niego.
Droga inwigilacji doszlam jednak do tego ze od momentu naszego powrotu on probuje sie z nia skontaktowac. Wysyla maile do jej rodzicow, wyszukuje ja na portalach..
Minelo juz pare dobrych lat. Ni erozumiem czemu on szuka kontaktu.
rani mnie to ale bardziej rani mnie to, ze gdy go o to pytam zazeka sie ze nie probuje sie z nia kontaktowac. Oklamuje mnie i nie jest ze mna szczery.

Meczylam go bardzo dlugo o prawde jednak on sam sie topi w swoich klamstwach i wmawia mi ze ja mam obsesje i to moja wina ze kreuje taki obraz w swojej glowie.
mowi ze mnie kocha i chce ze mna byc a niej mysli tylko gdy ja o niej przypominam.
Po co zatem szuka kontaktu///???

..nie przyznawal sie do tego dopuki nie postawilam go przed dowodami ''zbrodni''
odparl ze to nic nie znaczy i po prostu zwyczajnie z grzcznosci pyta i pozdrawia.
obiecuje mi ze to nie ma zadnego znaczenia...
ja dalej nie rozumiem dlaczego to robi.
obiecal ze juz nie bedzie robil nic za moimi plecami.
Jednak ja dzis znalazalm kolejnego maila ktorego wyslal do kogos z jej rodziny z pozdrowieniami i odnosnie wspolnych wspomnien.
Zrobil to pod moja nieobecnosc tuz po obietnicy.
!!!!!!!!!!!!

Co mam robic? Moj stosunek do tego jest mieszany... Z jednej strony bardzo cierpie bo on mnie oklamuje,czuje lek ... z drugiej jestem spokojna.. Raz tak raz tak..

Wiele nas laczy. Mieszkamy razem. jest mi bardzo bliski. Mamy wspolne pasje i rozumiemy sie w wielu kwestiach jak nikt.
Nie potrafie jednak wytrzymac na dluzsze mete tego co sie dzieje

nie wiem jak am sie do tego odniesc!

Czy ta sytuacja jest normalna a ja mam problem ze soba//??
Czy moze faktycznie dzieje sie bardzo zle i w subtelny sposob on oddala sie/??
To straszne byc z kims kto ciagle czeka na kogos innego..
Czekac z nim...
Na cos co moze nigdy nie nastanie...

Tą nutką melancholii poddaje tę intymną sytuację Wam ludzie do analizy.
Pomozcie zanim zrobię coś głupiego i bede żałować.
Czekam
napisał/a: Vega21 2010-11-26 21:10
Miliony kobiet ma taki problem. Powiedz mu, że wiesz o wszystkim, o tym, że dalej klamie. Zerwij i już nie daj się przekonać do powrotu. To ona z nim zerwała, a więc pociesza się Tobą, a w momencie gdy ona zdeyduje się wrócić to Cię zostawi. Masz rację czekasz razem z nim na jej powrót... To jest sytuacja upokarzająca dla kobiety, kiedy jest ona tylko alternatywą dla faceta. Wiem, że to brutalne, ale skończ to lepiej, bo będziesz żałować.
napisał/a: k23 2010-11-26 22:23
czekamnawiatr napisal(a):
Czy ta sytuacja jest normalna a ja mam problem ze soba//??


czy gdybys to nie Ty miała problem to Ty bys pisała?:)
czekamnawiatr napisal(a):
Czy moze faktycznie dzieje sie bardzo zle i w subtelny sposob on oddala sie/??


moze jego zapytaj?:P ludzie na forum, zakladajac ze nie sa nim, odpowiedza Ci ze swoich doswiadczen, a nie ma takich doswiadczen, z ktorymi by sie w 100% pokrywali...

Zakladasz pare rzeczy,jak np:

czekamnawiatr napisal(a):Z jednej strony bardzo cierpie bo on mnie oklamuje,czuje lek ..


czujesz lęk bo? Ty cierpisz bo ON CIE okłamuje? Czy Ty wywołujesz w sobie uczucie cierpienia przez to, ze niemowienie Ci prawdy cos dla Ciebie oznacza? Co to jest?

czekamnawiatr napisal(a):z drugiej jestem spokojna..


czujesz spokoj bo?

czekamnawiatr napisal(a):Raz tak raz tak..


oczywiscie ze raz tak raz inaczej:) moja droga tutaj pojawił sie pewien konflikt osobowosci. Obie hmm "TY" chca dla Ciebei dobrze, ale pojawiaja sie w nich sprzeczne przekonania czy wartosci stad ładujesz siebie w rózne stany emocjonalne. Krotko mowiac zmieniasz konteksty sytuacji w ktorych to sie dzieje. A dzieje sie tak poprzez przekonania obu tych stron. Wypisz sobie przekonania jednej i drugiej zadajac sobie pytania: co to dla mnie oznacza, dlaczego? itd az dojdziesz do powiedzmy granic modelu tej osobowosci. Np: on mnie rani. Co to oznacza dla mnie? Ze moge zostac zraniona. Bo? Bo on nie robi rzeczy, ktore ja bym chiała zeby robił. Co to oznacza? Ze nie moge nad nim zapanowac. Do czego to prowadzi? Do tego ze boje sie, ze go strace. A co to oznacza? Ze boje sie zostac sama. Bo? Bo boje sie ze nie jestem na tyle silna by sobie poradzic. I co oznacza ten lęk? Ze jestem słaba. To cozywsicie tylko przyklad i moje projekcje tego w ktora strone to moze pojsc. Ciebie naklaniam do przerobienia tego na swoj sposob wiedzac jedynie jak to moze wygladac i ze ostatecznym przekonaniem ma byc przekonanie o Tobie. Zrob tak ze strona spokojna i ta ktora cierpi i wtedy bedizesz miała fajny zestaw swoich przekonan dla tych "czekajacych na wiatr" ;) Co mozesz zrobic zeby to pousuwac? pozadawac sobie odpowiednie pytania i poszukujac kontekstów w ktorych wypisane przez Ciebie przekonania( i tak sa zgeneralizowane i zniekształcane wiec nie sa prawdziwe) sa fałszywe. I tak dla powyzszego przykladu wygladałoby to nastepujaco: zaczynamy od rozwalenia głównego koła zebatego napedzajacego osobowosc czyli: Jestem słaba. Czy to jest prawda? Oczywiscie ze nie bo sa momenty w ktorych jestes pokazem siły. I przypominajac sobie te momenty usuwasz to stwierdzenie. Boje sie ze nie poradze sobie sama - czy ta mysl jest prawdziwa? Oczywiscie ze nie bno idac za przykladem powyzszego przekonania jest czas w ciagu dnia w ktorym jestem sama i radze sobie swietnie. Idziemy wyzej: boje sie zostac sama. To zaklada ze bycie samym jest złe. Czy to jest prawda? Jasne ze nie bo przeciez miewasz chwile w ktorych wolisz zostac sama i miec czas tylko dla siebie. Poza tym piszesz o tej obsesji i szukaniu kontaktu. Boisz sie tego bo? Ja bym obstaawił ze boisz sie byc gorsza od niej i przekonanie po drugiej stronie: jestem lepsza. Mozna byc lepszym czy gorszym? ale wrocmy do naszego przykladu: nastepne przekonie: boje sie ze go strace: Czy to jest prawda? mozna kogos stracic? Mozna kogos miec? Jestes z nim bo? tutaj posypia sie przekonania dlaczego naprawde z nim jestes i moze sie okazac ze niektore z nich maja cos Tobie samej udowodnic, pokazac cos innym itd. wiec automatycznie gdy "stracisz" jego te przekonania sie ujawnia i beda oznaczały cos dla Ciebie. Moja propozycja - pousuwac je, stac sie wolna istota i zrozumiec czy jestes z nim dla milosci czy z innego powodu... Nie moge nad nim zapanowac - sa rzeczy ktore ja bym chiała, a on ich nie robi. Mozna nad kims panowac? Czy ludzie to roboty? nacisniesz przycisk reaguje tak, nacisniesz inny reaguje tez rpzewidywalnie? wyzej pozbylismy sie przekonania nie poradze sobie wiec trzeba nad kims panowac by go trzymac przy sobie? a moze to mogłoby wygladac inaczej, on zostaje przy Tobie bo sam chce, gdyz jest mu z Toba tak dobrze, ze nie ma sensu szukac innej. Ty swoim wyjatkowym zyciem, sprawiasz, ze jego staje sie takie samo i chce przy Tobie przebywac z własnej, nieprzymuszonej woli:) I ostatnie: moge zostac przez niego zraniona? Doprawdy? Czy to moze ja ranie sama siebie, tworzac sobie nadzieje, a za kazda nadzieja stoi oczekiwanie i lęk, ze nie zostanie spełnione. Czy zranienie istnieje? Oczywiscie ze nie, bo to tylko dopowiadanie sobie rzeczy, ktore swiadcza o mnie, a on jedyne co robi, to zachowuje sie tak jak on chce. Kiedys nauczono nas, ze jesli nie jest tak jak chcemy to trzeba sie smucic, to mozna zostac zranionymi przez kogos, tlyko zapomnieli nam powiedziec, ze to my panujemy nad własnymi emocjami i to my je kontrolujemy, wiec gdy inni wypowiadaja słowa, to my nadajemy im jakas wartosc, to my jestesmy odpowiedzialni za wąłsne samopoczucie i zycie, a nie ktos inny. Ty juz masz te wiedze, wiesz tez co i jak mozesz pozmieniac. Mozesz zmienic swoje zycie, bedac odpowiedzialna za sama siebie, a nie za kogos innego, bo mozesz zmienic tylko swoj wewnetrzny swiat, a ktos inni, jesli bedzie chciał pojdzie za Toba, bo bedzie mu sie to podobało. Owocnej pracy:)