Złamanie kostki bocznej podudzia prawego z podwichnięciem

napisał/a: Kuśtyk 2009-11-20 18:52
F.Urhel napisal(a):Gratuluję maja. Kiedy leżałem w szpitalu przyszedł gość, uśmiechnięty, zadowolony, z kulami w garści (ale się nimi nie podpierał), na wyciągnięcie śrub. Nie wyglądało, żeby przeżywał większy stres. Mówił, że będzie znieczulany podpajęcznkowo , czyli czekało go 24 godziny nie podnoszenia głowy. Potem jeszcze, chyba dzień leżenia i po wszystkim. Pielęgniarka opowiadała o pacjencie w sali obok, który nie usunął śrub po roku, teraz przyszedł po 20-tu latach z układem kostnym w proszku. I jeszcze jedno, chirurg ortopeda powiedział, że najkorzystniejsze jest znieczulenie w „kręgosłup”, bo np. dożylne, chwilowe, mimo uśpienia, powoduje, że delikwent się miota i dla obu stron jest to niekorzystne. Powiedz mi, czy też wieczorem puchnie Ci noga, czy odczuwacz chwilami ból, jakby ktoś wsadził Ci rozżarzony pręt w kostkę, czy siedząc dłużej przy komputerze tracisz czucie w stopie?


A to mnie zaskoczyłeś tym układem kostnym w proszku, mi powiedzieli, że na świecie tych śrub się nie wyciąga, ale ja jestem młoda, więc mi wyciągną. Może chodziło o śrubę więzozrostową to już prędzej. Na świecie stosuje się śruby wykonane z tytanu, które są super wytrzymałe, ja mam prawdopodobnie stop niklowo-kobaltowo-cynkowy i one są trochę gorsze. Miałam znieczulenie podpajęczykowe już dwa razy, za trzecim też będę je prawdopodobnie mieć. Moja noga puchnie wieczorem chociaż oczywiście już dużo mniej, bo minęło pół roku od mojego złamania, lekarz mnie przestrzegał, że może nawet do 2 lat puchnąc i nie należy się tym zbytnio przejmować. Ból oczywiście czuję, z początku po operacji był intensywny, teraz to bardziej na zmianę pogody albo taki dłuższy ale o małej intensywności. A czucie tracę do dzisiaj, wystarczy, że siądę na stopie na 15 minut i od razu mi mrowieje i drętwieje. Byłam ciekawa czy po usunięciu śrub będę potrzebować kul.
napisał/a: F.Urhel 2009-11-20 19:55
Czyli moje odczucia i dolegliwości to standard, ulżyło mi. Na marginesie, choć to mało ważne, elementy metalowe w Twojej i mojej nodze są ze stali chirurgicznej 316L, z niej też wykonuje się kolczyki do przekłuć. Jest to stal najmniej narażona jest na korozję. Przeczytałem też, że to co przyśrubowano do mojej nogi, to elementy podtrzymujące, na czas zrastania się kości, potem są zbędne. Masz rację, że w niektórych wypadkach elementy metalowe pozostają na stałe, ale pewnie my tymi przypadkami nie jesteśmy i ten gość z układem kostnym w „proszku” też nie miał takich, trwałych implantów. Na pociechę mam pewność, że na lotnisku nie będę wywoływał alarmu. I jeszcze jedno, ale nie jestem pewny, kiedy 17-tego usuwano mi szwy i wykonano kolejne zdjęcie rtg, chirurg ortopeda, wyraźnie zadowolony z wyglądu wnętrza mojej nogi, powiedział, że wyciągną mi te blachy i śruby po 8-śmiu tygodniach, ale czy dobrze zrozumiałem... 17-go grudnia zapytam powtórnie.
napisał/a: Kuśtyk 2009-11-20 20:08
Łoł, to szybciochem, kość całkowicie się zrasta rok, 2 lata, u mnie na zdjęciu sterczy dalej odłam, ale tylko w strzałce, więc trzeba czekać. Mi po 4 miesiącach usunęli jedynie jedną śrubę, na resztę kazali przyjść za rok, ale może Ty masz inne złamanie, ja mam trójkostkowe. Chociaż nie chce mi się wierzyć, że tak szybko się tego pozbędziesz, może Tobie też tylko więzozrostową chcą wyciągnąć?
Jeszcze raz spojrzałam na Twoje zdjęcia i widzę, że nie masz tej śruby więzozrostowej, ale masz drut Kirschnera, możę tylko to Ci wyciągną?
napisał/a: F.Urhel 2009-11-20 20:20
Pewnie jest tak jak mówisz, cudów nie ma, choć widzę, że jesteś niezłym fachowcem w ortopedii. Nie mam pojęcia, która śruba jak się nazywa. Nie wiem, czy zaglądałaś do galerii Picasaweb (załączyłem link w pierwszym poście), tam są na zdjęciach te wszystkie śruby, ciekawy jestem, czy masz podobne, i która to ta „więzozrostowa”.
napisał/a: Kuśtyk 2009-11-20 20:24
Moja noga wygląda teraz tak:
[img]http://img14.imageshack.us/img14/4843/img0882o.th.jpg[/img]
(To zdjęcie było robione rano, wieczorem jest trochę gorzej)
napisał/a: F.Urhel 2009-11-20 20:29
Nie doczytałem poprzedniego postu, dlatego zapytałem o „więzozrostową”. Powiedz, to dlaczego oni nas tak po kawałku demontują, sadyści, czy co? Nie mogli by raz a dobrze. Dla mnie 24 godziny bez podnoszenia głowy, z trzema kroplówkami pod rząd, to straszliwa mordęga. Nawet mp3-ka nie pomaga, ostatnio słuchałem a-book, ale jak długo można. Ile się leży w szpitalu, po wyjęciu tej pierwszej śrubki, czy też drucika?
napisał/a: Kuśtyk 2009-11-20 20:31
No właśnie tam zaglądnęłam, fachowcem nie jestem, ale jak się połamałam to zaczęłam dużo czytać na ten temat i do dzisiaj szperam w internecie albo w jakiś książkach. U Ciebie nie ma tej śruby, ale pokaże Ci moje zdjęcie:
[img]http://img38.yfrog.com/img38/1230/czerwiec.jpg[/img]
Ta która idzie przez całą kość to właśnie więzozrostowa której już nie mam.
napisał/a: Kuśtyk 2009-11-20 20:39
F.Urhel napisal(a):Nie doczytałem poprzedniego postu, dlatego zapytałem o „więzozrostową”. Powiedz, to dlaczego oni nas tak po kawałku demontują, sadyści, czy co? Nie mogli by raz a dobrze. Dla mnie 24 godziny bez podnoszenia głowy, z trzema kroplówkami pod rząd, to straszliwa mordęga. Nawet mp3-ka nie pomaga, ostatnio słuchałem a-book, ale jak długo można. Ile się leży w szpitalu, po wyjęciu tej pierwszej śrubki, czy też drucika?


Właśnie ze względu na to, że kość tak długo się regeneruje. Jest kilka etapów zrostu kości i gdyby wyjęli Ci złom za wcześnie to mógłbyś się znowu połamać. Dlatego tak mnie zaskoczyło, że chcą Ci tak szybko to wyciągać. Mnie usuwali po kawałku, ponieważ więzozrostowa hamuje ruchy w stawie, jak się więzy pozrastają to jest bezużyteczna i tylko przeszkadza w dalszej rehabilitacji. Słyszałam (nie wiem czy to prawda), że przy groźniejszym wypadku może pokruszyć kość na kawałki. Z tymi 24 h to makabra, wiem co czujesz, ale pomyśl nie którzy tak leżą miesiącami, wiem, że to marne pocieszenie, ale zawsze Po wyjęciu jednej śrubki leżałam standardowo dobę, ale gdybyś wziął ogólne to mógłbyś wyjść jeszcze tego samego dnia, ponieważ jest to jedynie zabieg i trwa ok. 10 minut.
napisał/a: F.Urhel 2009-11-20 20:45
Rzeczywiście, solidna śruba, chyba nawet troszkę zbyt długa, bo wystaje z drugiej strony. Rozumiem, że pozostałe trzy, w tym elemencie metalowym zostawili i te dwie utrzymujące ten „wyrostek”, też. Złamania mamy bardzo podobne, choć technika zastosowana w przymocowaniu tego, wyłamanego „wyrostka”, różna. Bardzo przejaśniało mi w głowie, choć posmutniałem, myśląc o kolejnych pobytach w szpitalu, to nie jest zabawna perspektywa. Już wiem dlaczego trzeba zastrzelić konia, kiedy złamie sobie nogę, on by tego nie wytrzymał.
napisał/a: Kuśtyk 2009-11-20 20:58
No koń to nie człowiek, ciężko by go było wpakować w gips Nie przejmuj się, może Tobie wyciągną wszystko naraz Jak mi zejdzie czasem opuchlizna to mi widać te śrubki pod skórą ;] Uważaj na siebie bo ja po 4 miesiącach skręciłam tą nogę schodząc trochę szybciej ze schodów, jak widać po takim urazie jest duże ryzyko wystąpienia kolejnej kontuzji. Ja teraz chodzę w takiej opasce ortopedycznej i oszczędzam się jak mogę byle tylko nic mi się już nie stało, czekam do maja aż wyciągną resztę, to jest aktualne zdjęcie z 24 października http://img5.imageshack.us/img5/3816/img0866b.jpg. Wystąpiłeś już może o odszkodowanie?
napisał/a: F.Urhel 2009-11-20 21:58
Przepraszam za chwilowe milczenie, ale byłem na kolacji. Oczywiście ryba w galarecie, to też zalecenie lekarza. Wszyscy znajomi, bliżsi i dalsi, poza słowami otuchy, znoszą mi różne urządzenia pozostałe po ich kontuzjach. Kule dostałem w prezencie, opaskę ortopedyczną również, ale do jej zastosowania, jeszcze upłynie sporo czasu. O odszkodowaniu nie myślałem, choć w szpitalu, nasłuchałem się na ten temat sporo. To był główny temat rozmów, oczywiście, szacowano odszkodowania, od 1.600 do 4.000 złotych. Jutro jadę na spacer, muszę zaczerpnąć powietrza, potrzebna mi jest przestrzeń, światło. W domu się duszę.
napisał/a: Kuśtyk 2009-11-20 22:10
Ja na szczęścia etap siedzenia w domu mam już za sobą. Chodzę normalnie na uczelnie i wróciłam do żywych, ale połamałam się w piękną pogodę, więc było to dla mnie przykre doświadczenie. Teraz próbuję rozćwiczyć nogę, ale marnie mi idzie, już było dobrze, ale potem to skręcenie.