Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Baba Jaga, dobry ale niezdecydowany Jasio i pyskata niby Księżniczka

napisał/a: LilyRain 2009-09-06 20:29
Poddaję się. Może jak przeleję swoje myśli na papier to mi się polepszy? Może ktoś ma czy miał tak jak ja i podzieli się bezcenną radą? Jak zwykle chodzi o faceta :) bo o kogo by innego.
Zaczęło się niewinnie. Koleżanka miała bardzo fajnego acz nieśmiałego sąsiada – po 30-tce czyli tak akurat. No ale jak tu poznać faceta, który prawie nigdzie nie bywa? Praca, dom, kościół, motor, motor, dom, kościół, praca. To więc w takim układzie ja, też nie należąca do odważnych, przez 3 tygodnie zbierałam się w sobie jak i czy wysłać mu smsa. No w końcu doszło do ostatecznej rozgrywki – sms poszedł pewnego dnia wieczorem późnym. Odpisał i pisał cały dzień, zaprosił na obiad, spacer a potem to już poleciało z górki. Okazał się, że zauważył mnie już kiedy robiłyśmy przegląd obiektu na żywo i w ogóle jest fajnie, że napisałam do niego bo on by nigdy nie znalazł odwagi i nie wiedział jak to wszystko rozegrać. Sielanka normalnie się zaczęła. Kino, spacery, itp. Godzinami mogliśmy ze sobą rozmawiać. Poznał moją rodzinę, ja jego. Znajomi moi i jego powtarzali, że to nie jest możliwe, ze to jakaś bajka, byliśmy nierozłączni, Ale bajka nigdy nie trwa wiecznie. Dostał mi się zimny prysznic, kiedy powiedział mi, że ostatnio przy mnie traci głowę, może myśleć tylko o mnie i nie umie sobie poradzić z tym właśnie. Pół dnia jeździł na motorze, pół nocy nie spał, myślał nad tym wszystkim, ale nie potrafi tak dalej. Niczego nie żałuje. Ale to co jest miedzy nami za bardzo burzy jego porządek i on się gubi. Czułam jakby mnie ktoś walnął kijem do bejsbola prosto w głowę. Żadne znaki nie wskazywały, że poczęstuje mnie takim tekstem. Patrzył na mnie, powtarzał, że to jego wina, że to on jest beznadziejny i chciał żebym coś powiedziała. A ja nie mogłam pozbierać mysli. Teraz żałuję, że wtedy nie wyperswadowałam mu tej beznadziejności i tych dzikich argumentów, ale cóż, stało sie nic nie zrobiłam. Resztę dnia przepłakałam. A on tylko pisał sms, że to wyłącznie jego wina. Wieczorem rozmawiał z moją mamą i w efekcie końcowym chciał przyjechać żeby mnie przeprosić, żeby wyjaśnić, bo zaszło kosmiczne nieporozumienie. Ale wiadomo wcześniej wypił piwo z żalu i było po wizycie. Zjawił się rano następnego dnia. Nie zamienił ze mną ani słowa, chciał tylko gadać z moją mamą!!!! Na odchodnym tylko na mnie patrzył i powiedział, żebym nabrała do niego dystansu. Ja reagowałam chyba jak w amoku, bo nic nie powiedziałam tylko zamknęłam mu drzwi przed nosem. Następnego dnia dostałam smsa, że jestem wyjątkowa, że przeprasza, i że zasługuję na kogoś lepszego niż on. Czułam się jakby psychopata z tępym toporem wtargnął do mojego serca i urządził sobie krwawą jatkę ! Od tego czasu nie odezwał się do mnie ani słowem. Zero kontaktu zero reakcji. Kompletnie się nie odzywa. Ktoś kto go dobrze zna mówi, że to siostra mu dobrze doradziła, ona jest starsza, jest sama i pewnie szuka zabezpieczenia na przyszłość. Miałam niby widzieć w nim tylko ten motor, auto i kasę bo jak wykształcona kobieta może inaczej zwrócić uwagę na mniej wykształconego faceta? Już uwierzę, że siostrunia to żmija, ale on nie ma własnego zdania? Własnej woli? Próbowałam to zrozumieć, ale nie daje rady. Próbowałam wyciągnąć do niego rękę, chociaż wszyscy mi mówili, że jestem idiotką, że to robię. Bez reakcji z jego strony. Niedawno spotkaliśmy się na plenerowej imprezie, obydwoje wcześniej wiedzieliśmy ze tam prędzej czy później na siebie wpadniemy. Z relacji wiem że on i jego rodzinka wypatrywali mnie,albo należało by powiedzieć śledzili każdy mój ruch. Tak że nawet palcami na mnie wskazywali gdzie jestem i co robię, ciągle ktoś z nich był niedaleko mnie. On też zawsze był gdzieś w zasięgu wzroku. Kiedy w końcu mnie mijał jeden jedyny raz nie odezwał się słowem. Nawet głupiego cześć. Przyznaję ja też uniosłam się honorem i słowa nie powiedziałam. Ale tyle razy już wcześniej próbowałam pokazać mu, że nie jest mi obojętny, że wiedział, iż wystarczy jedno jego słowo i można wiele wyjasnić. Nie chciał widocznie skorzystać z okazji. Pokręcone to wszystko. Nie wiem co ja mu zrobiłam? To co robił kiedy byliśmy razem stało się sprzeczne z tym jak argumentował nasze rozstanie. Kiedy był ze mną rąk nie umiał utrzymać przy sobie, ale powiedział potem że jest wierzący a ja chciałam od niego czegoś więcej a on nie może. Racjonalna rada – zapomnieć o człowieku? Ale wiecie jak to jest – serce głupie nie słucha :))) Minęło 5 miesięcy od rozstania a ja o nikim innym nie mogę myśleć.
Czy ktoś z was to może rozumie?? Bo ja już chyba nie....
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-09-06 20:51
Troche to dziwne.... Ale na Twoim mijescu poszłabym do niego i powiedziała mu że mi zależy, że coś czuje itp. Jeżeli że tak powiem to by go nie zainteresowało to naplułabym mu w twarz i nigdy już się do niego nie odezwała.
napisał/a: Pytajnik 2009-09-06 23:14
Najpierw chciałam Ci doradzić żebyś odczekała jakiś czas, bo moze on musi sobie wszystko poukładać, ale skoro minęło 5 miesięcy, to już bardzo długo trwa ten stan...
Nie wydaje mi się, aby siostra miała na niego AŻ TAKI wpływ. Być może powiedziała mu coś na Twój temat, co nie jest prawdą,
a on uwierzył, tylko, że takie rzeczy się wyjaśnia! Myślę, że chodzi o coś innego. Przecież on ma swój rozum.
Obstawiam za tym, że wystraszył się związku. Wiesz coś na temat jego wcześniejszych relacji z kobietami? Być może to wszystko za szybko się działo i on poczuł, że nie ma w tym wszytkim przestrzeni dla siebie. Zaczął się gubić, moze dusić, w zwiazku z czym uznał, że coś trzeba zmienić -ale nie wiedział jak. Tak naprawdę wystarczyłoby dać sobie więcej przestrzeni dla siebie, rzadziej się spotykać przez jakiś czas, ale on doszedł do mylnego wnisku, że rozwiązaniem jest zakończenie zanjomości. Sądzę, że nie nie jesteś mu obojętna, tylko on nie umie się odnaleźć w tym wszystkim. Może nie ma zbyt dużego doświadczenia i nie potrafił sobie poradzić z emocjami, może boi się poważnego związku.
napisał/a: Elita82 2009-09-07 12:24
daj sobie spokoj im wczesniej zdasz sobie sprawe ze nie warto do tego wracac tym lepiej on doskonale wie ze tobie zalezy dalas mu to do zrozumienia juz nie raz:) zapomnij tak bedzie najlepiej przeczytalam mojemu facetowi to co napisalas i on wyraznie stwierdzil ze mu sie znudzilas i tyle smutne ale tak bywa najczesciej i wlasnie z tego powodu wciskaja nam ze niby nie wiedza co chca ja tez bylam w zwiazku w ktorym nic nie zapowiadalo konca az do dnia kiedy dostalam smsa ktory przez po,mylke wyslal do mnie a nie do kolegi napisal mam dosc tej laski powiedzialem jej ze jade za granice (chwile przedtem romzmawialam z nim mowil mi ze chce dorobic za granica) po jakims czasie bardzo zalowal chcial wrocic ale to nie mialo juz sensu dowiedzialam sie ze bierze narkotyki ktorych tez nie podejrzewalam...
napisał/a: LilyRain 2009-09-07 14:10
Myślę, że Pytajnik trafiła w sedno. Nie miał wcześniej żadnego poważnego związku. A ten nasz naprawdę szedł zbyt szybkim tempem. Też muszę to przyznać. Do tej pory miał swój świat, swój porządek dnia, tygodnia, a tu nagle wpadłam mu w życie ja i coś tam powywracałam. Z początku zachłysnął się ta znajomością, bo była to nowość w jego życiu. Jak powiedział potem, wszedł w to i zaryzykował bo nie miał nic do stracenia. Poznaliśmy się zimą więc czasu miał duzo a potem nadeszła wiosna i do pracy zawodowej doszła plantacja winogronek, motor, koszenie trawy, bratanki+brat, którego zostawiła zona i chyba dla mnie zabrakło miejsca. Najgorsze jest to, że nie potrafię zrozumieć jego zachowania. Ok mógł się mną znudzić, proszę bardzo, zdarza się. Ale dlaczego nie umie, nie potrafi ze mną porozmawiać? Powiedziec mi tego tak poprostu zwyczajnie? Postawić sprawy jasno? Wtedy może byłabym niej zraniona ale i spokojniejsza. A tak mam tylko domysły... Bo po co jeżdzi obok mojej pracy? Po co ciagle spotykam kogos z jego rodziny tam gdzie być nie powinni? Nie patrzy się w taki sposób na kobietę, z którą nie chce się mieć już nic wspólnego. Czasami mam wrażenie że chce ze mnie zrobic swojego wroga nr 1.... Wierzcie mi jestem już zmęczona całą tą sytuacją...ale ciagle siedzi gdzieś tam w podświadomości.
napisał/a: Pytajnik 2009-09-07 14:37
Myślę, że z jego strony to jest na zasadzie "chciałbym i boję się".
Wieczór jeszcze do Ciebie napiszę, bo teraz jestem w pracy....
Pozdrawiam :)
napisał/a: Pytajnik 2009-09-07 18:04
LilyRain -przede wszystkim nie ma w tym Twojej winy!

Facet jest niedoświadczony, nie miał dotychczas stałej partnerki i wiele rzeczy jest dla niego nowością. Bardzo często jest tak, że w pierwszej fazie związku ludzie bardzo zbliżają się do siebie. Gdy bliskość jest już duża, niektórzy faceci automatycznie zaczynają czuć, że tracą swoją niezależność. A tego bardzo się boją :) Zaczynają się pojawiać wątpliwości i pragnienie powrotu "utraconej przestrzeni". I właśnie wtedy, jeżeli nie są świadomi, że takie emocje czasem się pojawiają i przy dopowiednich działaniach mijają, mogą dojść do mylnego wniosku, że nic nie czują do danej kobiety i że muszą się wycofać. Zaczynają się wtedy odsuwać, a kobieta nie wiedząc co się dzieje, zaczyna się instynktowanie przybliżać, co powoduje u nich jeszcze gwałtowniejsze wycofywanie się. Najczęsciej w takich wypadkach, w momencie gdy już się bardzo oddalą, a kobieta nie próbuje ich zatrzymać, zaczynają po jakimś czasie tęsknić i znów się przybliżać. John Gray w swoim poradniku "Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus", porównał coś takiego do sprężyny -mężczyzna oddala się, oddala -a następnie gdy już bardziej nie może, jednym ruchem wraca do partnerki -jak sprężyna ;) Aby zatęsknił, kobieta powinna mu pozwolić się oddalić. Nie wiem czy tak było w tym przypadku, ale możliwe.
Facet popełnił trochę błędów, które wg mnie są wynikiem kompletnego braku doświadczenia i nie rozumienia pewnych emocji. W takich sytuacjach wystarczy dać sobie wzajemnie trochę więcej czasu na dla siebie -takie "złapanie oddechu" i znów wszystko wraca do normy. To tak jak z pieczeniem ciasta ;) Nie można cały czas go urabiać, bo są momenty, w których powinno się je zostawić w spokoju, aby sobie rosło ;) Pod woda tez nie można być cały czas -trzeba od czasu do czasu wypłynąc na powierzchnie, by złapać oddech :) Rozumiesz o co mi chodzi?
Myślę, że facet nie rozumiał, że pragnienie, by mieć więcej czasu dla siebie nie jest niczym złym i że po zmniejszeniu częstotliwości spotkań znów zaczyna się pragnąć jeszcze większej bliskiści... To są takie przypływy i odpływy... które nie są niczym złym. Sam się zaplątał w tym wszystkim i zapewne on nie ma pojęcia jak sobie z tym poradzić i jak z tego wybrnąć. Myślę, że gdyby miał większe doświadczenie, to do tej sytuacji w ogóle by nie doszło.
napisał/a: LilyRain 2009-09-07 19:41
Wszystko się skomplikowało. Nie mogę z nim o tym porozmawiać, wyjaśnić wszystkiego tak jak bym chciała. Przeraża mnie, że tak mnie traktuje. A z drugiej strony zdaję sobie sprawę jak jego zachowanie świadczy o nim jako o człowieku i jako o mężczyźnie. Dorośli, dojrzali ludzie tak się nie zachowują. Znałam go i wiem, że świadomie nigdy nie zrobił by mi krzywdy. Myślę o tym często. Za każdym razem widzę to inaczej. Żal mi siebie. Żal mi jego. Żal tego co mogliśmy mieć, co mogliśmy zbudować.
napisał/a: Pytajnik 2009-09-07 19:52
Tak -dorośli ludzie powinni sobie takie rzeczy wyjaśniać. On tego nie potrafi. Może się kiedyś nauczy, ale na dzień dzisiejszy nie umie. Domyślam się, że on sam nie wie co się z nim dzieje i dlatego nie potrafi Tobie tego wytłumaczyć.
Nie wiem co w tym momencie możesz zrobić (jeżeli Ci na nim zależy...)
A jak to się stało, że rozmawiał z Twoją matką i co jej powiedział?
napisał/a: LilyRain 2009-09-07 20:40
Wywiózł mnie z domu 'na przejażdżkę' i w miejscu z którego nie mogłam uciec oświadczył mi, że nie może tak dalej, że to on jest beznadziejny, że zależy mu, ale nie jest gotowy... tyle mówił, że już dzisiaj zlewa mi się to w całość. Droga do domu to była meka. Zostawił mnie potem na podwórku i odjechał. Wiem, że miałam wtedy coś zrobić, coś powiedzieć, nie pozwolić mu odejść, ale cóż stało się...
Wyłam z bólu całe popołudnie i nie chciałam powiedziec dlaczego. Więc moja mama, z którą On miał świetny kontakt, zadzwoniła do niego i podejrzewam zarządała wyjaśnień co mi zrobił, że wróciłam w takim stanie. Rozmawiali i doszło do tego, że On powiedział, że zaszło nieporozumienie i że nie chciał zrobić tego co zrobił i że przyjedzie. Jak juz pisałam nic z tego nie wyszło. Napisał mi potem sms że wszystko będzie dobrze, że wszystko się wyjaśni. Przyjechał drugiego dnia rano. Kiedy wszedł do pokoju rzucił mi zdawkowe cześć nawet na mnie porządnie nie spojrzał i powiedział, że chciałby porozmawiać z moja mamą na osobności. Normalnie byłam w szoku. Gdybym myślała wtedy normalnie to bym go wyszarpała i zmusiła do mówienia ze mną. Ale sobie pogadali - powiem jedno chyba szukał u mojej mamy rozgrzeszenia....
Że on jest katolikiem i żyje zgodnie z zasadami pewnymi, a ja jestem bardzo odważna. I on czuje że czegoś więcej od niego oczekuję [????], że jego brata zostawiła zona i on ma uprzedzenia z tym związane, że jestem wykształcona a on wykształcony aż tak wysoko nie jest więc jak ja mogę go chcieć, że dziewczyny zawsze leciały na jego auto i motor, że on musi zostać w domu i tam pracować, bo rodzice nie mogą zostać sami.. Na koniec powiedział, ze musi sie nad tym wszystkim zastanowić, bo nie wie już co się dzieje. było tego tyle, że pisać można w nieskończoność.
Kiedy wychodził popatrzył na mnie i powiedział mi, że bardzo mnie prosi żebym nabrała do niego dystansu, bo on tak dalej nie może.
Kiedy przypominam sobie jego słowa i czytam co piszesz wyżej w postach zaczynam mieć wrażenie, że naprawdę możesz mieć rację w ocenie jego zachowania.
Mnie chyba brak obiektywizmu.
Każdy radzi, zapomnij o nim. A ja naprawdę bardzo bym chciała tylko go zrozumieć.
Bardzo mi na nim zależy. A to nie pomaga.
napisał/a: cicha_kotka 2009-09-08 17:02
ale pokręcona historia.... doskonale Cie rozumiem LilyRain bo sama nie znoszę niejasności i facetów-tchórzy. A on własnie jest zwykłym tchórzem skoro nie chce z Tobą szczerze porozmawiać. Nie wiem na ile poważny był ten związek i jak długo byliście razem ale moim zdaniem on nie zaangażował sie uczuciowo, dla niego była to swego rodzaju odskocznia od dnia codziennego, jakieś urozmaicenie, nowość, on nie chciał wiazac się z Toba na dłużej. Za dużo tych "ale" w powodach jego odejścia. Podał ich tak duzo żeby sie usprawiedliwić, spytałas go czy czuł do Ciebie cokolwiek? Zakochany facet nie odejdzie "bo brat sie rozwiódł" czy "bo Ty chcesz od niego seksu"..... Bzdurne argumenty. Opiszę Ci bardzo podobna sytuację jakiej sama kiedys doswiadczyłam, może w czyms to pomoże:
Poznałam razu pewnego chłopaka, po 30stce, dość przystojny, dobra praca, fajnie nam sie rozmawiało, wymienilismy nr telefonów, spotkanie nastepnego dnia, potem kolejne... zaczęliśmy się spotykać, poznałam jego znajomych, bywalismy wspólnie na imprezach, wszystko sie świetnie zapowiadało, aż po kilku miesiącach "sielanki" będąc w pracy dostałam smsa - "nie możemy być razem, jesteś zbyt rozrywkowa". myslałam że to żart, zadzwoniłam do niego a on, że mówi poważnie, ze to koniec bo przeszkadza mu ze umawiam sie z przyjaciółkami na ploty w pubie albo że urzadzamy babskie wieczory i pijemy wino. Głupszego powodu nie słyszałam. Potem dodał, ze nie podoba mu sie że jestem rozwiedziona, bo bratowa jest katoliczką i nie toleruje rozwodników, że jego mama bedzie zazdrosna jak przyprowadzi mnie do domu........ stek bzdur ponieważ po kilku dniach dopisał jeszcze, ze tak naprawdę to leczy się z poprzedniej miłości która zostawiła go 2 lata temu i nie umie zblizyc sie do zadnej kobiety. Nie kontynuowałam juz z nim znajomości bo nie jestem lekarzem od złamanych serc. Myślę, że powinnaś zapomnieć, odpuścić i nie starać się zrozumieć tego mężczyzny bo jak widać niektóre ich zachowania na zawsze pozostaną zagadką.....
napisał/a: LilyRain 2009-09-14 18:50
Dziękuję Wam za wypowiedzi i za podzielenie się innym spojrzeniem na moją pokręconą historię. Taki facet to jak tajfun w życiu - nic nie jest takie jak było przedtem. Chcę powiedzieć, że staram się spojrzeć na tę sytuację z rozsądkiem, z dystansem, choć to wcale nie jest łatwe. Zapominam, w każdym razie chcę zapomnieć, odpuścić. Nie staram się już tego analizować, zrozumieć, rozmyślać co by było gdyby. Nie warto. I to boli, bo kiedyś myślałam, że On wiele jest wart. I wiele znaczył. Nie jest mi obojętny. Nie chcę go przekreślać jako człowieka. Ale nie mogę liczyć że stanie się częścią mojej przyszłości. Smutne.....