Umiecie dokonać pierwszej pomocy?

chmielka
napisał/a: chmielka 2014-08-04 21:35
W weekend nad jeziorem jeden chłopak zaczął się topić. Koledzy go wyjęli na brzeg, a zupełnie niepozorna pani zrobiła usta-usta i masaż serca. Byłam pod wrażeniem, bo ja tylko umiałam stać i gapić się. Kiedyś, z okazji robienia prawka miałam taki kurs, ale nic nie pamiętam. Gdyby ktoś był zdany na moją pomoc, byłoby ciężko...

A Wy - umiałybyście udzielić pierwszej pomocy?
napisał/a: FantomMarty 2014-08-22 07:58
Właśnie też nie. :/Nawet już nie pamiętam jak się przestawiało kogoś do pozycji bocznej. Prawdopodobnie przy telefonie na pogotowie musieliby mnie kierować co i jak robić.
dziewiatka9
napisał/a: dziewiatka9 2014-08-22 11:52
Mnie też, a jeszcze pewnie nie umiałabym zachować w tym wszystkim, nomen omen, zimnej krwi, spanikowałabym. Szkoda, że nie ma takich obowiązkowych szkoleń dla ludzi np. co kilka lat chociaż.

Tu znalazłam ciekawy instruktaż, można chociaż teoretycznie sobie przypomnieć:

http://ratownicy.com.pl/pomoc.html
napisał/a: kamilubosz 2014-08-27 17:02
Ja rok temu zdawałem na prawko i jeszcze pamiętam fajne zajęcia. Każdy powinien znać zasady pierwszej pomocy. Nigdy nie wiesz kiedy Ci się przyda. Uratowanie komuś życia to pewnie coś fantastycznego.
lore-ley
napisał/a: lore-ley 2014-11-15 19:23
Ja też niestety nie umiem udzielać pierwszej pomocy. Boję się, że gdyby zaszła taka potrzeba, pewnie jeszcze bym spanikowała.
napisał/a: alinka1976 2014-11-19 14:28
Ja miałam pierwszą pomoc na kursie na prawko i na studiach. Wiedza oczywiście ulegała w tym czasie zmianie. Jednak myślę że to czy bym pomogła zależałoby od sytuacji.
Jestem niska więc byłoby mi ciężko według zaleceń pomóc wielkiemu facetowi przy zadławieniu lub wyjąć go z rozbitego samochodu na drodze - chyba że adrenalina zrobiłaby swoje.
Natomiast masaż serca, pozycja boczna ustalona czy zasady pierwszej pomocy przy małym dziecku myślę że nie stanowilyby dla mnie problemu i uważam, że każdy powienien znać choć podstawy.
napisał/a: krilanka 2014-11-19 15:26
Alinka, nawet małe kobietki potrafią sobie poradzić w takiej sytuacji. Tak jak mówisz - adrenalina robi swoje.

Ja umiem dokonać pierwszej pomocy i myślę, że udałoby mi się zachować zimną krew.
napisał/a: iris91 2014-11-19 20:15
wiele razy zastanawiałam się, czy dałabym radę, bo panikara ze mnie nieprzejednana. Cały czas miałabym w głowie, że zrobię komuś jeszcze większą krzywdę robiąc coś nieumiejętnie. Zastanawia mnie czy potrafiłabym zrobić masaż serca - czy wyczułabym "punkt", bo uciski na manekinie i żywym, prawdziwym człowieku to chyba niebo a ziemia (chyba, bo nigdy na kimś żywym nie próbowałam). Powiem tak - na pewno nie przeszłabym obojętnie koło kogoś potrzebującgo albo obok wypadku drogowego. Znieczulica ludzi mnie przeraża... Starałabym się pomóc, ale nie koloryzując i nie wciskając bajery o swoim bohaterstwie - nie jestem pewna czy z takim skutkiem z jakim bym chciała...
marteczka67
napisał/a: marteczka67 2014-11-20 15:52
Szczerze nigdy nie byłam "szkolona" także nie mam pojęcia co robić w takich sytuacjach ale najczęściej gdziekolwiek jestem jest ze mną mój mąż który pierwszą pomoc ma w najmniejszym palcu ja sama chyba bym się nie odważyła na udzielenie pomocy bałabym się że wyrządzę większą krzywdę.
napisał/a: claudii87 2014-11-21 10:14
marteczka67 napisal(a):ja sama chyba bym się nie odważyła na udzielenie pomocy bałabym się że wyrządzę większą krzywdę.


Jak ktoś przestaje oddychać, to nie wyrządzisz mu już większej krzywdy. To bardzo niedobre podejście :confused: Trzeba działać, bo pogotowie nie zjawi się w trzy sekundy po wypadku.

Ja byłam tylko raz świadkiem wypadku. Kobieta została potrącona na pasach. Nie straciła przytomności, krzyczała w niebogłosy z bólu, ale jakoś udało mi się zachować zimną krew, chociaż przerażona byłam. Dopiero jak pogotowie przyjechało usiadłam jak ostatni flak bez sił na przystanku, bo zaczęło do mnie docierać, co się dopiero stało. W sytuacjach kryzysowych nasze mózgi działają w zabawny sposób.

Do dzisiaj mnie przechodzą dreszcze, jak o niej myślę. Brrr.

A jak przypomnę sobie o wszystkich gapiach, którzy nic nie robili, nóż w kieszeni mi się otwiera. Rozrywkę sobie znaleźli, k. :mad:
stazzja
napisał/a: stazzja 2014-11-21 12:56
Claudii, szacun! :) A jak jej pomogłaś? Bo w sumie nie wiem, co zrobić z przytomną osobą. Miałaś z nią potem jakiś kontakt? Była w stanie z Tobą rozmawiać?

Ja też się boję, że teoretycznie niby wiem, jak pomóc, ale w praktyce mogę stracić głowę. I też się boję, że mogłabym zaszkodzić, chociaż wiem, że to głupie... Tłumy gapiów są najgorsze. Niedawno był taki eksperyment w windzie - mężczyzna bił i wyzywał kobietę. Z kilkudziesięciu osób tylko jedna pomogła, reszta udawała, że nie widzi.
napisał/a: claudii87 2014-11-24 09:09
Stazzjo, nie za wiele było do zrobienia poza ułożeniem w wygodny i bezpieczny sposób. Ani nie było złamań otwartych, ani zatrzymania akcji serca i oddechu, ani jakiegokolwiek krwawienia. Kręgosłup też był cały. Na dobrą sprawę trzeba było tylko wezwać pogotowie, opatulić własną kurtką (bo to zima była i minusowe temperatury, a dziewczyna leżała na śniegu), nie zostawiać dziewczyny samej i starać się z nią rozmawiać, żeby jakoś uspokoić :) No i czekać na przyjazd pogotowia ratunkowego.

Tłum ma coś takiego w sobie, że przestajemy czuć się odpowiedzialni za to, co dzieje się wokół nas. Bo jak to - przecież ktoś inny zareaguje, tyle tu ludzi przecież... Na pewno jest ktoś, kto się lepiej na tym zna, etc., itd.

Ten eksperyment z windą też widziałam. Przerażające. Zupełnie nie rozumiem takiej znieczulicy.