Padłe zwierzę, a wścieklizna.

napisał/a: fze 2015-03-07 01:35
Witam.

W zeszłym tygodniu zdarzyła się sytuacja, w której udzieliłem pomocy kierowcy, który potrącił dzika w wyniku czego zwierzę padło. Kierowcy i jego autu pomogłem, zwierzę ściągnęliśmy z drogi w rękawiczkach.
Jednak moja dziewczyna upiera się, że mogłem przenieść wirusy na kierownice, telefon cokolwiek zdejmując rękawice i zarazić się, wierci mi dziurę w brzuchu do tego stopnia, ze sam zaczynam w to wierzyć...
Jest taka możliwość? Wiem, że szansa bardzo mała, ale jednak sfiksowało mi głowie
W razie W czy mogę od tak zgłosić sie do przychodni i poprosić o szczepienie odpłatnie.


Z góry dziękuje za odpowiedzi
napisał/a: Konstans 2015-03-07 17:37
Hej,
lekko paranoidalna sytuacja ;)
Sam pomyśl czy istniała możliwość zarażenia sie:
1. miałes rękawiczki
2. czy były one porwane, na skutek czego dotykałeś zwierze gołymi rękami?
3. czy zwierzę krwawiło a Ty się pobrudziłes jego krwią?
Na rzekome zarazki, przeniesione do auta, nie bardzo masz już wpływ. Poza jednym - dezynfekcją. Ale też czy masz pewność, ze jadąc w autobusie czy podając rękę koledze na powitanie, nie mieli oni wcześniej kontaktu z podobnymi zarazkami?
Nie. Ale myslenie o tym zakrawa na wariactwo ;)
Jeśli któraś z powyższych odp. jest twierdząca, wówczas idź do lekarza .
Albo tez wówczas, gdy za jakiś czas poczujesz się gorzej. Choc ja w to raczej wątpię ale ... jak to życie - wszystko jest mozliwe.
Pozdrawiam :)

Ps gratuluję zimnej krwi i chęci pomocy potrzebującym wypadku. To bardzo szlachetne a wbrew pozorom mało spotykane. Zaimponowałeś mi :)