9 lat razem, jestem na zakręcie co robić.

napisał/a: jestemdziwna 2014-06-25 08:27
Witam wszystkich.

Temat pewnie powielany wielokrotnie ale muszę o to spytać bo mam problem.

Sprawa wygląda następująco, napiszę najkrócej jak potrafię.
Ja mam 27 lat on 31. Jesteśmy ze sobą już 9 lat. Szmat czasu. Gdyby odliczyć od tego z 4 lat kiedy nie myśleliśmy o śłubach itp to zostaje 5 lat rozmyślań. I właśnie tylko rozmyślań.
Od razu mówię tu nie chodzi mi i ślub w tym wątku tylko o co innego.

Zacznę od tego, że ostatnio trochę wyjeżdżałam za granicę za pracą. Znikałam na miesiąc i wracałam potem trochę w domu z miesiąc dwa i znowu na miesiąc. Ostatnio(czyli z miesiąc temu) wróciłam z wyjazdu i facetowi odbiło. Fakt faktem trochę się na wyjeździe sprzeczaliśmy przez maile czy skayp ale kto się w związku nie sprzecza o to czy tamto. Mnie ogólnie bolało, że mało do mnie pisał niż ostatnio i rzadko dzwonił. Ale mniejsza z tym. Przyjechałam i zaczęło się piekło. Nagle się dowiaduję, że wszystko co robię mu przeszkadza. Że go zaniedbuje przez cały związek, że czuje się niedoceniony i traktuje go jak g-wno. A żeby tego było mało stwierdza, że mało inicjatywy mam do czegokolwiek czy to w łóżku, czy komplementach itp. No to sobie myślę może faktycznie więc podjęłam kroki. Zaczęłam go częściej zaczepiać, mówić że np dobrze wygląda czy ładnie pachnie. Proponowałam zabawy i seks. Nie non stop ale starałam się inicjować częściej sama od siebie niż było to wcześniej.

Była chwila spokoju. Od razu mówię, że to wszystko dzieje się w przeciągu raptem 3-4 tygodni.
Po tygodniu od mojego przyjazdu i wstępnych działań by poczuł się lepiej jesteśmy razem u mnie. Nie mieszkamy razem, nie wiem czemu bo wiecznie ma jakieś wymówki. Ale to wyjaśnię jeśli będzie ktoś o to pytał by określić jakąś sytuacje bo teraz to nie jest najważniejsze. No i jesteśmy razem śpimy, dochodzi 3 nad ranem i słyszę sms. Obudziłam się bo to nie był pojedyńczy sygnał tylko cała melodia. Też się obudził. Pytam co to jest o tej godzinie. A że nigdy nie mieliśmy problemów z mówieniem i pokazywaniem sobie wszystkiego to zdziwieniem dla mnie było gdy nagle bał się pokazać. Nacisłam go i w końcu pokazał. A tu jakaś koleżanusia z pracy pisze do niego, że pokłóciła się ze swoim facetem i że nie wie co robić. A ja się pytam kim ona dla niego jest i skąd się wzieła, czemu mi nie mówił i skąd u niej taka wylewność. Coś gadał, że koleżanka z roboty, że pierwszy raz to zrobiła i takie tam. To proszę go by przy mnie napisał jej sms-a lub zadzwonił i kazał jej nie robić takich rzeczy bo jest ze mną. Że to nie na miejscu coś takiego. A on w nerwy, że tego nie zrobi, że ona ma problem a on ma jej tak powiedzieć. Przecież nie mówiłam żeby ją obraził tylko żeby ją ukrócił z takim zachowaniem bo on nie jest na jej zawołanie. A on wyszedł z domu i pojechał do siebie. A co gorsza jak próbowałam się do niego dodzwonić to był cały czas zajęty. Gadał z nią chyba godzinę zanim odebrał mój telefon i wielce się zaczął tłumaczyć. Niby jej wyjaśnił to co chciałam, ale szkoda że nie zrobił tego przy mnie. Więc wątpie by to zrobił. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej.

Potem zaczęły się znowu pretensje. Nagle dowiaduje się, że go ograniczam, że nie ma dla siebie czasu. Że zabieram mu wolność i wszystkiego zabraniam. A ja w słup bo nie dość, że zwłaszcza ostatnio miał mnóstwo czasu dla siebię jak wyjeżdżałam to jeszcze przez te lata sam mi się non stop zwalał na głowę i chciał być ze mną 24/7 nie pytając mnie o zdanie. Nie ma żadnych zainteresowań bo wszystkie porzucił sam z siebie. Moję zainteresowania mu się podobały, brał w nich udział a potem nagle każde z koleji było przez niego krytykowane i odsuwane aż w końcu nie chciał nic robić razem. Zostały tylko spacery jakieś wycieczki, zdawkowe gadki o niczym i oczywiście żadnych rozmów o przyszłości a jak już że wciąż nie ma na tyle kasy by razem zamieszkać już nie mówiąc o ślubie. Jesteśmy już wielokrotnie zaręczeni tak po za tym.

Była taka sytuacja, że mówił mi o tym że danego dnia chce być po pracy sam. Tak sobie myślę no okey ale skoro chce mojej inicjatywy w działaniach to może chociaż spytam czy jest tego pewien bo mogłabym przyjechać na noc do niego(mieszka z rodzicami, ale ma własny pokój, ja mieszkam z mamą prawie jak sama bo nie wchodzimy sobie w drogę poza rozmowami i czasami oglądaniem filmów). Zapytałam sms-em o to bo był jeszcze w pracy i nie chciałam mu wydzwaniać. Jakie było moje zdziwienie gdy oddzwonił i taką mi aferę o to zrobił jakbym go co najmniej zdradziła albo coś. Dowiedziałam się, że jestem nachalna, natrętna i że nie szanuje jego prywatności. Nie wiedziałam co powiedzieć, nigdy nie miał pretensji jak się o coś takiego pytałam a teraz nagle coś takiego. Przecież mógł powiedzieć, że nie i spokój a on tak się kłócił z przerwami bo musiał co jakiś czas coś w pracy zrobić i potrzebował dwie ręce, że ta kłótnia o to przeciągnęła się na pare godzin i jeszcze przyjechał do mnie po pracy awanturować się. Powiedział, że ma mnie dość i że zrywa. To był dla mnie szok. Z normalnego człowieka, który zawsze mnie chciał wysłuchać, spokojnie porozmawiać i zawsze mnie chciał mieć przy sobie i sam do tego dąrzył zmienił się nagle w obrażalskiego księcia z wymaganiami sięgającego zenitu i pokazującego co chwila fochy. Ciężko jest mi opisać każdą sytuację jaka się działa miedzy nami ale staram się zobrazować co się dzieje.

Nawyrzucał mi tyle przykrych rzeczy, które nie wiem skąd wziął. A tym bardziej, że wciąż sie nie staram, że wciąż nic nie inicjuje. że czepiam się tej znajomej co wydzwania i wypisuje. A ja tylko prosiłam go by nie przesadzał z kontaktem skoro to tylko koleżanka z roboty a wcześniej pytałam kto to jest i co i jak. Czy przypadkiem on czegoś nie kombinuje z nią albo ona z nim. Uważam, że każda kobieta ma prawo wiedzieć takie rzeczy a tym bardziej skoro tyle czasu byliśmy ze sobą. On oczywiście ze wszystkim się zarzekał że nic ich nie łączy i że nie szuka zastępstwa dla mnie. Ale była dla mnie dziwne, że nagle tyle do siebie dzwonią i piszą a ze mną się kłóci. Osobiści nie podejrzewam go o nic, bo nigdy nie złapałam go na kłamstwie ale nagle zaczął byc dla mnie okropny, agresywny i wybuchowy. Nagle zaczęłam mu przeszkadzać i to co robię jest nic nie warte. Nagle stwierdził, że zrywa tak z nikąd. Niby ma milion powodów bo co chwila dowiaduje się czego nie robię/robiłam co robiłam. Nagle sam zaczął się czepiać że mam facebook, że grywam przez internet siedząc na ts-ie z facetami itp.(bo lubie gry MMO). Nagle jestem natrętna. Kiedy dzwonie wtedy kiedy on nie chce to jestem natrętna, kiedy chce coś zrobić to jestem natrętna itp itd. A jak czegoś nie zrobie to jestem zła i niedobra. Nie wiem co się dzieje on oszalał jak dla mnie albo ja. Za tydzień jedziemy na wakacje bo były zaplanowane. Niby coś się uspokaja z nim, niby mówi że jestem dla niego wyjątkowa i że mu zależy. Ja już nawet mu powiedziałam raz jeszcze bo zawsze tak uważałam. Możesz mieć znajomych ale są granice. Nie może obca baba czy obcy facet nachalnie wydzwaniać i wypisywać do osób co są zajęte. A ona tak właśnie robi. Nagle wielkie koleżeństwo a ja jestem zła i natrętna. Ogólnie mam dość jego zachowania, to ciężko nazwać jaki on się stał. Nagle mu sie wszystko odmieniło, mam dość jego wyrzutów z kosmosu za sprawy z przed 3-5 lat które były wyjaśnione, a i większość wyrzutów to nawet nie wiem skąd wziął. Nagle się dowiedziałam żę cały związek byłam egoistką i trzymałam go w klatce. A tak nie było. A poza tym skoro tak twierdził to czemu wcześniej tego nie powiedział.

Nie wiem co mam myśleć. On się upiera przy swoim, że traktuje go jak swoją własność a tak nie jest i teraz on myśli że rozdaje karty bo on odszedł. A ja ogólnie przez te jego afery stałam się obojętna co on zrobi. Coś próbuje z nim rozmawiać ale wystarczy że powiem coś jak on uważa za dużo i już drze się na mnie i nie chce ze mną rozmawiać. Niby na wakacjach chce żebyśmy siedli ze sobą i pogadali ale myśle że to będzie gadka typu. Jego warunki i moje albo się zgadzam albo nie. A ja się na to nie zgodzę bo nie pozwole sobą manipulować. Nagle po 9 latach zachciało mu się niezależności, wolności i braku zobowiązań. Szkoda tylko że mówił zupełnie co innego jeszcze całkiem niedawno.

Ja myśle, że on się specjalnie wycofał z tego. Nagle do niego doszło, że wypadałoby coś z sobą zrobić. A tu ani mieszkania ani nic. A u rodziców nic nie płaci, wszystko ma podane. Nic nie musi robić tylko praca i przyjemności a życie wymaga czego innego jakbyśmy zamieszkali razem. Powoli zastanawiam się czy nie darować sobie bo szkoda kolejnych lat na czekanie na niego. Co myślicie o tym. Czy ktoś umie to ogarnąć? Wiem że dużo tego ale ja mam taki sam mętlik i już nic nie wiem a juz na pewno o co tu chodzi i co mam robić.

Ogólnie go szanuje i kocham miłością dojrzałą bez skowronków ale taką by być z nim. Ale nie jestem już zakochana na zabój w nim, żebym nie mogła tego zakończyć i poszukać szczęścia gdzie indziej. Swoim całym zachowaniem zachwiał moje poczucie bezpieczeństwa i pewności o przyszłość tym samym osłabił moje przywiązanie do siebie a tym samym miłość. Po prostu mnie zawiódł na całej linii.

Dziękuje tym co wytrwali to co napisałam i mam nadzieje, że ktoś da rade to jakoś ogarnąć albo chociaż rzucić jakąś wskazówką.
napisał/a: Yenna 2014-06-25 08:50
jestemdziwna napisal(a):Czy przypadkiem on czegoś nie kombinuje z nią albo ona z nim

pewnie kombinują.
napisał/a: jestemdziwna 2014-06-25 09:08
Zarzeka się, że nie. Podobno tylko piszą i dzwonią a widują się czasami w pracy. Że dobrze im sie razem gada o pierdołach. Podobno nie porusza z nią żadnych tematów o nas, o mnie czy nie szuka u niej żadnej rady. Twierdzi że nie ma zamiaru się z nią spotykać poza pracą. Nie wiem. Nigdy mi nie kłamał z niczym. Tak mi się wydaje a ja też nie należe do kobiet co wierzą we wszystko i przytakują.
napisał/a: e-Lena 2014-06-25 09:38
A ja myślę, że on szuka pretekstu, żeby zakończyć związek. A właściwie, żebyś to Ty go zakończyła. Gdyby mu na Was zależało, wasza relacja poprawiłaby się w momencie, kiedy zaczęłaś się o niego bardziej starać (po jego zarzutach, że tego nie robisz).
Na nieszczęście dla niego, spełniłaś jego prośbę i teraz za bardzo nie wie jak z tego wybrnąć, więc prowokuje Cię na każdym kroku.

Ja bym mu poszła na rękę i sobie odpuściła, chociaż po 9 latach może nie być to najłatwiejsza decyzja.
napisał/a: Rooda666 2014-06-25 09:45
e-Lena, zgadzam się, niestety.
napisał/a: jestemdziwna 2014-06-25 09:55
Dziękuje za odpowiedzi. Zastanawiam się tylko czemu tak nagle się to dzieje. Jak mam się zachowywać na tych wakacjach. Nie wiem. Jak mam reagować na nachalność tej baby z roboty. Ogólnie czuję, że jestem mu zbędna tak bez powodu. Myśle czy nie lepiej będzie po prostu wszystko olewać, nie zwracać uwagi, byc może szukać innego towarzystwa do zabawy na wakacjach a on niech sie bawi sam? W sumie już zdarzyłam od niego usłyszeć, że go nie interesuje już z kim piszę rozmawiam czy spotykam się. Ale skoro czepiał sie tych internetowych znajomości to tego pewnie też by się czepił bo łatwiej sie mówi niż widzi to naocznie. Może warto nastawić się po powrocie z wakacji na coś nowego i być może nową miłość. Ogólnie mam że tak powiem plan, że nawet jak się pogodzimy jakoś to i tak po powrocie zająć się sobą by dac mu pole do popisu by zaczął sam zabiegac o moje towarzystwo. Jeśli nie będzie tego robił pomimo, że zauważy mój brak zainteresowania i angażowania się to trudno. Przynajmniej będe miała czarno na białym że pogodzenie się byl tylko dla świętego spokoju i tylko czekać jak znowu z czymś wyleci. Nie wiem czy dobrze myśle.
napisał/a: e-Lena 2014-06-25 10:08
jestemdziwna napisal(a):Ogólnie mam że tak powiem plan, że nawet jak się pogodzimy jakoś to i tak po powrocie zająć się sobą by dac mu pole do popisu by zaczął sam zabiegac o moje towarzystwo.

Tylko czy jeżeli się pogodzicie, będziesz potrafiła żyć z nim "jak dawniej"? Jesteście ze sobą prawie całą młodość, i - z tego co piszesz - nie macie nawet pewności, że to, że się wybraliście jest dobrym rozwiązaniem. Twój partner wydaje się być znudzony waszą relacją, znalazł bodziec w kimś innym i mało elegancko próbuje się wykaraskać od związku z Tobą. Takie przeciąganie liny, sprawdzanie komu zależy bardziej a komu mniej, na dłuższą metę potrafi być męczące i bezproduktywne, więc musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy będziesz potrafiła żyć z nim i jednocześnie obok niego, w takim nijakim czymś.
napisał/a: jestemdziwna 2014-06-25 10:19
Właśnie nie będę mogła tak żyć. Mam dość tego, że nie ma tego co powinno być. czyli minimum mieszkania razem i planowania dalszej przyszłości. Zamierzam na tej jego rozmowie mu powiedzieć, że jeśli chce byc dalej ze mną to wóz albo przewóz. Albo robimy w końcu krok w dorosłe życie albo dalej się tak bawimy tyle że ja już jie mam zamiaru się tak bawić. A przeciągać liny nie mam zamiaru. Po prostu chce się sama przekonać ile będzie znaczyc ewentualne pogodzenie się. poza tym sam twierdzi, że zabieram mu prywatność to po prostu zajme się swoją prywatnością nie licząc czy on coś zrobi. Po prostu zajmę się sobą. Nie wiem czy ten bodziec co u niej znalazł był na tyle mocny by tak się zachowywać bo sam twierdzi, że on nie jest nikim ważnym. że ja jestem tą pierwszą i dla niego wyjątkową. Że mu tak czy siak zależy na mnie. A z drugiej strony takie przykrości mi mówi i robi i nagle odchodzi mimo, że wciąż mi mówi jaka to dla niego jestem ważna. To się gryzie jedno z drugim. Wątpie by to chodziło o ta babę, już sama nie wiem.
napisał/a: e-Lena 2014-06-25 10:23
jestemdziwna napisal(a):Zamierzam na tej jego rozmowie mu powiedzieć, że jeśli chce byc dalej ze mną to wóz albo przewóz.

A Ty? Chcesz z nim być? Nie patrz teraz na niego i na to, co on Ci odpowie (bo pewnie odpowie, że chce być z Tobą), tylko zastanów się, czego chcesz Ty sama. Czego oczekujesz i czego potrzebujesz dla samej siebie
napisał/a: jestemdziwna 2014-06-25 10:31
Najbardziej bym chciała by zaczął się zachowywać poważnie bo wiek już tego nakazuje. A co bym chciała dla siebie? Hmm, kogoś kto będzie mnie akceptował taka jaka jestem i szanował to że jesteśmy razem. On nagle przestał to robić i do tego wciąga w to osobe trzecią która podobno nic dla niego nie znaczy. Może sobie mieć koleżanki, ale nie musi się z nią tak obnosić i zachować jakieś granice. Chciałabym móc mieć jakąś przyszłość i planować ją we dwoje. Samemu jest fajnie, ale na chwile. Być może to nie jest to co powinnam teraz myśleć ale nic innego na razie nie przychodzi mi do głowy.
napisał/a: Annie 2014-06-25 10:57
Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to to, że 30!!! letni facet mieszka z mamusią i za nic nie płaci, a swojej od bliska dekady dziewczynie wmawia, że nie stać!!! go na wspólne zamieszkanie.

To albo autorko jest on leniem śmierdzącym, który swojego własnego życia za kark nie potrafi chwycić, albo jest typowym Piotrusiem Panem. A ci nie dorastają i każda kobieta zawsze będzie pozostawać w cieniu kochanej mamusi, która wszystko pod nosek podetknie.

Na takiego typa nie warto marnować czasu. Facet MUSI być ogarnięty!! Zwłaszcza po 30! Z nim nie masz co liczyć na bezpieczny dom i kochającą rodzinkę.

jestemdziwna, dziewczyny dobrze mówią. On ewidentnie chce się rakiem z tego związku wycofać. Po pierwsze- zerwał z Tobą. Po drugie otwarcie mówi, że nie obchodzi go z kim sie spotykasz i z kim rozmawiasz. Jak jeszcze bardziej musi Ci dać do zrozumienia, że już Ciebie nie chce? "Koleżanka" wydzwania po nocach a Ty nadal przy nim trwasz. On WYSZEDŁ od Ciebie z domu w środku nocy, bo powiedziałaś, ze nei życzysz sobie tych kontaktów. PO co wyszedł? Dzwonić do niej! Czy na prawdę zrozumiesz, że on Cię nie chce dopiero, jak zobaczysz go w łóżku z inną?

Ten facet jest nic nie wart.

Moja rada - odpuść sobie te wakacje. Nawet, jak się już umówiliście, że pojedziecie. Nawet, jeśli już za nie zapłaciłaś. To tylko pieniądze... Nie warto.
napisał/a: jestemdziwna 2014-06-25 11:02
Dziękuje za wyczerpującą wypowiedź. Zapewne masz częściową lub całkowitą rację. Poprostu zawsze jest szkoda i cięzko po tylu latach i kiedy się myślało że teraz to już z górki i będzie dobrze a tu taki cios z nikąd. I jeszcze mówi, że mu zależy i że jestem ważna a tu takie coś. Niby chce się pogodzić a i tak nic pewnego co będzie bo zapewne dalej żadnego kroku nie zrobi.

Jesli cos napisał nieskładnie to przepraszam, pisze to przez łzy.