Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

bez nadzieji przed slubem

napisał/a: Maja7991 2009-09-26 00:07
Witam,

ciężko jest zacząć pisać coś bardzo trudnego dla mojej osoby.
Jeśli chciałby ktoś poświecić trochę czasu aby przeczytać moja historie i podzielić się spostrzeżeniami chętnie wysłucham.
Jestem w związku z mężczyzną 9 lat starszym od siebie, jak mi się zawsze wydawało starszy oznaczać będzie bardziej odpowiedzialny, dojrzały, bardziej gotowy do normalnego życia w związku.... by się wydawało....nasza historia zaczęła się 4 lata temu, gdy się poznaliśmy byłam oczarowana tym facetem, przystojny-w granicach rozsądku, inteligenty, miły etc... razem zamieszkaliśmy i bylo naprawde rewelacyjnie, oboje pracowaliśmy, bawiliśmy sie, prowadziliśmy ciekawe zycie towazyskie ponieważ oboje jesteśmy bardzo żywymi osobami a wlasciwie teraz wydaje mi sie ze jestesmy az za bardzo podobni do siebie.. i ta slodka sielanka trwala do momentu gdy usłyszałam ze on chce miec ze mną dziecko... myślę przecież jest cudownie na pewno bedzie dobrym ojcem....ciaza przebiegla bajecznie... po urodzeniu sie dziecka czar prysl.
Nigdy prze nigdy nie pomysllabym ze bedzie tak beznadziejnie w moim zyciu i niewiele moge z tym zrobic, ale po kolei.
Po urodzeniu dziecka szybko wypracowaliśmy system obowiazkow tak aby nikt nie mogl byc pokrzywdzony i bylo nawet nie zle poza tym ze to ja stałam sie na naszym statku potwornym kapitanem. Jak sie okazalo tak bardzo wyczekiwane przez niego dziecko przeroslo go samego, wcieliłam sie w role starej zrzędliwej baby..... pisze tak bo potrafie na siebie spojrzec z boku, dlaczego tak jest bo nie mam juz sily w kolo macieja powtarzać najprostsze wydawalo by sie rzeczy, takie jak dzieko potrzebuje tez aby sie z nim bawic nie tylko wykonywać stale określone ruchy takie jak śniadanie, spacer i spanie.... nie wiem jak mężczyźni postrzegają taciezynstwo ale bardzo sie zawiodlam na miom partnerze widzac ile mu brakuje by byc ojcem idealnym
...moze to ja za wiele wymagam ale chce tylko tego aby moje dziecko bylo szczęśliwe z mama i tata, to ja musze mu mowic idz sie pobaw z dzieckiem bo sam jakos sie nie garnie, musze mu przypominac zeby mowil dziecku ze je kocha, prosic by to dzis on poczytal bajke na dobranoc.... wg niego bycie tata to tylko obowiazek i na prawde nie mam juz sily mu tlumaczyc i pokazywac...wiem ze kocha nasze dziecko ale to za malo!
za naście dni nasz slub...moj partner dlugo mnie do tego namawial az w koncu uleglam, po raz kolejny..
ja jestem zalamana i czuje sie jak bym stala pod morem czekajac na egzekucje.
Nasz zwiazek doczekal tego ze nie potrafimy siebie sluchac, on zazuca mi tylko ze za duzo od niego wymagam, ze sie do czegos ciagle przyczepiam i chodze obrazona, ja...hm ja juz nie mam sily chodzic obrazona widze tylko tyle ze nie mamy juz o czym rozmawiac... ja dla niego wyjechalam z kraju, z dala od rodzicow i przyjaciol, ja opiekuje sie dzieckiem, siedzae w domu jak kura domowa i pilnujac czy aby na pewno jest dobrze posprzatane zeby mi znow nie zarzucil ze sie nie napracowalam dzis, w przeciwienstwie do niego.....moze za duzo tego "ja" ale on juz mnie nie slucha kiedu mu mowie czgo potrzebuje a ja juz przeslaam probowac przebic sie przez ten mur! I pewnie gdyby nie to ze tak bardzo kocham moje dziecko dawno bym od niego odeszla ale nie moge... jedyne co wymyslilam ze zrobie cos dla siebie i dokoncze studia tu za granica czego nawet nie potepil - o dziwo... i tak sobie mysle teraz tuz przed slubem ze jeszcze pare lat i moze dam sobie rade sama.....
Jedyne co dodam to kiedys tak bardzo zakochani, dzis patrza na siebie wilkiem.....
Ciezko mi to ogarnac wszystko jedym tchem w razie watpliwosci przyblize szczegoly, choc pewnie takich problemow jak moj jest wiecej niz jeden... mimo wszystko czekam moze ktos cos odpisze starajac sie zrozumiec tez mnie,

pozdrawiam
napisał/a: Zakk 2009-09-26 08:43
Jak wyobrażasz sobie życie z człowiekiem, na którego już przed ślubem patrzysz wilkiem? I na jak długą metę ? Myślisz że po ślubie wszystko się zmieni ? Być może tak, ale z drugiej strony dlaczego miałoby się zmienić ? Z reguły to działa w drugą stronę.
Współczuję Tobie i Twojemu dziecku, ale czasem warto wybrać mniejsze zło w imię większego dobra, bo za kilka lat z tego mniejszego zła może zrobić się większe.
Czekasz na ślub jak na egzekucję ale mimo to się zgadzasz ? Przecież jesteśmy wolni. Masz zamiar być do końca życia męczennikiem w imię czego ? Dobra dziecka ? Obawiam się że na takim układzie "na siłę" to ono właśnie wyjdzie najgorzej, bo prędzej czy później taki układ zwyczajnie się sypnie.
napisał/a: majka 83 2009-09-26 09:18
Droga Maju bardzo przykro sie to czyta, ja też jestem mamą dwójki bliżniąt ale doświadczenia mamy zupełnie inne.Jesteś zfrustrowana, zrzędliwa i okropna wiesz o tym? Swoją roszczeniową postawą odpychasz niejako przyszłego męża od siebie a skupiając się wyłącznie na opiece nad dzieckiem zapominasz o ty co jego do ciebie przyciągnęło, swojej kobiecości. Dziecko jest bardzo ważne ale Wy również, masz je wychowywać a nie poświęcać się.Nie każdy mężczyzna potrafi być idealnym ojcem, musztrą,wypominaniem, obrażaniem , nie zachęcisz go do tego.
Nie dziwię się ,że go to przerasta skoro wracając do domu widzi ciebie wiecznie niezadowoloną,nakazującą mu wyrażać miłoś do dziecka. Okaż mu dużo miłości, czułości i seksu ,odwdzięczy ci sie okazując miłość tobie i dziecku. Tylko szczęśliwy facet będzie znakomitym ojcem, zrób coś zanim powiększysz grono samotnych matek,których związki rozpadły sie po urodzeniu dziecka.To nie on sobie nie radzi oboje sobie nie radzicie.
napisał/a: Maja7991 2009-09-26 09:57
Co do odejscia jest to wprost nie mozliwe poniewaz wszko zwiazane ze slubem jest juz gotowe goscie wesele wszystko i co ja mam powiedziec? sory ale nie bedzie slubu... to juz nie wchodzi w gre. Ja sie zgodzilam na slub mimo swojej niepewnosci i teraz mam zamiar zachowac sie odpowiedzialnie i pociagnoac to dalej, nie licze na to ze po slubie jak za dotknieciem czarodziejskiej ruszczki wszystko sie naprawi, nie! wiem ze samo nic sie nie zmieni, chcialam bym posluchac rady Maji ale jak sie przelamac i byc partnerem idealnym- usmiechnieta zona pichcaca obiadek i jeszcze ciagnaca do lozki - kiedy oboje jestesmy dla siebie nie mili i mamy swiadomosc ze cos sie sypie. To wszystko jest takie trudne, sprobuje cos zmienic choc nie wiem czy to podziala w obie strony, pozdrawiam i dziekuje.
napisał/a: majka 83 2009-09-26 10:03
Nie chcę ci tu tylko "nagadać", rozumiem cię znakomicie, gdybym miała być "przysłowiową " kurą domową" to sama bym zwariowała,siedzenie w czterech ścianach i wykonywanie ciągle tych samych czynności...koszmar, choć wiele mam w tych rolach czuje się spełnionych.
Może tu tkwi Twój problem, ciężko to zmienić nie mając wsparcia rodziny w opiece nad maluszkiem, ale musisz nad tym pomysleć, Twój świat nie może ograniczać się do czterech ścian, do tego dochodzi całkowita zależność od mężczyzny.. takie błędne koło.Oboje już jesteście tym sfrustrowani. Jeżeli nie czujesz się na siłach nie wychodz za niego, wspólnie pomyślcie nad rozwiązaniem problemu, samotną mamą możesz być, ale pamiętaj Twojego dziecka nikt nigdy nie pokocha tak mocno jak jego własny ojciec.

[ Dodano: 2009-09-26, 10:19 ]
Maju zacznijcie od spokojnej rozmowy, bez pretensji, emocji, wypominania, jak raz nie będzie miał obadu a za to Twój usmiech też będzie szczęśliwy, tak naprawdę facetom wcale nie zależy aż na takiej perfekcyjności, raczej na czułości,akceptacji, zrozumieniu ich niedoskonałości. Ratujcie Waszą miłość Maju, przecież tak naprawdę bardzo się kochacie!
napisał/a: Maja7991 2009-09-26 13:29
zgadzam się w zupełności z maja, to siedzenie w domu mnie dobija, zawsze miałam swoje życie, firmę, znajomych coś się działo bardzo mi brakuje tamtych czasów i swojej niezależności, zostawiłam wszystko za sobą tylko po to aby dziecko miało oboje rodziców w domu a nie tylko mamę i dojeżdżającego tatę, nie wymagam od niego aby mnie za to wielbił ale chciałabym żeby to docenił ze ja nie mam tu nic on ma przyjaciół prace i jakieś życie poza domem a ja z "kobiety sukcesu" po prostu zadowolonej z życia i swoich osiągnięć stałam się matka polka i to mnie tez dobija, siedzenie w domu zajmowanie się dzidziusiem i cala reszta jest extra przez pierwszy rok a później idzie zwariować, on tego nie rozumie cieszy się ze zawsze jestem w domu, nie rozumiejąc jednocześnie mojej potrzeby "bywania" kiedy mu o tym mowie przytaknie i nic nie jest w stanie zmienić bo ja nie mam tu znajomych i moja jedyna rozrywka po pójście z dzieckiem na spacer do ludzi, to smutne bo jestem więźniem we własnym domu i chyba stąd ta cala frustracja i tyle problemów, kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce miałam swój samochód wszędzie dojechałam nikogo o nic nie prosiłam, siłownia znajomi jakieś zycie a teraz- żywy trup postaram sie z nim porozmawiać żeby to zmienić choc nie wiem czy jesteśmy w stanie coś wymyślić ;/
tak jak pisalam jeszcze wczesniej mam zamiar wrocic do szkoly, mysle ze to w czym pomoze le obawiam sie znow ze nie bedzie mi na tyle pomagac bym dala sobie rade chodzic codziennie do szkoly, zajmowac sie domem i dzieckiem i jeszcze przy tym zyc?!
napisał/a: majka 83 2009-09-26 14:27
Ile ma maluszek?Czy nie ma tam gdzie jesteś jakiejś formy opieki nad dzieckiem ( niani , przedszkola) czegoś,żebyście choć na chwilę mogli być sami i tylko dla siebie, żebyście mogli gdzieś razem wyjść ( na początek wystarczy 2-3 godziny) ...porozmawiajcie o tym spokojnie, wszystko da się rozwiązać,może ktoś do was przyjedzie z rodziny pomóc przy maluszku?
Maju jeżeli zostaniesz sama z dzieckiem to całkiem się pogrążysz, nikt ci tu nie pomoże.Zacznij coś robić szczera rozmowa o swoich uczuciach i...więcej marchewki a mniej kija.

[ Dodano: 2009-09-26, 14:43 ]
Co do szkoły to bardzo dobry pomysł, i nie martw sie mężczyżni świetnie sobie radzą z opieką nad dzieckiem, wprawdzie mają "swoje metody", ale dzieci są szczęśliwe i zadowolone,że mogą pobyć tylko z tatą.
napisał/a: Maja7991 2009-09-26 20:37
Sa oczywiscie żlopki i przedszkola, maly ma prawie dwa latka ale jeszcze nic po polsku nie mowi tak wiec nie chcemy go poki co oddawac do zlobka lub przedszkola bo wogole bedzie mial problemy ogarnac dwa jezyki, tak nam pani psycholog z przedszkola poradzila, wiec jeszcze przynajmiej rok bedzie w domku ze mna, rodzina jest daleko tak wiec tylko ja pozostaje do opieki, bardzo bym chciala zeby tu byla jakas niania ale to raczej kiepski pomysl bo nie ufam zbytnio obcym ludziom w stosunku do dziecka, zobaczymy moze da sie cos wspolnie poradzic, dzieki serdecznie i dam znac na czym przystaniemy
napisał/a: alicja221 2009-09-27 01:06
Zgadzam sie z majka83. Ja sama nie mam jeszcze dzieci, ale moj ojciec, gdy bylam mala, tez sie ze mna nie bawil, zbytnio sie nie rozczulal, czasami wrecz nie szukal ze mna kontaktu. Jego okazywanie milosci polegalo wowczas na zarabianiu pieniedzy, bym miala co jesc, mogla prawidlowo sie rozwijac. Powiem Ci szczerze, ze tak naprawde "poznalismy sie", gdy poszlam na studia, bo wczesniej nie mielismy wspolnych tematow. Potrafilismy np. jechac samochodem w calkowitym milczeniu. Brzmi to pewnie strasznie, ale mimo wszystko ja nigdy nie mialam o to do niego zalu. Bardzo go kocham i uwazam, ze jest wspanialym ojcem Moze Ty tez az tak wiele nie wymagaj od swojego narzeczonego. Niektorzy mezczyzni inaczej postrzegaja rodzicielstwo, nim my, kobiety. Nie bez powodu mowi sie, ze najwiecej czulosci dziecko otrzymuje od matki. Oczywiscie sa tez wyjatki, kiedy ojcowie wrecz zastepuja kobiety. Ale kiedy to sie nie dzieje, to nie ma powodu, by niszczyc wspolne szczescie- to na pewno nie pomoze Waszemu dziecku.