być z kimś z miłości czy przyzwyczajenia??

napisał/a: ~gość 2009-05-24 00:51
poczytallem troche o tobie nawiedzony i musze przynacc ale nei che cie obrazac ze jestes gupi :(
jak sie mogles zwiazac z kobieta ktora preferuje inny styl zycia i miala nawet sponsorow !, jesli ona nei potrafi sie poswiecici dla waszego ziecka to widac coc jest warta, ty byss dawno uciekl ale na tye jetes dojzaly i odpowiedzialny ze czujez na sobei zobowiazanie wzgledem dziecka a ona Ludzie pomyslcie porzadnei zanim sie z kim hajtnicie czy wasz system wartoci jest podobny i czy dacie rade isc przez zyccie razem a nei osobno obok siebie...
napisał/a: nawiedzony 2009-05-24 10:49
To byl w zasadzie 1 wyjazd sponsorowany przez tydzien.W sumie to niemal to samo,ale faktycznie lezy mi to do dzisiaj na watrobie i nie moge tego do konca przegryzc.Pozostale zarzuty moge odeprzec jedynie,za najlatwiej myslec trzezwo o jakichs sytuacjach i przezyciach dopiero po fakcie.Gdyby czlowiek mial 100% zdolnosc przewidywania,nie byloby tylu nieudanych zwiazkow i malzenstw.W ogole by takich nie bylo.Czlowiek jest chyba najbardziej omylna istota na Ziemi.Mozemy jedynie dzielic sie doswiadczeniami(tutaj zlymi zazwyczaj) i ewentualnie probowac cos komus radzic,by nie powielali podobnych bledow.Jesli cos juz sie stalo,to niemal zawsze juz sie nie odstanie.Takie jest nasze podle zycie..
napisał/a: monique 2009-05-24 22:41
dzięki Nawiedzony za swoją historię... faktycznie dałeś mi podstawy do zastanowienia się... Wiem napewno że i tak nie wyszłabym za kogoś gdybym nie miała 100% pewności, a jak mi to kiedyś ktoś powiedział - potrzeba nawet 101% pewności, dlatego mieszkanie na próbę, żeby zobaczyć jak to jest żyć razem tak, ale małżeństwo póki co -nie, a potem się zobaczy jak sytuacja się rozwinie. Nie chodzi mi o to, że lubię co noc szaleć na imprezach, bo wychodzę rzadko - wolę wyjść do kina, na spacer, drinka itp. Chodzi o to, że moj facet coraz mniej lubi nawet tego typu rozrywki.
Do tego strasznie dużo śpi - drzemka musi być codziennie, a do tego i tak cały czas chodzi niewyspany! Co więcej, kiedy znalazłam chorobę której objawy były jak u mojego faceta i chciałam wysłać go do lekarza na konrolę, to odmówił i powiedział, że mu dobrze z tym spaniem.
Jeśli mogę doradzić - wywnioskowałam, że starałeś się o to małżeństwo, ale żona nie bardzo, dlatego na Twoim miejscu zostawiłabym ją i walczyła o dziecko - dobry adwokat (wiem, że to wiąże się z kasą ale może warto się poświęcić), jakieś dowody na to, że imprezuje i nie zajmuje się dzieckiem tak dobrze jak Ty, napewno dasz radę! Nie ma sensu tak się męczyć, chociaż wiem, że to napewno będzie ciężkie i nie ma pewności na wygraną, ale w dzisiejszych czasach te sprawy są rozstrzygane trochę inaczej i ojciec ma większe szanse niż kiedyś.
Niezależnie od tego, co zrobisz, życzę Tobie powodzenia.
P.S. A Twoja córka ma szczęscie, że ma takiego tatusia:)
napisał/a: alicja221 2009-05-24 22:47
Moim zdaniem w dzisiejszych czasach i tak w wiekszosci przypadkow przyznaje sie opieke matce dziecka, a w Twojej sytuacji wychodzenie na imprezy jest marnym argumentem. Znam historie, gdzie kobieta byla alkoholiczka, a i tak przyznano jej opieke. Dlatego rozwod to zawsze ostatecznosc.

[ Dodano: 2009-05-24, 22:50 ]
monique napisal(a): Co więcej, kiedy znalazłam chorobę której objawy były jak u mojego faceta i chciałam wysłać go do lekarza na konrolę, to odmówił i powiedział, że mu dobrze z tym spaniem.


Jesli moge zapytac, to o jakiej chorobie myslisz?
napisał/a: nawiedzony 2009-05-24 23:10
Nie jestem idealny.Kiedys to zona byla ta lepsza polowa(teoretycznie).Ja nie bylem dla niej zbyt czuly itp.Teraz jest zupelnie odwrotnie.
Ja natomiast spie po 5-6 godz na dobe,tyle mi zupelnie wystarcza,by normalnie funkcjonowac.Nigdy nie robie tego w dzien,bo wtedy boli mnie zawsze glowa po takiej drzemce.

Moja zona tez normalnie nie lata nawet co tydzien(lubi drinki i 5-6 tancow i do domu-jak ja jestem,a jak mnie nie ma to nie wiem),ale po ostatnich probach z mojej strony i totalnym odpuszczeniu zaczela tak robic.Wczoraj wrocila tuz po polnocy,wiec nie bylo jej ok 3 godz.Obylismy dluga nocna rozmowe i dzis kolejna..postanowilismy jeszcze powalczyc o siebie wzajemnie.Zobaczymy co przyniesie czas...
Corka moze szczescie i ma,aby do konca...a z zona bywalo roznie,widocznie nie czytalas mnie w tamtym temacie...Idealem nie jestem,ani tym bardziej nie bylem:)
napisał/a: monique 2009-05-24 23:13
Ashley ok, może mam dopiero 23 lata i mało wiem o życiu, ale żyć z kimś w nieudanym związku to piekło! A ta dziewczynka też na tym ucierpi patrząc jak rodzice się kłócą i będzie niewinnie obwiniać za to siebie...
A ta choroba to bezdech senny.

[ Dodano: 2009-05-24, 23:18 ]
Nawiedzony, powodzenia z żoną - to byłoby napewno najlepsze wyjście dla wszystkich - pogodzić się. Wiem, że nie zawsze wychodzi... Jednak utrzymanie związku wymaga czasem wielu wyrzeczeń i starań...
napisał/a: alicja221 2009-05-25 10:29
monique, ja tez mam dopiero 23 lata ;] Tak naprawde to w sytuacji nawiedzonego ani meczenie sie w takim zwiazku, ani rozwod nie wplyna dobrze na rozwoj ich corki. Chyba najlepszym sposobem na poprawienie calej tej sytuacji bedzie rozmowa z zona i dojscie do jakiegos kompromisu, porozumienia, co tez nawiedzony stara sie zrobic.
napisał/a: nawiedzony 2009-05-25 13:13
U nas jest tak,ze odkad spasowalem,nie bylo zadnej klotni :) Byla idylla wrecz,poza tym ze wlasciwie nie rozmawialismy zupelnie o niczym,oprocz dziecka i kompletnie nic nie robilismy wspolnie poza kapiela corki i snem(doslownym) w tym samym lozku.Normalnie zero stresu i punktow zapalnych...
Wracajac do ostatniego sobotniego wyjscia,przypadkiem wiedzialem z kim idzie i spodziewalem sie tez dokad.Fotki z tamtejszych imprez sa zawsze w necie,wiec bylem dosc spokojny,o ile czasowo by nie przegiela,w samym temacie zdrady...Jednak wyszla zupelnie bez slowa,nie odzywajac sie w ogole odkad wrocila z pracy.Bylo to 5 milczacych godzin.Napisalem sms-a,ze wyszla bez zadnego slowa jak ostatnia zdzira i ze nie wpuszcze.Zreszta tu juz o tym pisalem,jednak w tych dlugich sms-ach napisalem tz cos takiego:Jezeli poznasz jakiegos faceta,to prosze tylko o jedno,zanim rozlozysz mu nogi,przywrowadz go do domu.Chce z nim tylko porozmawiac,bo na tyle jeszcze jako maz zasluguje.. Wtedy zmiekla rura i wrocila jak czlowiek do domu.Mozna bylo tez porozmawiac.Byl tez fajny seks-pierwszy od chyba miesiaca :) Pozniej juz w niedziele,kontynuowalismy rozmowe na temat dalszego wspolnego zycia...Stanelo na tym,ze przestanie sie mscic tylko za sama nasza przeszlosc,przestanie sama wychodzic,a ja sprobuje byc takim mezem wobec niej,jakim jestem ojcem wobec naszej corki.Od poltorej doby jest sielanka :) Ciekawe tylko ile kto wytrzyma w tych postanowieniach...Mam nadzieje tylko,ze nie trzeba bedzie toczyc batalii o corke,bo wtedy przegraja wszyscy,czyli cala nasza trojka...
napisał/a: emotionality 2009-05-28 18:13
Tak czytam sugestie o rutynie i sama już zgłupiałam. Bo wygląda na to, że ja ją tylko zauważam, wydziwiam ( robie dla niego zdjęcia, rysuje, pisze/ wysyłam wierszyki), no na uszach staje a z jego strony zero inicjatywy... Czy tylko my, babki zauważamy jakieś pierwsze sygnały i je przeżywamy? :|