co ze mną jest nie tak?

napisał/a: dudekaleksan 2012-09-05 12:21
Hej
Mam nadzieję że wybaczycie lekkie nieobycie ale to pierwszy raz jak biorę udział w forum..A chyba potrzebuję świeżego spojrzenia na moją sytuację.Jestem mężatką od 18 lat i mam 38 lat.Wydawało mi się że mamy z mężem udane małżeństwo ,bo mamy nie tylko wspólne dziecko , dom i kilka rzeczy materialnych , ale także wspólną pasję zamiłowanie i zainteresowania.Tak było do 2007 kiedy jak grom z jasnego nieba spadła na mnie informacja nie o zdradzie ale o romansie mojego męża.Wiem czytałam wypowiedzi psychologów zdrada nie jest winą tylko jednej strony, mój małżonek też mi to powiedział. I pewnie nie jestem bez winy , ale on mi zarzucił brak zainteresowania jego osobą.Poczułam się winna ,bo faktycznie wcześniej byłam cały czas w domu i może nie byłam ideałem kury domowej ale zawsze byłam gdy wracał po pracy i był obiad i nie było naszego nowo założonego interesu który pochłaniał prawie cały wolny czas.Dlatego piszę że informacja o romansie spadła jak grom , bo gdzie on znalazł wolny czas dla niej skoro ja nie mogłam go znaleźć nawet dla siebie?powiecie że może jest lepiej zorganizowany i pewnie było by w tym trochę racji bo kierownika ma we krwi.Wylazło ze mnie parę brzydkich cech i przetrzepałam mu komórkę i parę innych rzeczy.Zdziwiłam się że oni rozmawiają na mój temat , mąż wynosi wszystkie świeżo złapane informacje i on w tych wszystkich newsach był taki tolerancyjny i taki wyrozumiały tylko ja ten drobny szczegół. Jak mu wygarnęłam to on błagał żebym go nie zostawiała że on nie widzi drugiej osoby z którą chciałby doczekać starości i takie tam ja się pytam o nią a on mówi że to błąd ze zjazdu studenckiego i że nie umiał tego skończyć , ale teraz to już będzie definitywny koniec , bo on już wie co jest dla niego ważne."A miało być tak pięknie miało nie wiać w oczy nam" po jakimś czasie znów coś zaczęło śmierdzieć ale wtedy to miała być tylko moja paranoja nie miałam dowodów odpuściłam. Potem przez długi czas wmawiałam sobie że to tylko urojenia po przejściach , znalazłam koleżankę która miał dla mnie czas bo to rozwódka i znów miało być ok ,ale niedawno znalazłam drugi telefon mojego męża i tam że oni się kochają i że się spotykają cały czas ona wyrzuciłam go z domu ale on powiedział że jego dom jest tu i nigdzie się nie wybiera ale chyba byłam wystarczająco "przekonująca" bo na noc nie wrócił.I co ja mam zrobić ze swoim durnym łbem żeby nie zaglądać przez okna czy przypadkiem nie wraca. To miłość czy strach przed samotnością? Nie widzę na razie możliwości podziału, ale nie widzę też możliwości bycia razem. Czy to tak wszyscy mają niby wiem co powinnam zrobić , ale nie chcę ,bo zanim ona się pojawiła on był naprawdę fajnym facetem. Czy teraz to fajne dostanie tylko ona?
Kassska
napisał/a: Kassska 2012-09-25 18:06
Wielkie współczucie... faceci tacy są...ale i kobiety też. Rady nikt Ci nie może dać DOBREJ. I tak tylko TY mozesz wybrać najlepsza dla Ciebie drogę.
Moja rada? Rozglądnij się, na pewno wokół Ciebie są bardziej wartościowi mężczyźni.
Jak ON zobaczy, że i Tobą też się interesują, że masz powodzenie wróci jak bumerang. Dlatego że faceci to łowcy... jak nie uciekasz, nie ma po co Cię gonić... i tak w kółko całe życie...
Kochana, życzę Ci wszystkiego dobrego, a przede wszystkim siły i wiary w lepsze jutro :)

[url]www.lowcytrendow.pl[/url]
napisał/a: ewamodra 2012-10-11 00:22
Wiesz, daj sobie czas. Dla siebie.Ochłoń, oderwij się, spróbuj uspokoić. Myślę że to nie jest dobry czas na nowe związki. Lepiej zapytaj siebie co teraz jest ważne, jak chcesz żyć, z nim czy kończysz tę relację. Każda opcje będzie boleć i wymaga pracy, ale warto być uważnym, na to czego potrzebujesz ty sama. Pozdrawiam.