brak reakcji na zdradę ....

napisał/a: ~gość 2009-03-20 22:40
marta100 napisal(a):
Mógł olać mnie, poświęcić siebie, ale nie niszczyć im dzieciństwa. No, przynajmniej ja bym chyba tak zrobiła.


Jak sobie to w praktyce wyobrażasz, że mąż olewa żonę nie niszcząc dzieciom dzieciństwa ?

Żyje z żoną ( wrogiem - która go zdradziła ) pod jednym dachem i udaje, że jest OK ?
napisał/a: ~gość 2009-03-20 23:56
Marta100 fakt że on się w tej sytuacji pogubił i niewinne dzieci na tym cierpią. Ale nie on jest głównym winowajcą lecz Ty. Stworzyłaś tą sytuację, on sobie nie poradził pogubił się zupełnie ale to wszystko stało się z powodu Twojego godnego pożałowania zachowania. On miał prawo do szczęśliwego małżeństwa a Ty mu je odebrałaś.
Więc nie pisz jaki on niedobry bo dzieci zostawił. Chociaż faktycznie mógł to rozwiązać zanim się pojawiły. Jedno spadaj, zabranie swoich rzeczy i nawet rozmowa nie jest potrzebna.
Być może gdyby nie Twoja zdrada teraz byłby przykładnym mężem i ojcem dla którego wierność to podstawa.

PS. najgorsza rzecz dla mężczyzny. Kobieta ukrywająca niewierność

Jeszcze co do motywów. Gdyby mnie najdroższa, wybrana, ukochana i ta jedyna zdradziła( a tu jeszcze ukrywanie, brak żalu, nieszczerość) stałbym się prawdopodobnie człowiekiem nie mającym zasad w tej materii i wszystko byłoby możliwe.
napisał/a: emma1 2009-03-21 01:34
don napisal(a):PS. najgorsza rzecz dla mężczyzny. Kobieta ukrywająca niewierność

Jeszcze co do motywów. Gdyby mnie najdroższa, wybrana, ukochana i ta jedyna zdradziła( a tu jeszcze ukrywanie, brak żalu, nieszczerość) stałbym się prawdopodobnie człowiekiem nie mającym zasad w tej materii i wszystko byłoby możliwe.


Jest to najgorsza rzecz nie tylko dla mężczyzny - ukrywanie, brak żalu, nieszczerość.
Gdy ta najdroższa, wybrana, ukochana i ta jedyna osoba zdradza, świat kończy się, człowiek bezpowrotnie zmienia się.

Jakże tu trafnie piszecie o tych uczuciach - bez zakłamania. Dla niektórych zdrada, romans w dzisiejszym świecie to już norma, zjawisko powszechne. Twierdzą, że to nic takiego i należy głowy sobie nie zawracać, żyć dalej jakby sie nic nie stało.

Ja chyba należę do tej grupy, która nie zapomina, nie przebacza i nie potrafi już żyć po czymś takim.

Wyglada na to, że facet nic nie powiedział ze wie, bo mu duma nie pozwalała. Tak go to dogłębnie zraniło, gryzło latami, że w końcu sie poddał - nie potrafił dłużej z tym żyć - musiał odejść. I dobrze.
Widać, że próbował, że walczył ze sobą, ale czy zdrajczyni wyjaśniła, zadośćuczyniła, czy w ogóle żałowała? Czy tylko stwierdziła rozgrzeszając się, że to była młodzieńcza głupota?
napisał/a: marta1001 2009-03-22 15:33
OK, z tego wynika, że facet ma prawo "nie poradzić sobie" i w związku z tym zostawić po sobie zgliszcza. Zabrać zabawki i wyjść bez słowa wyjaśnienia w dowolnie wybranym momencie. Rozpocząć równolegle drugie życie, nie fatygując się nawet by poinformować współmałżonka i dzieci i resztę rodziny, że coś się dzieje. Ma prawo sprowadzać na świat dzieci, które mają się wychować w niepełnej rodzinie. Generalnie już mu wszystko wolno. Od tego momentu jest wolny od wszelkiej odpowiedzialności za to co robi. Bo to nie on pierwszy zdradził ( no przynajmniej wg mojej wiedzy).
To trochę brzmi tak, jakbyśmy, kiedy ktoś nas oszuka, okradnie czy pobije, mieli prawo w dowolnym czasie zrobić mu to samo. Jest tak?

Jakby się każdy z Was czuł, gdyby Wasz partner przyszedł do Was po 15 latach wspólnego życia i powiedział: odchodzę, bo 10 lat temu zrobiłaś to czy tamto?
Albo inaczej: gdyby po 15 latach wspólnego życia okazało się, że od 5 lat prowadzi życie bigamisty - ma równolegle drugi dom i drugą rodzinę, i mówi : to dlatego że ty mnie 10 lat temu zdradziłaś.

Jasne, że źle zrobiłam zdradzając męża. Nie powiedziałam mu o tym, żeby nie było jeszcze gorzej, żeby go nie zranić. Żeby wymazać to z naszego życia. Moim zdaniem on o niczym nie wiedział. Taką wtedy podjęłam decyzję, może z dwóch możliwych niesłuszną. Nie wiem kiedy i jak dowiedział się, ale nigdy o tym nie wspomniał.
Jeżeli od jakiegoś momentu wiedział i nic nie mówił, od tej chwili sam podjął decyzję - ok, wiem, ale nie stawiam zarzutów i żyję z nią dalej.

Chcę wam powiedzieć jeszcze jedno: moim zdaniem małżeństwo to nie tylko łóżko. To także wspólne dzieci, zdrowie i choroba każdego z małżonków, wspólne inwestycje, sukcesy i porażki każdego. Chcecie czy nie - to rodzaj kontraktu.
I jestem przekonana, że jeśli jedna ze stron popełni błąd , czy zbrodnię, to nie znaczy, że druga jest automatycznie wolna, może odwrócić się na pięcie, odejść bez słowa i rozpocząć nowe życie.

To forum jest pełne takich sytuacji. I decyzji: powiedzieć o zdradzie czy nie? Wybaczyć zdradę czy odejść?
napisał/a: ~gość 2009-03-22 16:10
marta100 napisal(a):OK, z tego wynika, że facet ma prawo "nie poradzić sobie".... ...Rozpocząć równolegle drugie życie, nie fatygując się nawet by poinformować współmałżonka i dzieci i resztę rodziny, że coś się dzieje


Wiesz śmiesznie to brzmi kiedy pisze to osoba która przez 10 lat nie była łaskawa poinformować męża o tym jak to ładnie szczytowała podskakując na innym. Dlaczego on miałby się pofatygować aby powiedzieć o tym podczas kiedy jeszcze w tym czasie wiedział o rzeczy dla niego trudnej której Ty jakoś nie czułaś się zobowiązana powiedzieć. Dlaczego Ty nie pofatygowałaś się powiedzieć o tym mężowi?

marta100 napisal(a):Chcę wam powiedzieć jeszcze jedno: moim zdaniem małżeństwo to nie tylko łóżko. To także wspólne dzieci, zdrowie i choroba każdego z małżonków, wspólne inwestycje, sukcesy i porażki każdego. Chcecie czy nie - to rodzaj kontraktu.


Są też tacy ludzie dla których w małżeństwie najważniejsza jest miłość, nieodłączna od tego wierność, szczerość i zaufanie. Wtedy nawet trudne chwile bywają piękne. Bez tego małżeństwo jest nic nie warte.
Tylko takie rzeczy trzeba było omawiać przed ślubem.
napisał/a: Magdalena32 2009-03-22 16:52
marta100 napisal(a):Rozpocząć równolegle drugie życie, nie fatygując się nawet by poinformować współmałżonka i dzieci i resztę rodziny, że coś się dzieje.


aha a Tobie wolno było tkwić w dwóch związkach? też go nie poinformowałaś o tym że coś się dzieje, a miałaś łatwiej bo nie było dzieci, no ale to on potem okazał się potworem bo zostawił żonę z dziećmi...
napisał/a: ~gość 2009-03-22 18:39
marta100 napisal(a):

Chcę wam powiedzieć jeszcze jedno: moim zdaniem małżeństwo to nie tylko łóżko. To także wspólne dzieci, zdrowie i choroba każdego z małżonków, wspólne inwestycje, sukcesy i porażki każdego. Chcecie czy nie - to rodzaj kontraktu.
I jestem przekonana, że jeśli jedna ze stron popełni błąd , czy zbrodnię, to nie znaczy, że druga jest automatycznie wolna, może odwrócić się na pięcie, odejść bez słowa i rozpocząć nowe życie.

To forum jest pełne takich sytuacji. I decyzji: powiedzieć o zdradzie czy nie? Wybaczyć zdradę czy odejść?


Masz całkowitą rację, małżeństwo to nie tylko łóżko, to przede wszystkim lojalność, bezgraniczne zaufanie do partnera, że mnie nie zawiedzie w godzinę próby, że mogę partnerowi zaufać,powierzyć każdy sekret.

Ty pierwsza złamałaś te zasady w małżeństwie, a teraz domagasz się od forumowiczów potępienia męża który odpłacił Ci w tej samej walucie.
Powiem tak - on nie odszedł od Ciebie po ujawnieniu zdrady, ty kopnęłaś go w d..ę jak odkryłaś, że zdradza Ciebie z kochanką.
Stosujesz podwójne standardy moralne - jesteś dobra, a on zły, chociaż oboje postąpiliście niewłaściwie. Tak się jednak składa, że czuję do twojego byłego męża odrobinę więcej sympatii niż do Ciebie.
napisał/a: ~gość 2009-03-22 19:05
Nie przypominam sobie by marta100 napisała cos kiedyś o swojej zdradzie w swoim wątku, hm? Dość późno nam o tym powiedziała.
Mniejsza ,ale bez przesady ,nie ona jest tu główną winowajczynią, nie spłodziła dziecka na boku ani nie krzywdzi dzieci swoim zachowaniem i krętactwem. Dzieci nie są niczemu winne i ojciec jak już miał zamiar się mścić to tylko na matce a nie na wszystkich i to że ona zdradziła nie otworzyło mu furtki do bycia buchajem rozpłodowym. Oboje tutaj zawinili po równo.

don napisal(a):
Jeszcze co do motywów. Gdyby mnie najdroższa, wybrana, ukochana i ta jedyna zdradziła( a tu jeszcze ukrywanie, brak żalu, nieszczerość) stałbym się prawdopodobnie człowiekiem nie mającym zasad w tej materii i wszystko byłoby możliwe.


I dowiódłbyś że nie jesteś od niej lepszy,a może nawet gorszy i że Twoje zasady są płynne,czyli tak naprawdę ich nie ma.
napisał/a: ~gość 2009-03-22 19:52
BeatrixKiddo napisal(a):Nie przypominam sobie by marta100 napisała cos kiedyś o swojej zdradzie w swoim wątku, hm?


To o zdradzie Marty


"Wiecie, u mnie było podobnie. I też zastanawiam się, dlaczego mąż nic nie powiedział, nie walczył, kiedy go zdradziłam 4 lata po slubie. Zakochałam się, wiem że to głupie. Skończyłam ten romans, wróciłam do męża. Nie chciałam mu mówić, żeby nie ranić.
Potem byliśmy bardzo szczęśliwi, urodziłam dwoje dzieci. A kiedy mała miała 3 lata mąż prowadził już podwójne życie, miał drugi dom. Kiedy się o tym dowiedziałam, rozmawialiśmy, chciałam, zeby został z nami, powiedziałam mu, że zdrady się zdarzają, że ja też kiedyś...
I wtedy dopiero powiedział, że wiedział o moim romansie ( było to 10! lat wcześniej) , wiedział z kim, znał go.
Dlaczego nie zareagował kiedy to się działo? Dlaczego dopiero po 10 latach? Co myślał przez te 10 lat?Bardzo chciałabym to zrozumieć.
Faceci, czy Wy tak robicie? Dlaczego?

PS No, oczywiście jest możliwe, że o tamtej historii dowiedział się niedawno, choć to b mało prawdopodobne, bo nie miał od kogo."

To o zdradzie męża Marty

http://forum.we-dwoje.pl/topics31/zdrada-co-z-dziecmi-vt1780.htm
napisał/a: ~gość 2009-03-22 19:59
chodziło mi o to że w swoim topicu ( o zdradzie męża) marta100 ani razu wcześniej nie wspomniała o tym że sama kiedyś zdradziła (przynajmniej ja sobie tego nie przypominam) i dopiero teraz sie dowiadujemy o takich rewelacjach.
napisał/a: ~gość 2009-03-22 20:18
BeatrixKiddo napisal(a):chodziło mi o to że w swoim topicu ( o zdradzie męża) marta100 ani razu wcześniej nie wspomniała o tym że sama kiedyś zdradziła (przynajmniej ja sobie tego nie przypominam) i dopiero teraz sie dowiadujemy o takich rewelacjach.


Marta w poście z dnia 3.06.2007 pisze o tym w niezwykle oględny sposób:
"To się zaczął wściekać, wyrzucać mi że ileś lat temu ja wracałam w środku nocy.
Generalnie jak tylko jest jakiś punkt sporny, jek nie zgadzam się na jakąś jego propozycję, on robi się agresywny i najczęściej mówi jakie ma pretensje do mnie. Obrona przez agresję?"

Zwykle stosujemy ( Marta nie jest wyjątkiem ) zasadę jak Kali zdradzić męża to dobrze, jak mąż zdradzić Kalego to źle"
napisał/a: voice02 2009-03-24 08:20
kasiasze napisal(a):
dla mnie to było straszne - dowiedział się, nie powiedział, nie wyrzucił tego z siebie! od jak dawna wiedział - trzy dni, miesiąc?

marta100 napisal(a):
I wtedy dopiero powiedział, że wiedział o moim romansie ( było to 10! lat wcześniej) , wiedział z kim, znał go.
Dlaczego nie zareagował kiedy to się działo? Dlaczego dopiero po 10 latach? Co myślał przez te 10 lat?Bardzo chciałabym to zrozumieć.
Faceci, czy Wy tak robicie? Dlaczego?


Dziewczyny! Czy wyście powariowały? Dlaczego zawracacie sobie głowę myślami tym dlaczego on powiedział to tak późno? Może zastanowiłybyście się dlaczego same go zdradziłyście?
Przyznam jednak, że w sumie obie jesteście przyzwoite, skoro przecięłyście swoje toksyczne związki nim doszło do najgorszego. Wydało się po latach, co jest przestrogą chociażby dla onak z poniższego wątku:

http://forum.we-dwoje.pl/topics31/zdradzilam-i-zupelnie-nie-wiem-co-dalej-vt11344.htm

Jeżeli macie wątpliwości, jeśli wciąż was ten temat dręczy, zadajcie te pytanie swoim mężom. Skoro wiedzieli tyle lat, a nie powiedzieli, to przeżyją te pytania bez większego trudu. Dystans... To jest to, co łączy tych facetów i chwała im za to! Zdrowie waszych facetów i na pohybel takim, jak wy! Sorry, nad wami się ulituję. Pozdrawiam