Rak płuc

napisał/a: mya13 2010-11-16 08:58
Witam was, moze ktos mi powie co to moze oznaczac,
tata ma raka płuc i nacieki na prawym płucu, jest juz po radioterapii i pierwszej fazie chemii, po której tak zle sie czuł ze wyladaował na oddziale peliatywnym, tak zle sie czuł ze myslelismy ze nocy nie przeżyje, ale dal rade.
Teraz mielismy wizyte u onkologa który mial stwierdzic czy tata dostanie kolejna serie chemii, niestety nie dostanie, mimo ze rak na chemie zareagował, okazało sie ze sa przezuty na kręgosłup lekarz stwierdzil ze druda dawka chemi cho zabije, tata ma tez zespół (niestety nazwy nie pamietam), który powoduje chrypke i brak potu w czesci twarzy i nie wiem co tam jeszcze.
ale do rzeczy, tata ma najmocniejsze plastry, tabletki z morfina i cuda na kiju, których od kilku dni praktyxcznie nie potrzebuje, bierze tylko paracetamol z przeciwólowych i kilka innych zalecanych, prawie go nie boli, strasznie duzo je, potrafi nawet w nocy kilka razy wstawac, zachowuje sie prawie jak przed choroba a kilka dni temu ledwie oddychał, co to moze znaczyc: znaczną poprawę czy poprawe przed najgorszym?? bo dla nas to bardzo dziwne i nie wiemy jak mamy to odbierac... moze mial ktos podobny przypadek
napisał/a: augustyn888 2010-11-17 07:55
mya13 napisal(a):Witam was, moze ktos mi powie co to moze oznaczac,
tata ma raka płuc i nacieki na prawym płucu, jest juz po radioterapii i pierwszej fazie chemii, po której tak zle sie czuł ze wyladaował na oddziale peliatywnym, tak zle sie czuł ze myslelismy ze nocy nie przeżyje, ale dal rade.
Teraz mielismy wizyte u onkologa który mial stwierdzic czy tata dostanie kolejna serie chemii, niestety nie dostanie, mimo ze rak na chemie zareagował, okazało sie ze sa przezuty na kręgosłup lekarz stwierdzil ze druda dawka chemi cho zabije, tata ma tez zespół (niestety nazwy nie pamietam), który powoduje chrypke i brak potu w czesci twarzy i nie wiem co tam jeszcze.
ale do rzeczy, tata ma najmocniejsze plastry, tabletki z morfina i cuda na kiju, których od kilku dni praktyxcznie nie potrzebuje, bierze tylko paracetamol z przeciwólowych i kilka innych zalecanych, prawie go nie boli, strasznie duzo je, potrafi nawet w nocy kilka razy wstawac, zachowuje sie prawie jak przed choroba a kilka dni temu ledwie oddychał, co to moze znaczyc: znaczną poprawę czy poprawe przed najgorszym?? bo dla nas to bardzo dziwne i nie wiemy jak mamy to odbierac... moze mial ktos podobny przypadek


Naprawdę trudno się wypowiedzieć w takiej sprawie.Być może tata przeżywa jakiś nietypowy stan,występujący w chorobie,powodujący nagłe lepsze samopoczucie i apetyt a także brak bólu.
Drugą stroną takiego stanu rzeczy jest być może chęć zaprzeczenia samemu sobie że dosięgła go taka choroba i próba udowodnienia że tak jest naprawdę.W stanach chorobowych bywają różne sytuacje,nawet takie, na które nie potrafi odpowiedzieć nawet współczesna wiedza medyczna.
Póki co należy się cieszyć z takiego stanu rzeczy i poprawy,jednak z umiarkowanym optymizmem.
U mojej mamy w 1984 roku wykryto czerniaka złośliwego i rokowania były niepomyślne.Po operacji w Instytucie Onkologii w Gliwicach,bez żadnej chemioterapii czy naświetlań lub innych dodatkowych terapii przeżyła jeszcze 23 lata i zmarła na...........wylew.
Pozdrawiam.
napisał/a: mya13 2011-01-10 18:38
Witam,
odpowiadałeś już kilkakrotnie na moje pytania teraz proszę o to po raz kolejny
w dalszym ciagu chodzi o mojego tatę,-rak płuc- który siedzi od kilku miesiecy w domu miał radioterapie i piersza serie chemii, która zostala przerwana- organizm mógł jej nie wytrzymać. Tata bardzo cierpi, jest wychudzony, bo z apetytem róznie, nie spi, boi sie nawet bólu kiedy przykrywamy go kocem dosłownie wyje z bólu- szczególnie w nocy bo dzien jakos mija... (bierze MST 60, doraźnie servedol, ketanol 100, santenol plastry 100, ncorton, prazol, aninontrypina 50(nie wiem czy wszystko dobrze napisałam- tata wazy ok 50 kg))
rodzice mieszkaja na wsi ok 150 km od Gdańska, ojciec nie jest w stanie wytrzymac jazdy do lekarza, do onkologa zeby go chociaz obejrzal, rodzinny wie mniej niz my, (jest peliatywny, ale za zadne skarby nie chce sie tata zgodzic na szpital, chyba sie nawet nie dziwie), jest jeden lekarz onkolog ale przyjmuje 2 razy w tyg i jest oblęzony ze ho ho... na dlugi czas, nie ma tez w poblizu zadnego hospicjum, ani nikogo kto mógłby cos doradzic, dlatego piszę najbardziej do ciebie Vieri:
-czy którys lek mozna jeszcze zwiekszyc zeby ulzyc tacie w cierpieniu, wiem ze umiera ale nikt nie powinien tak cierpiec
- czy ten ból juz moze chory sam sobie wyobrazac jako wiekszy, podobno tez sa leki które powoduja ucisk na nerwy moze którys z nich to ma,
czasem też mowi od rzeczy, pewnie to wplyw leków, ale ta bezradnosc nasza jest najgorsza, jak pomóc...???
prosze o jak najmozliwie szybsza odpowiedz
z góry dziekuje
napisał/a: Agusia1982 2011-01-10 18:44
Vieri pewnie odpisze na pytania a ja tylko od siebie chciałam wesprzec choć troszke.
Wiem jakie to trudne bo sama przechodziłam to z osobą mi bliską.
Najgorsza jest ta niemoc...tak bardzo chciało by się pomóc.
Moja babcia z ketanolu przeszła na tramal a następnie morfine ,która w pewnym momencie też przestała pomagać.
Nie wiem czy jest jakiś skuteczny zestaw ale mam nadzieje,że coś da się zrobić.
Trzymaj się.
napisał/a: mya13 2011-01-10 20:35
dzieki za cieple słowa, ja sie trzymam, nie ma czasu sie użalac, ani odwagi widzac takie cierpienie, az serce pęka, w gorszej sytuacji jest nasza mama, zostaje sama z tata i babacia, my mieszkamy pod Gdańskiem i staramy sie prawie wszyscy co weekend byc w domu, tu tez moglismy załatwiac lekarzy i wszystko co tylko przyszło nam do głowy, lub co ktos podpowiedział czy kierował, a teraz nic, po prostu nic...
napisał/a: Vieri 2011-01-10 23:30
Witam,

Jednostka chorobowa jest zapewne szczególny rodzaj raka płuca nazywany guzem Pancoasta (Pancoast tumor). Guzy zlokalizowane zwykle w szczycie płuca łączą się z opłucną często naciekając nerwy rdzeniowe splotu ramiennego i inne. Powoduje to wystąpienie charakterystycznej chrypki czy uczucia bólu, nacisku rozpoznawane jako zespół Hornera. Odpowiadając na pytania:
napisal(a):-czy którys lek mozna jeszcze zwiekszyc zeby ulzyc tacie w cierpieniu, wiem ze umiera ale nikt nie powinien tak cierpiec

Można spróbować zamiast morfiny rozpocząć leczenie fentanylem - niektórzy chorzy dobrze odpowiadają na tego rodzaju leczenie. Natomiast sam lek powinien zostać ustawiony przez lekarza z opieki paliatywnej lub lekarza w takowej poradni najbliższej miejscu zamieszkania. Jakiś szpital wojewódzki? Zwykle istnieją w większych placówkach takie poradnie.
napisal(a):- czy ten ból juz moze chory sam sobie wyobrazac jako wiekszy, podobno tez sa leki które powoduja ucisk na nerwy moze którys z nich to ma,

Nie leki są przyczyną tak znacznych dolegliwości bólowych a sama jednostka chorobowa zgodnie z opisem jak wyżej.
napisal(a):czasem też mowi od rzeczy, pewnie to wplyw leków, ale ta bezradnosc nasza jest najgorsza, jak pomóc...???

Przede wszystkim konsultacja z lekarzem z opieki paliatywnej, myślę, że solidnie leczenie przeciwbólowe może ustawić nawet lekarz anestezjolog z najbliższego szpitala - tylko trzeba spokojnie porozmawiać, ewentualnie poprosić o konsultację prywatną. Trochę przykro mi to mówić ale jakie realia są każdy widzi. To są cele na tę chwilę i spróbujcie jak najszybciej je zrealizować. Może blokada nerwu? Natomiast zrezygnujcie z onkologa jeśli nie ma bezwzględnej konieczności korzystania z takiej opieki. Niestety możliwości leczenia onkologicznego zostały praktycznie wyczerpane.

Pozdrawiam