przerażona własnym życiem.

napisał/a: la_luna_negra 2012-12-07 09:34
Ten rok był dla mnie straszny. Nie wiem co robić, więc napiszę tu o tym, co mnie spotkało.
Najgorszą ‘rzeczą’, która mi się przytrafiła, było samobójstwo ojca. Nagłe i niespodziewane. Miesiąc temu. 10 dni przed urodzinami siostry. Miesiąc przed świętami. Nie potrafię sobie z tym poradzić, udawałam silną przed innymi i przed sobą, starałam się to ignorować, nie myśleć – ale coś we mnie pękło, nie potrafię normalnie funkcjonować. Znajomi nie potrafią mi pomóc – nikt nie wie jak zareagować, nikt nie chce ze mną porozmawiać na ten temat, wszyscy to ignorują.
Ja sama boję się zacząć. Nie chcę zrzucać na czyjeś barki takiej rozmowy. Nie chcę się ludziom narzucać ze swoimi problemami. Nie wiem do kogo się zwrócić, kto mógłby mi coś sensownego powiedzieć.
Nie wiem jak sobie pomóc. Nie wiem, kiedy będę w stanie sobie pomóc. Nie mogę spać, nie mogę jeść, jestem zestresowana, ciągle drżą mi ręce, ciągle płaczę. Najchętniej w ogóle bym nie wstawała z łóżka. Ale codziennie rano toczę walkę sama ze sobą. Teraz jeszcze wygrywam, a co będzie za jakiś czas?
Czuję się tak źle. Wstyd. Gniew. Tak ogromne poczucie winy. Żal. Ból. Tęsknotę. Współczucie. Bezradność.
Do tego, w te wakacje zakończyłam swój 3letni (w miarę, mimo wszystko, szczęśliwy). Bardzo żałowałam tej decyzji. W ramach pocieszenia się – szybko znalazłam sobie innego faceta, żeby zapełnić sobie pustkę w sercu. Teraz, po zaledwie kilku miesiącach znajomości, obawiam się, że on chce mnie zostawić. Nie związaliśmy się jakość szczególnie blisko, ale mi zaczęło zależeć. Może się przestraszył, może sytuacja go przerosła – nie wiem. Ale tą nieudaną relację między nami traktuję jako osobistą porażkę.
Jestem zmęczona moim życiem. Jestem zmęczona całą tą sytuacją. Nie wiem, kiedy poczuję się lepiej. Bo jak na razie, każdy kolejny dzień jest coraz gorszy. Jestem przerażona wizją przyszłości – tata zostawił po sobie masę długów, mama jest bezrobotna, mi studia pochłaniają całe dnie. Nie mam ochoty na nic. W tym roku mam obronić pracę licencjacką. Nie zaczęłam jej jeszcze pisać. Mam masę egzaminów, problemy z nieobecnościami. Codziennie dowiadujemy się o nowych, ogromnych sumach pieniędzy, które należy zapłacić. Nie wiem, i boję się, co jeszcze może się zdarzyć.
Rozpacz i obojętność.
Nie wiem, co robić.
napisał/a: Gizmona 2012-12-13 11:35
Szczerze mówiąc cokolwiek się nie napiszę, twój problem nie zniknie, nie zmniejszy się, a moje słowa pisane raczej Cię nie uspokoją (chociaż bardzo bym chciała). Na Twoim miejscu wybrałabym się do psychologa. To właśnie osoba, z którą będziesz mogła porozmawiać o swoim problemie, o swoich myślach. Czasami lepiej właśnie porozmawiać z taką osobą, obcą, która stoi z boku (znajomi może po prostu boją się takiej rozmowy?) Psycholog wysłucha Cię, a Ty nie będziesz miała poczucia, że "narzucasz się ze swoimi problemami"- on właśnie po to jest. Pamiętaj, że ignorowanie problemu nie spowoduje, że on zniknie.

Wybierz się do psychiatry lub lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie do psychologa. Być może psycholog zdecyduje dłuższą terapię.

Pozdrawiam serdecznie!