BEZ SŁOWA.

napisał/a: o.o. 2010-08-07 13:22
Witam i pozdrawiam wszystkich.

Jestem tu nowa, ale liczę na zrozumienie.
Dwa miesiące temu dowiedziałam się, że mój mąż mnie zdradza. Ufaliśmy sobie tak bardzo, że znając hasła do swoich kont pocztowych nigdy ich nie sprawdzaliśmy, jedynie w przypadku jak jedno drugiego o to poprosiło. Pewnego dnia doznałam szoku po zalogowaniu się na jego skrzynkę. Wysłałam mu smsa, że przeczytałam wiadomości i wiem. Nie odpisał, nie wrócił do domu przez tydziń (był u rodziców - to wiem) Po tygodniu pojawił się, musiał zabrać opracowania do pracy, (które mu zresztą przygotowałam bo wiedziałam, że ma termin. Zresztą zawsze mu wiele spraw przygotywałam, mimo własnej pracy, zawsze wszystko miał dopięte na ostatni guzik. Śmiał się, że gdyby nie ja, to chodziłby bez głowy do pracy). Powiedział, że to tylko maile i do niczego nie doszło między nimi, że nigdy już tego nie zrobi obiecywał, ale tak naprawdę nie chciał o tym rozmawiać. Po tygodniu znalazłam kolejnego maila. Tym razem zadzwoniłam do niego i spokojnie mu powiedziałam że wiem o kolejnym spotkaniu, powiedział ze to tylko mail i nic więcej. Nie wróciół do domu, nie napisał maila ani smsa, ani razu nie zadzwonił. Minęły dwa miesiące i nic. Męża nie ma a moje uczucie zostało i to tak silne, że momentami nie jestem wstanie się skupić na pracy. Kochaliśmy się bardzo-przynajmniej tak mi się wydawało, miał wszystko co tylko chciał, nawet sex o każdej porze i w każdym wydaniu. Rozumieliśmy się bez słów. Wiem, że wina leży zawsze po środku. Jakoś nie mogę doszukać się momentu gdzie popełniłam błąd. Czyżbym go zagłaskała-może tu tkwi błąd.
napisał/a: ~gość 2010-08-07 13:40
Może być z tym zagłąskaniem. Miał za dobrze i nie potrafił tego docenić. Na pewno jeszcze wróci do Ciebie bo już 2 takiej kobiety nie znajdzie. Takich jak Ty jest niewiele i nie ma szans aby kochanka była tak dobra.

Jest mi Ciebie bardzo szkoda i mam nadzieję, że szybko się pozbierasz bo nie warto płakać za takim durniem.
napisał/a: ill11 2010-08-07 17:01
Kochana, od dawien dawna wiadomo, że facet ma we krwi"gonienie króliczka". A tu mu się króliczek położył i czekał na zjedzenie...Życie to ciągłe zaskakiwanie się, coby za nudno nie było. Myślę sobie, że facet się znudził, potrzebował adrenaliny, która jak wiadomo napędza do działania. Nie służ Mu, nie wyręczaj. Ja wiem, że Ty to robisz z miłości i troski. Ale widzisz, jakie są skutki...Niech powalczy. O Ciebie, o awans...To co nas kosztuje jakiś nakład pracy-cenimy. Łatwe zdobycze cieszą na moment.

Pozdrawiam i życzę sił.
napisał/a: o.o. 2010-08-07 17:41
Dzięki za zainteresowanie,
Co do nudy w naszym związku to odpada jesteśmy młodym małzeństwem i cały czas oboje się zaskakiwaliśmy czymś nowym i wesołym. Wolnych chwil nie spędzailiśmy przed telewizorem prowadziliśmy aktywne życie. Potrafiliśmy pojechać na basen a po basenie w szatni uprawiać sex, wracając do domu zajechać jeszcze do lasu i zrobić powtórkę. W momencie gdy Ja się na Niego obraziłam to musiał się trochę natrudzić abym znowu przemówiła i pozwoliła na szaleństwo. Więc nuda odpada. Czasmi sami nie wiedzieliśmy co jedno drugiemu danego dnia wymyśli. Potrafił po kłótni przysłać Gońca z kwiatami i prezentem do mojej pracy a i tak nigdy nie był pewny czy mi przejdzie. Muda odpada. Może faktycznie nie powinnam go tak często wyręczać - może tym go zagłaskałam, ale jak ja go wyręczałam to on w tym czasie gotował np. obiad lub szykował kolację ze świecami i kąpiel w płatkach róż. Myślę że to niebyła nuda. Nie wiem co się stało, bo mój mąż jak nigdy nie chce rozmawiać. Do tego momentu nie mieliśmy z rozmową problemu, byliśmy dla siebie małżeństwem, kochankami i najważniejsze przyjaciółmi, rozmawialiśmy o wszystkim. Problem polega na tym, że teraz zamknął się w jakiejś skorupie, a mnie to boli jak cholera, nie daję rady.
napisał/a: alicja221 2010-08-07 17:55
Nie chce Cie dobijac o.o., ale obawiam sie, ze to moze byc "duza sprawa", skoro tak nagle Twoj maz przestal z Toba rozmawiac. Moze zmajstrowal tej babce dziecko i teraz nie wie, jak postapic? A Wy macie dzieci? Planowaliscie?
Bo to bardzo dziwne, ze maz ot tak ucieka przed rozmowa z Toba, zero wyjasnien, czegokolwiek. Z drugiej strony musi czuc sie bardzo pewnie, bo nie spieszy sie, zeby Cie przepraszac i blagac, zebys zostala. Przeciez nie bedziesz sie ponizac i prosic go, zeby laskawie raczyl sie odezwac...
napisał/a: ill11 2010-08-07 18:18
Kurcze, to grubsza sprawa w takim razie.Z autopsji wiem, że partner okazujący nagle obojętność ma na boku"nowszy model", który Go inspiruje. Bo wie, że jak nie będziesz Mu pasować, to za plecami jest ktoś, kto Go hołubi na maksa...Spróbuj do Niego dotrzeć, jak? Tego nie wiem Znasz Go, wiesz, co działa...Ale obawiam się, że coś się kroi i to nie najlepszego dla Ciebie.

Życzę sił.
A tak btw. to skąd wiesz, że Cię zdradził? Czy masz dowody na zdradę fizyczną, czy chodzi o mailowanie z jakąś niunią?
napisał/a: o.o. 2010-08-07 19:23
Teraz, to mi dalaś do myślenia ashley86. Nie wiem, może faktycznie tak jest jak piszesz-prawdę mówiąc to mnie dobiłaś. Oczywiście, że nie będę Go prosić aby się odezwał, ja też przez ten czas nie pisałam do Niego ani nie dzwoniłam. My nie mamy jeszcze dzieci, jesteśmy prawie rok po ślubie. Co do fizycznej zdrady to pewności 100 % nie mam, w mailach były wspomnienia wspólnych spacerów itd. (a tak na marginesie, to jest Jego była dziewczyna). Mój mąż jest 5 lat ode mnie starszy, Ona jest w Jego wieku, więc nie ma mowy o nastoletniej niuni.
Boli jak diabli, ale widzę, że chyba jakiś pozew mi się szykuje. Nie wiem, jak przez to przebrnę. Był dla mnie wszystkim.
napisał/a: ill11 2010-08-07 20:16
Nie ma sensu wkręcać sobie czegoś, co nie jest pewne. My tak sobie gdybamy, bo każda/żdy z Nas ma jakiś bagaż doświadczeń. Przede wszystkim dąż do spotkania i rozmowy o co kaman? W tej sytuacji dumę można sobie w buty wsadzić. Jak sama widzisz różnica wieku nie znaczy, że On będzie mądrzejszy(btw.NIUNIĄ, czyli pustym babolem można być mając i 70 lat...). Tu chodzi przede wszystkim o Ciebie. Musisz wiedzieć na czym stoisz. Takie nieodzywanie się może trwać wieki całe a po co życie marnować? Nie martw się zawczasu! Tylko nerwy poszarpiesz, a po co? Może się okaże, że Jemu się zdawało coś tam i bał się pogadać? Gdybam sobie, ale póki na 100% nie będziesz wiedziała co się stało, to dywagacje Cię zniszczą.

Tak więc telefon w dłoń, powiedz mężowi, że wypadałoby wytłumaczyć sytuację i albo w prawo, albo w lewo, bo życia szkoda. Jak zdradził, to już w Twoim serduchu i rozumie stoczy się walka...Aczkolwiek u mnie facet byłby już na straconej pozycji...Mój mnie zrogacił, ale się przyznał i ratował sytuację. Twój zniknął...Tym bardziej dąż do rozmowy, może tej ostatniej. Wiem, że teraz możesz sobie nie wyobrażać życia bez Niego, ale spoko-gdy rozsądek dojdzie do głosu to zobaczysz, że być może dobrze się stało?

Powodzenia


I tak mi jeszcze coś wpadło do łba...Rok po ślubie, Boże Mój...Przecież powinny Wam motyle zapiep....w brzuchach i różowe okularki z nosa nie spadać. A może jest tak, że Pan sobie uzmysłowił, że już "game over" i próbuje się dość nieudolnie podbudować? Że nie wszystko pozamiatanie i nadal może się oglądać za innymi i podobać się innym? Żadne pocieszenie, ale jakieś...
napisał/a: o.o. 2010-08-07 21:20
Właśnie jeszcze dzień przed tym chorym układem były motyle i różowe okulary, spacerowaliśmy wieczorem na plaży i mówił mi że nigdy nikomu mnie nie odda i nie pozwoli mi odejść. Często to powtarzał. Ja Mu zawsze odpowiadałam, że nigdzie się nie wybieram bez Niego, dlatego nie potrafię zrozumieć co nagle się stało.
Dziękuję za poświęcony czas i wskazówki.
Tylko ciężko jest zadzwonić i prosić o wyjaśnienia, które należą mi się bez dwóch zdań.
Pozdrwaiam.
napisał/a: ill11 2010-08-07 21:25
Coś kręcił na boku i widać ekscytujące było, jak nie wiedziałaś. Teraz mniemam, że jest Mu tak głupio i czuje się jak mega dupek stąd cisza. Ja wiem, że trudno zrobić pierwszy krok...Widzę, że jesteś mądrą i rozsądną kobietą i znajdziesz odpowiednie wyjście z tej przykrej sytuacji.Trzymam kciuki oba dwa
napisał/a: ~gość 2010-08-08 00:11
Nie ma recepty na miłość.

Współczuję Ci okresu zawieszenia i oczekiwania. Z doświadczenia wiem, że najgorsze jest wiszenie w próżni. Ja kiedy czekałam na odpowiedz swojego męża trzy miesiące umierałam każdego dnia, nie mogłam spać, oddychać, jeść. Chciałam umrzeć. Za ten czas zapłaciłam zbyt wysoką cenę.
Kiedy powiedział mi że to ostateczny koniec i nigdy do mnie już nie wróci, spadłam na dno. Ale przynajmniej poczułam grunt pod nogami. Bywa różnie, ale przynajmniej wiem gdzie jestem.

Dąż do rozmowy. Szkoda nerwów na dywagacje i rozważania z samą sobą.
Powodzenia
napisał/a: alicja221 2010-08-08 00:48
o.o., faktycznie nie ma sensu zaprzatac sobie glowy domyslami. Powiedz, ze chcesz wyjasnien, bo i na nie zaslugujesz.
Ile czasu znaliscie sie nim sie pobraliscie? Czy juz wczesniej zdarzaly sie takie akcje, ze on przestawal sie odzywac, wyjezdzal, kiedy pojawialy sie problemy?
Z tych maili, ktore przeczytalas, wynikalo, ze zaszlo miedzy nimi cos wiecej? Tak wogle to dziwie sie, ze korespondowal na koncie, do ktorego znalas haslo...