skąd mam wiedzieć czy to nerwica czy coś innego?!

napisał/a: poniedziałekwtorek 2013-01-14 00:21
Przez rok chodziłem do psychiatry, ale potem rzuciłem, odstawiłem leki. Brałem tegretol i depakine. Miałem duże wahania nastroju. Potem odstawiłem leki i przez rok było ok.

Ostatnio znów mam problemy. Od kilku tygodni prawie codziennie się upijam. Mam problemy ze wstawaniem, większość dnia spędzam siedząc i... czasem leżąc. Gdyby nie obowiązki, pewnie nie robiłbym nic. Robię to, co trzeba, ale z wielkim trudem, byle jak, nie na czas. Mam wprawdzie dziewczynę, ale poza nią nie spotykam się z praktycznie z nikim.
Zawsze miałem "problem z myślami" (robią co chcą), ale ostatnio to już przesada. Niektóre myśli (słowa lub zdania) powtarzam w kółko nawet kilkanaście razy i potem się denerwuję, bo to marnowanie czasu.
Zacząłem dużo jeść, wręcz kompulsywnie, a jeszcze przed miesiącem chodziłem na siłownie i dbałem o dietę. Dziś kolejny dzień w szlafroku, z ohydną pizzą, orzeszkami i alkoholem. I jakoś tak strasznie cicho, jak gdyby wszyscy byli bardzo daleko.
Nie jem mięsa, bo jestem przeciwko zabijaniu zwierząt, ale ostatnio mam to w dupie. Czasem całymi dniami myślę o tych biednych świniach. I w ogóle o wszystkim, co się innym złego przytrafia. O tych biednych ludziach w Rwandzie, o chorych etc. A teraz nic. Mam to gdzieś, nic nie zmienię, w nic już nie wierzę.

Ok, nieważne. Ostatniego psychiatrę rzuciłem, bo był chłodny i nasz związek nie mógł przetrwać. Zdaje mi się, że leciał tylko na moją kasę! Przez prawie rok nie powiedział ani słowa, co mi jest, czemu takie wahania (góra, dół, góra, dół), skąd te natrętne myśli, dlaczego liczę litery w zdaniach i wszystkie rysuję w głowie wg zasad, które wymyśliłem - to taka gra, fajna, ale jest denerwująca, kiedy muszę o czymś szybko zdecydować, a ja piszę w myślach te zdania w kółko i w kółko tak, żeby wszystkie litery wyszły tej samej wysokości i żeby się kropki i kreski zgadzały, masakra.

A, i mam takie ataki zapału i zachwytu, które szybko przechodzą. Np. ostatnio przechodziłem obok sklepu zoologicznego i tam były myszki. Bardzo ładne myszki! Więc wchodzę i każę sobie wszystko ładnie zapakować i już wybrałem myszkę i ją nazwałem, ale nagle zrezygnowałem i wyszedłem. Ile to mogło trwać? 5 minut? Potem nagle straciłem humor i przez kilka dni prawie wcale się nie odzywałem.

Nie wiem już, co robić. Zawiodłem się na tym psychiatrze. Czy mam szukać nowego? Czy może powinienem się udać do psychologa? A może przesadzam i powinienem wypić jeszcze wódeczki?

Ktoś, coś?...
napisał/a: lucyna21 2013-01-18 17:26
Poniedziałekwtorek alkohol to nie terapia, wiesz, że to Ci przeszkadza w życiu, to nie czekaj, bo po co. Masz dziewczynę, warto dla niej zawalczyć, o miłość o szczęście. Ja dla dzieci to zrobiłam i nie żałuję, byłam na dnie i mogłam tam siedzieć. Ale zawalczyłam o normalne życie i nie żałuję. Możesz poszukać psychologa, mi wiele pomógł, bym w swojej głowie poukładała. Czasem trzeba wspomóc się lekami, więc myślę, że Cię ukierunkuje. Jeśli mi się udało, myślę, że wszystkim się uda tylko trzeba troszkę o to się postarać, samo nie przyjdzie, chociaż samo w głowę weszło pozdrawiam i pisz chętnie pomogę.