A ja Wam opowiem... :)

napisał/a: CzArNaCk 2012-04-08 16:13
A ja Wam opowiem moją historię:) Ku przestrodze, szczególnie dla takich małolatek jak ja kiedyś:)
Swojego obecnego męża poznałam jak miałam niecałe osiemnaście lat. Kiedy miałam już osiemnaście i kilka miesięcy wyprowadziłam się do niego, krzywdząc tym samych rodziców, którzy byli przeciwni naszemu małżeństwu. Ja jednak musiałam postawić na swoim. I postawiłam. Na początku byłam cholernie szczęśliwa - wiecie, rozumieliśmy się bez słów, byliśmy za sobą, zero kłótni, wszystko jak najlepiej. Po pół roku małżeństwa urodziłam Syna. Później była awantura - z podniesieniem ręki. Po tym incydencie straciłam zaufanie i szacunek do męża. Jednak chciałam żeby Syn miał pełna rodzinę dlatego postanowiłam że się poświecę i wytrwam w tym toksycznym związku. I faktycznie przez prawie rok wytrwałam w tym gównie. Ale wiecie co? Nie warto było. Teraz już wiem to na pewno. Odeszłam z synem i wróciłam do swoich rodziców. Nie żałuje, czuje ze znowu żyje. Nie chciałabym cofnąć czasu - nie miałabym wtedy syna. Przede mną rozwód - chce mieć go jak najszybciej za sobą, zamknąć rozdział życia w którym jest obecny mąż, zapomnieć na pewno nie zapomnę ale będziemy wtedy już prawie obcymi dla siebie ludźmi. Nie rozumiem co ja w nim kiedyś widziałam. Czy to możliwe ze człowiek może się tak szybko zmienić? A może przez miłość/zauroczenie nie widzimy jaki naprawdę jest drugi człowiek? Co myślicie? Poznałam kogoś wartościowego ale obiecałam sobie ze nic nie będę przyspieszać - niech wszystko toczy się swoim torem, bez żadnych ingerencji. Co ma być to będzie.
Dziewczyny apeluje do Was - nie zmuszajcie się do miłości - tak się nie da, nie warto, daleko na tym nie zajedziecie, a skrzywdzicie tylko siebie.
Jakie są Wasze opinie w temacie ,,związku z rozsądku''?:) Pozdrawiam:)
napisał/a: jaga12Xj1 2012-04-09 10:29
Nigdy bym nie była z kimś z rozsądku
napisał/a: Canada4 2015-05-19 14:18
Wiesz, roznie bywa, ja nie potrafie nie kochac osoby z ktora jestem.