byla dziewczyna mojego faceta..

napisał/a: meganni 2008-02-29 22:34
Mam ogromny problem.. Nie moge poradzic zobie z widmem bylej dziewczyny.. Dokladnie rok temu bylam najszczesliwsza na swiecie.. Mialam chlopaka, ktorego sobie wymarzylam.. Polaczyla nas jakas nadludzka sila. Pierwszy raz w zyciu naprawde kogos pokochalam (mimo tego ze wczesniej bylam w czteroletnim zwiazku nigdy nie bylam tak szczesliwa). Bedac z A. czulam, ze nie tylko moge przenosic gory, ale mam sile by je miazdzyc. Otoczenie uwazalo nas za swietna pare, rodzice widzieli szczescie w jego i moich oczach.. Nasze wspolne zycie dopiero sie zaczynalo..planowalismy razem zamieszkac.. Bylismy ze soba pol roku, gdy nagle pojawila sie jego byla (wczesniej sie nie kontaktowali,spotykali sie 3 lata, rozstawali sie kilkakrotnie, pozniej wracali bo ona grozila, ze sobie zrobi krzywde). W ciagu jednego weekedu moje zycie wywrocilo sie do gory nogami.. Powiedzial: "Kochanie jade z paczka w gory na weekend.." Odpowiedzialam: "Jedz.. baw sie dobrze.." Zaskoczylo mnie dlaczego nie zaproponowal mi wyjazdu..ale mialam zajecie wiec nawet nie pytalam.. Nie odzywal sie przez dwa dni.. Staralam sie dodzwonic.. na prozno.. pisalam smsy.. Prosilam, zeby do mnie wpadl po powrocie..to wymyslil, ze cos sie stalo z jego noga, ze nie moze prowadzic samochodu.. Juz wtedy wyczulam, ze cos jest nie tak.. kobieca intuicja,, albo debilizm facetow.. Mielismy spotkac sie nastepnego dnia na uczelni. Nie przyszedl.. Nie bylo Go przez kolejnych kilka dni.. Ja od soboty nic nie moglam jesc, spac.. bylam wykonczona.. caly czas plakalam.. W koncu sie pojawil.. Powiedzial, ze przeprasza, ale dowiedzial sie ze jest z nia bardzo zle.. ze musi jej pomoc.. Zostawil NAS, nasze plany i marzenia, swoje szczescie i radosc.. zostawil mnie.. spadlam z nieba do podziemia.. Minal prawie rok od tego wydarzenia.. Nie widujemy sie.. nie rozmawiamy.. ale caly czas boli mnie serce.. Bardzo dlugo podnosilam sie z kolan.. zajelo mi to pol roku aby znow stac sie czlowiekiem a nie byc jego wrakiem.. i podejrzewam, ze trwaloby to jeszcze dluzej gdyby nie to, ze poznalam kogos.. K. jest starszy ode mnie o 8 lat.. Smiesznie sie stalo.. bo gdy sie poznalismy to ja zawyzylam swoj wiek o 4 lata, a On zanizyl swoj o 3 wiec myslelismy, ze jestesmy prawie rownolatkami.. Strzal amora trafil Go od pierwszego naszego spojrzenia.. ja jeszcze wtedy nie mialam ochoty na nowe znajomosci.. ale K. byl cierpliwy i wyrozumialy.. Nigdy nie wspomnialam Mu o bylym zwiazku.. Bardzo balam sie znajomosci z Nim bo okazalo sie ze wlasnie rozstal sie z dziewczyna, a ja juz widzialam ten jego maslany wzrok.. Byli ze soba ponad 5 lat.. Rozstali sie za zgoda obojga.. Nie ukladalo im sie od dluzszego czasu. Wyjechala do innego miasta,po miesiacu znalazla sobie faceta..a K. zaczal okazywac mi, ze Mu zalezy, ze bedzie czekal ile tylko trzeba aby moc byc ze mna.. to wszystko trwalo kolejne pol roku.. Przez ten czas spedzalismy ze soba mnostwo czasu.. Ja powoli zaczelam odczuwac radosc, przywiazanie do Niego, tesknote gdy gdy Go nie bylo.. cieplo jego uczuc sprawilo, ze postanowilam zaryzykowac. Jestesmy razem (nie wiem dokladnie ile bo nastapilo takie plynne przejscie z przyjazni do czegos wiecej.. On jednak uwaza, ze dostal mnie w prezencie gwiazdkowym :)).. Jestesmy szczesliwi.. Jednak ja caly czas mysle o jego bylej.. o tym, ze moze okazac sie kolejnym facetem, ktory obiecuje mi wiernosc i milosc, a jak ona klasnie w dlonie to On pobiegnie jak posluszny, tresowany piesek.. Spotkalismy sie z nia kiedys na imprezie.. Widzialam jak ona na Nigo patrzy ukradkiem.. Jej spojrzenie jest nadal pelne milosci mimo tego iz uwaza, ze jest inaczej.. K. mowil mi, ze prosila aby mi pogratulowac wyboru tak swietnego faceta i ze mi zazdrosci.. Co ja mam myslec..? Boje sie kolejnej rany na sercu.. z drugiej strony chce byc szczesliwa, chce Mu ufac i czuc Jego cieplo.. Ktos kiedys powiedzial, ze jesli chcemy sie ogrzac to nie mozemy bac sie sparzyc.. zgadzam sie z tym.. Tylko prosze Was powiedzcie jak pozbyc sie tego strachu.. To jest moje najwieksze utrapienie, ktore nie pozwala mi cieszyc sie zyciem.. pomozcie.. bede wdzieczna za kazdy komentarz, rade i pomoc..
napisał/a: Catherine10 2008-03-01 00:42
ja z własnego doswiadczenia wiem, że w trakim trójkącie nie przetrwacie
ona się nim bawi, klaszcze w dłonie-onbiegnie, a to wszystko po to, by sprawdzić swój urok, by pokazać Ci, ze w sytuacji wyboru wybiera ją...
nie ma innej rady, niz definitywne zerwanie kontaktu z byłą i pokazanie jej, że jest mniej wazna niż powietrze-ale to on musi to zrobić, nie Ty
ja męczyłam się w takiej sytuacji dość długo, starałam się zrozumieć, ale nie potrafiłam0nie przeskoczysz samej siebie
jeśli mu zależy, jeśli potrafił zyć bez niej 3 lata, jeśli w końcu jest facetem z jajami-niech podejmie męską decyzję...
w innym wypadku poszukaj nowego faceta, takiego, który nie będzie Ci robił tak drogich emocjonalnie prezentów
pozdrawiam :)
napisał/a: meganni 2008-03-01 16:55
Kiedy slysze jej imie to krew mnie zalewa (mimo tego, iz rzadko o niej wspomina).. Chcialabym, zeby zerwal z nia kontakt.. ale z drugiej strony nie chce kazac Mu wybierac.. Gdyby On mi powiedzial, ze mam wybrac to oczywiscie bym to zrobila, ale czulabym pewien dyskomfort psychiczny.. nie chce, zeby On sie tak poczul.. ale mam nadzieje, ze to zrozumie i w koncu podejmie odpowiednia decyzje..
napisał/a: Joasiaaa 2008-03-01 18:12
ja tez mam problez z była(tz juz z obecna dziewczyną ) mojego juz bylego chlopaka. Jakis miesiąc temu rozstalam sie z chlopakiem....jak sie okazalo juz po fakcie,zdradzal mnie od samego poczatku i to ze swoja byla dziewczyną. CZesto o niej mowil,porownywal mnie do niej a ja myslalam ze mu to minie a jednak nie.Tydzien przed rozstaniem dowiedzialam sie ze bierze narkotyki i nimi handluje,przezylam szok ale stwierdzilam ze jesli on mnie tak bardzo kocha a ja jegoto bede przy nim i jakos razem z tego wyjdziemy,jednakgdy w ostatnią sobote ja sie zle czulam on polecial sie pocieszyc do Madzi....nie powiedzial mi o tym....oklamal mnie ze jest w domu,jednak dalam mu druga szanse bo mowil ze mnie kocha ponad wszystko a jednak znowu klamal...ze to koniec dowiedzialam sie od jego "nowej" laski:( . Nie byloby tak zle gdyby nie to ze on mi nie pozwala o zapomniec....pisze do mnie,do mijej przyjaciolki,oswiadczyl mi ze jestem szmatą i k*** i dlatego mnie zdradzal....jego Madzia mnie straszy...nie daje spokoju...a za co?? za to ze chcialam byc szczesliwa i kochana.....
napisał/a: Catherine10 2008-03-02 22:23
Joasia-możesz go podać do sądu, i to jak najbardziej.
Meganni- nie da sie tak. Ja też starałam się zrozumieć, bardzooo, ale nie dało się, bo dla mnie to już było za dużo. Nie można walczyć ze swoimi uczuciami, staniesz się chorobliwie zazdrosna i podejrzliwa-wiem po sobie. Powiedz mu, że czujesz się bardzo niekomfortowo i wolałabyś, żeby jej W OGÓLE nie było w Waszym życiu, To, jaką on podejmie decyzje, będzie swiadczyło o tym, na kim mu bardziej zależy. Ja absolutnie nie pozwoliłam na spotkania sam na sam mojego chłopaka i jego byłej, która sie w nim kochała. Zaproponowałam, że możemy spotkać się w trójkę9choć raz, bo ja jej nigdy nie widziałam, nie poznałam, a ona chciała sie spotykać TYLKO z nim, ze mną NIGDY. Sama zrezygnowała. Takie dziewczyny pod płaszczykiem przyjaźni szukają okazji dla odbudowania swojej pozycji...
napisał/a: fairy_86 2008-03-02 22:45
No niestety, ale Catherine ma sporo racji....
Jest cos takiego w kobiecej naturze...Wiecie-az wstyd sie przyznac, ale ja tez czasem spotykajac bylego faceta z nowa kobieta, czuje w sobie wzbierajaca chec pokazania jej ze jest tylko "zamiast mnie" ;/ wiem, ze to okropne. Mam swojego mezczyzne i jestem z nim diablenie szczesliowa, ale mam troche rogata dusze i lubie np z satysfakcja stwierdzic, ze jest cos takiego w oczach ex kiedy patrzy na mnie, ze wiem ze wciaz do mnie cos czuje, a takze wowczas gdy np w swej proznosci orzekne, ze jestem od obecnej dziewczyny w jakis sposob bardziej atrakcyjna itp.
Nigdy coprawda nie posuwalam sie do jakischs histerycznych zagrywek, jak dziewczyna ktora rozbila zwiazek meganni, ale wiem z autopsji ze kobiety maja w swej naturze cos z przysłowiowego psa ogrodnika....

Byle dziewczyny mojego kochanego istnieja w jego zyciu. Na poczatku w pewien sposob mnie to draznilo, ale teraz nie stanowi problemu. Ufam mu-zwlaszcza ze sa to kobiety w zaawansowanych zwiazkach, pozareczane...Jest to jednak istanienie wirtualne, telefoniczne...Sa w kontakcie, ale raczej sie nie widuja i jest to jego (ich) wybor, a nie moje narzucanie czegokolwiek.
Ty sie mocno sparzylas, ale odrobina zaufania to nic zlego. Pozatym ten mezczyzna jesli traktuje Cie powaznie i znajac Twoja historie zapewne sam nie bedzie doprowadzal do tego bys przez bylą kobiete czula sie dyskomfortowo. Trzymaj reke na pulsie, ale nie histeryzuj.
Uszy do gory.
napisał/a: mala1313 2008-03-07 17:03
Kiedy Go zobaczylam pierwszy raz oszalalam, po 5 minutach znajomosci rozmawialo nam sie jak bysmy znali sie od zawsze. Ja zwariowana 18tka on wymarzony ideal tylko, ze o 15 lat starszy. Ale to nam nie przeszkadzalo. Dla Niego zerwalam z owczesnym chlopakiem, nie wierzylam , ze On mogl sie we mnie zakochac ale to sie dla mnie nie liczylo, bylo tylko tu i teraz a to bylo wiecej niz wspaniale. Romantyczne wieczory, spacery, jazda na Jego scigaczu. SZALALAM. Dla Niego przeszlam pieklo w domu, rodzice probowali prosba i grozba przemowic mi do rozsadku, nic im to nie dalo. Teraz jestem z Nim, rodzice Go poznali i zaakceptowali. Wierze Mu ale... przeczucia i obawy swoja droga, moze dlatego, ze jest starszy, i ze wiem jaki byl wczesniej. Ma 34 lata i corke z poprzedniego zwiazku, a skoro ma corke to jest i jej matka-niestety. Zdradzila Go kiedy ich dziecko mialo rok czasu a On byl w Niemczech w pracy. Dowiedzial sie o tym przypadkiem, zerwal z nia, ona do dzisiaj jest z tamtym facetem. A MOJ Michu jezdzi odwiedzac mala i w tym caly problem. Dowiedzialam sie, ze gdy tylko ona dowie sie , ze on planuje odwiedziny u corki to zaczyna do tego przygotowania... oczywiscie siebie. Makijaz, fryzura, ubranie... Ostatnio pytala Mu sie czy gdyby byla w ciazy ze swoim facetem to czy On (znaczy MOJ) zechcial byc przy porodzie bo przy pierwszej corce tak strasznie jej pomogl. Kiedy sie o nia pytam On twierdzi, ze ona dla Niego juz nic nie znaczy. Ja jednak strasznie sie boje, pomimo, ze juz prawie od roku jestesmy para. Czy to ja mam jakas paranoje? Czy powinnam sie do tego przyzwyczic? Przeciaz nie moge Mu zabronic wizyt w jej domu, ze wzgledu na mala. JA po prostu strasznie boje sie Go stracic!!!
napisał/a: monisia74 2008-03-07 20:33
meganni wiem jak ci ciezko,kochaszi chcialabys byc tak przez niego kochana,chcialabys przestac zyc w strachu,czuc sie ta gorsza,tak naprawde ciagle stoi 3 osoba miedzy wami diabelnie ciezko to przetrwac.mialam podobna syttuacje,postawilam twardo swoje zdanie,jakim prawem mam ciagle sie bac?moze tak obiekt mojej milosci chcialby sie ze mna zamienic na miejsca?zapytalam go wprost jak by sie czul?postawilam na szczerosc,powiedzialam co czuje,co mnie boli,zze swiata poza nim nie widze...efekt jest taki ze jestesmy razem,na inne w naszym a szczegolnie jego zyciu nie ma miejsca..zycze ci powodzenia.
napisał/a: meganni 2008-03-09 12:53
Dziekuję za wszystkie rady.. :] Sytuacja sie rozwiązała.. Może w mało uczciwy sposób.. ale dotarlo do mnie, że to ja jestem dla Kamila tą jedyną... Opowiedziałam mojemu przyjacielowi o tych wątpliwościach.. On z troski o mnie porozmawiał z K. Podesłał mi ich rozmowe.. Jak to przeczytalam to się rozpłakałam.. z radości (że tylko ja sie liczę, żemógłby się już oswiadczyc, ale wie że chyba jeszcze troche za wcześnie.. ale on jest pewny.. zdecydowany.. czeka na mnie..) ze wstydu..(że nie ufałam, że sie bałam, że nie wierzyłam w siebie, ze nie doceniałam tego, iż bardzo się stara dawać mi do zrozumenia, jak bardzo Mu na mnie zależy..).. Teraz wiem, że była dziewczyna isteniej dla Niego tylko we wspomnieniach.. Bo liczymy sie tylko MY i nasze szczescie.. Ktos kiedys powiedzial takie madre slowa.. "Ze wspomnieniami można żyć jak inni, którzy straty nie ponieśli. Można śmiać się i żartować, cieszyć się lub kłopotać tysiącem drobnych, błahych spraw. Z początku rana otwarta doskwiera nieznośnie, lecz życie szybko zadeptuje murawę na grobie, zabliźnia ranę na sercu i toczy się dalej, jak gdyby wszystko tak właśnie być miało.." Widocznie tak miało być.. Musiałam dostać kopniaka w tyłek, zeby umieć doceniac uczucia innych ludzi i starać sie tak bardzo dbac o nich, aby nigdy nie doznali takiej krzywdy jak ja.. Musimy tylk ozrozumieć, że nic nie dzieje sie przez przypoadek.. Zawsze jest jakiś powód dla, którego przytrafiaja sie nam dobre i złe rzeczy.. Jeszcze raz Wam serdecznie dziękuje za wsparcie.. :)
napisał/a: camden 2008-03-11 14:04
cieszę się, że chociaż Tobie się ułożyło. Ja również mam problem z tą "drugą" chociaż wygląda to nieco inaczej...;/ byli ze sobą prawie pięć lat i ona zostawiła go dla starszego faceta- chociaż jak mówi dopiero kiedy się rozstali zrozumiał, że ją kocha, a wcześniej jej nie doceniał. Minął rok od ich rozstania i miał już kilka przelotnych romansów nim zaczęliśmy ze sobą chodzić. Początkowo lubiłam o niej słuchać, a nawet sama o to prosiłam by wiedzieć jaka była i jak wyglądał ich związek. Jednak teraz jak nigdy o nikogo jestem zazdrosna i boli mnie to gdy mówi o niej- niestety sama go prowokuję. Ostatnio gdy był trochę pijany znów zaczął o niej mówić- jaka to ona była. rano mnie przeprosił gdy mu o tym powiedziałam- stwierdził, że nie pamięta tego i to ja jestem tą jedyną. jednak od tamtej pory czuję się gorsza, brzydsza od TAMTEJ. Nie mogę przestać sama się dręczyć bo przecież jak stwierdził była niemal częścią rodziny...:( Może i nam się ułoży
napisał/a: monisia74 2008-03-11 15:08
szczerze mowiac nie dalabym rady psychicznie wytrzymac jesliby moj mezczyzna mial ze swoja byla dziecko.wiadom zaraz gdyby wychdzil myslalabym o tym co tam robia,nie chodzi tu juz o zaufanie,wiem do czego zdolne sa kobiety,nawet gdy juz nie kochaja to z czystej satysfakcji potrafia pokazac ze moga miec faceta na skinienie palcem a nie ma przeciez nic lepszego niz karta atutowa w postaci dziecka prawda?to najskuteczniejsza bron do walki.nie mozna zakazac tez face4towi kontaktow z wlasnym dzieckiem,dziecko powinno miec oboje rodzicow,na swiat sie nie prosilo...mi raczej nie pomogloby zapewnienia ze mnie kocha,ze licze sie dla niego tylko ja,ze laczy go tylko z byla dziecko,milosc....byloby mi strasznie ciezko i ten ciagly strach....
napisał/a: dunia87 2008-03-15 18:20
Dla czego te wszytskie 'byle" z dluzszych zwiazkow robia takie cos... moje kochanie z byla dziewczyna spotykali sie jeszcze na stopniu kolezenskim (my sie jeszcze nie znalismy w tedy) ale gdy zmienil nr komy juz jej nie podal juz nie chcial sie z nia spotykac gdy my sie juz poznalismy bylo tylko czesc czesc i nic wiecej choc ona tego chciala (ona jest z chlopakiem z ktorym zdradzala mojego narzeczonego) mimo tylu lat co jestesmy razem ona ciagle naciskala chciala sie z nim spotykac wypytywala ciagle o niego przymykalam na to oko (a on tym bardziej) az do momentu gdy zapytala jego siostre czy nadal jest z "ta" co byl czyli ze mna ...to mnie zabolalo i powiedzialm mu o tym...powiedzial jej w prost kilka slow dosc ostrych lecz nie obrazlwych.od tamtej pory znienawidzil ja ze tak mnie okreslila z "ta" gdy w jego towarzystwie ktos o niej wspomni on wychodzi gdy widzi ja na ulicy przechodzi na druga strone lub udaje ze jej nie widzi ja za kadym rezem ja obserwuje tak z boku on az wodzi za nim wzrokiem nawet gdy jest ze swoim...sama jej nie cierpie a on tym bardziej gdy ja widze mam chce powiedziec jej kilka slow ale cos mnie powstrzymuje...czy ona nie moze o miom misu zapomniej...(mimo ze go zdradzala i ma innego....????? nie wiem co juz myslec...