porzucona po 3 latach:-(

napisał/a: samotna32 2008-07-09 22:09
hej! Wlaśnie zarejestrowalam się na tym portalu. Chciałam prosić o radę kogoś kto popatrzy na mój problem z "zewnątrz". Minęło póltora miesiąca odkąd zostawił mnie facet. Byliśmy ze sobą prawie 3 lata teraz, ale wcześniej przez pół roku, jednak rozstaliśmy się, po trzech miesiącach odezwał się i zaczęliśmy być ze soba na nowo. To była moja pierwsz prawdziwa miłość, oddałam mu dusze i ciało,nasz związek był jak wszystkie, czasem pojawialy się kłótnie, ale bardzo się kochaliśmy i dawaliśmy to sobie nawzajem odczuć. Przed świetami, pokłóciliśmy się, napisalam mu coś co zrozumiał nieopatrznie i obrazil sie, powiedział, że nie chce mnie znać, ani byc ze mną po 2 dniach odezwał się, przeprosił i obiecał, że zawsze już będziemy razem...przez te 3 lata codziennie pisał smsy, dzwonił jak mógł, przyjeżdzał w każdy weekeknd mimo, że miszka prawie 50 km ode mnie. niestety ponad miesiąc póżniej kiedy starałam się jeszcze bardziej niż zwykle, stwierdził, że nie może się ze mną dogadać, przez 4 dni prowokował kłótnie, ale "nie dałam się". Chcial skończyc to przez smsa, ale wręcz amusiłam go do spotkania, przyjechal, powiedział, że mnie nie kocha(choc jeszcze 4 dn wcześniej mówił coś wręcz przeciwnego), wiem, że nie ma innej, byliśmy zaręczeni przez 5 miesięcy, moje problemy odbijają się na nim, zbyt poważnie myśle o życiu, ma 21 lat, a czuje się przy mnie ograniczony... prosze o rade co o tym myslicie? Nadal go kocham, on się do mnie nie oddzywa tak jak obiecał
napisał/a: ~judita85 2008-07-09 23:41
moim zdaniem najlepszym wyjsciem dla Ciebie jest dac sobie z nim święty spokój. tylko ty na tym odcierpisz..nie chce cie? to nie! bez łaski!! teraz pewnie cierpisz i zdanie czas leczy rany moze sie Tobie wydac obcesowe ale to jedyne wyjscie.. szanuj sie i walcz o swoja godnosc bo widze że facet szacunku dla Ciebie nie ma żadnego. mój mąż też miał 21 lat jak wzięliśmy ślub jednak potrafił sie przystosowac do nowego zycia i jego problemów wiec to nie kwestia wieku lecz dojrzałości...nie trac czasu na czekanie az on zrozumie co dla niego dobre bo moze zając to pare latek.. zycze wytrwałosci i powodzenia :)
napisał/a: samotna32 2008-07-10 10:04
wszyscy mi to radzą, aby dać sobie z nim spokój, próbuje to zrobic z całych sił, znajduje sobie zajecia, chce teraz wyjechać na troche, zmienić otoczenie, niestety nie za bardzo moge liczyć na przyjaciółki, które mają swoich facetów i to im poświęcają swój czas, musze liczyć na siebie i na rodzinke... strasznie mi ciężko to wszystko przeżyć i zrozmieć, przez te trzy lata byci razem były między nami rozmowy, plany... teraz nie wiem z kim naprawde byłam...czy z tym czlowiekiem, który był przy mnie i mówił, że kochał,czy z tym zimnym i obojętnym, który przyjechał porozmawiać ze mną tylko dlatego, że ja go do tego "zmusilam". Ciężko zrozumieć jak można przestać kochać tak szybko... Dziękuje za rade, wiem, że tak powinnam zrobić, chociaż teaz ciężko mojemu rozumowi przetłumaczyc to sercu
napisał/a: agi813 2008-07-10 11:49
hej, prawda jest taka, że ty sama musisz sobie wszystko "uporządkować", a rady innych "daj sobie z nim spokój", nic nie dadzą, jeśli ty będziesz dalej to rozpamiętywać. Wiem, że to wszystko bardzo boli - ale jest jeszcze duma. Zobacz jesteś wartościową kobietą, masz przyjaciół (chociaż trochę zabieganych) oraz rodzinę, na wsparcie której możesz liczyć. chłopak, który po tylu latach nie umie nawet powiedzieć, o co mu chodzi, to palant. miałas prawo do tego, zeby powiedział ci wszystko, a nie napisal jakiegos nedznego sms- a. uwierz, ze wiek wogóle nie ma tu nic do rzeczy - nie daj sobie wmówić,że to twoja wina, bo obarczalas go swoimi problemami - byliście razem, miałaś prawo oczekiwać, że będzie twoim wsparciem. zapomnij o nim, bo nie jest ciebie wart.
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2008-07-10 19:52
Myślę że powinnaś zamknąć tamto życie i zacząć nowe. Jesteś bardzo młoda i możesz jeszcze wiele osiągnąć. Wiem ze ciężko jest tak zacząć od nowa, zwłaszcza gdy rany dalej bolą, ale wiem też że jest to możliwe. POWODZENIA
napisał/a: samotna32 2008-07-14 13:01
dzięki za wszystkie odpowiedzi, wiem, że tak powinnam zrobić i naprawde staram sie, chociaz są dni kiedy jest mi okropnie ciężko, wyrzadzil mi okropna krzywde, niepotrzebnie mnie oszukiwał, chciałabym go znienawidzić, bo to byłoby dla mnie teraz myśle najlepsze, ale najgorsze jest to, że ja tego czlowieka wciąż kocham wiem, ze wszystko jest jeszcze "świeże", ale chciałabym ten etap mieć już za sobą, nie czuć do niego nic i ułożyć sobie życie, jak narazie czuje sie wykorzystana,porzucona i czasami okropnie samotna, wtedy kiedy ja siedze i myśle o nim i jest mi smutno on pewnie bawi sie w najlepsze, pomimo, że mam dopierao 22 lata wiele to zycie juz wiele ray dośiwadczylo mnie niestety dotkliwymi kopniakam w tyłek, ja jak go poznałam i z nim byłam to myslalam, że juz tak ie będzie, ale niestety... czas sie podnieść po kolejnym i żyć dalej...
napisał/a: gretchen1 2008-07-23 16:18
samotna32, na pewno cierpisz, ae nie zadręczaj się, nie zastanawiaj, nie zadawaj pytań dlaczego tak postąpił skoro jeszcze 4 dni temu mówił, że kocha. Postąpił tak i już, a skoro tak zrobił to znaczy, że nie zasługuje na Ciebie, nie jest Ciebie wart, bo przecież nie docenił Cię i tego wszystkiego co mu dawałaś. On czegoś szuka. Szuka może wrażeń, rozrywki... nie wiem, ale to też nie jest istotne. Jeśli mówi, że czuje się ograniczony to oznacza, że nie dojrzał do stałego związku i może powinnaś się cieszyć, że odszedł teraz, a nie za 5 lat. Uwierz w siebie, zacznij żyć, pomyśl o sobie. To trudne, ale powiedz sobie, że dasz radę, że udowodnisz sobie, jemu i światu, że potrafisz być szczęśliwa. Bo potrafisz. Musisz tylko tego bardzo chcieć i do tego dążyć. Nie zamykaj się w pokoju, nie płacz. Znajdź coś co da Ci radość, na początku taką malutką, potem coraz większą, aż zapomnisz o tym co się stało i kiedyś pośmiejesz się z tego, iż nazywałaś to "nieszczęściem". Twoje szczęście czeka na Ciebie. Tylko wyjdź mu na przeciw.
napisał/a: samotna32 2008-07-24 21:46
staram sie robić tak jak piszesz Gretchen, on przy rozstaniu stwierdził, że cały świat poinformuje pewnie, żeby się nade mna użalał... starm sie nie myśleć o nim, nie wspominać, kiedy tylko ktos znajomy ma czas to wyrywam sie z domu, chociaż mieszkam w małej miejscowości wiec nie mam specjalnych rozrywek, tez tak pomyslalam, że kiedyś będę może nawet śmiać się z tego, jako gówniara też myślałam, że to tragedia kiedy zdradzil mnie ukochany chłopak, a terz jak to wspomne to mnie nawet bawi moje zachowabie, więc teraz też tak sobie mówię, że wspominac to bede z uśmiechem może, ale moje myśli nie sa warte jego, żeby je marnować... miło, że sa tacy fajni ludzie, którzy to czytaja i wspierają, dzięki
napisał/a: kaszmir9 2008-08-03 16:43
Głowa do góry ! Najlepszym przyjacielem w rozstaniach jest czas, różni ludzie i u każdego wygląda to inaczej, wiem co preżywasz, doświadczyłam dwóch poważnych rozstań, było bardzo ciężko, początki są okropne, to jak stawianie pierwszych kroków przez dziecko, czasami spada się na tyłek i nie wiadomo co dalej, ale warto nauczyć się chodzić ;) i wierzę że Ty też dojdziesz do momentu w którym spojrzysz na sytuację z zupełnie innej strony, jako silna kobieta. Mówią ,że najlepszym lekarstwem jest nowa znajomość, coś w tym jest ;)
Mi osobiście pomogli bardzo przyjaciele, a gdy było mi źle słuchałam piosenki ,,I will survive" POMAGA !!! Trzymaj sie ;)
napisał/a: tasiuncia 2008-08-11 15:04
Nie chce pozbawiac cie nadzieji...on na stowe kogos poznal.Sory.Jezeli uwazasz inaczej i jestes pewna ze pozniej nie poczujesz sie przez to jeszcze bardziej zle,to walcz o niego,chociaz...dlaczego to my kobiety mamy walczyc ?Przeciez to ich dzialka.
napisał/a: joan 2008-08-15 19:47
Trzymaj sie i glowa do gory. Dobrze ze stalo sie to teraz a nie np. po 10,czy 13 latach... odbijesz sie!!!
napisał/a: samotna32 2008-08-29 23:09
dziękuje za wszystkie odpowiedzi, macie racje, chociaz napewno nigdy nie będę o niego walczyć, mój honor mi na to nie pozwala, mieliśmy swoja sznasę, tródno nie udało sie nam, widac nie było nam dane byc razem... wróciłam niedawno z wakacji, taki wyjazd, spojrzenie z dystansem na to wszysko bardzo mi pomogło, juz tak nie przeżywm, zaczynam żyć swoim życiem, bo do niedawna było to nasze życie, ale teraz jest mi lepiej i jestem dumna sama z siebie:) teraz gdy sobie wszystko przemyślam też widze, że dobrze, że stało się tak teraz a nie za jakis dłuższy czas, bo to jest jeszze bardzo niedojrzaly czlowiek i nie wiem kiedy uda mu sie osiągnąć ten stan, ale to już nie mój problem:)