Co znaczy wybaczyć ? Czekam na refleksje i opinie.

napisał/a: hurukan 2010-01-21 13:42
Witam
Ciekaw jestem co dla Nas, Zdradzonych znaczy słowo WYBACZYĆ . Jak to widzicie w swojej codziennej rzeczywistości będąc z osobą która Was zdradziła..... .
napisał/a: ill11 2010-01-21 14:29
Witam.

Wybaczylam.Przyjelam do wiadomosci,powiedzialam,co mysle,co czuje.Patrzylam,jak On sie zachowuje,co"to"dla Niego znaczylo i jakie byly motywy zdrady.Odpowiedzi w jakis sposob daly mi powod,zeby rozpoczac zycie z czysta karta.Przy czym On wie,ze to byl pierwszy i OSTATNI raz.Jesli zasyfi"karte",to juz powrotu nie bedzie.

Wybaczylam,nie mysle co On robi,jak mnie nie ma,nie rozpamietuje.Dalam szanse i czas pokaze,czy decyzja byla sluszna.Maz jest daleko ode mnie i w zasadzie jest gorzej.Ma wieksze pole manewru,duza swobode.Bez zakazow;wie tylko,co sie zdazy,jesli zrobi taki wykon po raz kolejny.Zycie idzie dalej,teraz wszystko w Jego glowie.Widzialam zal,skruche,czytalam to,co sadzil o sobie po fakcie.To mnie przekonalo.

Ja nie mam wplywu juz na nic.Zaryzykowal Nasze wspolne zycie,sam sie przekonal,ze nie bylo warto.Nie placze,nie blagam,nie robie nic.Jestem.Tak samo jak bylam przed,w trakcie i po.Teraz w Jego gestii jest przekonanie mnie,ze decyzja o trwaniu malzenstwa byla sluszna.Poki co mnie przekonuje.Slowami.Byc moze przyjdzie czas na czyny.

Pozdrawiam
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 14:34
Gratuluje samozaparcia i wytrwałości. Ja tak nie potrafię. Ty masz łatwiej, bo twój maż chce naprawić małżeństwo. Mój tego jak na razie nie chce, bo o tym nie mówi, a co najważniejsze czyny świadczą o tym, ze nie chce.

Ja nie potrafiłabym spokojnie czekać na to, co będzie. Ile czekać? Rok, dwa, dziesięć? A martwy zwiazek będzie trwał nadal?
napisał/a: ill11 2010-01-21 15:03
Bergamotko,wlasnie odpisalam Ci na Twoj post.Bardzo mi sie podoba zdanie,ktore jest ostatnim w powyzszym poscie-"Ja nie potrafiłabym spokojnie czekać na to, co będzie. Ile czekać? Rok, dwa, dziesięć? A martwy zwiazek będzie trwał nadal?".Wiec jednak masz swiadomosc tego,ze nie ma co tkwic mimo wszystko.I super.

Wiesz co,odnosnie zamozaparcia i wytrwalosci.Moze to dziwne,ale to,w jaki sposob teraz mysle i zyje,nic mnie nie kosztuje.Po prostu wymazalam zdrade z Naszego zycia.Czasami wspomne o tym,ale raczej w ironicznym kontekscie.Co mi da umartwianie sie?Kompletnie nic.Wiec wole energie spozytkowac w pozytywny sposob.To nie ja zawalilam i nie bylo powodu,dla ktorego On mialby jakiekolwiek prawo to zrobic.Wylaczyl mozg,wspomogl sie alkoholem,wlaczyl genitalia i juz.Taki mam do tego stosunek.Teraz,mam nadzieje,ze jesli okolicznosci sie powtorza(pub,piwko z kumplami)czynnosci beda odwrotne(alkohol moze zostac )

Buzki
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 15:25
ill11 - ja mam wrażenie, ze mam rozdwojenie jaźnie, moze nawet "zwielokrotnienie" jaźni. Raz mysle jedno, a robie drugie, a raz odwrotnie :)

Masz jakis czas juz za sobą, ja jestem przed.
Psycholog nazwała to "trupem w lodówce". Związek umarł, ale jeszcze go nie pogrzebałam....
napisał/a: ~gość 2010-01-21 15:33
Wybaczenie w takiej sytuacji wiele osób traktuje jako równoznaczne z przyjęciem zdrajcy z powrotem.

Owszem, istnieje w sytuacji przyjęcia zdrajcy, wybaczenie jest niezbędne, ale o wybaczeniu w takim przypadku można mówić po upływie długiego czasu, który dla osoby zdradzonej jest drogą przez piekło.

Dużo łatwiej wybaczyć w pełnym tego słowa znaczeniu, gdy podejmujemy decyzję o rozstaniu z powodu niewierności partnera. Wybaczam Ci, ale zdrada to koniec związku. To niewierny partner podjął decyzję zdradzając. Tak jak zdrada nie dzieje się nagle, tak i wybaczenie nie dzieje się w ciągu chwili.

Zdrada boli, bo męczymy się myslami, kryzys za kryzysem i tak w kółko.

Wybaczać owszem, polecam, bo to, że ktoś jest zły, nie ozacza, że my też mamy takimi być, ale szanujmy siebie i nie wracajmy do zdrajców.
napisał/a: ill11 2010-01-21 15:35
Jaki czas mam za soba?23 dni??????Z czego tylko przez 5 moglam Jemu,prosto w oczy mowic,co czuje i jak mi zle...To nie kwestia czasu.Raczej pogodzenia sie(???)z sytuacja.
Nic nie zmienisz w jego postanowieniu.Nie chce z Toba zyc,ma inna...Nie przekonuj go,ze dacie rade,nie pros,nie blagaj o milosc.Niech spada na drzewo.Ty rozwiniesz skrzydla.Zaczniesz robic to,na co nie moglas sobie pozwolic,bedac z nim.Koniki,przyjaciolki itd.Bedzie ok.

Gdyby moj maz powiedzial mi,ze zdradzil mnie kilkakrotnie,z ta sama osoba,to nie traktowalabym tego tak jak teraz.Raz mozna zbladzic.Skoro romans by trwal,to nie byloby to zbladzenie tylko perfidia.I wtedy wypad na drzewo.
To samo,jesli zdradzilby mnie kilka razy z kimkolwiek-na drzewo!!!!!
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 17:20
lordmm napisal(a):

Dużo łatwiej wybaczyć w pełnym tego słowa znaczeniu, gdy podejmujemy decyzję o rozstaniu z powodu niewierności partnera. Wybaczam Ci, ale zdrada to koniec związku.


Ale czy wybaczenie zdrady nie jest zgodą na argumentację zdradzającego, dlaczego do tego doszło? I nie mówię o chwilowej głupocie, bo wypił za dużo, a ona miała duże..."uszy" :) ?

Jeśli mąż powie, że zdradził, bo z "tamtą" lepiej się rozmawia, spędza czas, bzyka...., to tak jakbyśmy wybaczając zgodziły się, że jesteśmy kiepskie w rozmowach, spędzaniu czasu czasu i bzykaniu?
napisał/a: ill11 2010-01-21 18:30
Jeśli mąż powie, że zdradził, bo z "tamtą" lepiej się rozmawia, spędza czas, bzyka...., to tak jakbyśmy wybaczając zgodziły się, że jesteśmy kiepskie w rozmowach, spędzaniu czasu czasu i bzykaniu?

Bergamotka,w takich sytuacjach jestem oredowniczka DEFINITYWNEGO zakonczenia zwiazku.Co innego bzykniecie bez emocji(nie mowie o emocjach podczas seksu),co innego zdrada emocjonalna-dzielenie sie czasem,myslami,odczuciami itd.Tu nie byloby dla mnie przebacz.Wypad i to z przytupem!
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 18:52
Nie raz miałam ochotę powiedzieć "sp.....j"
Staram się jednak ograniczać emocje.

Z jednej strony jestem wrażliwą osobą. A z drugiej potrafię ostro coś powiedzieć. Jednak nigdy tak ostro, jak słyszałam w swoim kierunku od mojego przyszłego ex.

O "tamtej" dowiedziałam się ponad pół roku temu. Mimo kłótni i dyskusji oraz braku kontaktów intymnych między nami, przespaliśmy się jesienia kilka razy. Mąż inicjował te "schadzki". Potem pamiętne 2 dni po złozeniu pozwu przez niego. Zastanawiałam się dlaczego, skoro chce rozwodu. Tylko, ze myslałam po fakcie. Jak głupia dałam się zaciągnąć do łóżka, ale to dlatego, ze liczyłam na poprawę wszystkiego i miałam zamiar wybaczyć dotychczasowe jego zagrywki.
Ale jak na święta i sylwestra był u niej, uznałam, że finito. Choćby wysyłał mi MMSy ze swoim... :) nie dam się zaciagnąć (a wysyłał "swojego" sugerujac, ze to po moim MMSie z piersiami)
napisał/a: ill11 2010-01-21 19:29
Kurcze,co koles.Nie rozumiem tego,ze on Ci wrzuca a Ty siedzisz i sluchasz?A w imie czego?To ON Cie skrzywdzil i zdradzil-no przeciez nie graja w scrabble z"Aniolkiem".NA drzewo!!!!!Mow,co czujesz i tyle.I nie placz tylko przy nim.Jak Cie obrazi,zrob to samo.

Nie ograniczaj emocji,bo Ci serduszko wysiadzie.Nie dus w sobie,masz ochote mu walnac fakiem miedzy oczy,to zrob to.Ja sie nie pieprzylam z moim( ).Dzien po tym jak mi powiedzial,emocje wziely gore+alkohol w sporej ilosci.I poszlo.I dobrze.Nie powiedzialam nic,czego sam by o sobie nie sadzil.
napisał/a: sorrow 2010-01-21 20:12
hurukan, widzę to na kilka sposobów.

Po pierwsze jak już to wielokrotnie na forum pisano wybaczanie nie jest jednoznaczne z zapominaniem. Nawet nie powinno być. Pamięć o tym i tak z człowiekiem zostaje.

Po drugie samo wybaczenie bardziej dotyczy zdradzonego niż tej drugiej strony. To zdradzony pozbywa się negatywnych emocji, rozmyślania, umartwiania, użalania na rzecz emocji pozytywnych pozwalających ci dalej iść przez życie.

Po trzecie nie jest to działanie jednorazowe. Nie można powiedzieć "wybaczam" i na tym koniec. Od tego można zacząć, ale proces wybaczania trwa czasami całkiem długo.

Po czwarte wybaczenie komuś nie musi oznaczać, że wszystko wraca do poprzedniej sytuacji. Jeśli zostałeś zdradzony z przyjacielem, to możesz mu przebaczyć, ale jednocześnie możesz nie mieć ochoty z nim przebywać, ani go widzieć. Przecież nikt na siłę się nie zmusi cię do przebywania z ludźmi, których styl życia, sposób postępowania i zasady wyraźnie ci nie odpowiadają.

Po piąte jeśli potrafisz to podstawą wybaczenia powinno być zrozumienie. Może nie tyle samych pobudek, ale ułomności człowieka. Zrozumienie takie samo jak dla własnych ułomności. Zrozumienie nie oznacza akceptacji... sam mogę zrozumieć czemu nastolatek kradnie pieniądze na dragi, ale tego nie akceptuję i ze zdradą jest tak samo.

Po szóste dla pewnej grupy ludzi, którzy są wierzący wybaczenie jest dość ważną sprawą. Nie wybaczając komuś sam dopuszczasz do siebie możliwość, że Bóg ci też nie wybaczy kiedy przyjdzie na ciebie kolej. Trzeba zadać sobie pytanie, czy gdyby od ciebie tylko zależało, czy dana osoba pójdzie do piekła, czy do nieba (wiesz... na wieki wieków i nieodwołalnie)... w zależności, czy mu wybaczysz, czy nie... co byś zrobił?