Pomóżcie mi jakoś bo znów sobie nie radzę

napisał/a: Passiflora 2011-06-13 10:15
Witaj Leonie, masz cudne imię - Leon, to Twoje prawdziwe, czy wymyślone na potrzeby forum? jeśli Twoje to gratuluję pomysłowych rodziców.
Rzeczywiście wtarabaniłeś się, to wątek Joli. Jeżeli ona nie nie ma nic przeciwko takiemu rozdwojeniu, ok. Chociaż lepiej zakładać własne, bo wtedy skupiasz się bardziej na sobie.
Cóż, zrobiłeś mnóstwo badań, brałeś wiele leków. Nie napisałeś najważniejszego: czy jakikolwiek lekarz powiedział Ci, że masz nerwicę? Czy brałeś pod uwagę spadek poziomu testosteronu, który też może dawać różnorodne objawy?
Nie jestem lekarzem. Mam nerwicę i tylko o niej mogę coś powiedzieć a i to na podstawie własnych doświadczeń, przemyśleń i wniosków.
Nie napisałeś jakim jesteś człowiekiem. Czy przejmujesz się sprawami dnia codzienego, które inni uważają za nieistotne?
Jednak najważniejsze jest pytanie? czy masz stwierdzoną nerwicę?
Jeśli tak jest - chętnie z Tobą porozmawiam i poradzę jeśli potrafię. Ale musisz brać pod uwagę, że ja nie jestem słodką, współczującą kobietką. Mówię wprost, czasami rzeczy niezbyt przyjemne, co nie każdemu pasuje. Nie chcę tym nikogo urazić, po prostu nieraz uważam, że tak trzeba i że dana osoba właśnie tego potrzebuje, chociaż sama często o tym nie wie.
Pozdrawiam

Jolu, idziesz na terapię i to napewno pomoże, tam będziesz mogła się wygadać. Czasami terapia nie daje gotowych rozwiązań, ponieważ to jest trudne. Każdy musi znaleźć swój sposób drogą prób i błędów. Ale terapia pomaga, bo obca osoba wysłucha i patrząc z boku powie, że nic Ci nie jest, że to nerwica i to typowe.
Piszesz, że chcesz zwrócić na siebie uwagę, czujesz się samotna i niezrozumiana. Wiesz, te problemy masz od dawna, nie uważasz że pora się od nich uwolnić? Masz fajnego męża, udane aktualne życie, a co było - minęło i niech spada. Niech to już przestanie być Twoim problemem, powinnaś dążyć do uwolnienia się od tego nawet kosztem rozwiązań drastycznych, bo to Cię niszczy. Uzależnienie od ludzi, którzy są toksyczni dla kogoś tak wrażliwego jest fatalne.
Już domyślam się, co jest problemem. Skoro nie chcesz o tym pisać - szanuję to, ale doradzanie ogródkami jest bez sensu.
Tak czy inaczej odreagowywanie stresu na bierząco to podstawa, oraz zmiana sposobu myślenia.
Jolu skarbie - NIE MASZ RAKA! nie masz.
To co opisujesz to są objawy nerwicy, znam je doskonale i żyję, Ty również.
Mało tego - Ty wiesz, dlaczego masz nerwicę.
Napisałaś do Leona, że lekarze nie chcą lub nie potrafią wytłumaczyć mechanizmu, zasady działania nerwicy. Może tak jest, ale czy rzeczywiście tego potrzebujesz? To jest potrzebne, trzeba to rozumieć, ale Ty już to wiesz. Znasz ten mechanizm i zasadę działania. Potrzebujesz powtórzenia? Jesli tak, ja Ci wyjaśnię po raz kolejny.
napisał/a: leoncjo1 2011-06-13 10:25
No drogie Panie jak już wlazłem bez pytania - to jestem. Nie bedę zakładał nowego wątku - myślę ,że Jola mnie przyjmie na swoim i w tym "trójkącie" możemy się porozumieć. Tym bardziej że wydaje mi się ze jesteśmy oboje podobnym "przypadkiem". Co prawda wiekowo chyba trochę odstaję ale problem podobny. Głowę mam zaprzątniętą nie sprawami bieżącymi ale tym moim przypadkiem. Jak pozbyć się czarnych myśli ????

W moim przypadku lekarze nie silili się dopatrywania podłoża nerwowego lecz z uporem starali sie zbadać i wyleczyć podstawowe schorzenie tj. dolegliwości.Poza tym nie chcieli sie pozbywać pacjenta. Przecież to znacie : ma pan tu leki i za tydzień proszę się ponownie pojawić (i stówka poszła znowu).
Dlatego w sumie to sam sobie zacząłem poszukiwania przyczyn i doszedłem do wniosku że to może byc w dużym prawdopodobieństwie sprawa głowy. I tak to właśnie obecnie wygląda, że jestem na tym forum i wczytuję sie w inne przypadki. Pocieszam się, że nie jestem sam. Wielu z nas się z tym biedzi. Dobrze , że chociaż sami sobie możemy trochę pomóc.

L.
napisał/a: Passiflora 2011-06-13 11:05
Kto zna to zna, ja nie znam. Poszłam do lekarza pierwszego kontaktu, opisałam wszystkie dolegliwości i usłyszałam "Nie ma choroby dającej takie objawy, Pani ma nerwicę, proszę iść do psychiatry a na wszelki wypadek zrobimy badania". Badania wykazały, że jestem zdrowa, więc poszłam do psychiatry. Oczywiście nie tak od razu, najpierw szukałam śmiertelnej choroby i zrobiłam sobie tomografię komputerową głowy, ponieważ moje objawy nerwicy usadowiły się w głowie. Wynik był dobry i lekarz omawiając badanie powiedział, że to nerwica i powinnam iść na terapię.
Ale dość o mnie, opisałam całą moją historię we własnym wątku.

Leonie - rzeczywiście skupiasz się na swoich dolegliwościach. Do tego stopnia, że nie odpowiadasz na pytania.
Sam stwierdziłeś, że Twoje problemy mają podłoże nerwicowe, ale płacisz lekarzom za wizyty. No pewnie, że za pieniądze żaden Ci nie powie, że to nerwica, bo straci klienta. Jednak ja jestem zdania, że bez diagnozy to tylko "może". Może masz nerwicę. Przemawia za tym bardzo mocno fakt, iż cierpisz 20 lat i nadal żyjesz. Oraz wyniki badań.
Piszesz, że jesteś podobnym przypadkiem do Joli, dlaczego? Widzisz, Jolę znam dość dobrze, mam podstawy żeby jej doradzać. O Tobie nie wiem nic, a Ty nie odpowiedziałeś na pytania. Wiek nie ma tu nic do rzeczy, Jola jest młoda, ja jestem między Wami pośrodku, co to ma do rzeczy? nic. Nerwica nie patrzy ile kto ma lat, tylko jaki jest jego poziom wrażliwości i do czego może się przyczepić. To nasza głowa produkuje te wszystkie objawy i tylko ona może pomóc nam je zwalczyć. A jak to zrobić zależy od tego jakimi jesteśmy ludźmi. Jola jest wyjątkowo wrażliwa, łatwo się poddaje i rezygnuje. Ciągle woli wierzyć, że to choroba, chociaż wie, że tak nie jest. Dlatego właśnie ma nawrót, z którym sobie nie radzi.
Ja jestem silną osobowością, tak jest i już. Uwierzyłam, że mam nerwicę i rozpoczęłam walkę. Nie mam zamiaru tracić życia na latanie po lekarzach. Ciężkim wysiłkiem okupiłam zmiany, ale było warto. Każdego do tego namawiam, bo szukanie tylko pociechy i wsparcia niczego nie zmieni, chociaż chwilowo przynosi ulgę, na zasadzie, że inni też cierpią i nie jesteśmy z tym sami.
napisał/a: Jola24 2011-06-13 11:27
Sekret kwi chyba właśnie w tym co napisałaś do Leona,ja rzeczywiście wolę wierzyć w rzeczywistą chorobę mimo tego że bardzo się jej boję.Trudno mi podjąć walkę bo wciąż nie wierzę, że sama produkuję te złe odczucia.Jestem cholernym niedowiarkiem i sama już nie mogę siebie znieść, gdyby tak można było wyleczyć się z tego cholerstwa w jeden dzień, ale cudów nie ma.
Pozornie wiem na czym polega nerwica, że kumulowane złe emocje kiedyś wybuchają i objawiają się w postaci nerwicy, wiem też że to nie nerwica daje objawy fizyczne,ale strach przed tymi objawami, w ten sposób powstaje błędnego koło którego nadal nie potrafię przerwać.Tak działa nerwica,czy się mylę?
Głównym błędem myślę, że jest wsłuchiwanie się w swoje ciało,wyszukiwanie najmniejszym odchyleń, teraz już wiem, że im się w siebie bardziej wsłuchuje tym więcej mam objawów, ale to jest chyba jakieś uzależnienie od tego,cholera wie co się porobiło ze mną i z moim ciałem,nie pojmuje że jestem uparta w tą złą stronę, przecież tą silną zdolność negatywnego wpływania na ciało myślami mogłabym odwrócić, zamiast myśleć że jest źle mówić sobie że jest cudownie, ale to takie trudne.Wiem że w mojej sytuacji najtrudniejsze jest brak wiary w to że objawy fizyczne są tylko wynikiem mojego myślenia.Wiem że czas to zmienić bo jeśli tak się nie stanie to po prostu któregoś dnia zeświruję i rzeczywiście obudzę się jako staruszka i powiem sobie że przegrałam życie na własne życzenia.
Wracając do objawów fizycznych to niepokoję się bo jest ich całe mnóstwo , zazwyczaj są one takie że trudno je opisać słowami,idę do lekarza i w sumie nie mówię nic konkretnego bo nie umiem tego ubrać w słowa, przez to boje się że zostanę niezrozumiana i lekarz przeoczy coś ważnego. Tak samo jeśli chodzi o badania to robię je na właśną rękę bez wskazań lekarza a za kilka dni uważam że są już nie ważne i warto byłoby je powtórzyć, jednak nie robię ich ze zwykłego rozsądku, ale najchętniej zamieszkałabym w szpitalu i codziennie się badała :)
napisał/a: Passiflora 2011-06-13 11:52
No właśnie, coś w tym stylu. Z tym, że to jak najbardziej nerwica daje te objawy. Objawy są nerwicą, nerwica jest objawami. Strach przed objawami jest produktem wtórnym. Nie ma najpierw strachu a potem objawów. Strach rodzi się potem. Nikt nie boi się czegoś o czym nie ma pojęcia. Dopóki nie dostałam pierwszego ataku paniki, nie bałam się o życie.

Jolu, teraz będzie szczerze: czy Ty nie chciałabyś, żeby to się załatwiło samo? tak po prostu wyleczyło się w jeden dzień? bez wysiłku i pracy nad sobą, która jes żmudna i trudna? ech, każdy z nas by tak chciał. Ale tak się nie stanie i tylko praca nas sobą pomoże.
Masz rację: to kumulowane negatywne emocje szukają ujścia. Organizm musi się ich pozbyć, a my nie potrafimy odreagowywać na bierząco. To nie jest łatwe. Na przykład: masz spięcie z jakąś osobą, jak reagujesz? wyjścia są trzy: milczysz i dusisz w sobie, robisz awanturę, wyjaśniasz sprawę. Dwa ostatnie rozwiązania zdrowemu pomogą, ale nie nam. Bo my potem rozmyślamy, dręczymy się, cały dzień chodzi za nami ten problem i w efekcie kumuluje się w postaci nie odreagowanego stresu. I tak do następnego razu i następnego. Zbieramy w sobie te głupoty, aż układ nerwowy nie wyrabia i musi je wyrzucić. Wtedy psychika zaczyna tworzyć te wszystkie choroby. To się dzieje podświadomie, przecież nie myślimy o tym i nie produkujemy tego świadomie. A potem już dopada nas strach o życie i błędne koło gotowe.
A powinniśmy działać już w momencie kiedy stwierdzimy, że nie możemy pozbyć się napięcia wywołanego danym problemem.
Na początku na siłę, zmusić się do oderwania myśli. Wiesz Jolu, ja sądzę, że wmawianie sobie, że jest cudownie nie jest dobrym pomysłem. Możesz tak sobie wmawiać, ja nie wierzę w mantry. Potrzeba innych, bardziej racjonalnych myśli.
Do licha, nie mieszczę się w jednym poście, ciągle mi przeskakuje.
napisał/a: Jola24 2011-06-13 12:15
Czyli co najpierw są objawy a dopiero później zaczyna się strach przed chorobami i przed tymi właśnie objawami? Bo u mnie dokładnie tak to wszystko się zaczęło.
Pytasz czy ja bym chciała żeby mi przeszło samo?Jasne że bym chciała, właśnie to jest problem że ja przy najmniejszym wysiłku chciałabym się tego pozbyć, wiem że tak się nie stanie, i muszę przyznać sama przed sobą że przez te 10 lat z nerwicą zawalczyłam kilka razy, na krótko i nieskutecznie a skoro nie skutecznie to znaczy że to nie jest klucz takie było moje myślenie.
Passiflorko czy to normalne, że po kilku latach objawy mi się zmieniły i dlaczego mimo tego nadal są to objawy związane głową?
napisał/a: Passiflora 2011-06-13 12:18
Poza tym, myślę, że Ty wierzysz, że to nerwica. Tylko bardzo chciałabyś, żeby okazało się, że to jakaś inna choroba. Bo wtedy osiągniesz cel, współczucie i zainteresowanie. Aż tak bardzo jest Ci to potrzebne do życia? naprawdę? Pomyśl Jolu, że to osiągnęłaś, masz to czego potrzebujesz: codzienne zainteresowanie, pytania o zdrowie i współczucie, ponieważ masz nerwicę, troskę jak to zwykle o osobę chorą. Zniesiesz to?
Robisz te wszystkie badania i co? wolałabyś znaleźć w końcu realną, śmiertelną chorobę? no, przecież nie!
Objawy trudno opisać, wiem to dobrze. Co mam powiedzieć lekarzowi? że mam uczucie wylewu w głowie? że w brzuchu coś mi skacze? że mam wrażenie jakiejś zapaści brzusznej? że kontroluję zasypianie, bo boję się, że umieram? Ale nie umarłam, i Ty też nie umrzesz.
Wolisz wymyslać sobie te choroby, bo tak naprawdę nie wiesz co robić. Jakby ktoś powiedział Ci: postępuj tak i tak, myśl o tym i o tym, a gwarantuję Ci, że po roku nerwica ustąpi, robiłabyś to? Gdybyś dostała gotowy sposób postępowania z zapewnieniem, że będą efekty, przestałabyś szukać choroby i przyjęłabyś do wiadomości, że to nerwica?

Pisałyśmy jednocześnie.
Jasne, że najpierw są objawy a potem strach, który napędza objawy. Nerwica zawsze wiąże się z lękiem przed śmiercią.
napisał/a: Jola24 2011-06-13 12:22
a czy w nerwicy jest tak, że objawy dopadają kilknaście razy dziennie, nawet wtedy gdy jest się spokojnym i wyluzowanym?

Myślę, że gdyby ktoś dal mi taką gotową receptę to stosowałabym się do niej, ja po prostu jestem zagubiona i nie wiem od czego zacząć i jak skutecznie działać
napisał/a: Passiflora 2011-06-13 12:36
Jolu, to normalne. Głowa w końcu rozumie, że skoro objawy trwają tak długo i żyjemy nie jest to śmiertelna choroba i zaczyna tworzyć nowe objawy, które wywołają lęk.
Zawalczyłaś na krótko i nie skutecznie, no to co? chyba nie myslisz, że ja poradziłam sobie z dnia na dzień? przecież wiesz, że nie. Trzeba próbować, aż znajdzie się swój sposób odwracania myśli, a ja nie mogę nikomu podać gotowej recepty. Mogę napisać co mnie pomogło, na czym można się oprzeć szukając skutecznego sposobu dla siebie. Już bym to zrobiła, tylko zastanawiam się, czy to Ci nie zamyli terapii.

Jola24 napisal(a):a czy w nerwicy jest tak, że objawy dopadają kilknaście razy dziennie, nawet wtedy gdy jest się spokojnym i wyluzowanym?


Właśnie tak jest, objawy najczęściej wtedy się pojawiają. Kiedy zdarza się prawdziwa sytuacja stresowa organizm jest skupiony na jej przetrwaniu, dopiero w momencie wyluzowania odreagowuje. Przecież nerwica nie chce nas zabić.
napisał/a: Jola24 2011-06-13 12:51
Kochana, jeśli mogłabyś mi napisać jak Ty radziłaś sobie kroczek po kroczku byłabym bardzo wdzięczna.Nie proszę aby to było teraz czy nawet dzisiaj, ale jak znajdziesz chwilkę.
Nie zburzy to mojej terapii bo w czwartek dopiero druga wizyta przede mną.Na razie rozmawiamy o moim życiu, jak wyglądało i jak wygląda, mam nadzieję że na tym się nie skończy.
Ps. Teraz właśnie siedzę piszę do Ciebie i jak mi nie łupnie w głowie i uszy tak jakby zaszły "mgłą" na chwilę hehe to jest właśnie to.
napisał/a: leoncjo1 2011-06-13 19:55
Drogie Panie
Czy coś się zacięło czy nie ktos odrzuca moje posty ?
Wysłałem chyba dwa i nie opublikowano ich
Leon
napisał/a: Jola24 2011-06-13 20:28
Nie mam pojęcia co się dzieje,nigdy nic takiego mi się nie przytrafiło,spróbuj jeszcze raz