chcę się zmienić, ale jak?

napisał/a: zzzZZZzzz 2009-05-02 21:27
Witam!
Mam problem, i za nic nie wiem jak sobie mam z nim poradzić. Otóż od 4 miesięcy jestem ze swoją dziewczyną. Na początku przez pierwszy 1-2 miesiące wszystko było po prostu jak w niebie, ale potem już zaczęły się schody;/ Mieszkamy od siebie jakieś 70km więc i za często się nie widujemy (ona szkoła (w tym roku matura), ja w tygodniu praca a co drugi weekend studia) lecz na początku dawaliśmy sobie z tym rade i co weekend widywaliśmy się. Teraz ze względu na jej maturę oraz nawał moich zajęć widzimy się raz na 2-3 tygodnie i tu już mi chyba zaczyna odbijać;/ od dłuższego czasu stałem się strasznie zazdrosny, podejrzliwy i ciągle się czegoś czepiam. Gdy przez większą część dnia się do mnie nie odzywa (nie pisze smsa, lub nie dzwoni) zaraz rodzą się we mnie czarne myśli. Ogólni od 2 miesięcy cały czas takie myśli mnie dręczą, a to ze mnie zdradza, a to ze mnie okłamuje chociaż ani razu nie dała mi powodu żebym mógł tak uważać, i za każdym razem mówi mi wszystko o co pytam. Moje samopoczucie każdego dnia jest uwarunkowane tym jaki ona będzie ma humor, jeśli ona jest chociaż trochę zła z mojego powodu to i ja mam cały dzień zwalony bo przejmuje sie tym ze znów swoimi jazdami coś sknociłem i czarne myśli zaczynają działać. Ogólnie strasznie mi na niej zależy, nie wyobrażam sobie co bym zrobił gdym ją stracił i dlatego we wszystkim i wszystkich chyba widze potencjalne zagrozenia dla naszego związku. Jednak chyba największym moim problemem jest to że ciąglę sie czegoś czepia. nawet jeśli przez cały dzien np ze sobą piszemy i wszystko pięknie ładnie to jeśli juz dzwonie do niej wieczorem to zawsze się przyczepię do jakiejś głupoty i już awantura murowana, a na następny dzień pluję sobie w brodę i żałuje ze tak się stało. Nie potrafię chyba panować nad swymi emocjami i najpierw mówię a potem myślę. Już nie jedna osoba mi to powiedziała z jestem zbyt wybuchowy i nerwowy, i to prawda i zupełnie nie wiem jak sobie z tym radzić;/ Jeszcze mógł bym zrozumieć jeśli nasze kłótnie były prowokowane przez obie strony, ale w tym przypadku zawsze to ja je prowokuję. Już ją nawet nie przepraszam bo powiedziała ze już tyle razy to słyszała ze ma dość moich przeprosin i mocnych postanowień poprawy, i mówi żebym po prostu stał się lepszy i będzie ok ale ja po prostu chyba nie potrafię. Oczywiście bardzo chcę, i nie raz potrafię sobie wmówić że wszystko będzie ok, ze już się nie będę niepotrzebnie denerwował a tu przychodzi rozmowa, jakiś zupełnie przypadkowy temat i ja już wybucham i zaczynam się przyczepiać;/ Nie wiem po prostu jak mam panować nad swoimi emocjami, co robić żeby nie miec ciągle czarnych myśli, i żeby się ciągle o byle głupoty nie przyczepiać. Nie chce żeby mój związek przez te moje ciągłe jazdy się zawalił, a jak na razie jest chyba na najlepszej drodze do tego...
napisał/a: ~gość 2009-05-02 22:05
wiem, że to trudne, bo wierz mi że jestem podobna :/ tylko ja miałam ułatwioną sprawę tym, że nie dzwonimy do siebie a piszemy smsy. otóż ja robię tak, że jak on mi coś napisze co mnie wkurzy, to odkładam telefon i nie odpisuję, aż sobie nie poukładam wszystkiego nie ochłonę. Byłam dokładnie taka sama jak Ty, jakiś drażliwy temat i haja gwarantowana, wiem co przechodzisz i znam późniejsze wyrzuty sumienia i postanowienia "dobra, nie było tak naprawdę o co się pluć, następnym razem będę spokojna", ale nei wychodzi. Musisz zacząć kontrolować siebie (dużym plusem jest to, że w ogóle jesteś świadomy swojego zachowania), jak czujesz że zaczynasz wybuchać zacznij się kontrolować, mów sobie w duchu "potem będziesz tego żałować, spokojnie", jeszcze kilka razy Ci się to nie uda, ja próbuję od kilku miesięcy (Ty masz o tyle "łatwiej", że masz częściej okazje...) i nie do końca mi się to udaje, bo nieraz gadamy na jakiś temat i samo leci, humor spada i emocje biorą górę. Ale trening czyni mistrza ;)
napisał/a: zzzZZZzzz 2009-05-02 22:20
To że zdaję sobie sprawę z tego że postępuję źle jakoś wcale nie sprawia że czuję się lepiej,skoro w ogóle z tym sobie poradzić nie potrafię:) Z tym z kolei żeby sobie w duchu powiedzieć "potem będziesz tego żałować, spokojnie" też rożnie bywa, bo widzisz o to właśnie chodzi ze te moje "wybuchy" są nagłe, najpierw mówię potem myślę i naprawdę ciężko mi nad typ panować. Może jakimś wyjściem było by darowanie sobie dzwonienia, i tylko sms-owanie/ gg bo wtedy chyba człowiek wcześniej pomyśli a potem napisze. Ale z drugiej strony i tak rzadko się widujemy więc jeśli jej nie widuję to chociaż chce usłyszeć i tu zonk... bo zamiast porozmawia normalnie i miło to ja zaczynam te jazdy...
napisał/a: kirk 2009-05-02 22:25
tez jestem zazdrosny

mysle ze nic na to nie poradzisz, zawsze ma sie przeczucie ze cos jest nie tak :>
napisał/a: zzzZZZzzz 2009-05-02 22:29
kirk napisal(a):tez jestem zazdrosny

mysle ze nic na to nie poradzisz, zawsze ma sie przeczucie ze cos jest nie tak :>


tylko ze ja się obawiam że powoli wchodzę w etap tzw "chorej zazdrości". nie mam kompletnie powodów by tak sądzić, ale w mojej głowie ciągle się coś "rodzi" i mnie dręczy. czasami już normalnie się tego wytrzymać nie daje;/
napisał/a: przemek0810 2009-05-02 23:05
Zazdrość i mi towarzyszy ale nie przejmuj się bo nie ma czym. Skoro nie dała Ci jeszcze żadnego powodu do obaw i zawsze Ci wszystko mówi to jest OK.
Zobacz, przytoczę Ci przykład z życia. Mojego własnego. Napisałem mojej przyjaciółce sms-a bodajże jak się czuje czy coś w tym rodzaju. Odpisała mi jednego fajnego sms-a a na drugiego po chwili już nie. We mnie od razu czarne myśli... a wiesz co się okazało? Po prostu się jej pieniążki skończyły na koncie.
Nie przejmuj się Stary, będzie dobrze.
napisał/a: slicznotkapl 2009-05-02 23:12
Heh czytajac Wasze posty widze w nich czesc siebie, mojego zachowania wzgledem swego mezczyzny.....Nie jestem jeszcze az tak zazdrosna o niego,ale fakt faktem coraz czesciej wiele jego zachowan zaczyna mi sie nie podobac...Wiem,ze mnie kocha,ale to JA niestety, kloce sie o drobiazgi,zwlaszcza jesli wchodzi w gre jakas jego znajoma lub jesli nie daje mi dosc dlugo znaku zycia. Dzisiaj mija pol roku jak jestesmy razem i wiem,ze to sie nazywa KRYZYS.zzzZZZzzz, moze u Ciebie jest tak samo....
Choc u mnie nie jest on az tak bolesny,lecz troche uciazliwy....
napisał/a: przemek0810 2009-05-03 12:07
napisal(a):fakt faktem coraz czesciej wiele jego zachowan zaczyna mi sie nie podobac...

Bo widzisz... Miłość jest dopiero wtedy gdy kochamy mimo tych wad, które nam się w drugiej połówce nie podobają.
napisał/a: TheReds 2009-05-03 12:32
Ja mam równierz podobny problem że Jak Moje Słońce nie odpisuje 10 minut na sms albo nie odbiera telefonu to tez mam czarne mysli i jestem bardzo zazdrosny .. :P a po 10 minutach okazuje sie że była w wc i telefon miala w innym pokoju i tp ;) tez nie mam wiekszych powodow do zazdrosci ale mimo tego jestem bardzo zazdrosny ! :] zazwyczaj tak jest ze pierwsze 2 miesiace sie tego nie widzi a pozniej sie tak dzieje ;p

a jezeli chodzi o klotnie tez to przerabialem ale teraz klotnie są całkiem inne, podczas klotni mamy do siebie obaj szacunek i jedno z nas słucha argumentow drugiego i trwają gora 10 minut :)

wiec spokojnie zazdrosc to normalna rzecz ;)

Pozdrawiam
napisał/a: zzzZZZzzz 2009-05-03 13:05
Niestety ja już chyba w swojej zazdrości i czepianiu posunąłem się za daleko. Sama mi powiedziała ze chciała by żeby między nami było lepiej ale szczerze już sama w to nie wierzy ze to się zmieni, że jej nadal zależy ale już nie tak jak kiedyś gdy byłem "inny" niż teraz. Sam już nie wiem czy w ogóle się starać, i próbować to zmienić skoro ona sama w to nie wierzy ze się zmienię, i wcale się jej nie dziwię bo już nie raz jej to obiecywałem. Boję się że jeśli nawet nasz związek się rozpadnie to czy w kolejnym nie będę taki sam, i wszystko będzie się kończyło tak samo. Że nikt do końca mnie nie pokocha, zaufa jeśli ja szybciej zdążę druga osobę takim postępowaniem do siebie zniechęcić.
napisał/a: slicznotkapl 2009-05-03 20:10
sprobuj, nie ma rzeczy niemozliwych.WIERZE,ze uda Ci sie przezwyciezyc
zazdrosc i wszystko w najblizszym czasie jakos sie ulozy.
NIe kazda dziewczyna zdradza, a z tego,co piszesz Twoja druga polowka bardzo Cie kocha i jest wyrozumiala, wiec nie strac jej. Walcz o jej uczucia i okaz wiecej zaufania.
Napewno jestes wspanialym chlopakiem i poradzisz sobie z ta przypadloscia!
napisał/a: zzzZZZzzz 2009-05-03 20:41
No właśnie z tym że mnie kocha to nie jest tak do końca. Otóż mieliśmy kiedyś taką rozmowę i ja jej wyznałem ze ją kocham, bo tak jest. Ona powiedziałem mi wtedy szczerze że została kiedyś przez kogoś bardzo zraniona i teraz z takimi wyznaniami woli być ostrożna i że jestem dla niej kimś szczególnym i bardzo zależy jej na mnie, ale by pokochać to jednak potrzebuje trochę czasu, by nie rzucać słów na wiatr i nie ranić drugiej osoby i za to ją szanuję bo potrafiła powiedzieć to co myśli i czuje. I powiedziała mi że jestem dla niej kimś szczególnym i zależy jej na mnie ale to jeszcze nie to. Ogólnie jest osobą której trudno przychodzi wyznawanie uczuć, w przeciwieństwie do mnie. ja jak coś czuję to mówię to, ona niestety nie. A wydaje mi sie ze w zawiązkach na odległość jeśli się ludzi nie widują to chociaż takie miłe słowa mogą sprawić ze jakoś łatwiej się przezywa ten czas bez siebie. Niestety ona na takie słowa nie potrafi się zdobyć, i ciągle nie wiem czy nadal czuje coś do mnie czy nie, po prostu już tak ma. A ja zamiast starać się z całych sił by mnie pokochała to robię to co robię i chyba skutecznie ją odstraszam;/ Już po prostu nie mam sił, całymi dniami myślę o tym że znów ją zraniłem, że znów coś powoli niszczę i czuję jak chyba to mnie powoli zżera od wewnątrz. Niestety jestem osobą która wiele rzeczy bierze zbytnio do siebie i wszystkim się przejmuję i to mi spokoju dać nie może. Jeszcze gorsze jest to że jedynym sposobem jakim jest by o tym wszystkim zapominać i się nie przejmować zaczyna być alkohol. Na razie tylko od czasu do czasu gdy jest naprawdę źle, ale chyba zaczyna mi się to coraz bardziej podoba, bo ileż można się męczyć i mieć przed oczyma tylko jeden widok tych wspólnych wspaniałych chwil a zaraz potem moje zachowanie którym wszystko niszczę...