Archiwum zdrad : 2008

napisał/a: molo 2008-12-08 04:02
czytam wasze posty i tak sie zastanawiam nad tym wszystkim co napisaliscie jest w nich wiele prawdy. chcialbym z kims o tym porozmawiac ale nie mam zabardzo z kim. dusze to w sobie jedyna rzecza ktora trzyma mnie przy zyciu jest praca. nie jem nie spie, a jak juz zasne to budze sie spocony i mozna powiedzic ze taki wypoczety bo to jedyna chwila w ktorej nie mysle co sie stalo. Rozmawialem z moja kochana kobieta i troszke sie gobi w tym wszystkim chyba caly czas kocha go dalej i jest ze mna tylko i wylacznie bo tamten nie chcial byc z nia. Bardzo duzo niezgodnosci jest z tym co mowila w pierwszej fazie a teraz ukazuja sie klamstwa i chec zostania ze mna bo boi sie samotnosci i wychowywania dziecka sama. nie wiem co zrobie chyba we mnie sa dallej emocje. Dopiero minelo pare dni od tych wszystkich wydazen. caly czas zadaje sobie pytanie czy warto!!!!!! Caly czas chodzi mi mysl ,,odejsc" i juz nigdy w zyciu sie nie angazowac w jakies zwiazki,, milosc jest chora" tylko tak poprostu sobie zyc zdala od takich probemow relacji kobieta- mezczyzna czyli (zwiazki bez zobowiazan i oczywiscie bez milosci)
napisał/a: ~gość 2008-12-08 06:48
molo napisal(a):Rozmawialem z moja kochana kobieta i troszke sie gobi w tym wszystkim chyba caly czas kocha go dalej i jest ze mna tylko i wylacznie bo tamten nie chcial byc z nia. Bardzo duzo niezgodnosci jest z tym co mowila w pierwszej fazie a teraz ukazuja sie klamstwa i chec zostania ze mna bo boi sie samotnosci i wychowywania dziecka sama. nie wiem co zrobie chyba we mnie sa dallej emocje.


Jeżeli jesteś przekonany, że kobieta nie kocha Ciebie, kocha faceta z którym zdradzała poza Twoimi plecami - to masz szansę, dużą szansę, że odejdzie od Ciebie za rok, za dwa, za pięć - jak tylko jej ukochany znowu zechce z nią się związać. Jej ukochany - lub ktokolwiek inny którego pokocha. Pokochać kogoś z kim jest się na co dzień jest niezmiernie trudno - szarzyzna dnia codziennego skutecznie przeciwstawia się pojawieniu się uczucia pomiędzy takimi osobami, może co najwyżej pojawić się przywiązanie, które przegra w godzinę próby z "motylami" jeżeli pojawi się facet kadzący tanie komplementy.
Jeszcze jedna kwestia mnie nurtuje - w jaki sposób potwierdziłem że jesteś ojcem nienarodzonego dziecka ?
napisał/a: sorrow 2008-12-08 10:44
molo napisal(a):tylko tak poprostu sobie zyc zdala od takich probemow relacji kobieta- mezczyzna

Życie nie zawsze pozwoli ci na dokonanie najlepszego wyboru. Właściwie słowo "najlepszego" jest tu zupełnie nie na mijescu. Czy to ma być najlpeszy wybór dla ciebie? Czy najlepszy oznacza najmniej cierpienia, wysiłku i zobowiązań? No nie wiem... pewnie zależy od człowieka. Ty już od jednych zobowiązań uciekłeś (tych dwóch w innym kraju). Wiem, wiem... zostałeś zdradzony. Jednak powołałeś do życia dwa nowe istnienia, za które jesteś odpowiedzialny nie tylko w sensie materialnym. Nie wiem czemu zdecydowałeś się wyjechac tak daleko. Coś piszesz o zapomnieniu... czy to zapomnienie i umniejszanie sobie bólu objęło też dzieci?

Teraz jesteś w podobnej sytuacji i znowu myślisz, żeby "żyć z dala od problemów". Możan oczywiście od porblemów uciekać, ale życie i tak cię dorwie i wpędzi w nowe. I będzie się tak działo dopóki zamiast uciekać odwazysz się z nimi zmierzyć. Masz kolejne dziecko... czy i z jego życia znikniesz? Nie mówię, że masz wiązać się z jego matką (chociaż spróbować wybaczyć i zostać z nią nie zaszkodzi jeśli ona też tego pragnie). Powinieneś jednak być w pobliżu. Kochając się z nią chyba wziąłeś pod uwagę potencjalne następstwa seksu.

Wiem, że w obecnym stanie w jakim się zajmujesz do może dla ciebie być niemiła prawda, ale warto wziąć to pod uwagę kiedy będziesz podejmował jakieś decyzje. Po prostu nie istniejesz już tylko ty, ale też kilka młodych, związanych z tobą osób na świecie. Szukając szczęścia nie powinieneś rozpatrywać go jedynie w swoim kontekście, ale również w ich. Powodzenia w mądrych wyborach!
napisał/a: piti 2008-12-08 11:44
onomatopeja12345 napisal(a):
A tak ogóle, to Sąd może dopuścić dowód z opinii psychologicznej. Psycholog porozmawia z Twoją córką na temat jej relacji z Tobą i żoną. Jeżeli dziecko powie psychologowi, że mamusia nie zajmuje się nią, a centrum jej życia kręci się wokół tatusia - nie powinno być problemów z władzą rodzicielska w stosunku do córki.


No to niestety bardzo dużo się zmieniło.
Córka chce tylko do mamy. Nie wiem kurde co się dzieje. Zabraniają jej rozmawiać z tatą o mamie, tak że mnie kompletnie od siebie odsuwa.
Mam nadzieję, że sąd nie bierze pod uwagę tylko tego co dziecko chce, ale raczej rozsądza to, kto da dziecku lepsze warunki, kto o nie lepiej zadba itp.
Dzisiaj po prostu z wściekłości już sobie powiedziałem, niech cholera zabierają i rozpieprzą dziecko bo mnie już to męczy, a ja zaczynam z wszystkim od zera. Będzie mi łatwiej, ale szkoda mi małej żeby jej nie zmarnować.
Teraz jak już wie, chociaż nic na dobrą sprawę sie nie zminiło w harmonogramie, zachowuje się okropnie.
napisał/a: ~gość 2008-12-08 11:48
piti napisal(a):
Mam nadzieję, że sąd nie bierze pod uwagę tylko tego co dziecko chce, ale raczej rozsądza to, kto da dziecku lepsze warunki, kto o nie lepiej zadba itp.



Jest domniemanie, że matka choćby była k...ą to i tak lepiej dzieckiem się zajmie.
Bez wsparcia ze strony dziecka wyrażonego u psychologa w formie oświadczenia "chcę być u taty" - nie wygrasz.
napisał/a: sorrow 2008-12-08 12:29
Mam wrażenie, że chcesz ją (córkę) zatrzymać trochę dla zasady... żebyś nie wyszedł na złego ojca. Napisałeś tu o swojej żonie wiele nieprzyjemnych rzeczy, ale wiesz... to ona zajmowała się i wychowywała córkę przez wszystkie lata. Nic dziwnego, że mała chce z nią zostać. Pamiętaj... ty tego dziecka nie chciałeś, potem żona się sama nim zajmowała podczas twoich studiów, potem z tego co rozumiem to właściwie też sama, bo ze sobą nie mieszkaliście. Jakim by dla ciebie nie była "potworem", to dla córki prawdopodobnie jest kochaną mamusią. Poza tym w twoich wypowiedziach tak między wierszami czasem pojawia się coś, co nie stawia w dobrym świetle twojego stosunku do dziecka. "zawsze się dzieciaka zabierało który skutecznie zabijał namiętność"... sorry, ale tak o własnym dziecku nigdy bym nie powiedział. Narzekasz dość dużo na to jaki jesteś zmęczony przez te ostatnie czasy, bo "ciągle musisz się z nią bawić" i na inne związane z opieką sprawy. A na czym opieka polega jak nie na stałej obecności w życiu dziecka? Nawet jeśli widzisz teraz swoje błędy i poczułeś w końcu wielką więź z córką, to jej kilku lat bliskiego kontaktu z matką nie wymażesz. Chyba powinieneś przemyśleć, czy to co próbujesz robić jest rzeczywiście dla dobra dziecka, czy kryje się za tym coś innego. Sorry za nieprzyjemne słowa... to odnośnie twoich relacji z córką... pomijam całą resztę, czyli ciebie i żonę.
napisał/a: piti 2008-12-08 13:54
No sorrow, nie ukrywam, że masz rację w kwestii mojej obecności kiedyś na samym początku.
Ostre słowa czasami są potrzebne aby przeanalizować wiele innych sytuacji.
Jednak jeżeli chodzi o namiętność kiedy "zawsze się dzieciaka zabierało który skutecznie zabijał namiętność" to nie wiem, czy zauważyłeś też inną stronę tej wypowiedzi - ona zostawiała dziecko u rodziców/teściów aby sobie wyjechać w namiętną podróż z kochankiem.
Nie ukrywam, że żona uwielbiała patrzeć na nas jak jesteśmy razem i bawimy się. Nie jest chyba tak jak myślisz. Bardzo byłem blisko małej, teraz ona czuje się jakby miała do wyboru albo mamę albo tatę. Małą często opiekowali się moi rodzice, czy teściowa ze względu na jej charakter pracy.
Nie próbuję za wszelką cenę utrzymać małej przy sobie. Chcę ją po prostu wychować z dala od środowiska w którym są ciągłe kłótnie, panuje kłamstwo, zdrada, niedomówienia, a kontaktu z matką w żadnym wypadku nie chciałbym limitować (zaś ja zostałem postraszony, że dostane 2 godziny przy niej i do domu - śmiechu warte). Jestem nawet za tym, aby zawsze matka miała możliwość być z dzieckiem i zostawać u mnie z nią na noc. Dla świętego spokoju matka powiedziała, że ją dzisiaj odbierze z przedszkola. Ciekawe czym mi się uda małą przekonać i jakich argumentów mam użyć dlaczego mamy nie ma. Masz jakiś pomysł?? A może znowu potraktuje mnie, że ją od mamy odciągam. Super sposoby wychowawcze. Czy nadal uważasz, że można tak kłamać dziecko dla 5 minut świętego spokoju, aby odjechać sobie bo kochanek pod domem czeka??
Bardzo dziwi mnie, że jakoś temu palantowi nie zależało, aby ich dziecko było przy nich, tylko siedziała z nim moja teściowa, a sami byli z moją córką.

Chcę ją chronić! Wychować a nie wychodować!!!
napisał/a: sorrow 2008-12-08 14:31
O ile sądy wyraźnie faworyzują matkę jeśli chodzi o przyznanie opieki, o tyle zawsze biora pod uwagę kontakt ojca z dzieckiem jeśli matka dobrowolnie nie chce go dać. Musisz jednak wyglądać "wiarygonie", żeby uzyskać jak najwięcej dla siebie. Twoja zona nie liczy się za bardzo z tobą, więc nie będzie miała skrupułów wyciągnąć z przeszłości twojej nieobecności... pewnie znajdzie jeszcze kilka argumentów, żeby utrudnić ci kontakt. Teraz jeszcze opinia dziecka działa na jej korzyść. Dwie godziny to lepiej niż nic, a żona jak się postara, to pewnie zakaz odwiedzin ci załatwi. Warto więc przemyśleć, czy nie pójść na jakiś kompromis.

Gdyby ci się udało, to twoja sytuacja nie będzie taka zła. Mam wokół siebie kilka takich "układów". Tatusie zawsze są najkochańsi. Nikt im nie wyrzuca, że za długo siedzą w pracy, że gdzies tam chodzą, że marnują czas przy kompie... nie mają codziennych problemów z dzieckiem... nie robią zakupów, jedzenia... nie zabraniają, nie marudzą w domu. Tatusie zawsze przychodzą na parę chwil, coś kupią, coś opowiedzą, w cos się pobawią... zawsze chętni i ochoczy, bo raz na jakiś czas to zawsze atrakcja. Może więc z czasem będziesz miał z córką dużo lepsze kontakty niż z matką... tylko żona będzie ci wtedy zazdrościć, więc spodziewaj się kolejnych kłopotów.
napisał/a: piti 2008-12-08 16:39
sorrow napisal(a): Dwie godziny to lepiej niż nic, a żona jak się postara, to pewnie zakaz odwiedzin ci załatwi. Warto więc przemyśleć, czy nie pójść na jakiś kompromis.

Sorrow, ale ojciec ma takie same prawa do dziecka jak matka.
2 godziny to jest tylko wymysł aby zastraszyć aby druga osoba siedziała cicho.
Musiałaby ze mnie zrobic wariata, pijaka, brutala itp...
napisał/a: sorrow 2008-12-10 12:10
Temat zamknięty na prośbę autora.
napisał/a: magia 30 2008-12-11 15:27
Witajcie
jestem tu nowa .I też mam problem z zdradą tylko to nie ona mnie kusi a partnera .Od niedawna pracujemy w jednej firmie latem poznał koleżankę spotykali się czasem na piwie po pracy czasem sami czasem z grupą innych ludzi bardzo go kocham i naprawdę nie wiem co robić Kilka tyg temu powiedział mi ze powiedziała ze go kocha ona od tego momentu pisze z nim SMS kilka razy udało mi się przeczytać te SMS serce mnie zabolało i to bardzo powiedziałam mu ze widziałam to co napisała do niego kazałam wybierać mu .niby wybrał mnie bo razem mieszkamy od roku a jesteśmy już 3 lata z ze sobą .Wiem ze nadal pisze ona do niego a mnie to meczy chciałam się z nią rozmówić ale chyba się przestraszyła i nie przyszła po pretekstem spotkania .On cały czas się tłumaczy że to koleżanka i nic więcej ale jakoś nie może przestać z nią pisać co mam robić
napisał/a: ~gość 2008-12-12 11:34
magia 30, jesteście już dojrzałymi ludźmi, jeśli tobie przeszkadza taki "pisanie smsków" i mówiłaś o tym partnerowi, to on już dawno powinien przestać i zerwać kontakty z tą "koleżanką". Dziwi mnie takie zachowanie dorosłego faceta, w końcu to ty jesteś na pierwszym miejscu a nie koleżanka. Na pewno wiążesz jakieś poważniejsze plany z tym menem więc takie niejasne sytuacje powinnaś rozwiązać bardziej stanowczo i dowiedzieć się o co w tym chodzi, jak chce sie bawić w jakieś romansiki esemesiki to chyba nie dorósł jeszcze, a ty na tym cierpisz