Proszę o pomoc dla 24 letniej siostry

napisał/a: radek225 2009-06-06 15:11
Błagam, szukam ratunku dla mojej 24 letniej siostry, Marietty. Siostra choruje na raka - sarcoma synoviale C49. W marcu zakończyła terapię - 6 kursów chemii i już w 3 tygodnie od zakończenia terapii nastąpiły przerzuty na węzły chłonne szyjne, ramienne i pachwinowe oraz przerzut na płuca. Ostatnio ściągnięto jej 3,5 litra wody z lewego płuca. Siostra leczy się w Warszawie na Roentgena w klinice tkanek miękkich u prof. Ruki, ale uważam, choć jestem młodym człowiekiem, że nie była właściwie leczona, ponieważ w tym typie nowotworu powinna być pod ściślejszą ochroną pomiędzy kursami chemii. Nie wykonywano jej żadnych badań ani tomografii ani rezonansu. A myślę, że przerzuty następowały w trakcie chemioterapii. Słyszałem, ze w stanach ludzie wychodzą z mięsaków, tylko BŁAGAM, podpowiedzcie, jak tam się dostać. Pragnę zaznaczyć, że moja rodzina nie jest w najlepszej sytuacji materialnej. Siostra studiowała do 4 rok ekonomii (marketing i zarządzanie). Ja w tym roku akademickim też się wybieram na studia. Rodzice ledwo wiążą koniec z końcem, a bywa, że jeżdżą codziennie do Warszawy i muszą pokonać 400 km. A tam nic nie robią, tylko teraz śmieją się nam w żywe oczy, że już nic nie mogą nam pomóc. Jeszcze raz BŁAGAM, może ktoś coś wie, jak się tam dostać do Stanów. Z poważaniem, Radek, lat 20, brat.
napisał/a: jadwigaszpaczynska 2009-06-07 06:47
radek225 napisal(a):Błagam, szukam ratunku dla mojej 24 letniej siostry, Marietty. Siostra choruje na raka - sarcoma synoviale C49. W marcu zakończyła terapię - 6 kursów chemii i już w 3 tygodnie od zakończenia terapii nastąpiły przerzuty na węzły chłonne szyjne, ramienne i pachwinowe oraz przerzut na płuca. Ostatnio ściągnięto jej 3,5 litra wody z lewego płuca. Siostra leczy się w Warszawie na Roentgena w klinice tkanek miękkich u prof. Ruki, ale uważam, choć jestem młodym człowiekiem, że nie była właściwie leczona, ponieważ w tym typie nowotworu powinna być pod ściślejszą ochroną pomiędzy kursami chemii. Nie wykonywano jej żadnych badań ani tomografii ani rezonansu. A myślę, że przerzuty następowały w trakcie chemioterapii. Słyszałem, ze w stanach ludzie wychodzą z mięsaków, tylko BŁAGAM, podpowiedzcie, jak tam się dostać. Pragnę zaznaczyć, że moja rodzina nie jest w najlepszej sytuacji materialnej. Siostra studiowała do 4 rok ekonomii (marketing i zarządzanie). Ja w tym roku akademickim też się wybieram na studia. Rodzice ledwo wiążą koniec z końcem, a bywa, że jeżdżą codziennie do Warszawy i muszą pokonać 400 km. A tam nic nie robią, tylko teraz śmieją się nam w żywe oczy, że już nic nie mogą nam pomóc. Jeszcze raz BŁAGAM, może ktoś coś wie, jak się tam dostać do Stanów. Z poważaniem, Radek, lat 20, brat.


Witaj Radku.Nie mogę Ci pomóc w kwestiach finansowych, ale podpowiem Ci coś z innej strony.Zapraszam Cie na mój watek "Rak to nie wyrok" na chemioterapii.Podałam tam już trochę ważnych w postępowaniu wobec RAKA informacji.Jesteś człowiekiem młodym(nie wiem czy wierzącym) ale mimo to, napiszę o tym, co uważam za numer 1 w rozwiązywaniu wszelkich problemów. Jest to błogosławienie bezwarunkowe tego, co nas boli, czego się boimy.Kiedy zaczynałam błogosławić mojego męża-alkoholika, który by l dla mnie największym wrogiem w tamtym czasie, robiłam to niemal wbrew sobie, wbrew temu, co czułam.Ale wierzyłam w przekaz "BŁOGOSŁAWCIE NIEPRZYJACIÓŁ SWOICH".To, ze mój mąż natychmiast przestał pić na 10 m-cy zawdzięczam temu błogosławieństwu To był pierwszy tak długi okres jego trzeźwości, który pozwolił mi trochę stanąć na nogi i zacząć uczyć sęe odwagi..TAKA JEST MOC BŁOGOSŁAWIENIA CZEGOŚ ( KOGOŚ).I BŁOGOSŁAWIEŃSTWO MOŻE ZADZIAŁAĆ NATYCHMIAST.Dlatego radzę Ci oprócz zajmowania się sprawa szukania pieniędzy na leczenie siostry, ZACZNIJ NATYCHMIAST BŁOGOSŁAWIĆ CHOROBĘ SIOSTRY BEZWARUNKOWO, tzn.SPRÓBUJ POWIEDZIEĆ BOGU COŚ TAKIEGO : BOŻE , POBŁOGOSŁAW MOJĄ SIOSTRĘ, JEJ ŻYCIE I CHOROBĘ, NIEZALEŻNIE OD TEGO, JAK SIĘ WSZYSTKO POTOCZY." .TYLKO PEŁNE WYRAŻENIE ZGODY NA KAŻDĄ OPCJĘ, MOŻE UCZYNIĆ CUD, GDYŻ SKŁADA WSZYSTKO W RĘCE OPATRZNOŚCI.TO JEST ZAWIERZENIE.W PRZEDOSTATNIM POŚCIE NAPISAŁAM O KLINICE W GLIWICACH, ktora leczy7 choroby nowotworowe holistycznie.Może spróbuj dowiedzieć się, czy nie zajmą sie tam Twoją siostra. ADRES KLINIKI (z czasopisma wydanego w 2001r, mam nadzieje, że jest aktualny): Gliwice ul.KONOPNICKIEJ 1 tel.0 32 ) 332-41-74 i 331-60-36..Zapraszam Cie też na mój profil na naszej klasie, gdzie opisałam króciutko moja znajomość z rakiem, pobyt w Częstochowie i wiersze o RADOŚCI ŻYCIA, która to Radość tam otrzymałam.To tyle, co na razie mogę Ci podpowiedzieć.Pozdrawiam. .
napisał/a: kaisa2 2009-07-04 19:34
Z tego co wiem, nie ma leku na sarcomę. I eteap jest standardowy. Po kilku chemiach badania, następnie ustalenie leczenia indywidualnie. Mam podobną sytuajcę, z tym, że chore jest dziecko i leczy się w Centrum. Pani Profesor powiedziała, że niestety, nie ma leku na ten nowotwór, gdyby był, napewno sprawadzili by go do Polski lub wysłali chorego do innego kraju. Na początku proponuję konsultację z innym lekarzem - najlepszy, światowej sławy jest Prof. Woźniak. Prywatnie przyjmuje w Centrum Damiana a na codzień pracuje w Instytucie Matki i Dziecka na Woli.
PS. życzę żeby wszystko się poukładało i wróciło do normy :)
pozdrawiam i czekam na dobre wiadomości
Kasia