Polskie szpitale

napisał/a: Arwen1 2008-08-07 19:14
Nie Monini, nie wyobrażam sobie tego O_O!! Wiem jak to boli, kiedy masz rozwalony brzuch i świeże szwy i każą ci chodzić, więc sobie tego nie wyobrażam...Ja pitolę, niech ktoś to wkońcu zmieni >_
napisał/a: Misiaq 2008-08-07 19:15
Ja mam bardzo negatywne nastawienie do szpitali po własnych doświadczeniach ze służbą zdrowia, wprawdzie było to bardzo dawno, miałam wtedy 8 lat i byłam w szpitalu na operacji wyrostka, ale do dziś pamiętam okropnych lekarzy i jeszcze gorsze pielęgniarki, szczególnie jedną, która mi mówiła, ze jak będę płakać to jutro nie wpuści moich rodziców do szpitala, jak przyjadą mnie odebrać... Koszmar. Mam nadzieję, ze od tego czasu coś się zmieniło.
napisał/a: Itzal 2008-08-07 19:34
Hm... a ja mam dziwny stosunek do polskiej sluzby zdrowia...Znaczy, widze, ze nie zawsze jest tak, jak byc powinno,ale widze tez i te lepsze strony. Sama osobiscie w szpitalu nigdy nie bylam, nawet na pogotowiu, co najwyzej na badaniach okresowych,krew i takie tam, przeswietlenie pluc, wiec mnie jakos omija, ale co moge napisac, to to, ze nie podoba mi sie, jak niektorzy lekarze otwarcie czekaja na "cos", przyklad :moja bratowa lezala na porodowce z drugim synkiem, dzien po terminie, ona czuje, ze ma skurcze do porodu, brat wola lekarza, ordynatora oddzialu akurat, ze zona ma skurcze, ten podszedl, nie wiem, czy mierzyl cos, bo juz brat dokladnie nie opowiadal, postal chwile przy nich, po czym uznal, ze jeszcze nie, i sobie poszedl. Moment, i bratowa znowu "Ja juz chyba rodze!" sytuacja jak wyzej, pan ordynator podszedl, postal, "jeszcze nie" i poszedl. Brat sie wkurzyl, zadzwonil do cioci, nie minelo 10 minut, a jego zonę zgarneli na porodówkę. Brat tylko skomentował, mijając pana ordynatora "Co, łódź dzwonila?" na co pan szanowny sie zaczerwienil....Inny przyklad - moja siostra po cesarce dwa tygodnie nie mogla normalnie dzialac, glowa jej sie zawracala, wszystko bolało, ciemnosc widziala - od znieczulenia? NIe wiem...Inny przyklad cioci, ktora x lat temu uslyszala od lekarza, ze chyba ma roże na nodze, ale trza by cos dac, zeby do dermatologicznego szpitala dostac skierowanie... smierci mojej babci - operowana byla w Łodzi,miała problemy sercowe, jakis czas po operacji (juz u nas w domu) zaslalbla, wezwalismy karetkę, zawieziono ja do szpitala, mama z tatą czekali w poczeklani, wychodzi nagle dwoch lekarzy i rozmawiają miedzy sobą "Ty, ja to w ogole nie wiem, co ta baba ma tam kolo serca zrobione, jakas nowoczesna operacja" MOja mama nie wytrzymala i mowi, ze "Ta baba to moja mama"- zbaranieli.Jeszcze bardziej zbaranieli, jak tata im powiedzial, ze przywiezie im tego lekarza, ktory robil tę operację, zeby mogli wypytac o szczegóły (akurat ciocia byla na wakacjach)- wystarczylo tylko przedstawienie cioci, a klaniali sie w pas....Ale uratowac nie umieli, mozliwe, ze sie nie dalo, ale te komentarze...I mnostwo innych.
NIemniej, mam tez przyklady z drugiej strony, wspaniala opieka medyczna lekarzy z Warszawy i łodzi, jak tata chorowal, pomoc lekarki pierwszego kontaktu, ktora nie zbagatelizowala sprawy, pozniejsze informacje o badaniach genetycznych, podejscie lekarzy do pacjentow, ktorwe w tych dwoch klinikach bylo przewspaniale...I bynajmniej nie byly to p[rywatne kliniki...Najbardziej podobal mi sie plakat w warszwskim szpitalu "Lekarzu- nie bierz, pacjencie - nie daj!"
Nie wiem, czy to jak traktują pacjentow, zalezy od renomy szpitala? Miejsca polozenia?
Wiec, ja nie wiem, ale ta sluzba nasza jest strasznie przemieszana, sa dobrzy, wspaniali lekarzy, ale sa tez tacy, ktorzy ida na medycyne wlasciwie nie wiem po co.....A druga sprawa, to to, czego ucza lekarzy sami pacjenci Moja ciocia w tej chwili juz nie pracuje na chirurgii, siedzi za biureczkiem, ale jak parcowala w zawodzie, to widadomo, zawsze po wyzdrowieniu pacjent przychodzil i dziekowal. Czesto z kopertą. Jak sie kapneli, ze ciocia nie weznmie koperty, nigdy nie brala i otwarcie mowila, zeby sie jej nikt z kopertami nie pokazywal, to zaczeli przynosic kwiaty, bombonierki. Jako ze ciocia jest chrzestna matką jednego z moich braci, czesto mu przywozila jakies slodycze. I raz dostala mu sie wypasna bomboniera, rzucilismy sie na nią, mlody zerwal folie, otwieramy pudelko, a w srodku koperta. W kopercie bylo 500 zl- pamietam, jak my gnojki patrzylismy w to, nic nie rozumiejac. Pokazalismy cioci, a ta z niedowierzaniem mowi "No i widzicie?Czy pacjent nie moze tych pieniedzy wydac na leki dla siebie? Po co mi daje?" A potem dodala "A ja wszystkie bombonierki ludziom rozdaje - jak tak kto jeszcze znajdzie, to sobie pomysli, zem za bogata"
napisał/a: Misiaq 2008-08-07 21:00
Kopert nie bierze, ale znajomości uruchamia... Przepraszam za tez żart, ale nie mogłam się powstrzymać
napisał/a: Itzal 2008-08-07 23:09
misiaq napisal(a):Przepraszam za tez żart,

nie masz za co przepraszac, mnie tez to wkurza z jednej strony, bo zdaje sobie sprawe, ze nie wszyscy tak mogą....Nie powinno tak byc, ze dzieki znajomosciom lekarze sie tobą zajmują.Z drugiej strony, nie zawsze sie uciekamy do tak drastycznych srodkow, ale gdyby nie te drastyczne srodki, to tata nawet tych 4 miesiecy by pewnie nie przezyl
Poza tym, nie napisalam tego po to, zeby sie pochwalic, tylko po to, zeby pokazac, ze w naszej sluzbie niestesty czasem bez znajomosci sie nie obejdzie - ale to chyba wszedzie tak jest.
napisał/a: tajla 2008-08-08 08:36
Donia1981, no to NAPRAWDE kochasz swoja prace i jestes pielegniarka z powołania.
Szgoda ze to nie ty sie mna zajmowałas jak byłam tydzien w szpitalu.
Ja spotkałam sie z przecudnym ordynatorem odziału, dusza człowiek ale niestety pielegniarka była....
prosiłam aby wyjeła mi welrfron bo boli mnie reka.
nie zrobiła tego , powiedziała ze jak cos ona musi podac lek
Pomimo ze bol był przerazliwy, w nocy nie mogłam spac i reka mi spuchła.
Dopiero lekarz zareagował...
Ogolnie mam nieciekawy stosunek do naszych szpitali i opieki
Pamiet smierc babci i dziadka
W szpitalu byłam nie raz
I niestety ni ewspominam tego miło
Na całe swoje zycie trafiłam na 2 cudownych lekarzy
i jedna boska pielegniarke
Na medycyne trzeba miec powołanie a nie jak moja kolezanka ktora studjuje pielegniarstwo a powiedziała mi ze ona tego niecierpi......
Az strach pomyslec jak bedzie trakowac swoja prace....
napisał/a: Arwen1 2008-08-08 12:20
tajla napisal(a):Na medycyne trzeba miec powołanie a nie jak moja kolezanka ktora studjuje pielegniarstwo a powiedziała mi ze ona tego niecierpi......
Az strach pomyslec jak bedzie trakowac swoja prace....


A takie panie pielegniarki właśnie pobierają krew na chama. Sama miałam taką "przyjemność" doświadczenia pobierania krwii na chama i bolało jak nie wiem..