Wynik histopatologiczny, nowotwór jądra

napisał/a: INeSSS 2010-10-13 21:45
Witam. Vieri mam prośbę o interpretacje wyników histo mojego męża. Pisałam już wcześniej na innym wątku.
Markery z przed operacji :

LDH 190 U/L (135 - 225)
AFP 2,73 IU/mI (0,00-5,80)
B-HCG 7,52 mIU/mI

Zabieg usunięcia jądra miał 2 tygodnie temu.
Markery z 7.10. 2010 r.:

LDH 179 U/L (135 - 225)
AFP 2,62 IU/mI (0,00-5,80)
B-HCG
napisał/a: Vieri 2010-10-13 23:40
Witam,

W badaniu histopatologicznym w obrębie jądra rozpoznano dwa ogniska nowotworu o utkaniu nasieniaka pT1. Ze względu na brak czynników obciążających, ryzyko wznowy wynosi około 12%, co przemawia za podjęciem wyłącznie obserwacji bez żadnej dodatkowej terapii uzupełniającej. Aby jednak dokładnie określić stopień zaawansowania choroby i podjąć decyzję o dalszym postępowaniu należy wykonać badania obrazowe, skłaniam się ku TK jamy brzusznej i miednicy małej oraz samej RTG klatki piersiowej. Z takim kompletem badań musicie udać się do onkologa (lub bez - wtedy onkolog powinien na takowe skierować). Tam lekarz podejmie wszelkie decyzje. Jak wspomniałem upieranie się przy aktywnej obserwacji w tym przypadku jest najbardziej sensowne - możecie uniknąć następstw niepożądanych chemioterapii lub radioterapii - oczywiście o ile w TK i RTG wszystko będzie w normie. Musicie też pamiętać o skłonnościach polskich lekarzy do podejmowania zbędnego leczenia uzupełniającego, miejcie to na uwadze i pilnujcie waszego lekarza.

Pozdrawiam
napisał/a: INeSSS 2010-10-14 07:27
no to się cieszę.. miejmy nadzieje, że uda się uniknąć leczenia uzupełniającego :) Jeszcze raz dziękuję Ci za wszystkie odpowiedzi i porady :) Pozdrawiam
napisał/a: zbyszko2 2010-10-15 10:51
"miejmy nadzieje, że uda się uniknąć leczenia uzupełniającego" a co innego pani zastosuje aby pomóc mężowi.
"]no to się cieszę.. miejmy nadzieje, że uda się uniknąć leczenia uzupełniającego :) Jeszcze raz dziękuję Ci za wszystkie odpowiedzi i porady :) Pozdrawiam[/quote]
napisał/a: INeSSS 2010-10-15 14:08
zbyszko napisal(a):"miejmy nadzieje, że uda się uniknąć leczenia uzupełniającego" a co innego pani zastosuje aby pomóc mężowi.


a co ja moge zastosować?? Od stosowania są lekarze, a nie ja!
napisał/a: INeSSS 2010-10-22 12:16
Jak dobrze, że żyjemy w dobie internetu i istnieją takie fora jak to!!! Wczoraj pojechaliśmy na konsultacje do Gliwic. Znalazłam namiary na prywatny gabinet onkologa, dr n. med., który pracuje w Centrum Onkologii-Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gliwicach. Pojechaliśmy z wynikami badań, oprócz TK - ponieważ urolog nam powiedział, że oni Mężowi w szpitalu nie robili bo często onkolodzy chcą mieć zrobioną tomografię u siebie. No więc pojechaliśmy pewni, że Onkolog nam raczej za wiele nie powie tylko zleci TK, a tu zonk :| Mąż wszedł do gabinetu, wyjął dokumenty. Pan doktor spojrzał tylko na kartę wypisu i stwierdził: " oo tu na pewno będzie radioterapia", nie patrząc na resztę wyników rozpoczął swój wykład. Jak tak zaczął głosić swoje poglądy.. mąż się spytał czy ja mogę wejść, no i jak tam weszłam to się nasłuchałam :o najpierw Pan nam zaczął wyjaśniać dlaczego u mężczyzn przeważnie lewe jądro jest niżej od prawego, później opowiadał o rakach piersi, a na raku prostaty zakończył. Po wykładzie zaczął go badać i wychodząc już z badania ( z drugiego pokoju) spytał czy markery spadły, odpowiedzieliśmy, że tak - że po tygodniu marker już był w normie. Na to pan doktor odp: " O to na pewno będzie mieszany, nie sam nasieniak to oprócz radioterapii pewnie później będzie musiała być chemia" Po tym zdaniu to już nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Do końca wizyty nie przeglądnął wyników, spytał się o RTG, więc odpowiedziałam, że miał mąż robione przed operacją i tam na karcie wypisu jest opis. (nawet tego nie doczytał sam !!) W każdym razie stwierdził że mąż będzie musiał być naświetlany przez 3 tyg, albo nawet i 5, wspomniał, ze trzeba jeszcze zrobić tomografie i kazał nam na wtorek przyjechać do Centrum Onkologii, założyć kartę i on się już wszystkim zajmie. Spytałam jakie są skutki uboczne radioterapii, na to pan doktor odpowiedział, że w zasadzie żadne bo to są bardzo słabe naświetlania ( nie pamiętam, ale mówił o dawkach - ja niestety nie znam się na tym, a on używał takich terminów że nie miałam zielonego pojęcia o czym on do nas mówi). No więc zapytaliśmy się o płodność, a pan doktor po chwili zastanowienia odpowiedział... no płodność.. że są jednak skutki uboczne. Na koniec spytałam Pana doktora, czy jeżeli TK wyjdzie dobrze - to czy nie wystarczy sama obserwacja.. na to odpowiedział, że tak możliwa jest, ale on jest za radioterapią, mimo że pewnie nie wszyscy onkolodzy mają takie zdanie na ten temat !!! Tu mi się od razu przypomniało zdanie

Vieri napisal(a): Musicie też pamiętać o skłonnościach polskich lekarzy do podejmowania zbędnego leczenia uzupełniającego, miejcie to na uwadze i pilnujcie waszego lekarza.


Jeszcze raz wielkie dzięki Vieri :)))))

Na szczęście mamy namiary od jednego z tutejszych forumowiczów na onkologa w Rzeszowie. Teraz robimy TK i jedziemy do Rzeszowa. Gdyby człowiek nie czytał i sam nie szukał informacji, to można się ładnie naciąć. I wcale nie chodzi o to, ze chcemy na siłę uniknąć leczenia uzupełniającego, bo jeżeli tylko będą argumenty przemawiające za chemią czy radioterapią to się zdecydujemy, przecież zdrowie Męża jest najważniejsze.

To na tyle moich żali.. mam nadzieje, ze już nigdy nie trafimy na takiego "nawiedzonego" człowieka.