Chory związek. Blagam pomozcie!

napisał/a: agnieszkawlazl0 2015-02-12 23:41
Witajcie,
Chciałabym się z Wami podzielić moim problemem, liczę na rozsądne komentarze i rady z waszej strony... Jestem tutaj pierwszy raz. Szukałam pomocy wszędzie i nie umiem sobie poradzić.

Mam 21 lat. Jestem w trzyletnim związku z o rok starszym facetem. Od pół roku jesteśmy zaręczeni. Związek pełen moich łez, ulotnych chwil, niepewności, miłości.
Muszę dodać, że oboje mamy bardzo trudne charaktery. Musimy postawić na swoim i rywalizujemy między sobą na każdym kroku.
Zawsze musi być ząb za ząb, jeśli ja pójdę na imprezę z koleżankami to on musi pójść z kolegami, itp.

Byłam zawszę taką osobą, która lubiła spędzać z nim czas, czasem to nawet za dużo, ale nigdy nie byłam w poważnym związku i myślałam, że ludzie, którzy się kochają chcą spędzać ze sobą go jak najwięcej...

Jednak on mi dał znaki, że nie chcę, więc pracowałam nad sobą i zmieniłam się i w naszym związku zrobiło się więcej "swobody".
Zaczął grać w piłkę (trening 5 razy w tygodniu), później zaczął jeździć na mecze w weekendy,
no i trochę się upominałam o czas dla siebie, ale on nie mógł tego zrozumieć.

Zawsze chciałam być o wszystkim informowana i o wszystkim wiedzieć, ponieważ raz wydarzyło się coś takiego, że poważnie się pokłóciliśmy (w sumie o głupotę), a on za moimi plecami flirtował sobie z inną twierdząc, że to z mojej winy ta kłótnia i musiał odreagować.
Po jakimś czasie mu wybaczyłam, wzięłam winę na siebie i żyliśmy dalej...

Po drodze było mnóstwo kłótni... Podczas kłótni zaczęliśmy traktować się bez szacunku i dochodziło nawet do rękoczynów, przezywał mnie, nie interesowało go nawet to, że mam problemy z sercem i nie mogę się denerwować. Po prostu typowy egoista.
Tylko on był ważny i nikt więcej.

Do tego doszły później problemy z jego rodzicami. Jego matka ma tak samo trudny charakter jak on. Chciałaby wszystkimi rządzić, jego ojciec i reszta rodziny chodzi jak w zegarku.
Później przyszła kolej na mnie... Czepiała się mnie dosłownie o wszystko.

Taka przykładowa sytuacja:
Czasem z moim narzeczonym leżymy u mnie lub u niego i oglądamy filmy, a ostatnio weszła do pokoju i widziała, że mam zamknięte oczy, bo biorę tabletki po których strasznie chce mi się spać...
I zaczęła robić haje, że co ja sobie nie wyobrażam, że jak mi nie wstyd przychodzić do chłopaka się wyspać, itd.
Trochę mnie to boli, ponieważ moja rodzina tak dobrze go przyjęła, wszyscy go lubią, przychodzi na obiady, po prostu żyć nie umierać... a ja? Nie dość, że sama kiedyś upomniałam się, że też bym chciała być zaproszona na obiad do nich i tak milo być potraktowana... Ale jego wytłumaczeniem było, ze u nich mama nie gotuje, bo często jej się nie chcę i w ogóle. Ale w końcu kiedyś się doczekałam.
Choć czasami gra sztucznie miłą i nawet dobrze się z nią dogaduję, nie umiem rozgryźć tej kobiety, nienawidzę tak fałszywych ludzi...

Wracając do mnie i mojego narzeczonego:

Ostatnio była sytuacja, gdzie ja leżałam na łóżku i nie widziałam, że stoi za mną, a on zamiast poprosić mnie, żebym zrobiła mu miejsce, położył się i z całej siły przysunął mnie do ściany, ściskając i tak mnie przytrzymał, żebym tylko poczuła ból...
Dało mi to do myślenia, że coś jest nie tak, dlaczego jestem tak traktowana...

Ja też nie jestem bez winy, bo czasem się czepiam, ale nigdy nie zrobiłabym takich rzeczy, nawet podczas kłótni staram się o to by mieć szacunek do drugiej osoby, a on jako osoba dorosła nie potrafi nad tym zapanować...

Po czasie miałam tego dosyć i zaczęłam pisać z moim przyjacielem, z którym piszę prawie codziennie. On nic o tym nie wie, ale dzięki niemu jest mi lepiej z tym wszystkim, jeśli się komuś wygadam.

Zadawałam sobie pytania czy nadal jestem z nim szczęśliwa... Nie potrafię nawet na to odpowiedzieć, ponieważ mam taki mętlik w głowie... Raz gra za miłego, czułego, kochanego narzeczonego, a raz jest dla mnie tyranem...
Nie dość, że wykańcza mnie psychicznie wraz z jego rodziną to kilka razy użył fizycznej siły.

Kocham go, ale nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Jestem młodą osobą... Zamiast korzystać z życia płaczę po nocach przez niego i jego matkę, z którą muszę się użerać.
Powiedziałam mu, że nawet jeśli go zostawię, a on znajdzie sobie kogoś innego to i tak zostanie po czasie sam z mamusią, ponieważ nikt nie wytrzyma takiego zachowania, a sam boi się jej postawić.

Rozmawialiśmy o tym i nie potrafimy sobie z tym poradzić, nie wiemy jaką decyzję podjąć.
Mnie wydaję się, że nie da się wrócić już do tego co było kiedyś...nie wiemy jakie będzie najlepsze rozwiązanie...

Proszę pomóżcie, bo nie wiem już co robić.
Przez tą całą sytuacje nabawiłam się nieciekawej choroby, wywołaną przez stres...
Nie stać mnie na wizyty u psychologa, dlatego postanowiłam to tutaj opisać.
napisał/a: Tigana 2015-02-13 10:02
agnieszka.wlazl, jeżeli już przed ślubem dochodzi do rękoczynów i jego rodzina Cie nie szanuje, to oszukujesz się myśląc, że ślub coś zmieni. Jak już, to na gorsze.

Poza tym po co zaczęłaś pisać z przyjacielem? Chcesz się zemścić i zroić skok w bok? Jak jestes nieszczęśliwa w związku to go zakończ a nie pakuj się w jeszcze większe bagno.

Jesteś młoda i na pewno znajdziesz jakiegoś faceta, który Cie będzie szanował.
napisał/a: Blanka:) 2015-02-13 10:09
agnieszka.wlazl napisal(a):Zadawałam sobie pytania czy nadal jestem z nim szczęśliwa... Nie potrafię nawet na to odpowiedzieć, ponieważ mam taki mętlik w głowie... Raz gra za miłego, czułego, kochanego narzeczonego, a raz jest dla mnie tyranem...
Nie dość, że wykańcza mnie psychicznie wraz z jego rodziną to kilka razy użył fizycznej siły.

1. Przemoc fizyczna.
2. Przemoc psychiczna.
3. Facet gra czułego, a tak naprawdę jest tyranem + teściowa z piekła rodem.
Już jeden z tych punktów wystarcza, żeby zerwać, wszystkie razem oznaczają: UCIEKAJ od niego natychmiast i nie żałuj choćby przez sekundę.
napisał/a: dr preszer 2015-02-13 10:10
agnieszka.wlazl napisal(a):Po czasie miałam tego dosyć i zaczęłam pisać z moim przyjacielem, z którym piszę prawie codziennie. On nic o tym nie wie, ale dzięki niemu jest mi lepiej z tym wszystkim, jeśli się komuś wygadam.


W sumie nie ma co się Tobie dziwić, bo Twój związek jest deczko toksyczny, ale na przyszłość to pamiętaj, że chłopak powinien być na 1 miejscu.

agnieszka.wlazl napisal(a):Kocham go, ale nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Jestem młodą osobą... Zamiast korzystać z życia płaczę po nocach przez niego i jego matkę, z którą muszę się użerać.
Powiedziałam mu, że nawet jeśli go zostawię, a on znajdzie sobie kogoś innego to i tak zostanie po czasie sam z mamusią, ponieważ nikt nie wytrzyma takiego zachowania, a sam boi się jej postawić.


Słuszna uwaga. Tylko czemu sama z tego nie wyciągniesz wniosków ? No i nie kochasz go ale boisz się samotności albo przywiązanie swoje robi.

agnieszka.wlazl napisal(a):ozmawialiśmy o tym i nie potrafimy sobie z tym poradzić, nie wiemy jaką decyzję podjąć.
Mnie wydaję się, że nie da się wrócić już do tego co było kiedyś...nie wiemy jakie będzie najlepsze rozwiązanie...


Jedyne wyjście to szybkie cięcie. Innej opcji nie ma.

agnieszka.wlazl napisal(a):Proszę pomóżcie, bo nie wiem już co robić.


Zacznij myśleć o sobie i nie rób za siostrę miłosierdzia.

agnieszka.wlazl napisal(a):Nie stać mnie na wizyty u psychologa, dlatego postanowiłam to tutaj opisać.


Pisz śmiało, na forum zawsze ktoś kto postara Ci się pomóc :)
napisał/a: KokosowaNutka 2015-02-13 10:27
Preszer jaki dzis mily

agnieszka.wlazl, myslisz, ze nadawalby sie na meza i ojca, ze bylby w stanie schowac dume do kieszeni i postarac sie popracowac nad soba i nad waszym zwiazkiem? Jesli pierwsza mysl to NIE to moze daj sobie spokoj.. Jak sama zauwazylas jestes mloda i powinnas cieszyc sie zyciem a nie plakac do poduszki.
napisał/a: dr preszer 2015-02-13 20:41
KokosowaNutka napisal(a):Preszer jaki dzis mily


Zniżka formy :(, poza tym idą walentynki, święto psychicznie chorych :P
napisał/a: Hanael 2015-02-13 20:58
Dziewczyno nie męcz się. Życie jest za krótkie na takie rzeczy. Podejmij męska decyzję i zrób coś z tym a w dłuższej perspektywie czasu odkryjesz co to radość.