Powoli tracę sens życia.

napisał/a: ~gość 2011-01-03 02:34
Witam Was serdecznie.
Chciałam Wam przedstawić swoją historię i poprosić o poradę,pomoc,cokolwiek. Jestem strasznie nieszczęśliwa przez to co mi się przytrafiło. Mianowicie:mam 22 lata i od niecałych dwóch lat męczę się z czymś czego sama nie potrafię nazwać. Z moim chłopakiem jestem 3 lata, jest on moim pierwszym partnerem seksualnym. Mój pierwszy raz był cudowny, bezbolesny, i bardzo satysfakcjonujący. Nie mam doświadczenia seksualnego,ani żadnego porównania ale w pełni byłam zadowolona z seksu. Razem z bardzo regularnym współżyciem + wyjazdami w ciepłe kraje i kąpiele w wodach często "łapałam" grzybice. Nie posłuchałam mojej mamy,która chodzi do ginekologa-mężczyzny bo po prostu na tamten czas się wstydziłam i odwiedzałam ciągle to nowe panie-ginekolog które dawały mi całą masę różnych maści, tabletek dopochwowych jak i do ustnych. Jak jedne nie działały dawały mi drugie. Byłam na tyle nieodpowiedzialna,że za bardzo nie przestrzegałam tego,iż w czasie przyjmowania tabletek nie można się kochać i niestety współżyłam w tym czasie. Ginekolożki traktowały mnie bardzo olewająco,poświęcały mi 5 minut i inkasowały 50zł. Jednak ból towarzyszący przy współżyciu nie był aż tak wielki aby przeważyć decyzję o wstrzemięźliwości. Pierwszym objawem który zauważyłam i który wydał się bardzo niepokojący było to,iż pewnego dnia zobaczyłam że BEZPOŚREDNIO z moich warg sromowych leci krew. Teraz przypuszczam że był to objaw przyjmowania tylu różnych antybiotyków, których mój organizm już nie chciał, ale wiem to dopiero teraz. Punktem kulminacyjnym był dzień w którym jak sądzę na dobre skończyło się moje współżycie. Po terapii psychologicznej, seksuologicznej, a także ginekologicznej(u ginekologa mamy)nadal nie dostałam odpowiedzi czy TO może mieć znaczenie na moje objawy. Mianowicie "przyłapałam" moją mamę na zdradzie. Przepraszam że pisze dość nie zrozumiale ale jest tyle rzeczy o których chcę napisać i nie wiem jak to zrobić. Jestem osobą niezwykle wrażliwą, bardzo związaną emocjonalnie z mamą, jak i z całą rodziną. Kiedy byłam świadkiem zdrady poczułam się okropnie, w nogach czułam odrętwienie, w brzuchu negatywne motylki. Uczucie podobne do tego jak widzi się swoją sympatię, ale odwrotnie negatywne. Od tamtej pory, czyli od niecałych 2 lat nie uprawiam seksu. Chodziłam do psychologa i seksuologa ale dopiero prawdziwa szczera rozmowa z mamą pozwoliła mi się z tego otrząsnąć. Mój chłopak jest kochany, bardzo mnie wspiera i mimo że jest seksomaniakiem:) powiedział że nigdy mnie nie opuści przez brak seksu. Ale ja wstając rano i kładąc się spać czuje frustrację z tego właśnie powodu. Płakać mi się chce. Byliśmy bardzo aktywni seksualnie, w końcu mamy po dwadzieścia parę lat. Jeśli chodzi o ból i zmiany fizycznie. Hmmm Ból...NAJGORSZY JAKIEGO W ŻYCIU DOZNAŁAM. Nie wiem od czego zacząć. Czytając w internecie o podobnych dolegliwościach innych kobiet udałam się do neurologa. Ten, zaskoczył mnie, bo nie zrobił wielkich oczu i poświęcił mi czas. Kazał zrobić rezonans odcinka lędźwiowo-krzyżowego za 700zł żeby wykluczyć ucisk na nerwy związane z narządami intymnymi. Ale rezonans chyba na nieszczęście nic nie wykazał. Biorę(jeśli ktoś się oriętuję o co chodzi) amitriptyline 25mb i gabapentin 400mg. Poprawa na pewno jest spora,ale nie satysfakcjonująca mnie w pełni. Tzn. wcześniej miałam taki ból, że nie mogłam się podmywać. Kolokwialnie mówiąc moje narządy zachowywały się tak jakby miała za sobą pięć stosunków. Były obolałe, spuchnięte, jakby lekko parzone prądem,nie wiem jak to nazwać. Ale to były odczucia, wizualnie były powiedźmy normalne, chociaż ja widziałam lekką różnicę. Na dzień dzisiejszy wargi sromowe i cała reszta, oprócz łechtaczki są ok. Ale moja łechtaczka jest na zmianę, raz czerwona, raz normalna, raz swędzi,a jak nie swędzi to te okropne uczucie towarzyszące od 2 lat, sam koniuszek łechtaczki dziwnie boli. Mówię dziwnie, bo nie jest to ból którego nie można znieść, ale dotyk, seks oralny , jakiekolwiek pieszczoty nie wchodzą w grę. Tak jakby ktoś kuł szpilką-to dobre określenie. U tego dobrego ginekologa byłam jakieś osiem miesięcy temu to on powiedział, że medycznie wszystko jest ok i chociaż bardzo by chciał mi pomóc ale jego wiedza kończy się na tym etapie i to właśnie on po mojej opowieści o zdradzie skierował mnie do seksuologa sądząc że może to być jakaś blokada emocjonalna. Później poszłam do ginekologa również polecanego przez moją mamę, ale wizyta u niego była koszmarna. Powiedział tylko tyle że tam na dole jestem idealna ale jak urodzę dzieci to on nie wie. Wizyta ta była bardzo bolesna i teraz boje się iść do ginekologa. Ta łechtaczka to jedno, a druga rzecz to ból w środku. Jest okropny, rwiący, masakryczny, straszny, .... Mój chłopak wsadza mi tylko czubek penisa a ja czuję straszny ból, zero przyjemności i uczucie jakby było we mnie 10 penisów! Druga dziwna rzecz, to to że jakby z drugiej strony straciłam tam czucie. Mianowicie będać tyłem do mojego chłopaka, kiedy on próbuje coś zrobić ja czuję jakby wsadzał mi do odbytu, jakbym nie miała tam tego uczucia co dawniej, jakby sama nie potrafiła włożyć go w odpowiednią dziurkę. Nie potrafię się wyluzować , zrelaksować a kiedy np. oglądam film pornograficzny zaczyna mnie boleć całe ciało na widok ostrzejszego seksu. Jest dla mnie niewyobrażalne to że mój chłopak miał wsadzić mi swój najmniejszy palec a co dopiero penisa. Nie wiem co mam robić. Nikt mi nie stwierdził żadnej choroby i chyba to jest najgorsze?!. Gdyby chociaż była to sprawa tylko tego wewnętrznego bólu to byłoby to jeszcze małe piwo, ale najgorsze jest to że boli mnie ten cholerny koniuszek łechtaczki który uniemożliwia wszystko. Widzę stres u mojego chłopaka, łzy bo tak bardzo chciałby dać mi przyjemność ale nie może mnie dotknąć tu tam i siam, tylko tak z dokładną instrukcją omijając to to i tamto miejsce. Boże dziewczyny pomóżcie mi, już nie wiem co mam robić ,czasem wydaje mi się że może mój chłopak już mnie nie pociąga? ale ja wiem że tak nie jest. Kiedyś nie przeszkadzał mi pies na łóżku, mama za ściną i większy brzuszek mojego chłopaka. Teraz wszystko mnie "uwiera". Czy może być że musi zaistnieć odpowiednia chwila i muszę przeżyć swój drugi pierwszy raz? Co ja mam zrobić? Do pełni szczęścia brakuje mi tylko dwóch rzeczy seksu i dzieci, wszystko inne mam. Ale ginekolog powiedział że "nie wie jak ja dzieci urodze"...
napisał/a: ~gość 2011-01-03 09:37
monnna napisal(a): Chodziłam do psychologa i seksuologa ale dopiero prawdziwa szczera rozmowa z mamą pozwoliła mi się z tego otrząsnąć.
a po otrząśnięciu się po rozmowie z mamą kontynuowałaś porady u psychologa? może właśnie po tej rozmowie powinnaś chodzić do poradni i udałoby się coś zdziałać? bo ja odnoszę wrażenie, że to Twoje spięcie to jakby bardziej w głowie niż ciele siedziało, tzn przyczyna spięcia...
napisał/a: abunee 2011-01-03 10:27
monnna rozumiem że to wszystko jest niesamowicie frustrujące dla Ciebie i przychylam się do wypowiedzi vanilla, większość problemów i blokad my, kobiety mamy w głowie. Musisz kontynuować spotkania z seksuologiem.
napisał/a: ~gość 2011-01-03 11:51
Najpierw chodziłam jakiś czas do jednej Pani psycholog, ale ona kompletnie mi nie przypasowała, potem chodziłam do Pani seksuolog, z którą bardzo dobrze mi się rozmawiało, ale te wszystkie spotkania porównywałam do spotkań z koleżankami, fajna rozmowa, lepsze samopoczucie, ale w TEJ sferze nic się nie polepszało. Potem mój ginekolog polecił mi swojego przyjaciela, który nie jest żadnym terapeutą, ale chodziłam do niego razem z chłopakiem, i jemu zawdzięczam najwięcej. W tym sensie że zmienił moje zdanie na wiele flustrujących mnie tematów np. jeśli moi rodzice się rozwiedli to mnie czeka to samo. On nie był za tabletkami, bo tak jak piszecie też twierdzi że wszystko jest w głowie, zaproponował medytację do której ja nie mogę się zmusić. Koleżanka, która wie o moim problemie mówi że mi chyba aż tak na wyleczeniu nie zależy skoro ja nie robię wszystkiego tylko czekam na jakąś tabletkę cud. Chyba coś w tym jest. Po prostu mam taki żal że ja muszę robić jakieś śmieszne dla mnie rzeczy, a inni nie. I tak prawdę mówiąc nie medytowałam ani razu. Jestem trochę niekompetentna i niekonsekwetna, bo miałam też taka sytuację że jeszcze inny seksuolog zapisał mi taki lek Lexotan i miałam go brać przez miesiąc, ale ja byłam jakaś taka zakręcona przestraszona że zupełnie nie pamiętałam po przyjsciu do domu co on mi mówil. Przez pare dni brałam ten lek i nagle jak ręką odjął. Po dwóch latach udało nam się raz kochać i przerwałam kurację.....Objawy wróciły a mi było glupio pokazać się spowrotem u tego lekarza:((((aż wstyd pisać....
napisał/a: abunee 2011-01-03 11:59
monnna napisal(a): mój ginekolog polecił mi swojego przyjaciela, który nie jest żadnym terapeutą, ale chodziłam do niego razem z chłopakiem, i jemu zawdzięczam najwięcej
Ale już do niego nie chodzisz? A może powinnaś znowu zacząć?
monnna napisal(a):Po dwóch latach udało nam się raz kochać i przerwałam kurację.....Objawy wróciły a mi było glupio pokazać się spowrotem u tego lekarza
Co to znaczy "było głupio"? Nie powinnaś się wstydzić pójść po pomoc do specjalisty. Skoro lek działał to powinnaś go brać.
napisał/a: ~gość 2011-01-03 12:14
Chodzę do niego ale on na dniach idzie na emeryturę:( Wiem że powinnam ale on mnie zraził tym że w ogóle nie drążył w czym problem tylko że mam nerwicę i dał mi lek. Za każdą wizytę, nawet taką gdzie wypisywał mi tylko receptę płaciłam 50zł. Teraz chcę iść do ginekologa tego mojego i poprosić jego o to żeby na moją odpowiedzialność przepisał mi Lexotan ale nie wiem czy się zgodzi:/?
napisał/a: abunee 2011-01-03 12:25
monnna Lexotan z tego co wyczytałam to lek na nerwice, więc w zasadzie jeśli nie ginekolog to lekarz rodzinny powinien Ci go przepisać.
napisał/a: ~gość 2011-01-03 13:14
Ale ponoć jest to lek silnie uzależniający i nie taki hmmm zwyczajny na stres jak np Persen. Lekarz rodzinny raczej nie przepisze takiego leku, bo jest on podawany nawet ludziom z o wiele większymi problemami niz mój...
napisał/a: ~gość 2011-01-03 13:30
to może po prostu psychiatrzy je wypisują? bo psycholog z tego co wiem nie może wypisywać recept (chyba że robił dwa fronty i ma psychologię ze studiami medycznymi połączoną)
napisał/a: ~gość 2011-01-05 18:28
monnna napisal(a):. Przez pare dni brałam ten lek i nagle jak ręką odjął. Po dwóch latach
udało nam się raz kochać i przerwałam kurację.....
dlaczego przerwałas kurację?
to bardzo nieodpowiedzialne z Twojej strony tym bardziej ze wreszcie cos na Ciebie podziałało

monnna napisal(a):Objawy wróciły a mi było glupio pokazać się spowrotem u tego lekarza:((((aż wstyd pisać....

zadne głupio tylko wybierz sie znow do tego lekarza, tu chodzi o Twoje zdrowie

btw jak sobie z tym wszytskim radzi Twoj chlopak jesli nazywasz go seksomaniakiem przeciez od 2 lat nie wspolzyjecie
napisał/a: ~gość 2011-01-05 19:36
Izaczek, wiem że to głupie i nieodpowiedzialne, sama nie wiem dlaczego tak postąpiłam...do tego lekarza już nie wrócę bo on mi średnio odpowiadał. W piątek wybieram się do swojego ginekologa, który jest w tym temacie i poproszę go o przepisanie tych tabletek raz jeszcze, mam nadzieje że się zgodzi, ale bardziej się boję że one mogą już nie podziałać...Nie sądziłam że coś takiego mnie kiedykolwiek spotka:/:/:/
Mój chłopak hmmm moim zdaniem radzi sobie dobrze, o ile można tak napisać. Na co dzień nie rozmawiamy o tym już tak często jak kiedyś, najtrudniej jest kiedy coś próbujemy, znów bez powodzenia, ja wtedy płacze a on mnie przytula i mówi że wszystko będzie dobrze, że jeszcze nadrobimy. Ma wielkie poczucie humoru i zawsze obraca to w żart co mi bardzo pomaga. Jak minął mniej więcej rok to bałam się że mnie zostawi, teraz już tak nie myślę, aczykolwiek moja flustracja sięga zenitu...On jest optymistą, w przeciwieństwie do mnie, nigdy mi tego nie wypomniał, nie obwinił, i wiem że nie powiedział tego nikomu, w przeciwieństwie do mnie. Ale czasem kiedy jesteśmy gdzieś, gdzie jest alkohol i on trochę popije to zdarza się, mimo tego że jest silnym facetem, że płacze i mówi że tak mnie pragnie a nie może nic zrobić, że najgorsza jest ta bezsilność....Zdaje sobie sprawę z tego że ja parę razy zakisiłam, z tą medytacją, z tymi lekami, ale ja chyba nie wierze w to że coś się zmieni, już się przyzwyczaiłam do tego że seksu dla mnie nie ma, ale czasem gdy się pieścimy i dochodzi do takiego momentu że dotyk już nie wystarcza jest ciężko...