zdrowe bulimiczki i anorektyczki

napisał/a: CZARNA_33 2008-03-07 11:16
jak wam się żyje już się nie głodząc, nie wymiotując?Boicie się czasem że to może do nas wrócić przy jakiejś np.katastrofie życiowej.staramy się żyć normalnie ale te choroby będą z nami do końca życia.boję się że moja córka też może kiedyś na to zachorować.podobno są jakieś genetyczne uwarunkowania.
Pozdrawiam już zdrowa? :confused:
napisał/a: dudek2 2008-03-07 22:07
Jasne że się boję tego, iż to wszystko kiedyś się powtórzy... Wydaje mi się, że anorektyczką czy bulimiczką jest się do końca życia... Trochę to smutne, przygnębiające, zbyt prawdziwe... Ja już nie jestem bulimiczką, ale, kurde, tak bardzo wciąż boję się przytyć... Ostatnio nawet schudłam... Dziś stanęłam na wadze... niska tak, że aż się wystraszyłam... aż zaczęłam sobie "wmawiać" że coś nie tak z tą wagą, że źle wskazuje... Ale to chyba ja się łudziłam, że ważę więcej... Trudno mi przestać myśleć o tym, że wciąż muszę dbać o figurę i zdrowe odżywianie. Ale chyba chcę tego; chyba dobrze się z tym czuję... Choć boję się trochę o moje fizyczne zdrowie, bo psychicznie jest naprawdę dobrze. Nie myślę o tym wszystkim tak obsesyjnie, ale jednak myślę, pilnuję się, dbam.... Ja nazywam to "zdrowym stylem życia; odżywiania", ale... ale ludzie wokół mnie; moi najbliżsi wcale tak tego nie widzą...
napisał/a: CZARNA_33 2008-03-08 10:32
Ja ostatnio bardzo zleciałam z wagi i niby byłam z tego niezadowolona a kiedy trochę masa poszła do góry to mnie zaniepokoiło.zaraz wyobrażałam sobie siebie jako grubaske.mimo ze mam dzieci ,zakochanego we mnie meza to jednak nie dokońca czuję się pewnie w swoim ciele.skąd jesteś? może pogadamy czasem na gg?pozdrawiam
napisał/a: dudek2 2008-03-09 10:21
Czarna: jestem z okolic Poznania. Pogadać na gg to fajny pomysł. Wyślę Ci prywatną wiadomość z numerem :)
napisał/a: goosiaczek16 2009-01-28 21:21
z anoreksja tak jak z alkoholizmem jest sie chorym do konca. co najwyzej mozna to zaleczyc nie odchudzac sie, ale trzeba pamietac ze to zawsze moze wrocic. bylam jestem anorektyczka, ale moze zaczne od poczatku. jakis rok temu zaczelam sie interesowac anoreksja chcialam zrozumiec dlaczego fajne madre dziewczyny zaczynaja sie glodzic nie mysla normalnie. i sama w to wpadlam. nie bylo to tak drastyczne ogarnelam sie gdy schudlam jakies 10 kg ile dokladnie nie wiem bo wage dawno wyrzucilam. minal rok wsztystko wydaje mi sie ze wrocilo do normy. obiecalam sobie ze juz nigdy nie bede sie odchudzac. a teraz znowu jest zle. znowu nie umiem patrzec w lustro, patrze i widze slonia okropna gruba dziewczyne. chcialabym pogaadc z kims kto pzrechodzil ten sam koszmar. prosze o wiadomosc.
napisał/a: dudek2 2009-01-29 08:35
Przez całe 5 lat studiów miałam anoreksję i bulimię. Mam za sobą 2 lata psychoterapii. W czerwcu skończyłam studia. Mam pracę. Od ponad 3 lat jestem z cudownym narzeczonym, który wspierał mnie w walce z zaburzeniami odżywiania. Podobnie, jak Ty uważam, że anoreksję i bulimię ma się zawsze w sobie, jeśli raz już pozwoliło im się żyć w naszym wnętrzu. Jestem trzeźwą anobulimiczką.
Mam prawie 25 lat. Nie do końca rozumiem mój stan teraz. Nie myślę już tak obsesyjnie o jedzeniu i wyglądzie, potrafię skupiać się na innych rzeczach, ale ciągle nie mam okresu, ważę mało, boję się przytyć, choć nie tak panicznie, jka kiedys.
Najgorsze jest chyba to, że dawniej moja chudość; mój stan mnie przerażał i troszkę motywował do poprawy, a teraz... pogodziłam się chyba z tym wszystkim, oswoiłam i tkwię w miejscu.
Czasem nawet objadam się i rzygam, ale nie mówię o tym nikomu, bo rzadko to robię (raz na ok. 3 miesiące).

Ale żyję. Nie umarłam z głodu, ani też nad kiblem wymiotując. Żyję i chcę żyć. Tylko troszkę inaczej, niż większość...
napisał/a: assiaa 2009-02-06 14:57
Myślę, że w przypadku każdej poważnej choroby jest strach, że ona kiedyś wróci, w przypadku osób które wyleczyły się z raka, przeszły zawał u alkoholików itd:), ale każda rzecz, która przytrafia nam się po raz drugi jest łatwiejsza do pokonania. Dlatego też wydaje mi się, że nie ma co myśleć co bedzie jak wróci, tylko cieszyć się z tego, że jest się zdrowym, że miało się masę siły w sobie do walki i że ma się jej teraz jeszcze więcej :)
Pozdrawiam :)
napisał/a: Punka662 2009-12-25 12:05
[url]www.glos-bulimiczki.blog.onet.pl[/url]

[url]www.glos-bulimiczki.blog.onet.pl[/url]

[url]www.glos-bulimiczki.blog.onet.pl[/url]
(
ADORAFIT
napisał/a: ADORAFIT 2011-05-15 23:47
Witaj Dudek :) (choć wolałabym zwrócic sie do Ciebie) po imieniu :) )

Ja jestem Dorota :) Wczoraj pierwszy raz zaglądnelam na to forum , dzis założyłam konto. Wczoraj długo czytałam jeden temat, w którym najwięcej wypowiadałaś sie Ty oraz Perełka. Wciagnęły mnie te wypowiedzi. Postanowiłam nie zostawić tego,ale skontaktowac sie własnie z Toba,ponieważ przekazałas na forum wiele złotych myśli!!!! Masz ciekawe wnioski i sądzę,że niejedna terapeutka mogłaby sie do Ciebie uczyć i w ten sposób pomagać innych potrzebującym pomocy dziewczynom. Jesteś mądrą laską i chciałam Ci to powiedzieć :))Problem bulimii jest mi bardzo bliski,bo sama wiele lat temu poznałam ,że jedzenie może być sposobem na odreagowanie emocji czy tez ucieczką od problemów, nadmiaru spraw, leku, czy tez chwilą odpoczynku i relaksu, przyjemności. Do dzis nie raz zwracam i przyznam,że wie o tym tylko kilka najblizszych osób z mojego najblizszego otoczenia. Zatem to dla mnie nowosc,ze o tym tak otwarcie teraz mówie. Ale wzbudzilas moje zaufanie i szacunek. Zreszta każda z wypowiadających sie w tym temacie dziewczyn, kobiet zasługuje na szacun- bo sam fakt mówienia o problemie oznacza chęć zmiany, a kto walczy juz jest zwycięzcą :) to juz kwestia czasu , kiedy osiagnie cel.

Moje problemy z odżywianiem pojawiły juz wiele lat temu, bo w szkole sredniej. Ale nie chcę nikogo zanudzać swoja opowieścią, bo musiałabym napisać książkę. A moja historia jest długa. Hmmm-moze kiedys napisze książkę, jesli to miałaby komus pomóc i pomóc mi samej. Podczas tych 16 lat miewałam różne okresy. Lata terapii, grupowej, potem indywidualnej, kilka lat zupełnej abstynencji od zwracania, powrót. Jednak najgorszy czas mam mam nadzieję za soba. Był to czas szkoły sredniej. Nawet nie chce wracac wspomnieniami do tamtych lat, bo byłam wówczas naprawde pogubiona.

Dzis wiem,ze temat diety jest i będzie zawsze istotną częścia mojego życia. I akceptuję to. Staram się. Podobnie jak alkoholik do końca zycia zostaje alkoholikiem, może jednak nie praktykować. Dzięki mojej pasji, jaką jest fitness, uprawianie sportu, bycie trenerem, wiele dowiedziałam się o zdrowej diecie, o fizjologii człowieka i wpływie wysiłku na skład masy ciała. To pozwala mi dbać o sylwetkę. Pomogłam tez wielu dziewczynom i to jest jednym z plusów –dobrych stron choroby- z jaką przyszło mi się zmierzyć. Wierzę,że nic nie dzieje się bez przyczyny i na pewno byłabym inną osoba , gdybym nie doswiadczyła tego wszystkiego związanego z tą chorobą. Może tak miało być… Może kiedys podziękuję za nią wszechświatowi.

Dziś ciągle zmagam się tym,że jedzenie ciągle jest dla mnie sposobem na odpoczynek , relaks. Może za malo pracuję nad tym, ale bardzo chcę żyć, uśmiechać się i cieszyć sobą, tym co robię, planami, sukcesami. I mam zamiar nprawde poważnie podejść do abstynencji od zwracania. Dałaś mi-Dudek- wczoraj motywację pisząc,że my-bulimiczki musimy się kontrolowac, unikać sytuacji, w których pojawiaja się mysli o zrwacaniu. Grunt to zdać sobie sprawe,kiedy te sytuacje się mogą pojawić. i we łasciwym momencie zareagować.
Jesetm szczęśliwa,że mogłam przeczytac Twoje wypowiedzi i moć sama napisać cos od siebie. Jestem z Tobą.
napisał/a: gosik345 2012-07-17 11:42
Tak się cieszę, że są dziewczyny, które z tego wychodzą. Moja młodsza siostra zachorowała niedawno na anoreksję, na szczęście szybko zauważyliśmy. Psychoterapia na razie nei przynosi żadnych rezultatów. Moja mama ciągle płacze, mój tata wpycha w siostrę jedzenie, a ja nie wierzę w to co sie stało z moją śliczną, pełną życia i radości siostrzyczką. Kiedy coś zje, robi co najmniej 200 brzuszków i zaczyna krzyczeć, że się nienawidzi kiedy je...JA niestety mieszkam daleko od rodziny, nie moge być przy niej na codzień. Już nie wiem co robić, szpital jest ostatecznością, bo tam dziewczyny się nawzajem nakręcają... A co Wy o tym sądzicie? Co robić, jeśli moja siostra nadal nei bedzie chciala współpracować z terapeutą?
napisał/a: wiolcia7723 2012-09-08 02:16
Hej mam 25 lat i choc to przerazajace jak dla mnie ale jestem bulimiczka zawsze uwazalam ze osoby ktore na to choruja sa nieszczesliwe zagubione i obiecalam sobie ze nigdy w takie cos nie wejde az sama w to weszlam byl to marzec siedzialam na chorobowym i jak to siedzenie w domu nie ma nic lepszego do robienia to sie jadlo a jak widzialam ze waga idzie do gory a bylam na normalnej diecie dostarczalam ogranizmowi wszystko co potrzene tknelo mnie zeby po jedzeniu pojsc do wc i wymiotowac i tak sie zaczelo siedze w tym juz ponad pol roku i choc nienawidze efektow wymiotnych to lapie sie na tym ze nie potrafie bez tego zyc.Oszukuje wszystkich doookola ze jest ok a wiem sama ze nie jest czasami jak nei mam okazji od razu wymiotowac robie to po godzine czasami po dwoch,siedzac tak nad wc sama sobie mowie ze to bez sensu ze mecze sie tym a jednak to robie a pierwsze kroki robie do wagi zobaczyc czy poszla w dol inna osoba z boku powiedziala mi jaka ze mnie idiotka wiec dlatego nikt nie wie ze to robie oszukuje innych i czasami siebie ze wszystko jest ok.Zawidzia mnie to ze wiem ze robie zle ze tak nie mozna zyc a jednak robie
rybkaania
napisał/a: rybkaania 2013-11-21 18:19
Cześć

Ja cierpię na zaburzenia odżywiania już chyba od 20 lat, a może dłużej. Stwierdzono u mnie żarłoczność psychiczną atypową i jak do tej pory nie udało mi się z tego wyjść całkowicie. Wydaje mi się, że uzależnionym od jedzenia, tak jak od wszystkiego, zostaje się na całe życie. Można jedynie być trzeźwym alkoholikiem albo nie objadającym się żarłokiem, albo nie wymiotującą bulimiczką. Tak ja uważam.