Beznadziejna miłość

napisał/a: Rasebmen 2012-08-09 19:16
Witam wszystkich forumowiczów. Z góry chce podkreślić, że moja historia jest dość długa i chyba nawet nie jestem w stanie przedstawić jej w ten sposób.
Otóż mój problem polega na tym, że byłem, być może jestem cały czas szaleńczo zakochany w starszej od siebie kobiecie. Jest to kobieta, która ma dzieci,ma niezbyt fajną przeszłość. Można powiedzieć, że zachwyciłem się nią od pierwszej chwili. Ja mam 21 a ona 33 lata. Na początku pracowaliśmy razem, tzn. ja miałem staż a ona była moją koordynatorką. Spędzaliśmy razem dość dużo czasu. Początkowo nie wyskakiwałem z żadnymi uczuciami. Traktowaliśmy się jako przyjaciele. Spotykaliśmy się z paczką znajomych czasem sami. Potem coraz częściej sami. Stało się..., ja nie wytrzymałem i powiedziałem jej o tym, że darze ją miłością. Bałem się, że zerwie ze mną kontakt. Pogodziłem się z tym, że to nie ma sensu o tym mówić ale stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Ona potrzebowała zrozumienia, wsparcia. Ja w sumie też. Wspaniale się dogadywaliśmy, rozumieliśmy się bez słów. W końcu ona wyznała mi, że mnie kocha i czuje się przy mnie kochana. Mówiła, że tęskni za mną jak się rozstawaliśmy po spotkaniach. Ja mogłem na nią liczyć a ona na mnie. Nie bylo okazji za często się spotykać, widzieliśmy się raz w tygodniu. Zawsze wieczorem, tylko we dwoje. Początkowo krępowaliśmy się zbliżyć, posunąć jeszcze dalej niż przytulanie czy pocałunki. Ale w końcu Spędziliśmy ze sobą noc, potem jeszcze, zawsze czułem się wyjątkowo,ona również. Robiłem dla niej różne szalone rzeczy. Niekiedy bardzo wysublimowane, czasem niewielkie. Zostawiłem jej kwiaty pod drzwiami,niewielkie drobiazgi. Dostała ode mnie portret,walentynkę, którą sam zrobiłem. Nawet jak skaleczyła się w palec, potrafiłem jechać do niej z jakimś lekarstwem żeby ją nie bolało. Było jej smutno itd. rzucałem wszystko i starałem się jakoś poprawić jej samopoczucie. Przeżyłem w życiu wiele "miłości" ale to jest ze mną cały czas. Nie potrafię się z o niej zapomnieć. Pomimo, iż rozczarowałem się wiele razy z jej powodu jeszcze bardziej o nią walczyłem. Wiedziałem, że nie możemy z niczym wyskoczyć na świat, bo przeżylibyśmy piekło. Ona ma dzieci, jest w pewnym sensie osobą publiczną, nie moglibyśmy na tą chwile gdy ta granica wieku między nami jest duża przedstawić światu, że jesteśmy razem. Jestem młody, wiele osób mi starało się wybić ją z głowy(wtajemniczeni w tą sprawę). Dowiadywałem się wiele na jej temat, o wadach których nie znałem wcześniej. Mówiła, że mnie kocha, że tęskni ale jak wspomniałem wcześniej nie miała ciekawej, różowej przyszłości. Wiedziałem coraz więcej, bardzo przykre dla mnie rzeczy. Starałem się zawsze jakoś to wyjaśniać, rozmawialiśmy o tym i było ok. Pewnego razu zadzwonił do niej gość, o którym wiedziałem, że kilkanaście lat temu byli razem. Ona miała do niego słabość, przez niego rozpadło się jej małżeństwo. Facet miał ją owinięta wokół palca, byłem bezradny, nie mogłem od niej wymagać, że zadeklaruje mi coś stałego i tamtego wymaże z pamięci. Uświadomiłem sobie, że jestem jej potrzebny tylko wtedy kiedy ma gorszy dzień. Wiedziała, że jestem dla niej gotowy zrobić wszystko, nawet poświęcić wszystko i być z nią. Widocznie byłem ślepy. Wiem,że potrafiła spotkać się z tamtym a potem ze mną. Gdym był starszy walczyłbym o nią choćbym miał się wysuszyć do zera. Rozstaliśmy się. Nie odzywaliśmy się jak dotychczas. Potem jednak zauważyłem, że coś mi sugeruje ale powtarzała przy tym że nie możemy być ze sobą. Mówiła, że jak mnie widzi to nie może się powstrzymać i bardzo chce się do mnie przytulić, że tęskni, bo było jej ze mną bardzo dobrze. Zdarzało się, że znów mówiła, że mnie kocha, ja oczywiście to odwzajemniałem. Wiem, że to co nas łączyło było wyjątkowe ale tylko dla mnie. Ona się bawiła ale chciała zachować pozory, że nic nie robi. Po prostu przestałem jej ufać. Rozmawiałem z nią nawet przedwczoraj przez telefon, dość długo. Znów wyznawaliśmy sobie" Kocham Cię". Wczoraj zapytałem jak minął dzień. Nie odpowiedziała nic, potem dowiedziałem że miała randkę. Nie mam prawa jej tego zabronić ale bynajmniej ja nie potrafiłem spotkać się z inną kiedy kochałem jak szalony tamtą kobietę. Dalej tak jest, nie umiem się tego wyzbyć. Być może nie przedstawiam tej historii tak żeby mnie wszyscy zrozumieli ale jest to moim zdaniem krótka puenta mojej sytuacji. Ja ją kocham ale muszę się ogarnąć i zacząć układać sobie życie ale najgorsze jest to nie potrafię przestać o niej myśleć. Zawiodłem się na niej nie raz ale i tak nie umiem przestać.

P.S. Jeśliby kogoś zainteresowała ta historia, do tego stopnia, że chciałby dowiedzieć się wiecej, to piszcie....
napisał/a: ~gość 2012-08-10 02:14
Oj tam oj tam :), Młody jesteś, jeszcze nie jedna powali Cię na kolana. Im szybciej się wyrobisz tym lepiej dla Ciebie. Babie nie ma co za dużo uczuć pokazywać a jak zaczyna coś kręcić to od razu pod ścianę i ma dwa wyjścia, złe i jeszcze gorsze :). Wtedy chodzi jak szwajcarski zegarek :)
napisał/a: lordmm 2012-08-10 16:10
Pierwsza lekcja na temat "Z czym się trzeba liczyć kiedy się chce bawić w układy z kobietami" za Tobą. Teraz już będzie z górki :)

Kobiety nie potrafią kontrolować siebie, trzymać się zasad, nie wiedzą co to lojalność, żyją mrzonkami i gonią za jakimiś czarami cały czas. I im się zawsze wszystko "wydaje".

Musisz to zrozumieć i zaakceptować żeby ruszyć dalej. Powodzenia :)
napisał/a: Escherichia1 2012-08-13 16:26
lordmm, ale paskudne uogólnienie.
napisał/a: lordmm 2012-08-13 18:29
Nazywanie rzeczy po imieniu nie jest paskudne. Paskudne są fakty :)
napisał/a: Escherichia1 2012-08-13 18:35
lordmm, to, że Twoja dziewczyna była, jak wyżej opisane "fakty:, nie znaczy, że każda taka jest.
Biedny rozgoryczony mężczyzna.
napisał/a: lordmm 2012-08-13 22:17
Ależ ja nie mówię tylko o mojej dziewczynie, mówię choćby o zdradzających stąd, które mówiły, że wcześniej nigdy nie sądziły że były by do tego zdolne a jednak :) Stąd mowa o mrzonkach itd, bo to w pogoni za nimi "same nie wiedzą jak do tego doszło, nie chciały i nie planowały".

Znasz przypadek kobiety, która mówi "pewnie zdradzę swojego faceta"? Raczej nie.

Znasz pewnie za to same "porządne" które "nigdy by tak nie zrobiły", bo "nie są takie". A to właśnie te najczęściej zdradzają. I to, że jeszcze tego nie zrobiły wcale nie oznacza, że nie zrobią, po prostu nie pojawił się na ich drodze nikt, kto zmieni ten stan rzeczy poprzez emocje i mrzonki które wywoła, połączone z zaskoczeniem "nigdy nie sądziłam, że mnie to spotka, a jednak jak się jest w takiej sytuacji to jest trochę inaczej niż jak się tylko o niej mówi" :)

I to Ty użyłaś słowa "każda" a nie ja :)

Ja nigdy nie napisałem że uważam, że każda jest taka sama. To logiczne że nie jest. 1 wyjatek na milion to już nie każda według zasad logiki :)