Sarkoidoza i co dalej

Witam.Mam 34 lata,wczoraj wstępnie stwierdzono u mnie sarkoidozę,w poniedziałek mam się zgłosić na odział w celu przeprowadzenia bronchoskopii dla całkowitego potwierdzenia choroby.
Zaczęło się ponad miesiąc temu,byłem trochę powędkować,po powrocie do domu dosłownie w jednej chwili dopadły mnie dreszcze,chrypka i ból gardła i cieknący katar,do tego złe samopoczucie,łamanie w kościach.
Typowa grypa-to pierwsze co mi przyszło do głowy,na pierwszy ogień poszły gripex,rutinoskorbin itp. dostępne od reki specyfiki.
Po kilku dniach objawy trochę ustąpiły,nie byłem u lekarza i nie brałem L4.Minął tydzień,potem następny a ja wciąż czułem się źle,szybko się męczyłem,pot spływał ze mnie litrami przy byle wysiłku,czułem się słaby jakbym był cały czas przeziębiony.Na szczęście nie odczuwam większych bólów w stawach i mięśniach.No i ciągle mam kaszel,raczej nie suchy,trochę odrywający się.
Coś jest nie tak,nie można chorować tak długo na grypę pomyślałem,do tego dostałem silne bule w klatce piersiowej i bule między łopatkami.
Takie bule męczyły mnie już 2-3 lata temu.Wtedy skierowano mnie na kardiologie z podejrzeniem zawału,zrobili mi badania wysiłkowe ekg,rtg,i coś tam jeszcze i stwierdzili ze mam serce i wydolność sportowca co mnie zszokowało bo mam sporą nadwagę a mój największy mięsień to ten piwny poza tym nigdy nic nie uprawiałem poza pomidorami na działce i na dodatek palę fajki .
Częstotliwość tych napadów bólu stopniowo się zwiększała.początkowo raz na 2-3 m-ce później coraz częściej,przeważnie wieczorem.Jakieś dwa miesiące temu dostałem takiego ataku w pracy,silny ból w klatce piersiowej z promieniowaniem aż do szczęki,ciężko mi się wtedy oddycha.
Zawieziono mnie do najbliższej przychodni,zmierzyli mi ciśnienie zrobili mi ekg i wyszło jak ta lala,nic nie wskazywało na problemy z sercem ale ból nadal się utrzymywał tak jak i teraz.Trwa to ok 30-40m i przechodzi.
Padło podejrzenie na chorobę refluksową żołądka i dostałem skierowanie do odpowiedniej poradni ale dzięki bogu kolejki są tam długie i nie zdążyłem skorzystać bo trudno powiedzieć co by tam ze mną zrobili.
Z ciągnącymi się ponad miesiąc objawami grypy poszedłem do lekarza rodzinnego,Pani doktor być może miała trochę oleju w głowie i zaniepokoiła się takim długim przeziębieniem a fakt że nie mam jednej nerki szybko utwierdził ją w przekonaniu że trzeba zrobić badania aby wiedzieć co się dzieje i na co leczyć.
Czasami lekarze rodzinni mają przebłyski zdrowego rozsądku
Wyniki badań moczu i krwi były prawie w normie,wskazywały tylko na infekcje oraz leczenie antybiotykiem który brałem przez tydzień.
Natomiast RTG klatki piersiowej wykazało powiększone węzły chłonne oraz "Wnęki i przywnękowe partie płuc bogato naczyniowe z drobnymi guzkami o różnym wysyceniu".
Dostałem skierowanie do poradni chorób płuc,gdzie dowiedziałem się że właściwie nic mi nie jest,badanie spirometryczne wyszło w normie.
Jednak jakimś cudem Pani doktor postanowiła się upewnić w swoich zamysłach i wysłała mnie do pulmonologa a ten po obejrzeniu wyników badań,RTG klatki oraz po rozmowie o moich dolegliwościach na 99.9% stwierdził sarkoidozę.teraz czekam tylko na dokładne rozpoznanie stopnia choroby i raczej już tylko symboliczne potwierdzenie.
Przesiedziałem całą noc prawie czytając co tylko mi wpadnie na temat tej choroby,niby nie jest taka straszna ale dobrze też nie jest,
Niech ktoś mądry mi powie bo ja już całkiem zgłupiałem jak to z nią jest,mam się bać czy tylko się podręczyć.
Nie wiem co mam robić,czuje się fatalnie,nie tylko fizycznie ale i psychicznie,co mnie czeka,co będzie dalej jakie są moje perspektywy na najbliższą przyszłość.
Niech ktoś mi pomoże.