3 lata:/

Numb
napisał/a: Numb 2008-03-09 21:09
vanilla napisal(a):Wiesz, z mojej perspektywy, chlopak był za spokojny, niezaradny życiowo wręcz, nie wyobrażałam sobie przyszłości razem, bo bałam się, że sobie nie poradzi z niczym

spytam o co innego :)

powiedz jeśli możesz co to znaczy ze był za spokojny, czyli jaki ? i nie zaradny ? co zdradzało że taki jest ?

[ Dodano: 2008-03-09, 21:12 ]
ToR napisal(a):
...Wychodzi na to, że... zależy jej na mnie, brakuje jej poczucia bezpieczeństwa jakie jej dawałem i tego ciepła. Ostatecznie jednak nie wie co ma robić, mówi, że sama nie wie co do mnie czuje a jednak jej zależy, czuje bliskość i wielkie przywiązanie, sama przyznała, że nie wyobraża sobie życia bezemnie. Dalej zafascynowana jest "tamtym" i cały czas utrzymują sms kontakt i to nawet troche za bliski:/ Zaprzeczyła, że trzyma mnie na "zapas" chociaż tak to wygląda, chyba naprawde nie wie czego chce...

Mi sie zdaje że to nie jest miłość, ale co nie wiem, może kobiety powiedzą.
wiem że jest ciezko, po sobie wiem, ale ja bym nabral dystansu, a najlepiej jak psaleś spakował miłość do walizki i obdarował kogos innego.
napisał/a: ~gość 2008-03-09 22:04
Numb napisal(a):powiedz jeśli możesz co to znaczy ze był za spokojny, czyli jaki ? i nie zaradny ? co zdradzało że taki jest ?

spokojny, w sensie taki cichy, w towarzystwie raczej małomówny... niezaradny, że miał problemy z załatwieniem różnych rzeczy, załóżmy nie wiem, w kinie jak miał kupić bilety, to jakoś się tak przyczajał z tego co zauważyłam. Wiem, że to może i głupie, chociaż wg mnie nie, takie zachowania nie udowadniały mi, że jak będzie coś poważniejszego do załatwienia, to będzie problem, bał się jakby kontaktu z obcymi ludźmi, wstydził, no a facet jednak powinien być obrotny, przynajmniej w moim mniemaniu ;)
Numb napisal(a):Mi sie zdaje że to nie jest miłość

tu się zgodzę, z opisu jak dla mnie, to przyzwyczajenie i strach przed samotnością. Przeżywałam to, gdzieś z rok miałam wahania, czy zerwać czy nie, bo z jednej strony męczyłam się z gościem, ale z drugiej tak mnie ograniczył, że nie miałam znajomych prawie, głównie chodzi mi o facetów, nie ukrywam, że lubię ich towarzystwo bezpodtekstowe ;)

Bardzo się bałam tej pustki, która będzie jak się rozstaniemy, może to śmieszne, ale bałam się, że bedzie mi brakować chociażby smsów codziennie rano wieczorem... już nie mówiąc o spotkaniach, rozmowach, przytuleniu. W końcu po prawie roku męki, postanowiliśmy zerwać "na próbę", tzn niby kategorycznie, ale po kilku rozmowach znowu pojawiły się teksty, że jest trudno, że się tęskni. Ale postanowiliśmy poczekać conajmniej z miesiąc, przemyśleć to, zobaczyć czy się da funkcjonować, odnowić zerwane znajomości.

I tak przyszedł sylwester, poszłam sama, zabawa była przednia, zobaczyłam, że będąc samą też da się żyć, że jest super. Po sylwku byłam pewna, że powrotu nie chcę, kilka dni później on napisał, że również nie chce (pewnie conieco przyczyniła się do tego atmosfera, która wiadomo najlepsza nie była, skoro byłam pewna, że powrotu nie chcę) no i tak to się zakońćzylo, aczkolwiek długo wolnością po tym stuprocentowym zerwaniu się nie cieszyłam, bo tylko do następnego dnia ;) ale nie żałuję. To, że potrafiłam się z kimś związać, że ktoś mnie urzekł sobą pokazało mi tylko, że tam już na pewno nie było miłości, bo sporo nad tym myślałam, i właściwie dalej myślę, czy ja go kochałam? może kiedyś dojdę do jakiś wniosków.
napisał/a: ToR 2008-03-10 16:22
Witam:)
Jestem już na skraju podjęcia decyzji o zakończeniu tego związku ale mam ostatnią wątpliwość(a do podjęcia tej decyzji musze mieć 100% pewności).
Otóż... po wielu próbach naprawy tego związku troszkę się zmieniło... teraz "Ona" pierwsza pisze mi smsy, jest jakaś bardziej mną zainteresowana i przejawia oznaki, że coś z tego może być, całuje, przytula na pożegnanie i to sama z własnej niewymuszonej woli;)

Obecne przemyślenia:
- do tego "gościa" jednak nie napisze to musi być jej decyzja co chce z nim zrobić(chociaż mam do niego jakiś żal, że tak drąży a nie da czasu na zastanowienie),
- myślę, że Ona nie podejmie decyzji i nie będzie wiedziała czego chce dopuki ja nie zadziałam i nie zakończe tego związku(wtedy albo coś poczuje i będzie chciała wrócić albo pójdzie do "tamtego")
- i najważniejsze:
Jeśli chodzi o miłość to ja też przeżywałem chwile, że myślałem, że jej wogóle już nie kocham, byłem bliski zaproponowania przyjaźni ale po jakimś czasie zakochiwałem się w niej na nowo i tak jak "sprężyna"(ktoś tak napisał;)) Zastanawia mnie czy to jest możliwe także u kobiet:)

Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco, że czytają ten dramat romantyczny;)
napisał/a: ~gość 2008-03-10 18:44
ToR napisal(a):"sprężyna"(ktoś tak napisał;)) Zastanawia mnie czy to jest możliwe także u kobiet:)

osobiście nie doświadczyłam i w moim kręgu znajome tez nie słyszałam, żeby doświadczyły, ale jeśli mnie coś takiego dotknie, to pierwsi się dowiecie ;)
napisał/a: ToR 2008-03-12 20:55
Olśniło mnie!!

Co ja wyprawiam?!?!

Ona kopie mnie, pluje na mnie, wbija mi nóż w serce i targa moimi uczuciami!

Sytuacja wyglądała tak: miała się zastanowić czy chce być ze mną a cały czas klepie sobie sms do "tamtego", powiedziałem jej, że jeśli chce Nam naprawde dać szanse to musi sobie tamtego odpuścić, Ona na to, że się "zastanowi"(już minął ponad tydzień).
Ostatnio przyjechałem do niej porozmawiać, na pytanie czy nie zostawia sobie mnie na zapas powiedziała, że "chce zobaczyć czy się Nam ułoży jak nie to będzie z tamtym" ja **** jaka ona jest niedojrzała, jaka dziecinna i głupia uczuciowo!
Jak mogłem być tak zaślepiony tym wszystkim, kopała mnie a ja jeszcze pytałem czy chce może jeszcze raz
To już koniec, nie chce jej na oczy widzieć po tym co mi powiedziała... nie pozwole jej wrócić i chce się jej pozbyć z umysłu jak najszybciej!
Niestety znienawidziłem ją, zasłużyła sobie, mam nadzieję, że po jakimś czasie zostaną tylko wspomnienia, że JA się kiedyś dobrze bawiłem.

Podsumowanie:
Kochałem jej wyimaginowany obraz, tej osoby już dawno nie było... żałuję tylko, że nie zrozumiałem tego wcześniej i w delikatniejszy sposób. Żal mi tych 3 lat, bede pamiętał, że były fajne dla MNIE.

i jak to powiedział mój kolega "back in biznes", musze troche odczekać bo rana jest otwarta ale jak tylko się zagoi to ruszam na podbój świata;)

[ Dodano: 2008-03-14, 07:40 ]
To co napisalem powyzej było pod wpływem złych emocji, wcale tak nie myślę... targają mną sprzeczne uczucia, sam nie wiem co myślę i co czuję

Rozstaliśmy się w zasadzie to ja to powiedziałem, powiedziałęm to pod wpływem chwili, nawet nie wiedziałem, że będzie tak trudno to napisać
Ja ją nadal kocham, najbardziej jak można, mam nadzieję, że wróci....

Potrzebuje wsparcia co robić dalej, czy odezwać się i starać jeszcze, może chociaż kkontaktować czy odpuścić i zapomnieć na zawsze.... Jestem głupi!!! niepotrzebnie jej to mówiłem, nie wiem co ze sobą zrobić, nic już nie wiem. Jestem rozdarty, cierpie, sam złapałem za rączkę noża i przebiłem swoje własne serce na wylot a teraz czuję, że.... umieram. Jakie to ciężkie, nie wiem nic juz nie wiem