Co jest ze mną nie tak

napisał/a: Marta6781 2010-03-23 23:31
Witam,
Po krótce chciałabym przybliżyć Wam moją historię...Sama już sobie nie radzę ze sobą,więc postanowiłam opowiedzieć Wam o mnie..
Otóż z moim narzeczonym znamy się już kopę lat(mamy po 23 lata)..Na początku wszystko było jak w bajce wielka miłość,aż po grób,wspólne plany,marzenia,cele.Wszystko szło tak jak tego chcieliśmy:związek,narzeczeństwo,w końcu wspólnie zamieszkaliśmy...Aż nagle wszystko prysło jak bańka mydlana.
A wszystko po tym jak przeprowadziliśmy się do innego miasta.Zrobiliśmy to po to,aby być razem,wtedy kiedy zwykłe odwiedzanie przestało nam wystarczać(zaznaczę,że zamieszkaliśmy razem po 3 latach znajomości).Wszystko było super do czasu.Coraz częstsze kłótnie,tak naprawdę o nic.Aż któregoś dnia nie wytrzymałam i po kolejnej kłótni wygarnęłam mu,że nie chcę takiego życia,że nie wiem czego chcę-za co dostałam w twarz..Tak po prostu..nagle..
Sama nie wiem czemu,ale spakowałam się i wróciłam do rodzinnego miasta-rzuciłam pracę i postanowiłam zacząć od nowa.Ale po kilku dniach gdy doszło do niego,że nie wróce przyjechał za mną(mieszkamy w tej samej miejscowości)..
Zaczęliśmy wszystko od"nowa"...Ale znów do kolejnego razu...Jednak za każdym razem mu wybaczałam...Owszem unosiłam się i potrafiłam mu przygadać,ale w ostateczności to w sobie szukałam winy i jak głupia prosiłam,aby ze mną był.
Wczoraj sytuacja po raz n-ty się powtórzyła nie pamiętam o co poszło,na szczęście byłam na tyle wstawiona,że pamiętam tylko jak dostałam dwa razy w twarz...Na tym skończyła się moja pamięć..
Nie wiem już gdzie szukać winy-w sobie,w nim czy w nas...Powoli sama się we wszystklm gubię.Komu bym nie powiedziała,jak między nami jest,mówi żebym go zostawiła...A ja nie mogę,nie wiem czy to miłość,czy boję się samotności...
Ale też zdaję sobie sprawę,że nie jestem idealnym partnerem w związku,mam swoje humorki,może zbyt bardzo chcę żeby był taki jak ja chcę...Uhhh...Sama już nie wiem:(.Nie ogarniam tego...
napisał/a: silent 2010-03-23 23:41
wszystko mogę zrozumieć...

nawet zdradę.....

ale uderzenie kobiety (co mówić o regularnym biciu jeśli dobrze zrozumiałem) w czasie kłótni czy kiedykolwiek indziej, to jest brak czegokolwiek dobrego (mówiąc brutalnie DNO)

skoro wszyscy mówią, żeby go zostawić, a Ty i tak wracasz, to bez sensu pytać, nie sądzę aby tu ktoś powiedział zostań.....
napisał/a: Marta6781 2010-03-23 23:47
Wiem,że powinnam tak zrobić,ale jestem taką idiotką,że ślepo wierzę iż się zmieni...Boję się końca..

A nie powinnam tego ratować??Hmmm...chyba sama nie wiem czego od życia chcę:(...Ale za każdym razem po owym zdarzeniu mówi,że to ja go prowokuję,że to przeze mnie:/....
napisał/a: silent 2010-03-23 23:50
nawet jeśli go "prowokujesz"

to NIE MOŻE być powód by uderzyć, a co jak będziecie mieli dzieci i je uderzy?

jeśli musisz to daj mu szansę (z miłości, nie ze strachu przed samotnością), jedną ostatnią NAPRAWDĘ ostatnią i jak ją zmarnuje odejdź...

tak myślę ja zrobisz jak zechcesz twoje życie
napisał/a: Nadiya1 2010-03-23 23:54
Marta678 napisal(a):Ale za każdym razem po owym zdarzeniu mówi,że to ja go prowokuję,że to przeze mnie:/....


Wymowke sobie znalazl... Skoro podnosi na Ciebie reke teraz to pozniej tez to bedzie robil. Nie ma co sie ludzic. Lepiej go zostaw bo pozniej mozesz jeszcze zalowac...
napisał/a: Marta6781 2010-03-23 23:55
Sama już nie wiem, im dłużej o tym myślę, tym bardziej mam wielką ochotę skończyć z tym wszystkim..Jak mi się wszystko przypomina,to płakać mi się chce...Płakać z bezsilności,może z własnej głupoty..
Jak głupio szukam rad i pocieszenia u innych-hah..tak jakbym sama nie miała własnego mózgu:/..Uhhh.porażka:(

A co do tej kwestii dot.dzieci-nawet tego tak nie odbierałam mój bład:/
napisał/a: silent 2010-03-23 23:58
bywam gniewny, czasem jak tajfun

ale bym nie uderzył kobiety bo to jest poniżej godności normalnego faceta

uwierz mi, jeśli boli ciebie (psychicznie), to że bije
to w przypadku dzieci, ból będzie nie do zniesienia
napisał/a: Marta6781 2010-03-24 00:02
Wiem:(...Zdaję sobie z tego sprawę...
Hmm...A co jeśli to rzeczywiście ze mną jest coś nie tak..Może to ja stwarzam problemy,zbyt dużo od niego oczekuję,wymagam:(.
napisał/a: silent 2010-03-24 00:38
nie ma ŻADNEGO usprawiedliwienia dla bicia

ŻADNEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ŻADNEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ŻADNEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ŻADNEGO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
napisał/a: ill11 2010-03-24 07:49
Juz zaczynasz przejawiac oznaki ofiary.Szukasz winy w sobie,jego tlumaczysz.A w tej sytuacji nie ma wytlumaczenia!Jesli brakuje sily argumentu w gre wchodzi argument sily.Tylko czy on ma powod,zeby Cie bic?Czy foch lub humorki to powod?To sa bzdety,ktore normalny partner pominalby milczeniem lub rozladowalby atmosfere zartujac.

Odejdz i to w podskokach.Ja tez kiedys kochalam i bylam kochana i traktowana jak sparing-partner.Za nic-bo w pracy nie szlo,bo z mama byl syf,bo kasy braklo.To jest mega dupek!!!Pomysl sobie,ze to sa bzdety a co sie stanie jak Was doparna prawdziwe problemy?Zreszta tu nie ma o czym gadac-ZMYKAJ i to biegusiem!

Masz 23 lata-TYLKO 23 lata.Skoro zauwazasz,ze nie jestes dobra partnerka w zwiazku to pracuj nad soba.Albo licz na to,ze spotkasz kogos,kto w chwili Twojego focha zachowa sie j/w-przytuli,osmieje sie albo odejdzie dajac Ci sie uspokoic.Jestes mlodziutka i jeszcze niejednego faceta poznasz.Nie rozczulaj sie nad tym,ze byliscie ze soba tyle czasu i bylo czasem milo.To"czasem"to za malo.Jego agresja rozwalila wszystkie dobre sytuacje w Waszym zwiazku.

Juz raz odeszlas,zaczelas wszystko od nowa.Dalo sie?Dalo.I tego sie trzymaj.Goscia olej,niech sie leczy albo robi co chce.NIKT NIE MA CIE PRAWA TKNAC CHOCBY MALYM PALCEM(tylko czasem ,w szczegolnych okolicznosciach ).Zrozum to,spakuj wezelek i buduj zycie na nowo,poki nie wiaza Cie z nim dzieci,majatek.Silna jestes,dasz rade.No chyba,ze lubisz dostawac w twarz-wtedy cofam kazda literke tu napisana!

Pozdrawiam

[ Dodano: 2010-03-24, 07:51 ]
Marta678 napisal(a):Jak głupio szukam rad i pocieszenia u innych-hah..tak jakbym sama nie miała własnego mózgu:/..Uhhh.porażka:(

To akurat normalny objaw-nie potrafisz obiektywnie spojrzec na sytuacje-MY nie jestesmy zaangazowani.Zreszta uwierz-z boku lepiej widac.
napisał/a: ~gość 2010-03-24 08:18
Marta678 napisal(a):Nie wiem już gdzie szukać winy-w sobie,w nim czy w nas...
powiedz ojcu, starszemu bratu to co tutaj, zapytaj czy to może być Twoja wina a zobaczysz co się stanie.
napisał/a: Marta6781 2010-03-24 08:35
Przespałam się z tym wszystkim,przeczytałam jeszcze raz na"trzeźwo" Wasze opinie i postanowiłam to skończyć...:/

Nie wiem czy dobrze robię,to się okaże....Hah...Jak to mówią tego kwiatu jest pół światu:)