choroba psychiczna.problemy i kryzys.

napisał/a: JJ 2007-01-10 22:25
jesteśmy razem 2 lata i 3 miesiące.licealna miłość.na początku gorąca i zwariowana.
po kilku miesiącach od poznania się pierwsza wizyta w szpitalu psychiatrycznym.samookaleczenia.halucynacje.i tysiące rodzinnych problemów.
Jego codzienne wizyty, kwiaty i mnóstwo smsów, ciepłych listów.po 2 miesiącach powrót do domu.pierwsze wspólne wakacje-urojenia.koniec roku -powrót do szpitala, najpierw na oddzial dzienny, potem na zamknięty.czyste szaleństwo.to 3 klasa liceum więc mnóstwo nauki ,ciągłe zmiany leków i huśtawka nastrojów.euforia i nienawiść do siebie.tycie.pogorszenie wyglądu, nie wstawanie z łóżka i diagnoza-schizofrenia.potem wyjście. matura, stres. wspólne wakacje nad morzem.przedawkowanie leków-oddział psychiatryczny w nadmorskiej miejscowości.3 dni.przyjeżdża i tuli.i zaraz powrót z wakacji.

pod koniec sierpnia(na wakacjach byliśmy w czerwcu) kryzys.
on mówi ,że to koniec.kłótnie coraz częściej.
coraz częściej pada określenie''grubas'', ''idiotka''.
zaczyna się stres,wyniki, rozmowy kwalifikacyjne na studia.
obydwoje studiujemy.
cały czas biorę leki.
mam kiepską sytuację w domu-matka straszny nerwus .nie mówi-wrzeszczy.ojciec zajęty pisaniem pracy na studia i pracą.

mój chłopak mieszka z matką i babcią.
babcia ma emeryturę.matka pracuje na czarno.
obydwie nadopiekuńcze.
potrafią być nieznośne.traktują jak dziecko.
''zjedz śniadanie'',''umyłeś zęby?''
wyzywają od lenia,nieroba.
''spierdalaj gnoju''-takie sformułowania padają z ust jego matki i babci.
on nie jest dłużny.''spieprzaj ty idiotko''
kiedy się poznaliśmy brał lek antydepresyjny.potem inny.
mają problemy finansowe.
z ojcem jego matka jest rozwiedziona.jego ojciec pije alkohol.kiedy jest pijany dzwoni do mojego chłopaka i mówi jak go bardzo kocha i przeprasza ,że tak się zachowuje(czyli np.kłoci się z nim albo nie daje mu pieniędzy.)jego ojciec ma rentę z której komornik pobiera alimenty.więc jego ojciec żyje w nędzy.nie potrafi znaleźć pracy.
jego matka(mojego chłopaka) ma natręctwa,nerwice.
jest uzależniona od swojej matki.

mój chłopak jest człowiekiem ciekawym świata, studiuje filozofię.
wspiera mnie duchowo,interesuje się moją terapią , wizytami u psychiatry.
jednak coraz częściej bywa okrutny.
tydzień temu pokłóciliśmy się bardzo poważnie w jego domu co doprowadziło do tego ,że byłam w takim szoku ,że nic do mnie nie dochodziło.przypominałam raczej wrak człowieka aniżeli kobietę.

ostatnio znowu miewam gorsze dni.stany lękowe dają o sobie znać.
nie biorąc dodatkowych leków wpadam w szał albo w totalne zobojętnienie ,biorąc dodatkowe leki jestem jak roślinka.nie czuję nic.

kiedyś mój chłopak wykrzyczał ,że ''chce mieć kobietę z którą będzie mógł mieć dzieci''.
ja nie wiem czy będę mogła mieć dzieci przez minimum kilka lat(biorę 4 mocne psychotropowe leki).poza tym nie chcę ,żeby maleństwo cierpiało.nie wierzę ,że maleństwo nagle by mnie uzdrowiło.tym bardziej ,że kiedy jest ze mną fatalnie wpadam w szok i samookaleczam się.

znajomi mojego chłopaka ,jego najbliższa rodzina czyli matka i babcia uważają ,że powinien ze mną zerwać bo co mu po dziewczynie , która jest chora?

dodam ,że rzadko się zdarza ,żebym leżała w łóżku.
zarzuty , które słyszę pod moim adresem:
-jesteś banalna
-jesteś gruba
-zachowujesz się jak idiotka

mój chłopak jest osobą , która zostawia większość rzeczy na ostatnią chwilę (tak jak prezentację maturalną , którą robił w noc przed maturą) co powoduje ,że on się strasznie denerwuje i ja również , gdyż moja pomoc go drażni i powoduje ,że obrzuca mnie różnymi epitetami.

jest mi strasznie ciężko tym bardziej ,że jest to jedyny człowiek , któremu ufam.to jest również mój pierwszy partner seksualny.

bardzo przykrym dla mnie argumentem przeciw niemu jest jego pogarda dla kobiet.
większość kobiet jest przyrównywana przez niego do prostytutek i dziwek.
wstydzę się kiedy w zatłoczonym tramwaju rozpoczyna rozmowę o seksie analnym.

nie spotykamy się.nie dzwoni .nie pisze maili smsów.nic.
kiedy ja dzwonię często jest to nieodpowiedni moment.
albo nie odbiera.''nie słyszałem''.''telefon się wyładował''.
50 złotych na miesiąc przegaduje w kilka dni.

czasem potrzebuje zamówić taksówkę o 2 w nocy i pojechać do niego.

jest za wolnością seksualną.
2 tygodnie temu był na imprezie.(nie było to zaplanowane-wyciągnął go najlepszy przyjaciel)była tam dziewczyna nimfomanka.bardzo chciała się z nim przespać.a on tego nie zrobił bo jak tłumaczył:
-nie miał prezerwatyw
-nie miał mojej zgody
-bał się ,że czymś się mógł zarazić.

uważa ,że to głupota mieć 1 partnera seksualnego.
dodam ,że konflikty między nami powodują ,że tracę ochotę na jakiekolwiek zbliżenia.
nie mówiąc już o intymnym seksie oralnym.

ciekną mi łzy po przeczytaniu tego co napisałam bo czuję się koszmarnie z tym ,że tak potwornie ranimy się kochając się jednocześnie.




czy możecie cokolwiek mi poradzić?
nie chciałabym czytać rad''rzuć go''.
raczej jak się wydostać, pozbierać.
jestem strasznie zazdrosna.
moje 2 poprzednie ''związki'' skończyły się z hukiem zdradą.chłopak z którym byłam rok ( na odległość) przez połowę trwania naszego związku był z kimś innym z kim chyba do tego momentu jest.w moim życiu były kontakty ze starszymi mężczyznami.bez seksu.

mój chłopak przeżywał ogromną platoniczną miłość.ja jestem jego pierwszą dziewczyną z którą jest związany ''tak długo''.

zatraciłam się.
jutro psycholog.wykłady.biblioteka.i sesja.
nie potrafię żyć w takiej huśtawce.
napisał/a: Anetka1 2007-01-10 22:57
JJ to co napisałaś przeraziło mnie...Ja zawsze powtarzam, że jak jest za bardzo wszystko uporządkowane to mi jest źle i nudno....że potrzebuję szaleństwa, a po przeczytaniu tego co Ty napisałaś pomyślałam "Boże spraw aby moje życie było zawsze uporządkowane i zaplanowane,bez "odjazdów" i niepotrzebnych zgrzytów". Tak strasznie chciałabym Ci pomóc, ale nie mam pojęcia w jaki sposób. Mówią że czas wszystko leczy ale to nie jest regułą. Myślę że powinnaś nabrać pewności siebie, to na pewno będzie trudne ale może Ci wszyscy specjalici pomogą. I walcz o swoje, o to czego jesteś warta - szacunku przede wszystkim. Trzymam mocno za Ciebie kciuki i jestem z Tobą.
napisał/a: jente8 2007-01-10 23:09
Historia bolesna nawet dla mnie - osoby czytającej, osoby której to nie dotyczy. Nie wyobrażam sobie, jaka musi być dla Ciebie. Ale na pewno nie powiem Ci "rzuć go", bo myślę, że łączy Was bardzo silne uczucie. A jeszcze bardziej trudne. Schizofrenia? Można z tym normalnie żyć, jeśli się stale bierze leki, można mieć dzieci. Moja kuzynka zerwała zaręczyny z chłopakiem z powodu jego schizofrenii - lekarz powiedział jej, że jest to choroba dziedziczna. Innej osobie inni lekarze mówią, że to nie jest dziedziczne. Myślę, że ona raczej bała się, że sobie nie poradzi. Twój chłopak jest inny, bo wspierał Cię przez cały czas - te wszystkie wizyty w szpitalu... Naprawdę Cię kocha. Tylko, że sam ma problemy. Jego stosunek do kobiet wynika z tego, co wyniósł z domu - z tego, jaka jest jego matka i babcia. W jego oczach kobiety nie są godne szacunku. Obawiam się, że tego się nie da zmienić. Może gdyby całkowicie wyrwał się z domu i gdybyście oboje włożyli w to dużo pracy, mogłoby się to zmienić w jakimś stopniu. W sytuacji, jaka jest teraz - nie. To strasznie wyniszczające dla Was obojga... Jak sobie z tym poradzić? Nie wiem. Jedna granica, którą musisz ustalić na tyle wyraźnie, żebyście oboje o niej pamiętali: wierność. Piszesz, że dla niego to głupota, mieć 1 partnera seksualnego. A jednocześnie, że Ty jesteś bardzo zazdrosna i że Twoje poprzednie związki zakończyły się zdradą. Więc co? Jeśli i on zdradzi, znów będzie koniec? Jeśli tak - niech on o tym wie, niech wie, jakie to dla Ciebie ważne. I Ty też musisz o tym pamiętać, jeśli wyznaczysz taką granicę. Żebyś się nie ugięła pod jego prośbami, jeśli zdradzi i będzie błagał o przebaczenie.
Tylko co dalej? Brakuje Ci równowagi, to chyba najważniejsze w tej chwili. Na to może cokolwiek poradzić chyba tylko psycholog i dodatkowo poczucie bezpieczeństwa w związku. Z sytuacji, które opisujesz, widać, że Twój chłopak bardzo Cię kocha, tylko ma problemy ze sobą i swoim stosunkiem do kobiet. A jak oceniasz jego stosunek do Ciebie? Też taki brak szacunku? Czy i jemu nie mógłby pomóc psycholog? Może to by coś dało? To nie może tak wyglądać, wykończycie się...
Poszukaj sposobu na odzyskanie równowagi w tych aspektach swojego życia, w których możesz coś zmienić. Opanować chaos... Co możesz uporządkować? Albo na czym wyładować negatywną energię? Wyznacz sobie cele - te drobne i te większe. Skupienie na nich Ci pomoże. I może trochę odciągnie od myślenia o problemach? Czasami im więcej się myśli, tym gorzej. Ale pewnie takie rzeczy już Ci mówił psycholog... Przepraszam, nie wiem, jak mogłabym Ci pomóc.
Trzymam kciuki za poprawę sytuacji. I pisz...
napisał/a: JJ 2007-01-10 23:33
mi lekarze powiedzieli ,że mam schizofrenie lekooporną.
4 leki.dojdzie jeszcze jeden.
mój chłopak chciałby ,żebym brała pigułki anty.(cały czas zabezpieczenie jako prezerwatywa-na szczęście mój chłopak nie jest zwolennikiem kalendarzyka i metod naturalnych).boję się ,że wyjdzie z tego bomba , która mnie rozsadzi od środka.

najgorsze są te dni , które z pozoru wydają się przyjemne.
kiedy to zaczyna się miło.aż nagle wręcz łapie się na tym ,żeby do okna nie podchodzić i zająć się nauką.
najgorsze jest to ,że wiele osób wręcz nie chce mi uwierzyć ,że jestem chora.akceptacja ludzi , którzy są wokół mnie dałaby mi jakąś stabilizację.

ostatnio właśnie usłyszałam od informatyczki ,że nie zna nikogo kto by przyszedł na zajęcia i stwierdził ,że ma zły dzień i ,że nie będzie wykonywał poleceń.
tylko ,że to nie zachcianka .
tylko niepokój.
zastanawiam się jakby ta kobieta się czuła gdyby doszła do wniosku ,że każdy zna jej myśli i ,że planuje jej morderstwo.

nie chciałam się ujawniać ,że jestem chora.
jestem chyba muszę to zrobić.
moja rodzina uważa ,że to moje fanaberie.

ostatnio stwierdziłam,że zostałam wymyślona.że tak właściwie to jestem kimś innym i ,że tylko dla pozorów pokazuje ludziom ''inną twarz''.

jeśli macie ochotę poczytać co przeżywa czlowiek w takiej chorobie to
gorzkaczekoladaa.blox.pl

to nie jest kryptoreklama , lecz próba uświadomienia ,że pozory potrafią mylić.
idę się uczyć.czas zaliczyć ulubione książki.
bo tak właściwie tylko perspektywa bycia tłumaczem bułgarskiego i bycia kochaną mnie jakoś mobilizuje.
dobranoc
napisał/a: samsam 2007-01-11 11:43
JJ, dla mnie to bardzo szokująca historia. Nie wiem, co napisać. nie wiem, co poradzic, byś czuła sie lepiej...
Walcz. Walcz o siebie, o niego o Waszą przyszłość. Bądź silna dla Was, dla tego, co Was łączy. A wierzę w to, że jest to silne uczucie.
Musisz mocno wierzyć w to, że zostaniesz tłumaczem bułgarskiego i zawsze będziesz kochana.
napisał/a: ami1 2007-01-11 18:35
Smutna ta twoja historia. Ale nie ma się co załamywać. Trzeba wierzyć w to, że będzie lepiej. Też myślę, że twój chłopak cię kocha. Taki a nie inny sposób traktowania ciebie i kobiet wyniósł z domu. A niestety takich nawyków ciężko jest się oduczyć. Po pierwsze trzeba z tego sobie zdać sprawę, a po drugie ciężko pracować nad sobą. Bo jeśli nawet czegoś nie lubimy w naszych rodzicach (np. wyzwisk) to gdzieś podświadomie takie zachowania są u nas utrwalane. I czasami ciężko zachować się inaczej, taka a nie inna reakcja powstaje automatycznie. Co do innych obszarów to myślę, że Ula ma tu dość dobre "pomysły" - rady.

Mam nadzieję że wam się uda. Mam nadzieję, że uda się Tobie jakoś nad tym wszystkim zapanować. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa. I zaglądaj tu do nas czasami.
napisał/a: ~gość 2007-01-26 21:02
Przykro mi, że masz takie problemy. Mowią, że jak jest bardzo żle, to moze być tylko lepiej!
Natomiast jest problem Twojego chłopaka, który, mając na codziń alkohol w domu jest człowiekiem WSPOŁUZALEŻNIONYM, czyli DDA - Dorosłym Dzieckiem Alkoholika. Żeby nastąpiło "uzdrowienie" Twojego kolegi, potrzebna jest terapia w ośrodku dla wspołuzależnionych. Poszukajcie w Googlach hasło -DDA, zobaczysz, jak wiele informacji znajdziecie na ten temat. Osoby będące DDA po przejsciu terapii wyśmienicie wychodzą z problemu, znacznie lepiej funkcjonują, łatwiej Wam będzie w związku, jemu będzie lźej żyć. Myśle, że gra jest warta świeczki. Dobry psychoterapeuta od współuzależńień , terapia grupowa i indywidualna ułatwi Wam życie.
Powodzenia i...........odwagi!

ja -DDA
napisał/a: ~gość 2007-02-07 19:20
Nie wiem od czego zacząć... Okropna historia.

Jesteś samodzielna! Przed poznaniem go dawałaś radę, teraz też byś dała. Po co to piszę?

Abyś była po prostu tego świadoma i nie była z nim z powodu "musu". Pamiętaj że on nie jest ostatnim chłopakiem na tym świecie. Że ty nie masz obowiązku z nim być. Nie braliście przecież ślubu! Jest wiele innych których jesteś warta. Jeśli wasza przyszłość polegałaby na samych kłótniach... To już lepiej być samotnym. Miłość wybacza, nie szuka zwady... A nie wyzywa się wzajemnie od takich. Nie mogę stwierdzić, czy ten facet to twoja druga połowa.. Bo nie jestem Tobą. Jednakże sama powinnaś to wyczuć..:)
Powinnaś spojrzeć na to obiektywnie, spokojnie, nieemocjonalnie. Jak i emocjonalnie. Przemyśleć i podjąć decyzję czy z nim będziesz, czy nie.
Bo nie możesz tak trwać pomiędzy tym, a tym! Wg mnie jak byś była pewna tego co masz robić czułabyś się na pewno o wiele lepiej, prawda? ;) Problemy trzeba rozwiązywać!

Jeśli jednak uważasz że to ON. To nie zostawiaj go.. : ) Przezwyciężycie wtedy wszelkie trudności.

Powiem jeszcze: że miłość jest najważniejsza. Nic tego nie podważy... A to jak on cię nazywał aż we mnie dreszcze wzbudzało... Tak szanuje ciebie? Tak szanuje kobiety? Zapytaj się czy ciebie też ma za dziwkę...
Przemyśl czy to on, i podejmij decyzję! Nie łudź się - jeśli go nie kochasz. Nie poddawaj się! Jeśli go PRAWDZIWIE kochasz. Pozdrawiam!
napisał/a: Kinia 2007-02-08 08:52
JJ naprawde smutna historia, nawet nie wiem co napisac. Trzymaj sie dziewczyno!
napisał/a: ~gość 2007-02-28 22:44
przepraszam,że tak długo się nie odzywałam.
pierwsza sprawa:2 tygodnie temu miałam próbę samobójczą.byłam w szpitalu.chcieli mnie wysłać od razu do szpitala psychiatrycznego , ale powiedziałam ,że muszę wszystko pozaliczać.
na szczęście dziekan nie wnikał jaki był powód pobytu w szpitalu i w następnym tygodniu mam 2 kolokwia.(przedłużona sesja).
mam wspaniałą panią psycholog i mniej wspaniałych rodziców.

psychiatra dołożył 1 jeden lek.
niestety w szpitalu spędziliśmy razem z Michałem Walentynki.przyniósł 3 róże bo to 3 rok jaki jesteśmy razem.

między nami jest lepiej,staram się rozumieć jego zainteresowania.
dochodzi do spięć , ale próbuje je koić.

muszę być silna.dla Nas.dla niego.ale przede wszystkim dla nas.
doszłam do wniosku ,że użalanie się nad sobą nie ma żadnego sensu więc nie będę informować opiekunki roku o mojej chorobie(miałam taki zamiar).
chciałabym na tej uczelni zrobić doktorat więc tym bardziej nie mogę się afiszować z chorobą.

wiem też,że nie wolno mi porównywać się z ludźmi zdrowymi nie mającymi problemów natury psychicznej.
czasem wyjście z domu kosztuje mnie sporo niepokoju i nerwów , ale mając świadomość ,że idę do przodu bez litości innych ludzi buduje moją auto-dume(jakkolwiek to zabrzmi).

co do naszego związku to myślę,że powoli czas przestawiać się z trybu''chodzimy ze sobą'' na tryb''jesteśmy razem i chcemy coś wspólnie zbudować''.
wielu ludzi z otoczenia mojego chłopaka uważa,że nasz związek nie ma sensu , gdyz jestem chora.

jednakże uważam,że ludzie Ci nie mają absolutnie żadnej świadomości jak takie słowa bolą.
nie jestem wegetującą roślinką z którą związek opierałby się na paliatywnej opiece zapewnionej przez męża/chłopaka/narzeczonego.
jestem kimś kto stara się iść do przodu.
młodym ludziom tak łatwo odrzucić coś co jest wybrak albo wymagającego troski i cierpliwości. owane

poza tym uważam,że nasz związek to jest ''coś za coś''.on mi daje wsparcie duchowe w dużej ''ilości'' , ja jestem raczej od tych praktycznych rzeczy.

myślę,że problemem też są ''wspaniałomyślni'' ludzi o których pisałam wcześniej.
kłamstwo powtarzane cały czas staje się prawdą.

jednak uważam,że to Michał, a nie żaden życzliwy nam człowiek powinien zdecydować czy darzy mnie uczuciem czy nie oraz ewentualnie zadecydować o chęci o kontynuowaniu lub zakończeniu związku.

na tym zakończę swój wywód .wracam do nauki.
pozdrawiam Was Kochani(a może tylko Kochane),
Justyna
napisał/a: jente8 2007-02-28 23:55
Justyno, mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży i że uda Ci się zbudować trwały i szczęśliwy związek z Michałem, jeśli tego właśnie będziecie oboje chcieli. Śledzę cały czas Twój blog, więc przynajmniej tam będziemy w kontakcie i mam nadzieję, że będą się tam pojawiać coraz bardziej pozytywne wiadomości... bo jak przeczytałam o tej próbie samobójczej... Naprawdę nie warto, trzeba zebrać siły i próbować przetrwać do czasu, aż sytuacja się poprawi. Jak sama piszesz, masz "wspaniałą panią psycholog" - mam nadzieję, że ona Ci pomoże i krok po kroku odzyskasz równowagę. Powodzenia!
napisał/a: ami1 2007-02-28 23:58
jj napisal(a):muszę być silna.

I powtarzaj to zawsze zwłaszcza, gdy do głowy przychodzą ci kolejne czarne myśli.
jj napisal(a):co do naszego związku to myślę,że powoli czas przestawiać się z trybu''chodzimy ze sobą'' na tryb''jesteśmy razem i chcemy coś wspólnie zbudować''.

To chyba ważny krok.
jj napisal(a):wielu ludzi z otoczenia mojego chłopaka uważa,że nasz związek nie ma sensu , gdyz jestem chora.

Każdy może zachorować w najmniej oczekiwanym momencie swojego życia. Każdego może coś przytłoczyć coś co będzie trudne do przeskoczenia.
Nie martw się grunt , że formę masz już lepszą. Pamiętaj, gdy będzie ci gorzej - wskocz tu do nas. My chętnie cię wysłuchamy i pomożemy.